Cała para w wodór. Dla klimatu i…równouprawnienia. Arabia Saudyjska zamierza mocno rozwijać technologię wodorową, i to nie tylko na własne potrzeby – Królestwo nie kryje, że chce zostać czołowym eksporterem tego gazu w regionie Zatoki Perskiej. Niestety, nie będzie to wyłącznie wodór zielony, lecz także niebieski i różowy. Ekolodzy wzdychają ze smutkiem, cieszą się natomiast kobiety. Bo, jak wiadomo, kobiety kochają róż.
Nie podoba się Wam ten wstęp? Mnie również, saudyjski minister energetyki zrywałby jednak boki ze śmiechu. Szczegóły za moment, najpierw szybkie wyjaśnienie, o co chodzi z kolorami wodoru. Owszem, gaz ten uważany jest obecnie za paliwo przyszłości, jak się jednak okazuje wodór wodorowi nierówny. W zależności od sposobu pozyskiwania wodór może odznaczać się emisyjnością większą niż dwutlenek węgla bądź przyjazną dla środowiska. Wspomniane spektrum barw odnosi się właśnie do sposobu wydobywania gazu i niejako definiuje jego czystość. Wodór pozyskiwany w oparciu o technologie wykorzystujące paliwa kopalne określany jest jako szary (pozyskiwany z metanu), czarny (gdy produkcja opiera się o węgiel kamienny) oraz brązowy (gdy produkcja wykorzystuje węgiel brunatny). Równie popularny wodór niebieski wytwarzany jest z metanu przy zastosowaniu wychwytu CO2. Gaz ekologiczny, który określa się mianem paliwa przyszłości, to wodór zielony, czyli wytwarzany w procesie elektrolizy zasilanej z odnawialnych źródeł energii. Jest też wodór czerwony, purpurowy, turkusowy oraz różowy – produkcja tego ostatniego wykorzystuje energię jądrową do elektrolizy wody.

Według Międzynarodowej Agencji Energii Odnawialnej do 2050 roku światowy handel wodorem będzie wart więcej niż światowy handel ropą. Nic więc dziwnego, że kolejne kraje stawiają produkcję i eksport tego gazu w centrum zainteresowania. Także Arabia Saudyjska, która w ramach programu Vision 2030 dąży do uniezależnienia gospodarki od przemysłu naftowego. Według prognoz ekspertów, Europa i Azja Wschodnia prawdopodobnie będą potrzebować więcej wodoru, niż będą w stanie wyprodukować – z pomocą przyjdą im kraje Zatoki Perskiej. Ze względu na położenie geograficzne mogą one bez trudu eksportować wodór – czy to rurociągami, czy też przy pomocy żeglugi towarowej.
Energia elektryczna w Arabii Saudyjskiej dotąd pochodziła prawie wyłącznie z ropy naftowej i gazu. Obecnie jednak królestwo Saudów zwiększa produkcję energii ze źródeł odnawialnych – w zeszłym roku kraj ogłosił, że do 2030 r. będzie wytwarzać 50 proc. swojej energii właśnie z OZE. Saudyjski rząd kierowany przez księcia Mohammeda bin Salmana uruchomił największy na świecie projekt ekologicznego wodoru. W ramach joint venture ACWA Power, Neom i Air Products buduje on fabrykę o wartości 5 mld dolarów zasilaną wyłącznie energią słoneczną i wiatrową oraz Chemicals Inc., które do 2025 r. będą działać w Neom. Projekt dostarczy 650 mln ton wodoru bezemisyjnego dziennie i ograniczy emisje CO2 o ponad 3 mln ton rocznie.

Neom znajduje się na pustyni w północno-zachodniej części Królestwa, czyli na obszarze graniczącym z Morzem Czerwonym. To strategiczne miejsce, łączące dwa kontynenty i posiadające łatwy dostęp do Afryki, Europy i reszty Azji – np. Morze Czerwone to ważna międzynarodowa arteria dla światowej gospodarki, przez którą każdego roku przechodzi prawie 10 proc. całego światowego handlu. Region Neom jest także doskonale nasłoneczniony i bogaty w zasoby, co sprawia, że Królestwo jest mocno konkurencyjne pod względem kosztów produkcji czystego wodoru – do 2030 roku mogą one osiągnąć ok. 1,50 USD za kg. Obecny koszt produkcji wodoru wynosi około 5 USD za kg.

