Wielkie kłamstwo czy prawda, która boli? Jordański kandydat do Oscara wywołał wściekłość Izraela i nagonkę na twórczynię filmu. Farha to przejmująca opowieść o dojrzewaniu w realiach palestyńskiej Katastrofy.
Palestyna, 1948 rok. Czternastoletnia Farha (Karam Taher) marzy o nauce w szkole w mieście, choć miejscowy mułła przekonuje ją, że znajomość Koranu to wystarczająca edukacja dla dziewczyny. Farha nie zamierza jednak rezygnować ze swych ambicji i robi wszystko, by przekonać ojca (Ashraf Barhom), który córkę wolałby raczej widzieć na ślubnym kobiercu niż w szkolnej ławie. Gdy dziewczyna jest bliska osiągnięcia celu jej życie zmienia się jednak o 180 stopni. Rodzinną wioskę Farhy najeżdża tworzące się wojsko izraelskie, a ojciec dziewczyny zamyka ją w spiżarce. Podczas trwającego kilka dni zamknięcia, podglądając podwórze swego domu przez otwory w drzwiach, dziewczyna jest świadkiem wydarzeń, które na zawsze zmienią jej postrzeganie świata.

Niskobudżetowy dramat Darin J. Sallamy miał premierę w 2021 roku podczas Toronto International Film Festival, po czym jak burza przeszedł przez wiele innych festiwali filmowych na całym świecie. Wszędzie zdobywał uznanie krytyki i widzów, a Jordania zdecydowała, że Farha będzie jej przyszłoroczną kandydatką do nagrody Oscara. Trudno się więc dziwić, że Netflix postanowił włączyć film do swojej oferty, sprawiając tym samym, że obraz Darin J. Sallamy wreszcie trafił do szerokiego odbiorcy. I wtedy się zaczęło. Izrael głośno sprzeciwiał się dystrybucji filmu, nazywając go kłamliwym i celowo podżegającym do niechęci wobec izraelskiego wojska. Ustępujący minister finansów groził wstrzymaniem dotacji dla kina w Jaffie, które zorganizowało pokaz Farhy, a decyzję Netflixa o jego dystrybucji określił mianem szalonej. Szef resortu kultury Yehiel Moshe „Hili” Tropper oskarżył film o fałszywe zrównanie działań izraelskich żołnierzy w 1948 roku z działaniami nazistów podczas Holokaustu. Izraelscy ludzie kultury wzywali do bojokotu Netflixa zapewniając, że oni sami właśnie anulowali subskrypcję, media i politycy nakłaniali ludzi do negatywnego oceniania filmu Darin J. Sallamy na portalu IMDB. 1 grudnia, w ciągu zaledwie kilku godzin, Farha zyskała rekordową ilość najniższych opinii, choć trudno uwierzyć, że w dniu premiery film zdążyło obejrzeć aż tylu widzów. Uzasadnienie tych negatywnych opinii? Mało merytoryczne – “wielkie kłamstwo” to najczęściej powtarzający się argument.

“Prawda boli” – mówi reżyserka, dodając, że obraźliwe jest nie pokazywanie jej filmu, a zaprzeczanie krzywdzie, jaka spotkała naród jej przodków. Ile w tych izraelskich zarzutach racji? Cóż…historia opowiedziana w filmie Farha oparta została na prawdziwych wspomnieniach realnie istniejącej dziewczyny. Miała na imię Radieh, faktycznie mieszkała na terenie Palestyny w 1948 roku i przeżyła Al-Nakbę. Gdy do jej wioski wkroczyły siły izraelskie ojciec zamknął dziewczynę w pokoju – przetrwała, uciekła do Syrii i opowiedziała swoją historię, a jedną z osób, której ją przekazała była matka Darin J. Sallamy. Reżyserka od dłuższego czasu myślała o przeniesieniu tej historii na duży ekran.
Wszystkie historie, które słyszałem od moich dziadków, rodzin przyjaciół, połączyły się, aby stworzyć postać Farhy. Imię to po arabsku oznacza radość. Wybrałam je ze względu na to, jak moja rodzina opowiadała o swoim życiu przed Al-Nakbą – było to życie, zanim skradziono im radość – powiedziała Darin J. Sallama w jednym z wywiadów.
Słowo nakba w języku arabskim oznacza nieszczęście lub katastrofę. Stosowane z rodzajnikiem określonym “al”, czyli w postaci Al-Nakba, odnosi się do wydarzeń z 1948 roku. Tuż po wygaśnięciu mandatu brytyjskiego nad Palestyną, w maju 1948 roku Izrael ogłosił niepodległość, a oddziały wojskowe, które właśnie wykształcały się z Hagany, czyli paramilitarnej organizacji tytualrnie o charakterze obronnym, zajęły 78 proc. historycznej Palestyny, zburzyły prawie 600 palestyńskich wiosek i wypędziły co najmniej 750 tys. Palestyńczyków z ich ziem i domów. Ci, którzy nie zdołali uciec zostali zamordowani. Żołnierze izraelscy zatruli studnie w zajmowanych wioskach, by mieć pewność, że wieśniacy nie będą mieli do czego wrócić. Czas ten pamiętany jest dziś właśnie jako Al-Nakba – czas utraty ojczyzny, który do dziś określa tożsamość Palestyńczyków na całym świecie.

