Równo 70 lat temu, w lutym 1952 r. krwawo stłumiono protesty w Dhace. Demonstranci domagali się przyznania językowi bengalskiemu statusu języka urzędowego – obok urdu. Dzisiejszy Bangladesz był wtedy częścią Pakistanu. Po kilku dekadach wydarzenia te zostały upamiętnione przez UNESCO w formie Dnia Języka Ojczystego, który świętowany jest właśnie 21 lutego. Jego celem jest promowanie różnorodności językowej. Czy rzeczywiście jest to potrzebne?
Gdy mowa o największych językach świata bez wątpienia nie ma powodów do obaw – nawet mimo licznych zapożyczeń z angielskiego, na które narzekają puryści językowi pod każdą szerokością geograficzną. Spośród około 6-7 tys. światowych języków tylko około 600 językoznawcy uznają jednak za „bezpieczne”. A co z resztą? Reszta zagrożona jest realnym wyginięciem w najbliższym czasie. Zagrożenie nie jest fikcyjne i ulokowane, gdzieś tam… w nieokreślonej przyszłości. Zdaniem specjalistów co dwa tygodnie ginie – właściwie bezpowrotnie – jakiś język.

Oczywiście stopień zagrożenia jest różny. Jako główne kryteria brane pod uwagę przy ocenie niebezpieczeństwa wymarcia języka wskazać można: liczbę żyjących użytkowników (to chyba akurat oczywiste), ale też przeciętny wiek rodzimych użytkowników danego języka oraz udział najmłodszego pokolenia, które nabywa (jeśli nabywa) płynności w określonym języku. W związku z tym większość języków jest zaklasyfikowana jako zagrożone w różnym stopniu: narażone na zagrożenie, dość zagrożone, poważnie zagrożone, krytycznie zagrożone oraz wymarłe. UNESCO, organizacje rządowe i pozarządowe podejmują, oczywiście, mniej lub bardziej udane próby ratowania i/lub wskrzeszania ginących języków. Rzadko są to jednak próby zakończone sukcesem. Pytanie: dlaczego? Co sprawia, że języki giną?

Bez wątpienia każdy przypadek jest inny, ale czynniki, które przyczyniają się do wymierania języków to przede wszystkim: mieszane małżeństwa (często jeden, dominujący język jest przekazywany dzieciom), szeroko rozumiane mechanizmy rynkowe (wszak ludzie dokonują wyboru tego języka – dla siebie i dzieci – który w dłuższej perspektywie przyniesie więcej korzyści), a także polityka językowa obecna w danym kraju (etniczne języki nie mają zazwyczaj zapewnionego dostatecznego i stabilnego miejsca w programach edukacji proponowanych przez centralną władzę). Co więcej nie bez znaczenia jest tu rozwój przemysłowy, industrializacja, które wkraczają przecież w dzisiejszych czasach szczególnie na obszary Azji Południowej, Afryki Subsaharyjskiej i Ameryki Południowej (czyli obszary bardzo językowo i etnicznie zróżnicowane). W przypadku szkolenia pracowników i pracy w nowych zakładach używane są języki narodowe albo ponadetniczne.

Dzień Języka Ojczystego upamiętnia wydarzenia w Azji Południowej, która jest jednym z najbardziej zróżnicowanych językowo obszarów świata i do Azji Południowej, a dokładniej Indii jeszcze powróćmy. Centralny Instytut Języków Indyjskich określa liczbę zagrożonych języków w Indiach na około 500, UNESCO na około 200. Zależnie od definicji języka i kryteriów oceny zagrożenia liczba ta może się różnić. Nie mniej, może to być nawet 95 proc. języków, które funkcjonują w Indiach!

Gdzie szukać tych języków? Przede wszystkim są to obszary przyhimalajskie – szeroki pas ciągnący się od Kaszmiru, przez stany Himaćal Pradeś, Uttarkhand, Sikkim itd., oraz obszar tzw. Siedmiu Sióstr, czyli siedmiu stanów na północnym wschodzie Indii, gdzie dominuje ludność plemienna. Czy w Indiach są jakieś dodatkowe czynniki, które przyczyniają się do wymierania języków? W zasadzie… nie. Jest to jednak kwestia skali i tempa wspomnianych procesów. Oprócz przyczyn, o których już była mowa warto dodać ekspansję (na poziomie administracji, edukacji itd.) dużych języków stanowych (przede wszystkim hindi, bengalskiego, tamilskiego, telugu, kannada, malajalam), a także detrybalizację, czyli proces, w którym przedstawiciele plemion pozbawiani są ziemi oraz warunków do życia, co skutkuje migracjami do miejskich slumsów. Użytkownicy zagrożonych języków są rozsiani po znacznym terenie, migrują do miast, gdzie zaprzestają używania rodzimej mowy. Nie ma środowiska, w którym języki te mogłyby przetrwać.

Wymieranie języków jest procesem – z bólem, ale trzeba to przyznać – naturalnym. Jest konsekwencją zmian, które zachodzą w świecie. Z pewnością nie da się ich wszystkich uchronić, ale można o nie dbać, pamiętać o nich, dokumentować je. Wszak zawsze, gdy umiera język, umiera też cały świat w tym języku wyrażany.
Krzysztof Gutowski