Były premier Pakistanu Imran Khan został w zeszły piątek (3.11) postrzelony w nogę w czasie wiecu w Wazirabadzie. W wyniku ataku jedna osoba (jeden ze zwolenników Khana obecnych na wiecu) została zabita, a siedem innych zostało rannych. Napastnika ujęto, a Khan dalej prowadzi swoją kampanię. Kto może stać za tym atakiem i jak to wydarzenie przekłada się na – i tak niełatwą – sytuację polityczną w Pakistanie?
Były premier jednoznacznie odczytał próbę zamachu na jego życie wskazując odpowiedzialne za to osoby. Przyznał, że wierzy, że zamach miał miejsce z inspiracji trzech osób: premiera kraju Shehbaza Sharifa, ministra spraw wewnętrznych Rany Sanaullaha i zwierzchnika armii generała Faisala. Khan w jednym z niedawnych wywiadów przyznał też, że o planowanym zamachu i odpowiedzialnych za niego politykach dowiedział się dzień wcześniej od „zaangażowanej w to osoby”.

Fot. World Economic Forum / Valeriano Di Domenico
Z całego świata posypała się krytyka ataku i wyrazy wsparcia dla postrzelonego lidera opozycji. Obecny premier Pakistanu Sharif potępił działanie napastnika i zapowiedział, że oczekuje od ministra spraw wewnętrznych raportu na temat tego zdarzenia. Chociaż sam zamachowiec powiedział policji, że chciał zabić Khana i tylko Khana, twierdząc, że były premier wprowadzał opinię publiczną w błąd i wiedzie pakistański naród ku zagładzie, to teorii na temat motywacji i prawdziwych inspiratorów zamachu jest wiele. Ma to olbrzymi wpływ na sytuację w Pakistanie – kraju, dla którego tego typu zamachy nie są, niestety, niczym nowym.
Zamach na Benazir Bhutto jest wciąż obecny w pamięci Pakistańczyków. Rosnące napięcie polityczne musiało w końcu przybrać formę przemocy. Próba zamachu na pakistańskiego lidera i byłego premiera pogrążyła kraj w chaosie i to w czasie, gdy napięcia między opozycją a rządem wymykają się już spod czyjejkolwiek kontroli. Khan nie przedstawił jak do tej pory żadnych dowodów na powiązania najwyższych przedstawicieli obecnej władzy z zamachem. Nie sposób jednak uniknąć wrażenia, że takie zamachy rzadko kiedy są przypadkowe, a Pakistan – chociażby mając w pamięci zamach na Bhutto – nie jest krajem, w którym tego typu próba wyeliminowania największego politycznego zagrożenia nie mogłaby się wydarzyć.

Teorii spiskowych jest jednak więcej i rozbudzają one pakistańskie (i nie tylko) media społecznościowe. Niektórzy szukają przyczyny na zewnątrz – np. w Chinach. Niedawna wizyta premiera Sharifa w Pekinie miała za cel zintensyfikowanie współpracy gospodarczej, jednak zdaniem niektórych Chinom bardziej niż na koegzystencji zależy na destabilizacji Pakistanu, żeby łatwiej kontrolować obecne władze. Inni twierdzą, że atak został zorganizowany przez samo środowisko Imrana Khana (a może nawet z jego udziałem) w celu wywołania szoku i zwiększenia poparcia dla Imrana. Ważnym elementem jest podkreślanie przez niedoszłego zabójcę, że jednym z jego motywów była obrona islamu, ponieważ w czasie wiecu grała muzyka i nie milkła nawet w czasie wezwania do modlitwy rozbrzmiewającego z minaterów.
Jedno jest pewne – to wydarzenie sprawia, że będący w bardzo ciężkiej sytuacji kraj stał się jeszcze bardziej podzielony. Pogłębia się polityczny kryzys, który trwa już ponad pół roku, a szanse na jego pokojowe rozwiązanie maleją z każdym dniem. Partia Khana wzywa do protestów, buntu wobec rządu i armii i „zemsty” na odpowiedzialnych za zamach. A kraj w międzyczasie dalej pogrąża się w problemach – nie tylko politycznych, ale też przede wszystkim gospodarczych, administracyjnych i systemowych.
Krzysztof Gutowski