Czy Chińczycy obejrzą Eternals? Mało prawdopodobne, nie tylko ze względu na napięte relacje na linii Chiny – USA, odbijające się także na dystrybucji kinowej. Problemem jest również reżyserka. Uwielbiana obecnie na Zachodzie Chloé Zhao w rodzinnych Chinach jest bowiem na cenzurowanym.
Chloé Zhao ma swoje 5 minut. Nomadland w jej reżyserii jak burza przeszedł przez ekray kin i festiwale filmowe, zgarniając najważniejsze nagrody na całym świecie: Złoty Lew, nagroda BAFTA, Satelity, Critics Choice, Camerimage, i oczywiście Oscary. W zimie tego roku Chloé Zhao została pierwszą nie białą kobietą nagrodzoną Oscarem za reżyserię. W polskim internecie natychmiast wybuchła wrzawa. Czego dotyczyła? Faktu, że Nomadland w jej reżyserii zgarnął wówczas trzy nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej i to w najważniejszych kategoriach. Werdykt polskich internautów? Oczywiście, chęć przypodobania się rosnącym w siłę Chinom. Tyle że…raczej wręcz odwrotnie – wprawdzie relacje chińsko-amerykańskie nie są tak dramatycznie zimne jak za czasów prezydentury Donalda Trumpa, wciąż daleko im jednak nawet do poprawnych. Między dwoma mocarstwami panuje zaciekła rywalizacja gospodarcza, a jedynym polem dla ewentualnego zawieszenia broni wydaje się polityka klimatyczna. Jeśli rozważamy więc wątki polityczne, to w werdykcie Akademii mogło chodzić bardziej o prztyczek w nos Pekinu poprzez nagrodzenie nielubianej tam Chloé Zhao. Chinka nielubiana w Chinach? Oj tak. I to bardzo nielubiana.

Chloé Zhao, a właściwie Zhao Ting, urodziła się 31 marca 1982 roku w Pekinie. Kontakt ze sztuką zawdzięcza matce i macosze. Pierwsza z nich na co dzień pracowała w szpitalu, po godzinach uczestniczyła natomiast w pracy grupy teatralnej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Druga, czyli Song Dandan, to jedna z najbardziej popularnych aktorek komediowych w Chinach. Z domu Chloé Zhao wyfrunęła wcześnie, bo już jako piętnastolatka – została wówczas wysłana do prywatnej szkoły z internatem w Wielkiej Brytanii. Studia skończyła już w USA, tam też zaczęła karierę w kinematografii. Już pierwszym filmem zdobyła uznanie krytyki, prawdziwy rozgłos przyniósł jej jednak nakręcony w 2020 roku Nomadland. Obraz ten niczym burza przeszedł przez festiwale filmowe, zgarniając wiele prestiżowych nagród, m.in. Złotego Lwa na Festiwalu Filmowym w Wenecji, People’s Choice Award na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto, Złote Globy i oczywiście Oscary. Sukces Nomadland sprawił, że reżyserkę dostrzegła także jej ojczyzna. W Chinach zaczęto mówić o Chloé Zhao jako artystce wnoszącej do zachodniego kina chińską wrażliwość, media określiły ją dumą kraju. Do czasu jednak.

Łaska Partii na pstrym koniu jeździ – z dnia na dzień hołubiona reżyserka stała się niemal wrogiem publicznym. Wszystko przez wywiad, którego udzieliła w 2013 roku magazynowi Filmmaker. Stwierdziła w nim, że pracując na planie swego debiutanckiego filmu często wracała myślami do kraju swego dzieciństwa – kraju przepełnionego kłamstwami. W rozmowie tej skrytykowała opresyjne państwo, jakim są Chiny i podkreśliła, że dopiero studia z zakresu politologii dały jej możliwość przedefiniowania tego, czego nauczyła się w dzieciństwie. Zdobywaj wiedzę, a następnie kontestuj ją – namawiała czytelników.
Chińscy internauci wyciągnęli archiwalny wywiad z odmętów internetu i zaczęli masowo udostępniać zrzuty ekranu z tym cytatem, zastanawiając się, czy jako osoba, która większą część życia spędziła za granicą, Chloé Zhao w ogóle jest jeszcze Chinką. Niejako w odpowiedzi na to pytanie, pokazywano fragment wywiadu z grudnia 2020 roku, tym razem udzielonego przez reżyserkę australijskiemu portalowi news.com.au. Powiedziała w nim: Stany Zjednoczone Ameryki są teraz moim krajem. Tyle że…nie powiedziała. Australijski portal przyznał, że błędnie zacytował Zhao i już dokonał korekty jej wypowiedzi – w rzeczywistości bowiem reżyserka stwierdziła, że USA to„ nie” jej kraj. Było „not”, a wyszło „now”… Internet zatrzymał się jednak na pierwotnej, niewłaściwej wersji tego wywiadu.

Szambo w sieci się wylało, a partyjni cenzorzy przystąpili do dzieła. Z mediów społecznościowych wykasowali niektóre posty na temat Nomadland, usunęli reklamę filmu, a także zdezaktywowali dwa hasztagi z nim związane: „Nomadland ma datę premiery” oraz „Nie ma ziemi, na której można polegać” – tak brzmi chiński tytuł filmu Zhao. Z serwisów kulturalnych zniknęły plakaty filmu i zapowiedzi premiery. Ocenzurowano nawet transmisję z gali rozdania Oscarów. Wielu komentatorów zarzucało reżyserce zdradę i dwulicowość – w końcu kształciła się w Wielkiej Brytanii za pieniądze ojca. A gdzie ojciec je zarobił? W przedsiębiorstwie państwowym, gdzie pełnił funkcje kierownicze. Próby podkreślania, że Zhao jest pierwszą Azjatką i pierwszą azjatycką kobietą z Oscarem i Złotym Globem za reżyserię nader często spotykały się z komentarzem „to nie Azjatka, to Amerykanka”. Nader często nie oznacza, rzecz jasna, wyłącznie. Internautów apelujących o rozpatrywanie Nomadland przez pryzmat sztuki, a nie kontrowersji politycznych, było wcale niemało. Podobnie jak kinomanów, którzy chcieliby obejrzeć jeden z najlepszych filmów ostatnich miesięcy.
Czy krytyczna postawa Chloé Zhao to dla Komunistycznej Partii Chin wystarczający powód, by zbanować jej film? Oczywiście, że tak. Czy jest to jedyna przyczyna nieobecności Eternals na chińskich ekranach? Absolutnie nie. O tym jednak w kolejnym tekście.
Blanka Katarzyna Dżugaj