W Indiach trwa wojna. W walce o obronę niechcianych, kobiet i dziewczynek, orężem jest zarówno kodeks karny, jak i popularna fejsbukowa gra.
Najnowsze dane indyjskiej policji pokazują, że większość kobiet w wieku od 18 do 30 lat jest bezbronna wobec przemocy na tle płci, a co gorsza – nie jest bezpieczna nawet w swoich domach. Ponad jedna trzecia zgłoszonych w 2021 roku przypadków należy do kategorii przemocy ze strony mężów lub krewnych. Ogromnym problemem są też takie praktyki społeczne, jak posag czy okaleczanie narządów płciowych.

Najwyższy wskaźnik przestępstw przeciwko kobietom w 2021 roku zanotował stan Assam. Na kolejnych miejscach uplasowały się: Odisza, Harijana, Radźasthan, Maharasztra, Bengal Zachodni i Telangana. Uttar Pradeś znajduje się na szczycie tej niechlubnej listy pod względem największej liczby zarejestrowanych spraw przemocy wobec kobiet. Na stołecznym terytorium Delhi odnotowano natomiast 40 procentowy wzrost przestępstw przeciwko kobietom i dzieciom – według danych NCRB wskaźnik ten wzrósł o ponad 15 proc. Tylko w zeszłym roku w New Delhi odnotowano ponad 14 tys. przypadków przestępstw przeciwko kobietom – są to jednak tylko zgłoszone przypadki i nie można ignorować faktu, że większość spraw nie jest zgłaszana ze względu na presję gospodarczą i społeczną. Przemoc ze względu na płeć jest zakorzeniona w kulturowych i instytucjonalnych strukturach społecznych. Bardzo często wynikają one z kwestii ekonomicznych.
Córka to przekleństwo
W biednych rodzinach narodziny dziewczynki często witane są niemal żałobą. Dwie córki, trzy… to już katastrofa. Bo dziewczynka to posag, na który trzeba zacząć oszczędzać już w momencie narodzin dziecka. Dziewczynka to stracone pieniądze, stracona rodzicielska miłość, o ile w ogóle można o niej mówić, stracony czas – karmiona i wychowywana dla obcego mężczyzny – przyszłego męża – i jego rodziny. Lepiej więc by w ogóle się nie narodziła.

Indyjskie prawo nie zabrania aborcji, zakazuje natomiast badań prenatalnych, których celem jest ustalenie płci płodu. Rząd Indii zdecydował się na to rozwiązanie już w latach 80. ubiegłego wieku w obliczu gwałtownego spadku urodzin dziewczynek. Liczby nie kłamią: według raportów Human Rights Watch w Indiach na 1000 nowo narodzonych chłopców przypada 927 dziewczynek; indyjski spis powszechny za 2011 rok mówi nawet o 914 dziewczynkach. Co gorsza, dysproporcja ta zwiększa się drastycznie przy trzecim noworodku w rodzinie: w tym przypadku na 1000 chłopców przypada zaledwie 250 dziewczynek. Plasuje to Indie na jednym z ostatnich miejsc w rankingach światowych. Dalej są tylko Chiny.
Znikające dziewczynki
Prawo prawem, a w kraju, który zdaje się kierować zasadą: żyj i pozwól żyć, wszystko jest możliwe. Przy odpowiednio wysokiej łapówce warto zaryzykować, mimo, że przeprowadzenie badań zmierzających do ustalenia płci płodu grozi karą do siedmiu lat pozbawienia wolności. Poza tym medycyna to nie wszystko… W południowoindyjskim stanie Andhra Pradeś 30–letnia kobieta została skatowana przez męża i teściów. Nosiła w łonie dziewczynkę. Rodzina przywiązała ją do słupa i biła po brzuchu by spowodować poronienie. Trzecie. Dwie poprzednie aborcje przeprowadził miejscowy lekarz; kolejny raz odmówił ze względu na zagrożenie zdrowia przyszłej matki. Płeć dziecka nie była potwierdzona medycznie; wystarczyła przepowiednia miejscowego religijnego guru, że kobieta powije syna dopiero po siedmiu córkach.

