W zeszłym tygodniu Karakałpację – autonomiczną republikę będącą częścią Uzbekistanu, ogarnęły gwałtowne zamieszki. Protesty, początkowo pokojowe, zostały wywołane zapowiedzią zmian w konstytucji kraju, których elementem (oprócz wielu innych) było przekształcenie teoretycznie autonomicznej Karakałpacji w jedną z prowincji kraju.
Prokurator generalny Uzbekistanu Abror Mamatov poinformował, że podczas masowych zamieszek w Nukus – stolicy regionu zginęło 18 osób, a 243 zostało rannych. Były to najintensywniejsze protesty w Uzbekistanie od prawie 20 lat, w którym to czasie kraj funkcjonował we względnej izolacji na arenie międzynarodowej. Wszelkie epizody niezadowolenia władze wyjaśniały obcymi interwencjami (winiąc głównie USA). W reakcji na zamieszki prezydent Uzbekistanu – Shavkat Mirziyoyev – podpisał dekret wprowadzający stan wyjątkowy w Karakałpacji, jednocześnie przyznając, że doszło do dezinformacji (inspirowanej z zewnątrz) i wycofał się z planowanych zmian w konstytucji, chociaż te dotyczyć miały nie tylko statusu wspomnianego regionu.

Sam prezydent Mirziyoyev cieszy się dość dużym poparciem społecznym. Po dojściu do władzy w 2016 roku Mirzijojew wyszedł z cienia swojego poprzednika i rozpoczął szereg reform gospodarczych i społecznych. Otworzył granice kraju i pozwolił ludziom swobodnie podróżować po całym regionie, zliberalizował walutę, aby można było nią swobodnie handlować, otworzył media i zachęcał obywateli do krytykowania rządu. W czasie pandemii jednak część tych praw została zawieszona albo wycofana. Mimo to wspomniane reformy zapewniły mieszkańcom Uzbekistanu poprawę warunków bytowych, gospodarka zaczęła się rozwijać, a relacje z sąsiadami poprawiły.

Dlaczego doszło do tych zamieszek? Dlaczego właśnie tam? Dlaczego pomysł zmian w konstytucji pojawił się teraz? Karakałpakstan jest autonomiczną republiką w Uzbekistanie z populacją ok. 2 mln ludzi i zajmuje całą północno-zachodnią część Uzbekistanu. W przeciwieństwie do szybko rozwijającego się Taszkientu, Karakałpacja jest jednym z najbiedniejszych regionów Uzbekistanu, chociaż rząd centralny w ostatnich latach intensywnie pracuje nad doinwestowaniem tego regionu. Jest częścią Uzbekistanu jako republika autonomiczna od czasów sowieckich, ma swój parlament i rząd. I to właśnie zostało zagrożone przez proponowane zmiany – Karakałpakstan straciłby prawo do samostanowienia. Co więcej, nikt nie spodziewał się, że dojdzie do jakichkolwiek zamieszek akurat tam, ponieważ opinia publiczna skupiona była na tych zmianach, które umożliwiały wydłużenie sprawowania władzy przez prezydenta o kolejne dwie kadencje. Cały kraj był w szoku, gdy pojawiła się informacja o tym, że w nowej konstytucji pojawi się cokolwiek związanego z Karakałpakstanem. Nawet, gdy plany te wyszły na jaw sprzeciw nie był czymś oczywistym. W Uzbekistanie protesty są bardzo rzadkie, ponieważ siły bezpieczeństwa mają niemal całkowitą kontrolę nad krajem.

Jak podkreślają analitycy z Foreign Policy nie do końca wiadomo dlaczego władze zdecydowały się na zmiany konstytucji właśnie teraz i jakie dokładnie motywy powodowały Mirziyoyevem, by zwrócić uwagę na Karakałpację. Jednym z wyjaśnień jest to, że rząd w Taszkencie nie zakładał w ogóle jakichkolwiek nastrojów separatystycznych w tym regionie. Region uzależniony jest od inwestycji i wsparcia finansowego rządu centralnego i oddzielenie się od Uzbekistanu nie przyniosłoby mu żadnej korzyści. Zmiana statusu tej autonomicznej republiki najwidoczniej nie wydawała się władzom czymś szczególnym, ot zwykłą zmianą kosmetyczną.

Możliwe jednak, że w jakimś stopniu władze w Taszkiencie obawiały się odsuwania Karakałpakstanu od centrali. Szczególnie po słowach Władimira Putina, który ostatnio podkreśla, że wielkim błędem czasów sowieckich było przyznawanie zbyt dużej autonomii „małym narodom”. Sytuacja na Ukrainie mogła stanowić dla władz Uzbekistanu impuls do tego, żeby mocniej związać ze sobą ten region, mimo, że nigdy nie był on świadkiem ruchów nacjonalistycznych na dużą skalę.

A co na to świat? Z jaką reakcją międzynarodową spotkały się wydarzenia w Nukusie Zareagowały przede wszystkim podmioty oskarżane przez władze zawsze o inspirowanie protestów w Uzbekistanie – ONZ i USA. Szefowa ONZ ds. praw człowieka Michelle Bachelet i przedstawiciele administracji Stanów Zjednoczonych wezwały do szybkiego przeprowadzenia dochodzenia w sprawie śmiertelnych ofiar podczas masowych protestów w Uzbekistanie. USA ponadto wyraziły zaniepokojenie eskalacją napięć oraz nadzieję, na ich pokojowe rozwiązanie. Bez wątpienia jest i będzie to wykorzystywane przez administrację w Taszkiencie do szukania przyczyn (zewnętrznych!) tych protestów.

Podsumowując… Protesty w Uzbekistanie – krótkie, bo krótkie – nie powinny zostać pominięte. Są one kolejnym – po kryzysie w Kazachstanie – dowodem na bardzo niestabilną sytuację w Azji Centralnej. W obliczu walki o dominację między USA, a Chinami i Rosją republiki poradzieckie szukają drogi dla siebie, a rządzący w nich starają się bronić swojej pozycji, co przekłada się na coraz bardziej nerwowe reakcje na przejawy społecznego niezadowolenia.
Krzysztof Gutowski