Między islamem a prawem plemiennym: o sytuacji kobiet afgańskich

Sytuację afgańskich kobiet od zawsze determinowały dwa czynniki: islam i wywodząca się z niego zasada męskiej supremacji, oraz prawo zwyczajowe, mające korzenie w tradycjach plemiennych. Do tego dochodziły kwestie polityczne – jak słusznie zauważa Amnesty International w zmieniającym się krajobrazie politycznym Afganistanu w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat prawa kobiet były wykorzystywane przez różne grupy dla korzyści politycznych.

Nie zawsze było to jednak dla Afganek niekorzystne – wręcz przeciwnie, wśród krajów muzułmańskich Afganistan długo miał opinię dość postępowego w zakresie praw kobiet. Należy przy tym pamiętać, by na postępowość tę patrzeć przez pryzmat feminizmu postkolonialnego, a nie stricte zachodniego.

Zaczęło się od Abdura Rahmana Khana, który od 1880 do 1901 roku sprawował rządy jako emir Afganistanu. Niewykluczone, że pod wpływem relatywnie wyzwolonej żony władca ten przyznał kobietom prawo rozwodu (choć ograniczone) i prawo do dziedziczenia majątku męża i ojca, a także zakazał zwyczaju wydawania (przymusowego) wdowy za maż za najbliższego krewnego zmarłego męża. Jeszcze dalej posunął się jego syn, Habibullah, który swoje postępowe podejście do praw kobiet przypłacił życiem. Emir ten przyznał Afgankom prawo do edukacji i otworzył pierwszą w kraju szkołę dla dziewcząt z angielskim programem nauczania. Niestety, co było do przyjęcia w dużych ośrodkach miejskich, zostało odrzucone (jako sprzeczne z tradycją) na obszarach wiejskich, gdzie prawo plemienne nawet dziś stawiane jest ponad prawem państwowym. Zgodnie z nim kobieta jest własnością mężczyzny, a ich życie ma być ograniczone do czterech ścian rodzinnego lub mężowskiego domu – nie wolno im chodzić do szkoły, nie mają wpływu na wybór męża, nie posiadają prawa do rozwodu (choć islam na to przyzwala). Próba ingerencji emira w wielowiekowe tradycje doprowadziły do jego śmierci w zamachu w 1919 roku.

Pechowo dla zabójców i ich zwolenników, syn i następca zamordowanego Amanullah, był równie postępowy jak ojciec. Podobnie jak on pozostawał pod wpływem myśliciela Mahmuda Bega Tarziego, aktywnie walczącego na rzecz emancypacji afgańskich kobiet. Młody emir poślubił zresztą jego córkę, Soraję, która stała się sławna, gdy podczas jednej z uroczystości państwowych publicznie ściągnęła z twarzy zasłonę i podarła ją. Podobnie uczyniły niektóre żony obecnych na ceremonii urzędników. Stało się to, co istotne, za przyzwoleniem emira, którego zdaniem nakaz zasłaniania twarzy i ciał przez kobiety bynajmniej nie wywodził się z Koranu. Nowy władca nakłaniał swoje rodaczki do porzucenia tradycyjnych strojów i ubierania się w stylu zachodnim – tak, jak robiła to jego żona. To jednak nie wszystko – Amanullah sprzeciwiał się również poligamii i aktywnie dążył do jej wyrugowania (choć jego ojciec miał kilka żon), a także starał się rozwijać szkoły dla dziewcząt – także na obszarach plemiennych. To za jego zgodą, kilkanaście dziewcząt wysłano na naukę do Turcji, w 1924 roku przyjęto ustawę o zakazie wyznaczania ceny za narzeczoną oraz przyznaniu kobietom prawa do wyboru przyszłego męża, a cztery lata później podniesiono wiek zawierania małżeństwa do 18 lat w przypadku dziewcząt i 21 w przypadku mężczyzn. W procesie emancypacji Afganistanu emira wspierała żona i siostry – Soraja założyła czasopismo dla kobiet, księżniczki prowadziły organizacje pomocy.

