Co najmniej dwie skargi zostały złożone w tym tygodniu w delhijskiej policji przeciwko kanadyjskiej reżyserce Leenie Manimekalai. Powód? Plakat promujący jej nowy film Kaali.
W czym rzecz i dlaczego hindusi decydują się na składanie pozwów? Dlaczego indyjski internet oszalał z powodu kanadyjskiego filmu? Rzecz w tym, że na wspomnianym plakacie – udostępnionym w sobotę na koncie tweeterowym reżyserki i promującym pierwszy pokaz filmu w Aga Khan Museum w Toronto, widzimy hinduską boginię Kaali palącą papierosa i trzymającą tęczową flagę społeczności LGBTQ+. Wizerunek palącej bogini wywołał eksplozję gniewu wśród hindusów w Indiach i w diasporze oraz falę internetowego hejtu. Indyjscy działacze prawicowy domagają się zakazu dystrybucji filmu i podjęcia odpowiednich działań prawnych przeciwko reżyserce.

Dla hinduskich nacjonalistów takie przedstawienie bogini stanowi bluźnierstwo. A jaki jest kontekst powstania filmu i znaczenie nadawane mu przez reżyserkę? Film ten znalazł się wśród 18 obrazów, które miały na celu eksplorację wielokulturowości na wystawie filiowanej przez Toronto Metropolitan University, a prezentowanej w Aga Khan Museum.
Reżyserka określa dzieło jako „dokument performatywny”, w którym hinduska bogini Kali zstępuje na queerową flimowczynię i obserwuje kanadyjskie (choć nie tylko) społeczeństwo. Jak mówi Manimekalai, bogini Kali jest dla niej wolnym duchem – pluje na patriarchat, rozmontowuje hindutwę (ideologię, która ma na celu przekształcenie świeckich Indii w kraj hinduski), niszczy kapitalizm i obejmuje wszystkich tysiącami swych rąk. Kali zawsze wybiera miłość i przyjmuje papierosa od mieszkańców ulicy z klasy robotniczej.

Nie są to jednak znaczenia, które byłyby miłe dla umysłów (i serc) wielu ortodoksyjnych hindusów. W opublikowanym w poniedziałek oświadczeniu oficjalni reprezentanci mniejszości hinduskiej w stolicy Kanady wezwali władze kraju do podjęcia działań przeciwko temu, co nazywają brakiem szacunku.
Dlaczego takie przedstawienie boginii jest problemem? Dla większości osób wychowanych w cywilizacji zachodniej (niezależnie od ich religijnej przynależności) rzecz jest oczywista. Bogini – sfera sacrum, papieros i seksualność – sfera profanum. Ale z punktu widzenia hinduizmu nie jest to tak jednoznaczne. Kali utożsamia potężny, waleczny, a nawet okrutny aspekt bogini. Kali, o której pisaliśmy TUTAJ, to bogini przekraczania granic, transgresji norm społecznych i mentalnych, które powstrzymują człowieka przed duchowym wzrostem. Tak postrzegana jest Kali w wielu tradycjach hinduIzmu (śaktyckich, tantrycznych, hinduizmie ludowym). I bez wątpienia takie postrzeganie tej bogini było inspiracją dla reżyserki. Jednak wizja hinduizmu promowana przez hinduskich nacjonalistów nie łączy się ze zbytnim ubóstwieniem kobiecej mocy. Hinduizm BJP to patriarchalny bramiński hinduizm, w którym ideałem bogini jest Radha i Sita – obie w pełni oddane, zakochane i gotowe na wszystko dla swoich boskich małżonków. Ten, dość purytański, obraz boskości jest projektowany również na te postaci z hinduskiej tradycji, które właśnie ortodoksyjnym normom się wymykały. Stąd takie przedstawienie bogini jest krytykowane, ale nie z powodu tego, że akurat Kali jest bohaterką filmu. Rzecz w tym, że hinduskie sacrum (a zatem godność całego narodu) została połączona z profanum. Z profanum substancji odurzających, z profanum niskich klas społecznych oraz nieheteronormatywnej seksualności. Nie o Kali tu chodzi, lecz o ideologiczną walkę z zachodem w obronie honoru i uczuć religijnych, w których wyrażaniu i ochronie zwolennicy hindutwy zbliżają się do fundamentalistów muzułmańskich czy chrześcijańskich.

Instytucje współorganizujące wyświetlenia filmu, np. Aga Khan Museum, ogłosiły, że nie będą się dalej angażować w jego upowszechnianie, co dla wielu komentatorów jest przykładem tego, jak silnym lobby jest hinduska prawica w Ameryce. Dla samej reżyserki najgorszy jest jednak hejt internetowy… Stwierdziła, że została skrytykowana przez kilkadziesiąt tysięcy trolli z fałszywych kont.
To niezwykle niepokojące, że instytucje w niezależnej Kanadzie tak łatwo ulegają naciskom hindutwy. Tym bardziej, że dla ogromnej części hindusów nie ma w tym plakacie nic złego. Zwolennicy skrajnej indyjskiej prawicy z lubością przyjmują kolejnych wrogów i obiekty do nienawidzenia. Ich ortodoksyjna, ale w praktyce bardzo wybiórcza i wąska wizja hinduizmu sprawia, że rażą ich zarówno produkcje zachodnie, jak i lokalne – odmienne od preferowanej przez hindutwę – wykładnie doktryn hinduskich. Reżyserka – pomimo obecnego realnego banu na jej dzieło ( i to nie tylko w Indiach) zarzeka się, że będzie dalej robić sztukę na swoich warunkach.
Krzysztof Gutowski