W 8 lat spadek tylko o 1 proc. Liczba wykonywanych w Egipcie zabiegów obrzezania kobiet maleje zbyt wolno, by kraj wywiązał się z obietnicy wyrugowania tej tradycji do 2030 roku. Są jednak i dobre wiadomości: maleje ilość zwolenników obrzezania – zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn.
Zabieg obrzezania kobiet polega na częściowym lub całkowitym usunięciu zewnętrznych narządów płciowych. Światowa Organizacja Zdrowia wyróżnia cztery jego typy:
- typ 1 – obejmuje częściowe lub całkowite usunięcie łechtaczki oraz, w bardzo rzadkich przypadkach, tylko napletka łechtaczki
- typ 2 (klitoridektomia) – usunięcie łechtaczki połączone z najczęściej całkowitym usunięciem warg sromowych
- typ 3 (infibulacja, obrzezanie faraońskie) – usunięcie łechtaczki oraz warg sromowych mniejszych i pozostawienie do naturalnego zrośnięcia lub zaszycie pozostałej tkanki. Pozostawiany jest jedynie otwór na mocz i krew menstruacyjną. Przed stosunkiem blizna musi zostać rozcięta;
- typ 4 – wszelkie inne szkodliwe dla żeńskich genitaliów zabiegi wykonywane w celach niemedycznych, np. nakłuwanie, przekłuwanie, nacinanie, skrobanie i przyżeganie okolicy genitaliów.
Wbrew powszechnej opinii, tradycja ta nie ma nic wspólnego z islamem – wywodzi się z prawa zwyczajowego, które w wielu regionach Afryki i Półwyspu Arabskiego przeniknęło do religii muzułmańskiej. W Koranie, czyli najważniejszym źródle prawa muzułmańskiego, nie ma na ten temat żadnej wzmianki.

Zazwyczaj obrzezanie przeprowadza się u dziewczynek w wieku od 9 do 13 lat, działaczki feministyczne mówią jednak nawet o znacznie młodszych dzieci, nawet sześcioletnich. W jakim celu? Zabieg ten bywa traktowany jako rytuał przejścia, czyli symboliczne wejście dziewczynki w kobiecość, najczęściej jednak jego celem jest stłumienie kobiecej seksualności. To drugie ma prowadzić do wstrzemięźliwości seksualnej, gwarantującej „czystość” przedmałżeńską – i nie tylko, zresztą, w wielu społecznościach wierzy się bowiem, że kobieta nie powinna odczuwać przyjemności podczas seksu. Usunięcie łechtaczki, a niekiedy także warg sromowych, ma ją tej satysfakcji pozbawić, a zatem uchronić od grzechu. Niektórzy lekarze i rodzice dziewczynek twierdzą, że istnieją medyczne przesłanki do wykonania zabiegu obrzezania, nie jest to jednak prawda.

Obrzezanie to zabieg niezwykle bolesny, zwłaszcza że często – dla oszczędności – wykonywany bez znieczulenia. W dodatku, niosący ze sobą poważne konsekwencje zdrowotne, zarówno fizyczne, jak i psychiczne. W społecznościach wiejskich obrzezanie przeprowadzane jest zazwyczaj w fatalnych warunkach sanitarnych, co grozi infekcją. Inne problemy to silne i długotrwałe krwotoki – niekiedy prowadzące nawet do śmierci, bezpłodność, problemy z oddawaniem moczu i przewlekły ból. Kobiety, które przeszły okaleczenie narządów płciowych, mogą doświadczyć powikłań podczas porodu, w tym krwotoku poporodowego, urodzenia martwego dziecka i wczesnej śmierci noworodka. A kwestie psychiczne? Poczucie zdrady ze strony rodziców, depresja, oziębłość seksualna, odczucie niepokoju i nieufności.
Dlaczego matki robią to swoim córkom? Część z nich wierzy, że jest to ważny element tradycji, część zgadza się z przekonaniem, że kobieta nie powinna odczuwać pożądania ani seksualnej satysfakcji, część uważa, że uchroni to ich córki przed przedwczesną utratą dziewictwa, część natomiast boi się sprzeciwić tradycji i narazić córki na ostracyzm społeczny. W badaniu przeprowadzonym przez Tadwein Center for Gender Studies aż 30 proc. respondentów w badaniu Tadweina stwierdziło, że nie pozwoliłoby, aby ich syn poślubił nieobrzezaną kobietę. Jeśli syn ten podzielałby zdanie rodziców, młoda żona mogłaby zostać odrzucona tuż po ślubie, co w bardziej tradycyjnych społecznościach sprowadziłoby hańbę na nią i jej rodzinę.