Dla konserwatywnych przywódców plemiennych było to nie do pomyślenia. Choć na swoich terenach i tak nie respektowali nakazów płynących z Kabulu, nie chcieli się zgodzić, by w jakimkolwiek zakątku Afganistanu kobiety zachowywały się (ich zdaniem) niezgodnie z zasadami islamu. W efekcie ich działań Amanullah został zmuszony do abdykacji, a jego następcy stosowali znacznie bardziej zachowawczą politykę w kwestii praw kobiet. Podejmowali pewne inicjatywy, m.in. propagowanie obowiązku szkolnego dla dziewcząt, odwoływali i przywracali małżeństwa aranżowane oraz obowiązek posagu. Już bezpośredni następca wygnanego emira Amanullaha przywrócił obowiązek zasłaniania twarzy przez kobiety oraz zasadę segregacji płciowej w życiu publicznym. Soraja na wiele lat pozostała ostatnią władczynią, która pokazywała się u boku męża podczas publicznych wystąpień, w dodatku bez zasłony – chyba że za taką uznać cieniutką woalkę przy kapeluszu. Ponownie dokonała tego dopiero królowa Humaira Begum i księżniczka Bilqis, które w 1959 roku pojawiły się w loży królewskiej z odsłoniętymi twarzami. Towarzyszyła im żona premiera Mohammeda Daouda Khana, Zamina Begum – również bez zasłony. Trudno się dziwić – jej mąż był gorącym zwolennikiem zniesienia obowiązku zasłaniania twarzy przez Afganki, działał też na rzecz edukacji dziewcząt i pracy zarobkowej kobiet.

Premier stawiał bardziej na zachęcanie niż narzucanie – namawiał kobiety do wyjścia z domu, kształcenia się i podejmowania pracy zawodowej, mając świadomość, że zwiększenie udziału kobiet w rynku pracy korzystnie odbije się na rozwoju gospodarczym kraju. Na zachętach się, rzecz jasna, nie kończyło – władze Afganistanu wprowadziły kilka istotnych regulacji prawnych, m.in. oficjalnie zniosły zwyczaj segregacji płci, praktycznie zamykający afgańskie kobiety w domach. Kolejnym krokiem było umożliwienie Afgankom uczestniczenia w politycznym życiu kraju – nowa, przyjęta w 1964 roku konstytucja przyznawała kobietom bierne prawo wyborcze. W efekcie, jeszcze w tym samym roku cztery kobiety weszły do sejmu, a jedna z nich ostatecznie objęła tekę ministra zdrowia.

W latach 70. wprowadzono obowiązek szkolny dla dziewcząt, a kolejne zawody otwierały się na kobiety m.in. medycyna. To właśnie z tego czasu pochodzą wypływające raz po raz w sieci zdjęcia, wywołujące szok u polskich internautów. Przedstawiają one afgańskie kobiety (zazwyczaj z młodszych pokoleń) ubrane w krótkie spódniczki i podkreślające ciało bluzki. Nie, nie oznacza to, że Afganki masowo przyjęły zachodni styl życia – przyglądając się tym zdjęciom bliżej można bowiem bez trudu dostrzec także kobiety w tradycyjnych burkach. Trzeba jednak chcieć je dostrzec, a Europejczycy mają problem ze zrozumieniem, że dla wielu muzułmanek noszenie zasłony jest religijnym obowiązkiem i przejawem ich miłości do Boga, a nie realizowaniem nakazów rodziny i społeczeństwa. Inna rzecz, że zachodni ubiór i postępowe reformy w praktyce dotyczyły niemal wyłącznie mieszkanek miast – na obszarach wiejskich, stanowiących prawie 80 proc. kraju wszystko zostało bowiem po staremu. Mohammed Daoud Khan dyskutował wprawdzie z fundamentalistami na temat koranicznej egzegezy i nakazu zasłaniania ciała przez kobiety, działał jedna ostrożnie, nie chcąc rozwścieczyć imamów i mułłów o tradycyjnych poglądach.

Trzeba było upadku monarchii i dostania się Afganistanu w strefę wpływów ZSRR, by nastąpiły bardziej radykalne zmiany w sytuacji kobiet. Nowe władze, w imię socjalistycznej idei równości płci (przynajmniej na poziomie teorii), dążyły do zrównania pozycji kobiet i mężczyzn zarówno w ośrodkach miejskich, jak i na prowincji. Jak się to przejawiało? We wprowadzonym w 1978 roku prawie do samodzielnego wyboru męża, edukacji oraz pracy zawodowej, walce z analfabetyzmem, pomocy socjalnej dla kobiet oraz zapewnianiem szkoleń zawodowych np. z zakresu prac biurowych.

