Perspektywa utraty Pendżabu przez partię rządzącą spowodowała dalszą niestabilność polityczną w Pakistanie. Gdy Imran Khan chce zniszczyć fundamenty politycznego systemu, kraj zmierza w kierunku większej jeszcze niepewności politycznej i destabilizacji gospodarczej.
Ostatnie miesiące to dla Pakistanu czas zmian, o czym pisaliśmy TUTAJ. Przyszłość nowego rządu pod przywództwem Pakistańskiej Ligi Muzułmańskiej (PLM) stoi pod znakiem zapytania. W pobrytyjskich krajach Azji Południowej niezwykle ważna jest nie tylko władza centralna, ale też układ sił w prowincjach (Pakistan) czy stanach (Indie), które mają sporą autonomię. Dominacja Ligi w największej pakistańskiej prowincji Pendżab wygląda na niepewną, chociaż niewiele osób się tego spodziewało.

Teoretycznie również w Pendżabie PLM dominuje, ale zbliżają się wybory uzupełniające do 20 miejsc w parlamencie, a ich wynik może zmienić polityczne losy nie tylko tej prowincji, ale i całego kraju. PLM wygrało centralnie i w Pendżabie. Problem w tym, że kontrola nad tą prowincją jest kluczowa dla rządu centralnego pragnącego wdrożyć niepopularne, choć niezbędne, działania stabilizujące znajdującą się (z powodu pandemii i sytuacji międzynarodowej) w tragicznym stanie gospodarkę.
W wyniku ostatnich wyborów, które zostaną zapamiętane jako te, w czasie których parlamentarzyści bili się – i to nie jest metafora, bowiem doszło do rękoczynów i fizycznych przepychanek – o władzę ówczesna rządząca Tahreek-e Insaf została pokonana, a wygraną wywalczył Hamza Shehbaz – syn… nowowybranego premiera.

Zaprzysiężenie nowego gubernatora przeciągało się z powodu nieuznania wyników wyborów przez poprzednich rządzących. Przez kilkanaście tygodni prowincja nie miała rzeczywiście działających władz. Sprawa jest teoretycznie wyjaśniona, ale sytuacja jest nadal politycznie niepewna. Pomimo poparcia 25 pakistańskich uciekinierów z Tehreek-e-Insaf, w tym pięciu członków na zarezerwowanych miejscach, kandydatka Pakistańskiej Ligi Muzułmańskiej powróciła bardzo niewielką większością. Teraz walka toczy się w ramach wyborów uzupełniających, które muszą być – wg prawa – zapełnione przez kobiety i przedstawicieli mniejszości etnicznych.
Lokalna rywalizacja jest ważnym czynnikiem w polityce Pakistanu. Sytuacja jest na tyle dynamiczna, a poparcie dla poszczególnych politycznych graczy niestabilne, że trudno cokolwiek przewidzieć. Wiadomo jednak, że kandydaci partii rządzącej mają trudności z obroną niektórych swoich propozycji dotyczących gospodarki w obliczu rosnących kosztów życia. Co ciekawe sytuacja odwraca się o 180 stopni w stosunku do tej sprzed dosłownie 3 miesięcy, kiedy to obalono rząd Imrana Khana. Jego partia Tehreek-e-Insaf wykorzystuje teraz te same problemy – szalejącą inflację i ceny żywności, wzrost cen paliw i panującą ogólną gospodarczą histerię wśród obywateli – z którymi musiała się mierzyć będąc u władzy. Teraz używa argumentów swoich przeciwników, aby podsycić nastroje antyrządowe.

Perspektywa utraty Pendżabu spowodowała dalszą niestabilność polityczną w kraju. Gdy Imran Khan (w ramach zemsty? nadziei na przejęcie władzy na zgliszczach?) chce zniszczyć fundamenty politycznego systemu, kraj zmierza w kierunku większej jeszcze niepewności politycznej i destabilizacji gospodarczej.
Niestety, politycy wszelkich opcji skupieni są na walce – jak już wiemy, często zupełnie realnej i fizycznej… – o władzę. Eksperci alarmują jednak, że kraj stoi przed nakładającymi się wyzwaniami o złożonym charakterze, a politycy powinni wznieść się ponad partyjne interesy i rozważyć stworzenie porozumień w kluczowych kwestiach. Każdy tydzień politycznej walki to coraz głębsza zapaść gospodarki, edukacji, ochrony zdrowia i relacji dyplomatycznych. Czy zmiana na lepsze jest możliwa? Bycie realistą oznacza w tym przypadku bycie pesymistą, ale bez wątpienia pogłębiający się kryzys polityczny w regionie w mniejszym lub większym stopniu będzie w najbliższych miesiącach przekładał się nie tylko na życie Pakistańczyków, ale również innych mieszkańców Azji.
Krzysztof Gutowski