Trzecia płeć po raz pierwszy w spisie powszechnym w Nepalu

Uwzględnienie trzeciej płci w spisie powszechnym to pokłosie przełomowego orzeczenia Sądu Najwyższego z 2007 roku. Zapoczątkowało ono szereg zmian legislacyjnych, dzięki którym Nepal cieszy się obecnie opinią jednego z najbardziej postępowych państw w Azji w zakresie poszanowania praw społeczności LGBTQ.

W Nepalu, podobnie jak w sąsiednich Indiach, spis powszechny odbywa się raz na 10 lat i zawsze w roku z cyfrą „1” na końcu. W tym roku, ze względu na wciąż trwającą pandemię koronawirusa stanowi spore wyzwanie, jego wyjątkowość przejawia się jednak także w innej kwestii. Po raz pierwszy bowiem, w spisie ujęte zostaną także osoby, które nie definiują się ani jako kobiety, ani jako mężczyźni. Nepalskie władze po raz pierwszy wprowadziły do spisu kategorię trzeciej płci.

W końcu września, pracownicy Centralnego Biura Statystycznego zaczęli odwiedzać domy Nepalczyków. Czeka ich sporo pracy, w Nepalu mieszka bowiem ok. 30 mln osób, z czego 900 tys. stanowią przedstawiciele społeczności LGBTQ – według szacunków, oficjalnych danych bowiem jak na razie nie ma. Różnica między tegorocznym spisem, a tym, który odbył się w 2011 roku, jest kolosalna, odpowiadając na pytanie o płeć respondenci mogą bowiem wybierać między trzema opcjami: kobieta, mężczyzna, inna.

Tak, jeszcze na początku XXI wieku osoby homoseksualne i transpłciowe były w Nepalu traktowane jako obywatele gorszej kategorii. Dziś ich ojczyzna uważana jest za jedno z najbardziej postępowych państw w Azji w zakresie poszanowania praw społeczności LGBTQ. Jak do tego doszło? Zaczęło się w 2007 roku przed Sądem Najwyższym. Sunil Babu Pant, wraz z koalicją organizacji reprezentujących LGBTQ, złożył wówczas petycję, w której domagał się, by Nepal oficjalnie uznał osoby transpłciowe za trzecią płeć, zakazał wszelkich dyskryminujących praw ze względu na orientację seksualną i tożsamość płciową oraz wypłacił odszkodowania ofiarom państwowej przemocy i dyskryminacji. Sąd Najwyższy przychylił się do tych żądań i wydał słynne orzeczenie, w którym nakazał władzom Nepalu prawne uznanie kategorii trzeciej płci, skontrolowanie wszystkich przepisów i wyodrębnienie tych, które dyskryminowały osoby LGBT, oraz utworzenie komisji do zbadania prawnej możliwości uznania związków osób tej samej płci. Reakcja rządu była relatywnie sprawna – ministrowie wybrali ponad 100 ustaw, które uznała za dyskryminujące i skierowała je do poprawy. Do 2010 roku Komisja Wyborcza dodała trzecią opcję do list wyborców, w 2013 roku trzecią płeć wprowadzono w oficjalnych dokumentach potwierdzających tożsamość, dwa lata później kategoria ta pojawiła się także w paszportach. W tym samym roku Nepal stał się 10. krajem na świecie, który konkretnie chroni osoby LGBT w swojej konstytucji, a specjalna komisja opracowała raport, w którym rekomendowała legalizację małżeństw osób tej samej płci.

Parada Równości w Katmandu.
By AllyProud – Own work, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=80033870
Parada Równości w Katmandu.
By AllyProud – Own work, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=80033870
Parada Równości w Katmandu.
By AllyProud – Own work, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=80033870

Czy jest idealnie? Oczywiście, że nie. Wdrażanie nowych przepisów niekiedy mocno się przeciąga – samo wprowadzenie dowodów osobistych uwzględniających trzecią płeć zajęło 5 lat. Mentalność ludzka zmienia się jeszcze wolniej niż prawo – zwłaszcza w najbardziej konserwatywnych częściach społeczeństwa.

