Rośnie odsetek Japończyków opowiadających się za legalizacją małżeństw osób tej samej płci. Znacznie mniejszy entuzjazm wciąż wykazuje natomiast partia rządząca – zdaniem premiera tego rodzaju związki mogłyby zmienić koncepcję wartości rodzinnych. Na razie rząd pracuje nad ustawą mającą na celu promowanie zrozumienia społeczności LGBTQ+.
Jak pokazuje badanie, przeprowadzone w maju tego roku przez agencję Kyodo News, zdecydowana większość Japończyków popiera wprowadzenie małżeństw osób tej samej płci. Za zmianą konstytucji w tym kierunku opowiedziało się 71 proc. respondentów – to 7 proc. więcej niż w lutym tego roku. Tylko 26 proc. wyraziło sprzeciw wobec legalizacji tego rodzaju małżeństw. Zdaniem blisko 70 proc. ankietowanych dyskryminacja mniejszości seksualnych jest sprzeczna z artykułem 14. konstytucji, który stanowi, że wszyscy ludzie są równi wobec prawa. Poparcie dla małżeństw osób tej samej płci było najwyższe wśród młodszych respondentów – aprobowało je 85 proc. badanych w wieku 30 lat i młodszych.

Czy zawsze tak było? Liczne zabytki kultury pokazują, że homoseksualizm długo był w Japonii akceptowany. Żadna z funkcjonujących w tym kraju religii – a więc ani buddyzm, ani sinto, a także system filozoficzno etyczny, jakim był konfucjanizm – nie zabraniały relacji seksualnych między przedstawicielami tej samej płci. W niektórych mitach wywodzących się z tradycji sinto pojawiają się nawet opowieści, które można – choć nie trzeba – odczytać jako opowieści o związkach jednopłciowych. W buddyjskich klasztorach praktykowano nanshoku, czyli relację starszego mnicha z młodym akolitą – skojarzenia ze starożytną Grecją są w tym przypadku jak najbardziej uzasadnione. Takie związki trwały aż do momentu osiągnięcia przez chłopca pełnoletności – w aspekcie fizycznym, związek duchowy bowiem pozostawał. Co ciekawe, z czasem praktyka nanshoku została zaadaptowana przez klasę samurajów, co właściwie nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę, że młodzi chłopcy z rodzin wojowników często byli wysyłani do buddyjskich klasztorów na nauki. Z czasem samurajowie rozwinęli ideę homoerotycznych związków w coś, co określało się mianem wakashudō – relację chłopca przed okresem dojrzewania ze starszym wojownikiem. Dorosły mężczyzna miał być w tym układzie mistrzem, uczącym młodego wojownika sztuk walk, etykiety wojownika i samurajskiego kodeksu honorowego. Przy zgodzie tego drugiego związek mógł przybrać erotyczny charakter i trwać aż do osiągnięcia przez ucznia dojrzałości – tu również mówiono o zakończeniu relacji seksualnej, duchowa mogła – a nawet powinna – trwać dalej. Co istotne, relacje tego rodzaju były z założenia monogamiczne – tylko w odniesieniu do męskich kochanków jednak, związki seksualne z kobietami były dozwolone, zarówno dla mistrza, jak i ucznia. Łańcuszek nie kończy się na klasie samurajów, z czasem bowiem homoseksualne relacje starszego mężczyzny z młodszym stały się popularne także wśród mieszczan i kupców. I oczywiście aktorów – wielu adeptów tej sztuki (zwłaszcza z teatru kabuki) trudniło się również prostytucją, a szczególną popularnością cieszyli się aktorzy odgrywający na scenie role kobiet.