Płeć dziecka można ustalić dopiero w 14. tygodniu ciąży, aborcja jest dozwolona do 12. tygodnia. Ale usuwanie nawet pięciomiesięcznych płodów nie jest niczym nadzwyczajnym w Indiach. A noworodki chorują. Wystarczy nie podać lekarstwa, by rodzina pozbyła się kłopotu z niechcianą dziewczynką. W marcu 2012 roku indyjskie i brytyjskie media z przerażeniem donosiły o śmierci trzymiesięcznego niemowlęcia, pobitego na śmierć przez ojca. Powód? Mała Afreen była dziewczynką. Jej matka, płacząc i tuląc martwe niemowlę, mówiła o nienawiści swego męża do córki, o jego rozczarowaniu i obrzydzeniu.
Nakusa znaczy “niechciana”
Temu rozczarowaniu właśnie dają wyraz rodzice lub dziadkowie nowo narodzonych dziewczynek nadając im imiona, które w języku hindi oznaczają “niechciana”. W stołecznym stanie Maharasztra do niedawna było 300 takich dziewcząt. Było, bo na uroczystości w Mumbaju dziewczynki oficjalnie odrzuciły stygmatyzujące je imiona, przybierając nowe, samodzielnie wybrane. Większość z nich wybrała imię Aishwarya – imię bollywoodzkiej aktorki i byłej Miss Świata, a oznaczające “dobrobyt, bogactwo”. Mały, ale znaczący krok. Bo choć Human Rights Watch krytykuje Indie za brak postępu w dziedzinie ochrony praw dziewczynek i kobiet, władze kraju podejmują wysiłki, by sytuację tę zmienić. Zapewnianie darmowej edukacji, darmowych posiłków w szkołach i stypendiów dla dziewcząt ma na celu przekonanie rodziców, że wychowanie i wykształcenie córek nie musi rujnować domowego budżetu, a dziewczyna z dyplomem, choćby maturalnym, ma większą szansę na dobrą pracę i może w ten sposób pomóc w utrzymaniu rodziny.
Cieniem na działaniach władz niewątpliwie położy się, przynajmniej w oczach działaczy społecznych, skandal w stanie Uttar Pradeś. Młoda działaczka lokalnych struktur rządzącej tam wówczas socjalistycznej partii BSP, Priti Pal, oskarżyła bowiem swego narzeczonego o wymuszenie posagu. Historia jak wiele innych, gdyby nie fakt, że narzeczony jest synem ministra sportu tego stanu, także członka BSP. Dziewczyna zwróciła się do premier stanu i szefowej partii Mayawati o interwencję.
Koszmar panny młodej
Posag. Słowo, które spędza sen z powiek niemal wszystkim rodzicom w Indiach. Formalnie zabroniony od 1961 roku, w praktyce – nadal egzekwowany. Błogosławieństwo, które stało się przekleństwem – mówi Ranjana Kumari, delhijska adwokatka od lat zajmująca się problemami kobiet. Posag, który w założeniu miał zapewnić dziewczynie bezpieczne i dostatnie życie w rodzinie męża, stał się bowiem źródłem nadużyć, często prowadzących do śmierci młodych mężatek. W społeczeństwie, w którym panuje zasada hypergamii dziewczynę trzeba wydać za mąż za mężczyznę o wyższej pozycji społecznej lub finansowej. Im większe ambicje rodziców przyszłej panny młodej tym większe koszty. Koszty, którym czasem nie ma końca.

Nisha Sharma wkładała ślubny strój gdy przyszli teściowie zażądali dodatkowych pieniędzy za ślub. Nisha wezwała policję, ale większość dziewcząt w jej sytuacji, w obawie przed wstydem i utratą perspektywy zamążpójścia w przyszłości, ulega presji szantażystów. Pod groźbą rozwodu co pewien czas odwiedzają rodzinny dom i wracają z kolejnymi “ślubnymi” podarunkami bądź pieniędzmi. Życie z przeświadczeniem, że zostało się sprzedaną mężowi wydaje się wystarczająco upokarzające, ale życie, w którym pozostanie w związku małżeńskim codziennie okupuje się kolejnym haraczem musi być nie do zniesienia. Czasem od permanentnego poniżenia lepsza jest samobójcza śmierć. Gita, Bengalka studiująca w Polsce, wspomina swoją koleżankę, która nie mogąc znieść psychicznej presji ze strony rodziny męża rzuciła się pod pociąg metra: Wyszła dobrze za mąż, rodzice nie pożałowali na posag ani wystawne wesele. Ale jej teściowie ciągle domagali się więcej. A to lodówki, a to telewizora. Już po ślubie, żeby zaręczyn nie można było odwołać… Ojciec przyjaciółki chciał to przerwać, ale matka bała się wstydu który by okrył jej córkę. Teraz żałuje.

