Park Jin w Japonii – nowa szansa na poprawę relacji na linii Tokio-Seul

Premier Japonii pierwszy raz od czterech lat spotkał się z wysoko postawionym politykiem z Korei Południowej na prywatnej rozmowie. Jednym z jej tematów była kwestia Koreańczyków zmuszanych do pracy na rzecz cesarstwa w czasach II wojny światowej – kwestia, która od lat stanowi kość niezgody między Tokio i Seulem.

Żeby zrozumieć w czym leży problem, musimy cofnąć się w czasie o ponad 100 lat. W 1910 roku Cesarstwo Japonii zaanektowało Koreę i uznało ją za część własnego państwa. Tym samym rozpoczęło japonizację Koreańczyków lansując wizerunek podbitego państwa jako zacofanego i prymitywnego. W efekcie na uniwersytetach i w szkołach zabraniano mówienia po koreańsku, język japoński stał się oficjalnym językiem używanym w urzędach, a z programów nauczania usunięto takie przedmioty jak język koreański i historia Korei. Japończycy ustanowili nowy system monetarny i finansowy, zdominowali także handel. Koreańczycy zostali pozbawieni wolności zgromadzeń, zrzeszania się, prasy i słowa. Japonizacji służyła także religia, a konkretnie shinto. Rząd kolonialny zmusił Koreańczyków do oddawania czci bogom cesarskiej Japonii, w tym zmarłym cesarzom i duchom bohaterów wojennych. Wysiedlano także ludność z ich ziem, sprowadzając do Korei rodziny japońskie – bardzo tanio kupowały one ziemie niegdyś należące do Koreańczyków. Wielu wywłaszczonych Koreańczyków zamieszkało w lasach i utrzymywało się z uprawy roli, inni emigrowali do Mandżurii i Japonii w poszukiwaniu pracy.

Koreańscy pracownicy przymusowi z czasów II wojny światowej

W latach 30. XX wieku Japończycy desperacko potrzebowali dodatkowej siły roboczej, aby uzupełnić zmniejszające się szeregi własnych sił zbrojnych i zaplecza wojennego. W 1938 roku cesarstwo przyjęło więc prawo, w efekcie którego mieszkańcy kolonii i terytoriów okupowanych, zarówno mężczyźni, jak i kobiety, zostali powołani do walki o Japonię i do pracy w kopalniach, fabrykach i bazach wojskowych. Oficjalne statystyki rządu japońskiego mówią, że co najmniej 7 mln osób zostało przymusowo zmobilizowanych: ponad 6 mln z Półwyspu Koreańskiego i 1 mln z innych obszarów, m.in. z południowej części wyspy Sachalin, terytorium Chin i Mandżurii, Pacyfiku, Azji Południowo-Wschodniej i Tajwanu. Zmobilizowano ich do takich miejsc, jak fabryki amunicji, place budowy, kopalnie węgla i metali, porty i tereny transportowe, obszary wylesiania i kołchozy. Według historyka z Yale RJ. Rummela, 60 tys. Koreańczyków zginęło podczas służby jako robotnicy przymusowi w Japonii – główną przyczyną ich śmierci było niedożywienie. Ponadto, po rozpoczęciu wojny na Pacyfiku Japończycy zmusili tysiące koreańskich kobiet do świadczenia usług seksualnych dla wojska, o czym pisaliśmy TUTAJ.

W 1965 roku dyktatura wojskowa Korei Południowej przyjęła przeprosiny i rekompensatę od Japonii za zbrodnie wojenne – stało się to na mocy tzw. traktatu normalizacyjnego, który zakładał wypłacenie 500 mln USD odszkodowania. Od tego czasu Japonia twierdzi, że wszystkie roszczenia zostały ostatecznie uregulowane, choć kilku japońskich przywódców politycznych składało przeprosiny. Dla przykładu, na posiedzeniu Komitetu Światowego Dziedzictwa w lipcu 2015 roku ambasador Japonii przy UNESCO Kuni Sato oficjalnie potwierdziła historię przymusowej mobilizacji dokonywanej przez jej kraj. Przy stwierdzeniu, że Japonia wyraziła żal i dokonała wystarczającej rekompensaty twardo obstawał m.in. zamordowany w lipcu premier Abe Shinzō, znany z gloryfikacji wojennej przeszłości Japonii (pisaliśmy o nim TUTAJ).