Literackie wzmianki na temat seksualnych relacji osób tej samej płci pojawiły się już w jednym z najważniejszych zabytków kultury japońskiej, czyli Genji monogatari, prawdziwy „boom” na tę tematykę przyniósł jednak dopiero XVII wiek. Był to czas apoteozy tzw. ukiyo – przepływającego świata, czyli miejskiego stylu życia i kultury, stawiającej na poszukiwanie przyjemności, także fizycznej. Kultura ukiyo rozwinęła się w Yoshiwara, licencjonowanej dzielnicy czerwonych latarni w Edo, szczególnie chętnie odwiedzanej przez gwałtownie rozwijającą się wówczas klasę średnią. Męską homoseksualną miłość sławiło zwłaszcza dzieło Ihary Saikaku Nanshoku ōkagami (Wielkie zwierciadło męskiej miłości), będące zbiorem czterdziestu opowieści o romantycznych związkach między mężczyznami a dorastającymi chłopcami w siedemnastowiecznej Japonii.
Dopiero w okresie tzw. restauracji Meiji homoseksualizm został uznany za przestępstwo – nastąpiło to zapewne pod wpływem zachodnich wzorców obyczajowych. W 1872 roku wprowadzono przepis penalizujący relacje seksualne między osobami tej samej płci. Prawo to przetrwało jednak zaledwie 8 lat – już w 1880 roku nowy kodeks karny ponownie zapewnił Japończykom swobodę seksualną. Każdy dorosły mieszkaniec kraju może – za obopólną zgodą utrzymywać relacje erotyczne z osobą tej samej płci, choć w niektórych prefekturach wprowadzono nieco wyższy wiek przyzwolenia na czynności seksualne osób tej samej płci jest wyższy niż w przypadku czynności seksualnych osób przeciwnej płci.

Seks jest więc legalny, poślubienie ukochanej osoby to jednak co innego – na to państwo się nie zgadza. I to mimo rosnącego z miesiąca na miesiąc poparcia społecznego dla tego rodzaju związków. Konstytucja Japonii wprost mówi, że małżeństwo mogą zawrzeć wyłącznie osoby różnych płci. Ponadto małżeństwa osób tej samej płci zawarte za granicą nie są prawnie uznawane w Japonii, a dwunarodowe pary tej samej płci nie mogą uzyskać wizy dla zagranicznego partnera na podstawie ich związku, chociaż Ministerstwo Sprawiedliwości ma ogólną zasadę przyznawania uznaniowego wizy „do określonych działań” dla małżonków tej samej płci. Co to oznacza dla par jednopłciowych? Przede wszystkim nie mogą one dziedziczyć majątku po partnerze, odmawia się im także praw rodzicielskich nad ich dziećmi. Nie mogą ubiegać się o te same ulgi podatkowe lub świadczenia, które rutynowo przyznawane są parom małżeńskim, nie mają możliwości ubiegania się o wspólny kredyt bądź pożyczkę, a nawet wykupienia rodzinnego pakietu telefonicznego. O adopcji dzieci – rzecz jasna – też mogą zapomnieć.

Wprowadzenia małżeństw jednopłciowych nie chce konserwatywna Partia Liberalno-Demokratyczna, największa partia koalicji rządzącej. Sam premier mówił niedawno, że uniemożliwianie parom jednopłciowym zawierania małżeństw nie jest przejawem niesprawiedliwości ze strony państwa, a legalizacja takich związków mogłaby zmienić koncepcję wartości rodzinnych. To i tak dyplomatyczne stwierdzenie, nieco wcześniej bowiem jeden z doradców rządu – Masayoshi Arai – powiedział wprost, że nie chciałby mieszkać obok pary homoseksualnej. Z posadą musiał się po tej wypowiedzi pożegnać, środowisko LGBTQ+ dobrze jednak jego słowa zapamiętało.
Tyle rząd, a co z jego przeciwnikami? Już w 2019 roku partie opozycyjne zaproponowały projekt ustawy legalizującej małżeństwa osób tej samej płci. Rząd nie podjął jednak rozmów na ten temat. Na początku marca Partia Konstytucyjno-Demokratyczna, największa partia opozycyjna w Japonii, złożyła projekt ustawy legalizującej małżeństwa osób tej samej płci. Jej losy na razie pozostają tajemnicą, koalicja rządząca zaczęła jednak mocniej interesować się tą kwestią. Po skandalu związanym z wypowiedzią rządowego doradcy, premier spotkał się z aktywistami LGBTQ+, po czym – jak donosiły niektóre japońskie media – zobowiązał się do przedłożenia projektu ustawy promującej zrozumienie mniejszości seksualnych. Szczegółów takiej regulacji prawnej – niestety -nie zdradził. A myśleć premier Japonii ma o czym, zbliża się bowiem szczyt G7, który ma się odbyć właśnie w jego kraju, konkretnie w Hiroszimie, a na który mocno liczą aktywiści LGBTQ+. Dlaczego? Ponieważ Japonia jest jedynym krajem zrzeszonym w G7 nie uznającym małżeństw osób tej samej płci – przynajmniej na szczeblu krajowym.