Wymuszanie posagu stało się problemem do tego stopnia, że w 2005 roku indyjski parlament przyjął ustawę o przeciwdziałaniu przemocy domowej wobec kobiet, która do tego typu przestępstw zalicza również domaganie się posagu od kobiety lub jej rodziny. Nic dziwnego, że Nisha Sharma stała się bohaterką, mimo, że sąd pierwszej instancji umorzył sprawę przeciwko jej niedoszłemu mężowi z braku dowodów.
Dane z indyjskiego biura statystyki kryminalnej z 2010 roku mówią o blisko 90 tysiącach przypadków fizycznego i psychicznego znęcania się nad młodymi mężatkami przez mężów lub teściów. W tym samym roku miało też dojść do ponad ośmiu tysięcy śmierci kobiet, związanych z kwestią posagu. Przecież sari tak łatwo się pali. Wystarczy jedna iskra. Sztuczny materiał dosłownie wżera się w skórę. Gdy „zrozpaczona” rodzina odwozi poparzoną dziewczynę do szpitala zazwyczaj jest już dla niej zbyt późno. A wdowiec szuka pocieszenia w ramionach i posagu kolejnej żony. Indyjska policja szacuje, że codziennie podobna śmierć spotyka pięć kobiet. A wiele przypadków nigdy nie zostaje zgłoszonych.
By chronić kobiety przed podobnym losem w 1986 roku indyjski parlament przyjął nowe prawo, które mówi iż:
Śmierć kobiety, w przeciągu siedmiu lat od ślubu, na skutek poparzenia lub uszkodzenia ciała na skutek torturowania przez męża lub jego rodzinę w związku z żądaniem posagu to ‘śmierć za posag’, która podlega karze pozbawienia wolności na nie mniej niż siedem lat.
To samo prawo nakazuje policji wszczynać śledztwo w sprawie każdego wypadku w kuchni, zwłaszcza gdy ofiarą jest młoda kobieta; szpitale mają natomiast obowiązek informowania policji o każdym przypadku poparzeń u kobiet. Mimo to liczba “śmierci za posag” zwiększa się sukcesywnie z 5 tys. w 1995 roku do ponad 8 tys. w 2011.
Wściekłe panny młode
Nie ma się z czego śmiać? A jednak. Indyjscy programiści stworzyli grę Angry Brides (Wściekłe panny młode), w której ośmioręczna kobieta – wzorowana zapewne na hinduistycznej bogini Durdze – wybija mężczyznom pomysł żądania posagu z głowy. Butem. Albo patelnią. Dobór broni zależy od poziomu w grze. Każde trafienie obniża kwotę posagu jakiej domaga się wirtualny narzeczony. Twórcom gry oberwało się za trywializowanie problemu, ale na Facebooku, który udostępnia ją jako darmową aplikację, wywołała żywą dyskusję. Komentarze dotyczące techniki gry czy punktacji należą do rzadkości; dominują posty wyrażające sprzeciw wobec zwyczaju posagu. Co więcej ich autorami są głównie mężczyźni. To najgorsza postać wymuszenia i najbardziej obrzydliwa łapówka jaką można spotkać – piszą internauci.
Bądź mężczyzną, a nie żebrakiem błagającym o posag, Kochasz ją czy jej pieniądze?Kobieta da ci siłę, troskę i miłość, której potrzebujesz, ale NIE posag – to hasła kampanii przeciwko posagowi prowadzonych przez indyjskie kobiece (i nie tylko) organizacje społeczne. Część z nich powołuje się na słowa Mahatmy Gandhiego, który twierdził, że posag jest działaniem upokarzającym w równym stopniu dla kobiety, co dla domagającego się go mężczyzny.
