Czy nowy prezydent Korei Południowej nauczy Kim Dzong Una manier?

Yoon Suk-yeol został zaprzysiężony na nowego prezydenta Korei Południowej. W przemówieniu inauguracyjnym sporo miejsca poświęcił polityce zagranicznej swojej administracji, ofertując m.in. pomoc gospodarce Korei Północnej w przypadku jej denuklearyzacji. Czego najbliżsi sąsiedzi Korei Południowej mogą się spodziewać po jej nowym przywódcy?

W Korei Południowej nie podano jeszcze oficjalnych wyników wyborów, a w prasie jej największych sąsiadów już pojawiły się nagłówki o treści: Nowy prezydent poprawi relacje z ….(tu wstawić: Japonią, Chinami, Koreą Północną). Czy faktycznie tak będzie? Najbardziej oczywista odpowiedź na to pytanie dotyczy Korei Północnej, już w kampanii wyborczej bowiem Yoon Suk-yeol dawał do zrozumienia, że jako głowa państwa zerwie z ugodową postawą swego poprzednika. W relacjach z Pjongjangiem Moon Jae-in stawiał na dialog, próbując doprowadzić do porozumienia na wielu płaszczyznach – choćby ekologii. W tym samym czasie Korea Północna przeprowadzała kolejne testy rakietowe – w samym tylko 2022 roku było ich dziewięć. Prowokacje te przeznaczone są głównie na “rynek wewnętrzny” – ich celem jest stworzenie wizerunku Korei Północnej jako silnego państwa, trzymającego w szachu nie tylko najbliższych sąsiadów, ale także takie mocarstwa, jak USA. Dlaczego akurat teraz? Lata funkcjonowania pod amerykańskimi sankcjami i złego zarządzania zrujnowały koreańską gospodarkę, a gwoździem do trumny stała się pandemia koronawirusa. Ograniczenie, a nawet całkowite zablokowanie swobód obywatelskich przeciętni obywatele są w stanie zaakceptować, puste żołądki w niejednym już państwie doprowadziły jednak do rewolucji. Wizja życia w silnym państwie otoczonym przez wrogów potrafi natomiast oszukać puste żołądki – choć, rzecz jasna, nie wiadomo na jak długo.

Yoon Suk-yeol w drodze na ceremonię inauguracji
Fot. Yang Dong Wook

Niezależnie jednak od motywacji północnokoreańskiego przywódcy, każdy kolejny test niepokoi państwa regionu. Zawsze istnieją bowiem obawy, że Kim Dzong Un zdecyduje się na agresję, choć trudno powiedzieć, jaka sytuacja musiałaby zaistnieć, by do tego doprowadzić. Jeśli jednak jakieś państwa można uznać za nieobliczalne, to Korea Północna z pewnością się do nich zalicza.

Yoon Suk-yeol z drogi dialogu schodzić nie zamierza – jego kraj nadal będzie wysyłał pomoc humanitarną do swego niepokornego sąsiada, a drzwi dyplomacji mają pozostać otwarte. Niemniej, prezydent chce zaostrzyć stanowisko Seulu, zrywając z – jak to wielokrotnie określał – polityką służalczości wobec państwa Kimów prowadzoną przez jego poprzednika. W przeciwieństwie do swojego głównego rywala, kandydata Partii Demokratycznej, w czasie kampanii wyborczej Yoon Suk-yeol zapowiadał rozbudowanie południowokoreańskiej armii tak, by była ona gotowa do ataku wyprzedzającego w razie niepokojących sygnałów z Pjongjangu. Podkreślał też, że nie zamierza zawrzeć traktatu pokojowego, dopóki Korea Północna nie porzuci ambicji nuklearnych i nie zgodzi się na denuklearyzację. Kim Dzong Una nazwał natomiast “niegrzecznym chłopcem, którego chętnie nauczyłby dobrych manier”. W dniu zaprzysiężenia Yoon Suk-yeol potwórzył deklarację otwartych drzwi dla dyplomacji i zaoferował pomoc gospodarce Korei Północnej w przypadku jej denuklearyzacji.

Jeśli Korea Północna rzeczywiście rozpocznie proces całkowitej denuklearyzacji, jesteśmy gotowi współpracować ze społecznością międzynarodową w celu przedstawienia śmiałego planu, który znacznie wzmocni gospodarkę Korei Północnej i poprawi jakość życia jej mieszkańców – powiedział Yoon Suk-yeol w przemówieniu inauguracyjnym.

