Ostatnie dni to brytyjska, ogólnoeuropejska i w dużej mierze ogólnoświatowa żałoba po śmierci królowej Elżbiety. Wrażenie powszechnego smutku musi jednak ustąpić, gdy zaczniemy bliżej przyglądać się reakcji świata. Nie cały świat opłakuje bowiem niemal najdłużej panującą władczynię Wielkiej Brytanii.
Indyjski internet zamiast zmienić kolor na czarny i wypełnić się zdjęciami i filmami dokumentalnymi o zmarłej zaczął wybrzmiewać czymś zupełnie innym… Otóż Indusi i Pakistańczycy zaczęli powtarzać, że pora by brytyjska monarchia oddała szczególny diament – legendarny Koh-i-noor.

Koh-i-noor (czyt. koh-i-nur) – wbrew obiegowej opinii – nie jest największym diamentem świata. Wyróżnia go jednak historia i znaczenie symboliczne. Kamień ten został znaleziony w Indiach wiele wieków temu i długo był własnością władców z dynastii Wielkich Mogołów. W wyniku wojennych dziejowych zawirowań trafiał w ręce wielu maharadżów, a także władców Persji i Afgańczyków. Został zrabowany przez Brytyjczyków w czasie antybrytyjskiego powstania w 1850 r. i przekazany królowej Wiktorii. Od tego czasu w jego posiadaniu jest rodzina królewska, a klejnot zdobił koronę matki Elżbiety II. Korona ta przechowywana jest obecnie w Muzeum Tower. Zgodnie z tradycją jest własnością kobiet w rodzinie królewskiej, więc być może zostanie formalnie przekazany żonie króla Karola- Camilli.

Temat stosunku byłych kolonii do królowej Elżbiety i brytyjskiej monarchii jeszcze z pewnością podejmiemy, ale nikogo nie powinien dziwić fakt, że byłe kolonie „nie płaczą po królowej” – mimo że w Indiach wprowadzono jeden dzień żałoby narodowej. Bo niby dlaczego miałyby płakać (tzn. w sposób jakiś szczególny, poza zwykłą ludzką empatią)?
Gdy Elżbieta przyszła na świat Brytyjczycy rządzili ¼ światowej populacji. Kolonializm w samej swej istocie i idei, a także w praktyce wiązał się z rasizmem, nadużyciami, wyzyskiem, wspieraniem nierówności i grabieżą obszarów skolonizowanych. Chociaż Elżbieta II nie była królową Wiktorią i czas panowania tej pierwszej to nie „złote lata” brytyjskiego Imperium to zmarła królowa spotykała się niejednokrotnie z krytyką z powodu stosunku do kolonializmu. Często powracał temat operacji przeprowadzanych przez brytyjskie służby w latach 50. i 70., kiedy to niszczono dokumenty związane z okresem kolonialnym – w tym liczne dowody zbrodni dokonywanych przez Brytyjczyków. Dla wielu mieszkańców Azji i Afryki marka jaką jest brytyjska rodzina królewska to nie jest marka, z którą chcą być wiązani. Nie jest to też dla nich mówiąc kolokwialnie „etyczna firma”. Brytyjska fortuna – również splendor otaczający rodzinę królewską – zbudowane są na wyzysku państw kolonialnych. Spektakularnym przykładem są Indie. Indyjscy ekonomiści wyliczyli, że Brytyjczycy w czasie swoich rządów wyprowadzili z subkontynentu indyjskiego bogactwo, surowce, efekty pracy warte 45 trylionów dolarów!

Ale wracając do klejnotu… Indie zwracały się do Wielkiej Brytanii z oczekiwaniem zwrotu diamentu przynajmniej dwukrotnie – od razu po uzyskaniu niepodległości (1947 rok) oraz przy okazji koronacji nowej królowej… Elżbiety II w 1953 roku. Trzeba też dodać, że nie tylko Indie, ale również Pakistan i Afganistan, a nawet Iran uważają, że należy się im zwrot Koh-i-Noora. Monarchia podtrzymuje jednak swoje stanowisko, że klejnot ten był prezentem, który otrzymała królowa Wiktora i ucina dyskusję na temat zwrotu diamentu.

A dyskusja ta (chociaż mocno jednostronna) jest niezwykle ważna. Nie nam oceniać, jaki status prawny ma ten klejnot, ani po czyjej stronie stanie ostatecznie racja dziejowa, ale bez wątpienia klejnot, którego wartość niektórzy szacują na 400 milionów dolarów to symbol. Symbol 200-letniego zniewolenia i skali wyzysku ekonomicznego, którego ofiarą padł Subkontynent Indyjski i wszystkie miejsca będące kiedyś pod władaniem Brytyjskim. Dla wielu mieszkańców Azji Południowej to, że królowa zmarła nic nie zmienia. Skarby wyrwane ich ziemi nadal są bowiem u obcych, u byłych najeźdźców. A dopóki tam są trudno im mówić o tym, że kolonializm to przeszłość.
Krzysztof Gutowski