Tak zwane „oczy całego świata” mają to do siebie, że często zmieniają kierunek patrzenia i wpatrując się w bieżące wydarzenia zapominają łatwo o tym, co jeszcze niedawno wydawało się czymś najistotniejszym, bezprecedensowym. Kto pamięta dziś o Mjanmie? O zamachu stanu dokonanym przez birmańską juntę niewiele ponad rok temu. Społeczność międzynarodowa ochoczo nałożyła wtedy na wojskową władzę liczne sankcje (cóż… przynajmniej część tej społeczności) i zajęła się kolejnymi epokowymi wydarzeniami. A co zostało z owych sankcji?
Jak donosi w swoim raporcie organizacja Forest Trends, zajmująca się monitorowaniem i wspieraniem zrównoważonego gospodarowania światowymi lasami, nałożone na Birmę sankcje związane z handlem drewnem są nieskuteczne, a przede wszystkim nie są egzekwowane w sposób spójny i konsekwentny.
Handel drewnem to jedna z najważniejszych sfer ekonomicznej działalności wojskowego reżimu w Mjanmie. W 2021 r. przyniosła juncie ponad 190 mln dolarów przychodu. Wśród państw, do których trafił birmański surowiec, są również te, które nałożyły na Mjanmę rozliczne sankcje – w tym te dotyczące konkretnie objętego państwowym monopolem handlu drewnem. Wśród tych państw są kraje UE, Wielka Brytania, Szwajcara, ale też USA oraz Kanada. Wszystkie one, w odpowiedzi na wojskowy zamach stanu, ogłosiły sankcje dotyczące współpracy i handlu w zakresie większości gałęzi birmańskiego przemysłu, w tym: górnictwa, paliw kopalnych, a także – wspomnianych już – lasów, z których pozyskuje się drewno tropikalne.

Rzecz w tym, że władze w Birmie są mocno zależne od zysków z surowców naturalnych. Sankcje, uderzając w tę właśnie zależność, miały reżim osłabić odcinając go od przychodów płynących z eksportu tych ważnych surowców.
Forest Trends oraz inne organizacje podkreślają jednak, że ten system sankcji jest nieszczelny i nie przynosi zamierzonego efektu. Warto wspomnieć, że import drewna pochodzącego z Mjanmy do wielu państw UE – w tym do Polski – w czasie, gdy wprowadzono sankcje nie zmalał, a wręcz przeciwnie, ilość drewna wzrosła. Sankcje okazują się zatem w znacznej mierze fikcją. Inny – nieco wcześniejszy – raport, powstały w oparciu o badania grupy Justice for Myanmar, wskazał, że jedynie między lutym a listopadem ubiegłego roku (2021) do USA dotarło prawie 1 600 ton drewna tekowego.

Jak to możliwe? Sprawa jest bardzo prosta. Firmy, które chcą pozyskać drewno kupują je od prywatnych pośredników, a nie od oficjalnego państwowego MTE (Myanma Timber Enterprise). Pośrednicy kupują je na aukcjach przeprowadzanych przez MTE lub tych organizowanych przez – kolejnego pośrednika, którym są Chiny.
Raport Forest Trends ostrzega firmy importujące drewno przed możliwymi prawnymi konsekwencjami takiej działalności i pozyskiwania drewna „nieznanego” – wg importerów – pochodzenia. Co więcej, oprócz konsekwencji ekonomicznych i cywilnoprawnych teoretycznie świadomie łamiące sankcje firmy mogą zostać przez organizacje międzynarodowe objęte śledztwem w związku ze wspieraniem i współodpowiedzialnością za zbrodnie wojenne. W raporcie znajdują się też liczne sugestie dla rządów oraz nawołania do uszczelnienia sankcji – chociażby poprzez objęcie nimi również Bank Handlu Zagranicznego Myanmy (MFTB) obsługującego rządowe transakcje dolarowe. Jedyny kraj, który objął sankcjami MFTB to Kanada.

Wspomniana organizacja oraz inne fundacje pomocowe, NGOsy i think tanki podkreślają, jak ważne jest odcięcie junty od zysków z eksploatacji środowiska naturalnego. Interesy – zarówno na poziomie indywidualnym, zbiorowym, jak i państwowym – nie powinny wspierać birmańskich generałów. Wszelkie działania, które pozwalają władzom junty na czerpanie zysków z handlu międzynarodowego są – zdaniem twórców raportu – wspieraniem zbrodni przeciwko ludzkości. Skuteczność w utrzymywaniu i egzekwowaniu sankcji to jedna z najważniejszych rzeczy, które może zrobić społeczność międzynarodowe, by realnie wspierać mieszkańców Mjanmy. Miejmy nadzieję, że raporty takie jak ten zostaną choćby w minimalnym stopniu dojrzane i uwzględnione przez władze. Żeby tak się stało warto może by „oczy całego świata” rozglądały się szeroko dookoła i sięgały wspomnieniami choćby do wydarzeń sprzed kilku miesięcy.
Krzysztof Gutowski