Ile dziewcząt i kobiet została poddana obrzezaniu? Dokładna liczba jest nieznana, według UNICEF jest to co najmniej 200 mln dziewcząt i kobiet w wieku 15-49 lat z 31 krajów świata. Najwięcej, bo ponad 90 proc. w Somalii i Gwinei, w Egipcie jednak niewiele mniej. Badania przeprowadzone przez UNICEF w 2016 roku mówiły o blisko 90 proc. kobiet i dziewcząt w przedziale wiekowym 15-49 lat. Nowe badanie, którego autorami są badacze z funkcjonującego w Kairze Tadwein Center for Gender Studies, wykazało, że obrzezaniu zostało poddane 86 proc. mniej uprzywilejowanych kobiet w wieku od 18 do 35 lat. To tylko jeden procent mniej w porównaniu z danymi z 2014 roku.
Jakiś czas temu egipskie władze zapowiedziały, że wyrugują zwyczaj obrzezania kobiet do 2030 roku. Aby zrealizować ten cel, w 2008 roku zakazały przeprowadzania zabiegu, przy czym odpowiedzialnością karną objęły zarówno dokonującego obrzezania lekarza, jak i osoby występujące z prośbą o jej przeprowadzenie. Egipski parlament ustanowił wówczas minimalną karę pozbawienia wolności od trzech miesięcy do maksymalnie dwóch lat lub alternatywną minimalną karę w wysokości 1000 funtów egipskich i maksymalnie 5000 funtów. W 2007 roku Wielki Mufti Ali Gomaa wydał fatwę potępiającą okaleczanie żeńskich narządów płciowych, a Najwyższa Rada ds. Badań Islamskich Al Azhar wydała oświadczenie, w którym wyjaśniła, że okaleczanie żeńskich narządów płciowych nie ma podstaw w islamie. Pięć lat później związek egipskich ginekologów i położników wydał oświadczenie, w którym oświadczał, że obrzezanie nie jest zabiegiem medycznym. Na niewiele się to zdało, w 2019 roku Egipt utworzył więc Krajowy Komitet ds. Zwalczania FGM, a dwa lata później zaostrzył kary dla lekarzy i członków rodzin dziewczyny poddawanej obrzezaniu. Od tego momentu za przestępstwo to można trafić za kratki nawet na 20 lat, lekarz (i pomagający mu personel medyczny) natomiast traci prawo do wykonywania zawodu przez lat 5. Sęk w tym, że nawet najsurowsze prawo nie na wiele się zda, gdy nie jest egzekwowane. A z tym w Egipcie jest kiepsko – aktywiści wprost mówią, że władze przymykają oko na kolejne przypadki obrzezania. W 2020 roku trzeba było międzynarodowej wrzawy, by policja zdecydowała się zatrzymać ojca, który zmusił córkę do poddania się zabiegowi. Tuż po ogłoszeniu zaostrzenia kar natomiast w egipskich mediach głośno było o aresztowaniu ojca i emerytowanej pielęgniarki za dokonanie obrzezania na 15-letniej dziewczynce. Sprawę zgłosił lekarz ze szpitala w okolicach Kairu – dziewczyna trafiła tam na skutek silnego krwawienia po przeprowadzonym w domowych warunkach zabiegu.

Fot. UNFP
Są jednak powody do optymizmu. Najnowsze badania pokazały bowiem jednocześnie, że poparcie dla klitoridektomii w społeczeństwie egipskim wyraźnie spada, a co najważniejsze – głównie wśród kobiet. Jeszcze kilka lat temu, za wykonywaniem tego zabiegu opowiadało się 50 proc. Egipcjanek, dziś odsetek ten wynosi 38,5 proc. A co z mężczyznami? Tu jest nieco gorzej, poparcie dla okaleczania żeńskich narządów płciowych wyraża bowiem 58 proc. Egipcjan. To właśnie dla nich dwie organizacje społeczne, walczące z obrzezaniem kobiet, opracowały podręcznik na ten temat – jego celem jest wzmacnianie pozytywnie rozumianej męskości i uświadamianie mężczyzn i chłopców o szkodliwości zabiegu obrzezania. Równie ważne są świadectwa kobiet – to pod wpływem opowieści żony, obrzezanej w wieku nastoletnim, Abdel Rehim, postanowił nie dopuścić, by ich dwie córki przeszły przez to samo piekło. Dziś jest wolontariuszem jednej z organizacji walczącej z praktyką obrzezania i zapewnia, że nawet potępienie ze strony rodziny i lokalnej społeczności nie jest ceną zbyt wysoką za uchronienie córek przed zbrodnią, która zostawiłaby jątrzącą się ranę w ich ciałach i psychice. Przekonanie mężczyzn jest dla egipskich działaczek równie ważne, jak wpłynięcie na zmianę poglądów kobiet, kak pokazało badanie UNFP bowiem, to właśnie preferencje mężów dotyczące obrzezanych kobiet były jednymi z najczęściej wymienianych powodów popierania praktyki przez kobiety w wieku 15-49 lat.
Blanka Katarzyna Dżugaj