Abe Shinzō (z prawej) i były prezydent Korei Południowej Moon Jae-in

Uzyskane w 1965 roku finanse rząd koreański wydał na infrastrukturę narodową i rozwój gospodarczy. Dzięki tym pieniądzom powstało wiele cheboli, czyli wielkich przedsiębiorstw, które znacznie przyczyniły się do ekonomicznego boomu. Niestety, odszkodowania nie trafiły bezpośrednio do wielu faktycznych ofiar zbrodni kolonialnych i wojennych Japonii. W efekcie, wielu z dawnych przymusowych pracowników, przy pomocy organizacji pozarządowych, zdecydowało się na drogę sądową, a sędziowie orzekli, że japońskie firmy muszą wypłacać odszkodowania ludziom, którzy byli wykorzystywani jako robotnicy przymusowi podczas II wojny światowej. Dla przykładu, w 2018 roku Sąd Najwyższy Korei Południowej nakazał Nippon Steel i Mitsubishi Heavy Industries zapłacić pięciu Koreańczykom po prawie 90 tys. USD. Jak łatwo się domyślić, pieniądze nie zostały wypłacone – japońskie firmy odmówiły podporządkowania się orzeczeniu, powołując się na oficjalne stanowisko ich rządu, że wszystkie kwestie dotyczące reparacji wojennych zostały rozstrzygnięte w porozumieniu z 1965 roku. W 2021 roku koreańscy sędziowie nakazali więc firmom likwidację ich aktywów w Korei w celu wypłaty odszkodowania. O jakie aktywa chodzi? Podczas okupacji Korei w latach 1910-45 Japonia pozostawiła na Półwyspie Koreańskim aktywa o wartości 5,2 mld USD, co według dzisiejszych wartości pieniądza odpowiada setkom miliardów dolarów. Korea Południowa przejęła ogromną część tych aktywów, czyniąc z nich podstawę rozwoju gospodarczego kraju. We wtorek, sekretarz rządu Japonii Hirokazu Matsuno powiedział na konferencji prasowej, że likwidacji należy unikać, ponieważ będzie ona miała poważne konsekwencje dla stosunków między Japonią a Koreą Południową. Problem w tym, że Sąd Najwyższy Korei Południowej może nakazać likwidację tych aktywów już w sierpniu lub wrześniu.

Sprawa przymusowych pracowników i niewolnic seksualnych wciąż negatywnie wpływa więc na stosunki między Koreą Południową a Japonią. Paradoksalnie, na poprawę tych relacji pozytywnie wpłynąć może rosyjska inwazja na Ukrainę i związana z nim obawa o kwestie bezpieczeństwa, także w regionie Indo-Pacyfiku. Od marca widać wyraźne dążenie do odbudowania dawnych sojuszy oraz tworzenia nowych, tak by Azja była w stanie przeciwstawić się zarówno Rosji, jak i Chinom. W tym celu niezbędne jest albo wyjaśnienie dawnych uraz albo zamiecenie ich pod dywan. Były już prezydent Korei Południowej Moon Jae-in zajmował w sprawach niewolnic seksualnych i przymusowych pracowników twarde stanowisko, jego następca zadeklarował jednak, że oba kraje powinny skupić się na przyszłości. Co więcej, wolę poprawy wzajemnych relacji, tuż po ogłoszeniu wyniku wyborów w Korei Południowej, wyraził premier Japonii. Czy istnieje na to realna szansa? Dotychczas, m.in. za prezydentury Park Geun-hye, było to możliwe na skutek ustępstw ze strony koreańskiej. Japonia może tego oczekiwać i teraz, jednocześnie z deklaracją chęci poprawy stosunków Kishida Fumio powiedział bowiem, że Japonia będzie trzymać się swojego stanowiska, zgodnie z którym wszystkie kwestie dotyczące odszkodowań wojennych z Koreą Południową zostały rozstrzygnięte w traktacie z 1965 roku. Szef japońskiego rządu podkreślił, że dla Korei Południowej kluczowe jest “dotrzymanie obietnic zawartych między narodami”. Zaprzysiężony w maju Yoon Suk-yeol może więc chcieć przymknąć oko na wojenne zaszłości.

Yoon Suk-yeol

O tym, że wola porozumienia istnieje świadczy poniedziałkowe spotkanie w Tokio ministrów spraw zagranicznych Japonii i Korei Południowej Yoshimasy Hayashiego i Parka Jina. Dzień później koreański polityk spotkał się z premierem Kishida Fumio – było to pierwsze spotkanie japońskiego szefa rządu i południowokoreańskiego czołowego polityka od czterech lat – oraz Fukushiro Nukagą z rządzącej Partii Liberalno-Demokratycznej, który kieruje ponadpartyjną grupą promującą wymianę między dwoma krajami. Rozmawiano m.in. o kwestiach bezpieczeństwa w regionie (głównie w kontekście kolejnych prób rakietowych Korei Północnej) oraz współpracy gospodarczej, kwestia pracowników przymusowych z czasów II wojny światowej także się jednak pojawiła. Na spotkaniu z ministrem Hayashim Park Jin powiedział, że Korea postara się znaleźć pożądane rozwiązanie zanim zasądzona zostanie likwidacja wspomnianych aktywów. Owo pożądane rozwiązanie wymaga jednak sporych ustępstw po obu stronach oraz znacznego wysiłku dyplomatycznego. Powstaje więc pytanie, czy obie strony są wystarczająco zdeterminowane, by faktycznie raz na zawsze rozwiązać ten problem, nawet kosztem ustępstw. Miejmy nadzieję, że nie jest to pytanie retoryczne.

Blanka Katarzyna Dżugaj

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s