Niestety, nad kobietami już wówczas gromadziły się ciemne chmury, a przyczyną tego stanu rzeczy stała się zapaść gospodarcza. Historia wielu krajów arabsko-muzułmańskich pokazuje, że recesji towarzyszy radykalizacja religijna i powrót do mocno tradycyjnych wartości – tak stało się m.in. w Egipcie przed wybuchem Arabskiej Wiosny. Afganistan nie należał do wyjątków – wieloletnia wojna i problemy gospodarcze sprawiły, że ludność zaczęła się odwracać od wszystkiego, co niemuzułmańskie, a co w ich przekonaniu przyniosło krajowi upadek. Nadszarpnięcie męskiej dominacji i przyznanie kobietom praw niezgodnych z afgańską tradycją było postrzegane jako jeden z głównych elementów fatalnego wpływu socjalizmu i zachodnich wartości. Na terytoriach plemiennych zaczęły się formować oddziały mudżahedinów odwołujących się do islamu w jego najbardziej fundamentalnej interpretacji. Wraz z przejęciem przez nich władzy i ogłoszeniem Afganistanu państwem muzułmańskim, kobiety zaczęły tracić kolejne prawa aż zostały uwięzione w burkach i domach. Odtąd na świat mogły spoglądać wyłącznie przez gęstą siateczkę w szczelnie zakrywającej ich ciało burce.

Ta swego rodzaju niewola trwała blisko dekadę – do momentu upadku reżimu talibów w 2001 roku. Takiej pełni praw, jaką cieszyły się w latach 70. i 80. XX wieku, Afganki nie odzyskały, mogły jednak wrócić do pracy i znów zasiąść w szkolnej ławce. Mogły zdjąć burkę, ale nie założyć mini spódniczkę. Wciąż postrzegane były jako istoty podrzędne mężczyźnie, a przemoc wobec nich była zakazana prawnie, lecz nie zwyczajowo. Co więcej – jakiekolwiek pozytywne zmiany nie dotyczyły regionów wciąż kontrolowanych przez talibów.

Świat zachodni zawiódł Afganistan. Wziął co swoje, po czym umył ręce, pozostawiając po sobie zgliszcza i niepewność. Świat zachodni zawiódł afgańskie kobiety – jak długo przykładać będziemy bowiem zachodnią miarkę do wschodnich problemów, tak długo przynosić będziemy ze sobą wyłącznie chaos. Jaki los czeka afgańskie kobiety? To wielka niewiadoma, podobnie jak los mieszkańców Afganistanu w ogóle. Talibowie zapewniają, że nie będzie powrotu do sytuacji sprzed blisko trzech dekad, gdy zabronili kobietom nie tylko pokazywania twarzy, ale też samorealizacji (m.in. edukacji i pracy zawodowej). Teraz mają nakłaniać do „skromności” modlitwą i prośbą. Czy można im wierzyć? Wczoraj New York Times pokazywał demonstrujące w Kabulu kobiety oraz afgańską dziennikarkę, która przeprowadzała wywiad z Talibami. Komentarz? Dawniej kobiety te w najlepszym wypadku trafiłyby za więzienne kraty, w najgorszym zaś już byłyby martwe. Niewykluczone, trudno jednak stwierdzić na ile takie liberalne zachowanie ma zamydlić oczy zachodniej opinii publicznej, na ile zaś wynika z faktycznej chęci respektowania praw kobiet. Obawiam się, że w grę wchodzi ta pierwsza opcja, a Talibowie już wkrótce odsłonią swoje prawdziwe podejście do kobiet i ich pozycji w społeczeństwie. Już raz pokazali, że potrafią uczynić Afganistan istnym piekłem dla kobiet. Pozostaje mieć nadzieję, że tym razem nie przyjdzie im to łatwo, a Afganki po raz kolejny pokażą wolę życia i umiejętność przetrwania w warunkach, o których podobno mieliśmy już dawno zapomnieć.

Blanka Katarzyna Dżugaj

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s