Podczas Światowego Forum Ekonomicznego, saudyjski minister energetyki, Abdulaziz bin Salman as Saud zapowiedział, że jego kraj zamierza rozwijać technologię niebieskiego, zielonego i różowego wodoru. Niewykluczone, że oświadczenie zdenerwowałoby wyłącznie ekologów, gdyby minister nie zechciał zażartować. Po jego „żarcie” do grona wkurzonych dołączyły kobiety. Dlaczego? Cóż…saudyjski polityk stwierdził, że z postępów kraju w branży energetyki szczególnie zadowolone są…kobiety.
Nawiasem mówiąc, rekrutujemy młode saudyjskie panie, które są szczęśliwe widząc nadchodzący róż Zaczęliśmy być bardzo świadomi dbania o nasze nowe rekrutki. Stajemy się niezwykle dobrze wyemancypowanym społeczeństwem – powiedział Abdulaziz bin Salman.
Czyli…chłopcy wolą niebieski, a dziewczynki różowy? Średnio zabawny dowcip, oparty na stereotypach, którymi dziś przejmować się mogą wyłącznie rodzice niemowlaków. Owszem – seksistowski, nie tylko głupie skojarzenie z przyporządkowaniem preferencji kolorystycznych do płci decyduje jednak o jego niestosowności. Większy problem tkwi bowiem w ewidentnym wyolbrzymieniu stopnia wyemancypowania saudyjskiego społeczeństwa. Owszem, w ostatnich latach władze zrobiły całkiem sporo, by poprawić sytuację kobiet – trudno powiedzieć, czy wynika to z faktycznego przekonania o konieczności przyznania Saudyjkom większych praw, czy raczej z pragmatyzmu gospodarczego i politycznego. W ramach forsowanego przez następcę tronu projektu Vision 2030 Arabia Saudyjska dąży do uniezależnienia od przemysłu naftowego i dywersyfikacji gospodarczej – w ramach tych działań rozwija m.in. nowoczesne technologiczne oraz odnawialne źródła energii. Królestwo Saudów nie kryje przy tym, że w obu tych dziedzinach zamierza osiągnąć pozycję regionalnego lidera. Już teraz amerykański think tank Atlanta Council wskazuje to państwo jako lidera transformacji energetycznej i dekarbonizacji w regionie. Niewykluczone więc, że Muhammad ibn Salman, następca tronu i przewodniczący Rady Gospodarki i Rozwoju zrozumiał, że zwiększenie ilości kobiet na rynku pracy jest jednym z istotnych warunków wprowadzenia saudyjskiej gospodarki na drogę nowoczesności. Niezależnie jednak od motywacji, faktem jest że, od kilku lat książę wprowadza nowe regulacje prawne, dające Saudyjkom więcej swobody w codziennym życiu. Dzięki temu kobiety mogą m.in. mieszkać same bez męskiego opiekuna, prowadzić samochód i podróżować w pojedynkę.

To, rzecz jasna, ważne zwycięstwa saudyjskich kobiet, zwiększające ich szanse na samodzielność, nie należy jednak zapominać, że ograniczenia wciąż funkcjonują. Nie bez powodu Arabia Saudyjska nadal zajmuje 147. miejsce na 156 możliwych w rankingu różnic w prawach płci Światowego Forum Ekonomicznego. Raport tej instytucji stwierdza, że w królestwie Saudów nie ma kobiet-ministrów – ani w gabinecie króla Salmana, ani na wyższych stanowiskach doradczych. W Madżlis asz-Szura, czyli organie ustawodawczym, który doradza królowi w sprawach ważnych dla Arabii Saudyjskiej, na 150 członków tylko 30 stanowią kobiety. Saudyjki zajmują zaledwie 7 proc. stanowisk kierowniczych i zarabiają średnio jedną czwartą tego, co mężczyzna – według badań organizacji pozarządowej Al Nahda, różnica w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn w Arabii Saudyjskiej wynosi 49 proc.

Z drugiej jednak strony, kobiety stanowią obecnie w Arabii Saudyjskiej 33 proc. siły roboczej – prawie dwukrotnie więcej niż pięć lat temu. W różnych przedziałach wiekowych i na różnych poziomach wykształcenia podejmują pracę, która wcześniej zarezerwowana była dla mężczyzn i pracowników migrujących, a więc w restauracjach, supermarketach, firmach księgowych i graficznych. Wzrost zatrudnienia kobiet widać najbardziej w takich branżach jak handel detaliczny i hotelarstwo – w 2011 roku władze uruchomiły w tych sektorach program zastępowania tańszych pracowników zagranicznych obywatelami saudyjskimi. Miało to rozwiązać problem bezrobocia w Królestwie. W efekcie na wielu stanowiskach, które dziś zajmują kobiety, kiedyś dominowały osoby spoza Arabii Saudyjskiej. Jak podaje Reuters, liczba saudyjskich kobiet w sektorze prywatnym wzrosła do 935 508 w 2021 r. z 56 000 w 2010 r. I nadal rośnie.

Saudyjki pokochają różowy wodór? Cóż, biorąc pod uwagę, że na całym świecie to mężczyźni przyczyniają się do większych emisji gazów cieplarnianych, jest to raczej wątpliwe. Jak pokazują badania szwedzkich naukowców, wydatki mężczyzn na towary powodują o 16 proc. więcej emisji powodujących ocieplenie klimatu niż kobiet. I to mimo faktu, że suma wydawanych pieniędzy jest bardzo podobna. Największą różnicę stanowią wydatki mężczyzn na benzynę i olej napędowy do samochodów. Ponadto, kobiety prowadzą bardziej ekologiczny styl życia – w porównaniu z mężczyznami mniej śmiecą, więcej odpadów poddają recyklingowi i pozostawiają mniejszy ślad węglowy.

Niektórzy badacze sugerowali, że wynika to z charakterystycznego dla kobiet altruizmu inni natomiast mówią o…kwestii męskości. Ich zdaniem mężczyźni obawiają się, że zachowania przyjazne dla środowiska uważane są za kobiece i mogą zagrozić ich pozycji macho. Badania chińskich i amerykańskich naukowców pokazały, że istnieje psychologiczny związek między przyjaznością dla środowiska, a postrzeganiem kobiecości. Ze względu na ten „zielono-kobiecy stereotyp” zarówno mężczyźni, jak i kobiety oceniali ekologiczne produkty, zachowania i konsumentów jako bardziej kobiece niż ich niezielone odpowiedniki. Niewykluczone więc, że Saudyjki wybiorą raczej wodór zielony niż różowy, i to one będą przewodzić transformacji energetycznej Królestwa.
Blanka Katarzyna Dżugaj