Co na to Pjongjang? W północnokoreańskich mediach już wczesną wiosną pojawiały się artykuły o wzniecaniu “konfrontacyjnego szaleństwa” i”niedorzecznych dyskusjach o uderzeniach wyprzedzających”.

Równie silnym głosem Yoon Suk-yeol zamierza rozmawiać z Chinami – trudno się zresztą dziwić, zacieśnianie więzów z USA jest bowiem równoznaczne z ochłodzeniem na linii Seul-Pekin. Konieczność powrotu do mocnego sojuszu z Waszyngtonem Yoon Suk-yeol podkreślał już na początku tego roku, co administracja Joe’go Bidena przyjęła z entuzjazmem. Tuż po ogłoszeniu wyników wyborów, prezydent USA odbył rozmowę telefoniczną z koreańskim prezydentem-elektem, wyrażając nadzieję na pogłębienie stosunków dwustronnych z Koreą Południową i koordynację działań w zakresie polityki Korei Północnej. Yoon z kolei wyraził chęć wznowienia ćwiczeń wojskowych na dużą skalę z oddziałami amerykańskimi, które zostały zawieszone w 2018 r. i zastąpione symulacjami komputerowymi po tym, jak administracje Trumpa i Moon Jae-ina uznały je za przeszkodę w rozmowach pokojowych z Koreą Północną.

Yoon Suk-yeol w czasie zaprzysiężenia na prezydenta Korei Południowej
Fot. Yang Dong Wook

Ta linia w polityce zagranicznej jest w dużej mierze jest to zgodne z oczekiwaniami koreańskiego społeczeństwa, którego stosunek do Chin diametralnie zmienił się na przestrzeni kilku ostatnich lat. Jak pokazał jeden z ostatnich sondaży, Koreańczycy oceniają Chiny jako największe zagrożenie dla swego kraju. Jeszcze bardziej interesujący jest wynik badania przeprowadzonego przez Hankook Research i gazetę internetową SisaIn. Ankietowani mieli ocenić wizerunek czterech państw: Chin, Korei Północnej, Japonii i USA, a skala ocen obejmowała 0-100. Najgorsza średnia ocena, czyli 26,4, przypadła Chinom – Korea Północna otrzymała ocenę 28,6, Japonia 28,8, a USA 57,3. Co ciekawe, jeszcze 2-3 lata temu Chiny cieszyły się w Korei znacznie większą sympatią – zagrożenia upatrywano raczej w Korei Północnej i Japonii. Pozytywne relacje, także gospodarcze, zaczęły się sypać, po tym jak Seul zainstalował amerykański system obrony przeciwrakietowej Terminal High Altitude Area Defense (THAAD). Celem była ochrona przed Koreą Północną, Chiny zgłosiły jednak stanowczy sprzeciw i przypuściły atak. Nie militarny, lecz gospodarczy, w efekcie którego Korea Południowa straciła spore kwoty. Koreańska sieć sklepów w Chinach została zamknięta, zahamowaniu uległ ruch turystyczny, zabroniono nawet występów uwielbianych w Chinach koreańskich zespołów muzycznych. Korea kilkakrotnie oskarżyła też Chiny o przywłaszczenie kulturowe – chodzi m.in. o kwestię tego, z którego państwa faktycznie pochodzi kimchi oraz hanbok, czyli narodowy strój koreański.