Przemoc to część kobiecej dharmy
Współczesne Indie wciąż hołdują tradycyjnie postrzeganej roli kobiety jako żony i matki oraz istoty podległej mężczyźnie, co w pewien sposób sankcjonuje stosowaną wobec nich przemoc. Jak piszą autorzy raportu Gender Equity & Male Engagement opresja wobec kobiet zawsze wynika z nierówności płci oraz wzorców męskości ściśle powiązanych z wojną, seksizmem, agresją i nadużywaniem siły – przemoc w stosunku do kobiet stanowi skrajny sposób manifestacji tych norm. Takie postrzeganie męskości sprawia, że kobiety akceptują swoją podrzędną rolę w rodzinie i społeczeństwie, a przemoc domową traktują jako element kobiecej dharmy. Według medialnych doniesień, w Indiach XXI wieku 50 proc. społeczeństwa, niezależnie od płci, wciąż wierzy, że mąż musi czasami zastosować wobec żony agresję fizyczną. Jak pokazują statystyki ofiarami przemocy domowej pada ponad 70 procent kobiet w Indiach. Skala opresji zwróciła uwagę Human Rights Watch, która w raporcie z 2017 roku napisała:
Pomimo głośnych medialnie oskarżeń o gwałt i napaści na tle seksualnym, kolejne doniesienia na temat gwałtów zbiorowych, przemocy domowej, ataków z użyciem kwasu, oraz zabójstw kobiet dokonanych w 2016 roku, podkreślają potrzebę skoordynowanych działań rządu w celu poprawy bezpieczeństwa kobiet i zapewnienia szybkiego śledztwa policyjnego w tego rodzaju sprawach. Trudności w dochodzeniu sprawiedliwości doświadczają zwłaszcza niepełnosprawne kobiety i dziewczęta, które padły ofiarą przemocy.
Podlewanie ogródka sąsiada
Wysoki poziom przemocy domowej sprawił, że w 2005 roku indyjskie władze przyjęły Protection of Women from Domestic Violence Act, penalizujący wszelkie formy znęcania się mężczyzny nad żoną, zarówno fizyczne, jak i emocjonalne, słowne i ekonomiczne. Nowe prawo wydaje się jednak mało skuteczne, sprawy dotyczące gwałtów, molestowania seksualnego oraz morderstwa na tle posagu rzadko trafiają bowiem do sądów. Gwałt, według statystyk National Crime Records Bureau, stanowi czwartą najczęściej spotykaną formę przestępstwa wobec kobiet w Indiach – zgodnie z medialnymi informacjami w kraju tym co 34 minuty gwałcona jest kobieta, przy czym w blisko 40 proc. przypadków ofiara nie ma ukończonych 18 lat.

Powoli sytuacja indyjskich kobiet ulega bowiem zmianie, a przemoc wynikająca z nierówności płci przestaje być tematem tabu – media nie tylko relacjonują przypadki przemocy domowej, gwałtów oraz innych form znęcania się nad kobietami, ale także je piętnują. Jednym z katalizatorów tych przemian był dramat Jyoti Singh, 23-letniej ofiary brutalnego gwałtu w Delhi.
Wychowywanie dziewczynki to jak podlewanie ogródka sąsiada – mawiają Indusi. Ale czy nie lepiej cieszyć się pięknem kwiatów nawet gdy należą do kogoś innego niż pozwolić im uschnąć nim zdążą zakwitnąć? Pozwolić obumrzeć, co więcej, wyrwać z korzeniami należy, pamiętające jeszcze starożytność, przeświadczenie, że kobieta, całkowicie poddana mężczyźnie powinna spełniać wyłącznie rolę oddanej bogini – żony i bogini – matki. Matki synów, rzecz jasna. Bo choć wspomniane formy przemocy dotyczą tylko części, relatywnie nie tak dużej, społeczeństwa, to przeświadczenie o niższości kobiety wobec mężczyzny ma się dobrze w całym kraju.
Blanka Katarzyna Dżugaj