Warto pamiętać o tym, że osoby transpłciowe mają swoje miejsce w społeczeństwach Azji Południowej w tym oczywiście i w Nepalu. Ich status nigdy nie był wysoki, ale bez wątpienia były i są trwałym, rozpoznawalnym i akceptowanym elementem społecznej struktury. Gdy mowa o całej Azji Południowej łatwo o uproszczenia, ale spróbujmy nieco zarysować kulturowo-społeczny kontekst w jakim funkcjonują osoby transpłciowe w tej części świata. Terminem najbardziej rozpowszechnionym – swoją drogą niezwykle nieostrym i odnoszącym się do osób transpłciowych, homoseksualnych, aseksualnych i nie tylko – jest termin „hidźra”, chociaż większość regionów i języków południowoazjatyckich zna jeszcze wiele określeń. Część hidźrów to osoby aseksualne lub wypierające zachowania seksualne, większość jednak zarobkowo świadczy usługi seksualne homo- i heteroseksualnym mężczyznom. Oprócz prostytucji przedstawiciele „trzeciej płci” kojarzeni są – poprzez swoją liminalność i transgresyjny charakter ich tożsamości – z klątwami i błogosławieństwami… Tradycyjnie postrzegani są jako osoby mające moc zsyłania pomyślności, a zatem powierza się im część rytuałów towarzyszących zaślubinom, a także prosi o błogosławieństwo dla nowonarodzonych dzieci. Czasami pojawiają się bez zaproszenia na ślubach lub przy okazji ceremonii związanych z narodzinami dziecka właśnie i żądają pieniędzy za swoje „usługi”. W przeciwnym razie tym, którzy nie zechcą zapłacić za błogosławieństwo może grozić klątwa, zły urok… O hidźrach i innych grupach osób nieheteronormatywnych nie myśli się raczej pozytywnie, wręcz przeciwnie, osoby te spotykały się i spotykają nadal z dyskryminacją. Podkreślić jednak trzeba właśnie to, że grupy te są społecznie zauważane i pełnią określone funkcje. To bez wątpienia znacząca różnica w stosunku do tradycyjnego statusu, czy wręcz przez wieki właściwie niedostrzegania osób transpłciowych w Europie.

W przypadków transpłciowych Nepalczyków – szczególnie w sytuacji, gdy ich społeczna pozycja przestaje być w teorii przynajmniej tak tragiczna – pozostaje jeszcze kwestia terminologii. Wiele osób zwraca uwagę, że stosowanie terminu „trzecia płeć” – w nepali powszechny jest tu termin tesrolingi – jest nieadekwatne i krzywdzące. Przecież osoby te identyfikują się jako mężczyźni lub kobiety, a nie jako jakaś kategoria trzecia… Środowisko LGBTQ optuje za stosowaniem terminu paralaingik – czyli właśnie ktoś „transpłciowy”.

Pomimo zauważalnych zmian prawnych przedstawiciele społeczności LGBTQ wciąż doświadczają dyskryminacji, szczególnie w takich obszarach życia jak edukacja i kariera zawodowa. I tu pojawia się kwestia spisu powszechnego i jego znaczenia – działacze na rzecz praw osób homoseksualnych i transpłciowych są zdania, że to brak oficjalnych i pełnych danych na temat ich liczebności utrudnia dostęp do przysługujących im świadczeń. Czy spis rzeczywiście rozwiąże ten problem? Niekoniecznie. Jak podkreślają media, na 70 pytań widniejących na kartach do spisu, tylko jedno dotyczy kwestii płci. Aktywiści twierdzą, że w ten sposób nie stworzy się prawdziwy obraz społeczności LGBTQ w Nepalu. Niemniej, nikt – nawet najbardziej krytycznie nastawieni działacze – nie mają wątpliwości, że kolejny ważny krok na drodze do pełnego włączenia osób LGBTQ do społeczeństwa, został właśnie zrobiony.

Blanka Katarzyna Dżugaj

Krzysztof Gutowski

Dodaj komentarz