Udział w tej swoistej dyskusji na temat praw środowiska LGBTQ+ biorą także sądy. W 2021 roku sąd rejonowy w Sapporo orzekł, że nieuznawanie małżeństw jednopłciowych jest niezgodne z konstytucją, jako że dyskryminuje to znaczną część społeczeństwa, a tym samym narusza ustawę zasadniczą. Rok później jednak, sąd okręgowy w Osace podtrzymał konstytucyjność zakazu małżeństw osób tej samej płci. W listopadzie 2022 roku sąd okręgowy w Tokio orzekł, że zakaz małżeństw homoseksualnych jest zgodny z konstytucją, ale brak systemu prawnego chroniącego rodziny osób tej samej płci narusza prawa człowieka.
Co ciekawe, naprzeciw potrzebom środowiska LGBTQ+ coraz częściej wychodzą samorządy. Dystrykt Shibuya w Tokio uchwalił w 2015 roku ustawę o zaświadczeniach o związkach partnerskich osób tej samej płci, na mocy której wydaje parom tej samej płci zaświadczenie uznające je za partnerów równoważnych z osobami pozostającymi w związku małżeńskim zgodnie z prawem. Wkrótce śladami tego dystryktu poszedł okręg Setagaya w Yokio, a za nim ponad sto innych gmin oraz kilkanaście prefektur na terenie całego kraju. W maju 2023 roku 311 gmin i dwanaście prefektur ustanowiło system przysięgi partnerskiej, który zapewnia parom tej samej płci zaświadczenie przydatne w takich sprawach jak mieszkanie, prawo do odwiedzin w szpitalu czy wyrażenie zgody na operację dla partnera. Sęk w tym, że system ten nie jest prawnie wiążący, a właściciele nieruchomości lub szpitale nie mają prawnego obowiązku honorowania praw par, nawet jeśli przedstawiono im zaświadczenie.

W minionym tygodniu aż trzykrotnie miało miejsce posiedzenie rządzącej Partii Liberalno-Demokratycznej, poświęcone nowelizacji ustawy o prawach osób LGBTQ+. Projekt ustawy przygotowała przed dwoma laty bezpartyjna grupa posłów, podziały wewnątrz partii rządzącej uniemożliwiły jednak skierowanie projektu do Sejmu. Znowelizowany akt prawny ma na celu promowanie zrozumienia społeczności LGBTQ – dotyczy kwestii dyskryminacji, co jest oczywiście niezwykle ważne, nie wspomina jednak o związkach jednopłciowych. Trudno się dziwić – nad zmianami pracują starsi członkowie partii, a to oni najmocniej sprzeciwiają się legalizacji małżeństw osób jednej płci. W tym tygodniu Partia Liberalno-Demokratyczna zamierza przedyskutować projekt ustawy ze swoim koalicjantem Komeito i partiami opozycyjnymi.
Blanka Katarzyna Dżugaj