Farha zaczyna się jak typowy kobietocentryczny film z Bliskiego Wschodu z nurtu coming of age. Nic nowego, nic, czego widz nie widziałby wcześniej, a co mimo wszystko chce oglądać ponownie, – głównie dzięki ekranowej charyzmie i wdziękowi Karam Taher. W najmniej oczekiwanym momencie Darin J. Sallama idzie jednak o krok dalej, opowieść o dorastającej dziewczynie rzucającej wyzwanie patriarchalnym ograniczeniom muzułmańskiego społeczeństwa ukazując w szerszym, historycznym kontekście. Farha staje się opowieścią o dziecku, które w ciągu kilku zaledwie godzin straciło rodzinę, marzenia i złudzenia. Brutalną opowieścią o dojrzewaniu i stracie – kameralną, a jednocześnie panoramiczną. Darin J. Sallama pokazuje tylko jedną uwięzioną dziewczynę, tylko jedną zamordowaną rodzinę, jedno konające godzinami dziecko i kilku zaledwie żołnierzy, jej film mówi jednak o okrucieństwach konfliktów zbrojnych więcej niż niejeden film wojenny.

To, co jako pierwsze uderza widza to nagłe przejście od niemal idyllicznych, przesyconych światłem, szerokich kadrów ukazujących wieś i rodzinny dom Farhy, do klaustrofobicznej ciemności i ciasnoty spiżarki, która na kilka dni stała się więzieniem/schronieniem dziewczyny. Przez niemal połowę filmu akcja rozgrywa się w niewielkim pomieszczeniu, a kamera koncentruje się na twarzy tytułowej bohaterki, potęgując wrażenie przytłoczenia, duchoty i strachu. Kontakt ze światem zewnętrznym Farha zachowuje jedynie poprzez niewielki świetlik i kilka szpar w drzwiach spiżarni. To w ten sposób dziewczyna staje się niemym świadkiem okrucieństwa przekraczającego jej naiwne, dziecięce postrzeganie świata, widz natomiast obserwuje jej przemianę z dziecka w osobę dorosłą. Przemianę zbyt szybką, zbyt brutalną. Trzeba było dużego talentu narracyjnego Darin J. Sallamy i równie wielkich zdolności aktorskich Karam Taher, by przez kilkadziesiąt minut utrzymać napięcie i tempo opowieści i przykuć uwagę widza. Reżyserka, a zarazem scenarzystka, nie pokazuje wydarzeń na dziedzińcu domu Farhy w pełni – widz widzi je dokładnie tak, jak dziewczyna: częściowo, przez szpary w drzwiach. Zmysł wzroku zawodzi, wyostrza się zmysł słuchu – śmierć niemowlęcia to cichnące z każdą chwilą kwilenie, wojna to stłumione odgłosy wystrzałów, świat poza murami spiżarki to odgłos padającego deszczu i cykanie cykad.
Darin J. Sallama powiedziała w jednym z wywiadów, że historia Radieh/Farhy ją prześladowała. Teraz będzie też prześladowała wszystkich widzów jej filmu – w najlepszym rozumieniu tego słowa. Tak właśnie działa bowiem dobre kino: podgryza emocje, drapie sumienie, uwiera i nie daje o sobie zapomnieć.
Blanka Katarzyna Dżugaj