Ceremonia zaprzysiężenia Yoon Suk-yeola
Fot. Yang Dong Wook

Podobnie jak w przypadku relacji z Koreą Północną, tak i w tu podczas kampanii wyborczej kandydat rządzącej Partii Demokratycznej opowiadał się za zacieśnianiem współpracy, Yoon Suk-yeol natomiast zapowiadał twardszą linię. Wzywał też do dodatkowego rozmieszczenia amerykańskiego systemu przechwytującego rakiety znanego jako THAAD. Zdaniem ekspertów, nowy prezydent doprowadzi do zakupu dodatkowego systemu rakietowego, który zostanie rozmieszczony w pobliżu Seulu. To rzecz jasna prosta droga do pogorszenia relacji z Chinami – w 2017 roku, po pierwszym rozmieszczeniu THAAD w Korei Południowej, Pekin wprowadził sankcje gospodarcze wobec Seulu. Zgodził się je znieść w zamian za tzw. “trzy nie”: brak dodatkowego rozmieszczenia THAAD, brak udziału w amerykańskiej sieci obrony przeciwrakietowej oraz brak trójstronnego sojuszu wojskowego z USA i Japonią. Owe “trzy nie” Yoon Suk-yeol określił jako zagrożenie dla bezpieczeństwa Korei Południowej, zapowiadając że w kwestii bezpieczeństwa nie będzie szedł na tego rodzaju kompromisy. Pekin zapewne ponownie będzie groził sankcjami, Yoon może też liczyć na furię Korei Północnej, która zapewne odpowie kolejnymi testami rakietowymi.

Ceremonia zaprzysiężenia nowego prezydenta Korei Północnej
Fot. Yang Dong Wook

Niemniej, na inaugurację Yoon Suk-yeola przybył do Seulu wiceprezydent Chin Wang Qishan, określany mianem “specjalnego przedstawiciela prezydenta Xi Jinpinga”. Wang jest jednym z najwyższych rangą chińskich urzędników, którzy kiedykolwiek uczestniczyli w inauguracji prezydenta Korei Południowej.

Jest jednak państwo, z którym stosunki faktycznie mogą zostać poprawione, choć osiągnięcie tego celu wcale nie będzie łatwe. Krajem tym jest Japonia. Za czasów prezydentury Moon Jae-ina napięcie na linii Seul-Tokio wzrosło do najwyższego w historii poziomu na skutek historycznych zaszłości. Kością niezgody stały się takie kwestie jak rekompensaty i oficjalne przeprosiny dla tzw. Pocieszycielek, o których pisaliśmy TUTAJ) oraz Koreańczyków siłą zmuszanych przez armię cesarską do pracy w japońskich fabrykach. Były już prezydent Korei Południowej zajmował w tych sprawach twarde stanowisko, jego następca zadeklarował jednak, że oba kraje powinny skupić się na przyszłości. Co więcej, wolę poprawy wzajemnych relacji, tuż po ogłoszeniu wyniku wyborów w Korei Południowej, wyraził premier Japonii. Czy istnieje na to realna szansa? Dotychczas, m.in. za prezydentury Park Geun-hye, było to możliwe na skutek ustępstw ze strony koreańskiej. Japonia może tego oczekiwać i teraz, jednocześnie z deklaracją chęci poprawy stosunków Kishida Fumio powiedział bowiem, że Japonia będzie trzymać się swojego stanowiska, zgodnie z którym wszystkie kwestie dotyczące odszkodowań wojennych z Koreą Południową zostały rozstrzygnięte w traktacie z 1965 r. Szef japońskiego rządu podkreślił, że dla Korei Południowej kluczowe jest “dotrzymanie obietnic zawartych między narodami”. Sam Yoon Suk-yeol może więc chcieć przymknąć oko na wojenne zaszłości, opinia publiczna może mieć jednak inne zdanie na ten temat. A z nią nowy prezydent musi się w pewnym stopniu liczyć.

Yoon Suk-yeol w czasie ceremonii zaprzysiężenia
Fot. Yang Dong Wook

Na razie jednak sprawa wygląda obiecująco. Na inaugurację Yoon Suk-yeola przybyła delegacja czołowych japońskich polityków, a po ceremonii minister spraw zagranicznych Yoshimasa Hayashi, ma spotkać się z nowym prezydentem i wręczyć mu osobisty list od premiera Fumio Kishidy. W poniedziałek japoński minister rozmawiał natomiast z przyszłym południowokoreańskim ministrem spraw zagranicznych Park Jinem. Jeszcze przed wylotem do Seulu Hayashi powiedział dziennikarzom, że dwudniową podróż uczyni “ważną okazją do bliskiej komunikacji” z nową administracją, aby przywrócić “zdrowe relacje” między oboma krajami.

W wypowiedziach japońskich i południowokoreańskich polityków widać ostrożność, ale i sporo dobrej woli. Niewykluczone, że na postawę obu stron wpłynęła wojna w Ukrainie, pokazująca jak istotna dla bezpieczeństwa regionu jest ścisła współpraca na linii Waszyngton-Tokio-Seul.

Blanka Katarzyna Dżugaj

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s