Praca po kilkanaście godzin dziennie, sześć dni w tygodniu? W chińskich firmach to standard, mimo że niezgodny z prawem. KPCh mówi temu procederowi „stop” i zapowiada baczniejsze przyglądanie się przedsiębiorcom. Dlaczego teraz?
Na początek rozszyfrujmy tajemniczy skrót 996, którym Chińczycy określają panującą w ich kraju kulturę pracy. O ile w ogóle można w tym przypadku używać słowa „kultura”… Chodzi bowiem o pracę od godziny 9 rano do 9 wieczorem, przez 6 dni w tygodniu, czyli łącznie 72 godziny. Czy to kolejny nieludzki wymóg KPCh? Nic z tych rzeczy – chińskie prawo jasno i wyraźnie mówi, że standardowy dzień pracy trwa 8 godzin, a pracownik może wykonywać swoje obowiązki przez maksymalnie 44 godziny tygodniowo. Czas spędzony w firmie poza tym limitem wymaga dodatkowego wynagrodzenia za nadgodziny. Prawo prawem jednak, a codzienne życie codziennym życiem. System 996 funkcjonował więc przez lata pod nie tak czujnym, jak się okazało, okiem partii, a pracownicy zazwyczaj nie dostawali wynagrodzenia za nadgodziny. Niektóre przedsiębiorstwa stosowały wprawdzie zachęty w postaci darmowych przejazdów taksówką po pracy w godzinach nocnych, to jednak powinno być standardem, a nie bonusem. Dlaczego przepracowani ludzie nie rzucali papierami? Zdaniem ekspertów wynika to przede wszystkim z konfucjańskiej etyki pracy, opartej na ścisłej hierarchii i posłuszeństwie.

Początkowo problem 996 dotyczył wyłącznie największych firm informatycznych, które w ten sposób chciały konkurować ze swoimi odpowiednikami z Doliny Krzemowej. Tam również dużo się pracuje, chińscy potentaci przebili jednak nawet Amerykanów. Z czasem ta tzw. kultura pracy przeniosła się na inne branże i zaczęła dotyczyć nawet kurierów rozwożących pizzę. Świadomie używam słowa „problem”, bo doświadczyłam skutków pracy w systemie 996, chińscy biznesmeni wolą jednak określenie „błogosławieństwo”. Cóż, dla nich z pewnością, co jednak z ich podwładnymi? Oni coraz częściej i głośniej mówią o 996 jako współczesnym niewolnictwie.

Otwarcie, w 2019 roku, system 996 skrytykowała grupa programistów. Stworzyła ona internetową listę firm, które hołdowały pracy po 72 godziny w tygodniu – z czasem wirtualny projekt przerodził się w rodzaj ruchu społecznego. Chińskie władze nie przejęły się wówczas problemem i nic dziwnego – bogacenie się chińskich przedsiębiorstw i zdobywanie coraz mocniejszej pozycji na światowych rynkach, było im bowiem na rękę. Wtedy, dziś bowiem sytuacja dość mocno się zmieniła. Dlaczego? Przede wszystkim zmianie uległo podejście do życia młodych Chińczyków. O ile ich rodzice i dziadkowie wierzyli w etos ciężkiej pracy i konfucjańskiego systemu zależności, o tyle młodsze pokolenia coraz bardziej przyjmują styl życia zgodny z zasadą work life balance. To właśnie wśród młodych narodził się swego rodzaju ruch społeczny pod nazwą tang ping, co można przetłumaczyć jako „leżenie na płasko”. Idea ta miała stanowić antidotum na presję społeczeństwa na znalezienie dobrze płatnej pracy, osiąganie świetnych wyników i harówki w stylu 996. Jej clue to unikanie przepracowania, czerpanie zadowolenia także z innych niż kariera zawodowa dziedzin życia, odpoczynek, zarówno fizyczny, jak i psychiczny. Zaczęło się od posta jednego przemęczonego pracownika, skończyło się na grupie na serwisie społecznościowym Douban, która zgromadziła 6 tys. członków oraz popularnym hasztagu #TangPing na Weibo, czyli chińskim odpowiedniku Twittera. Grupa została jednak zamknięta a stosowanie hasztagu zakazane – nikt nie miał wątpliwości, że zadziałała tu partyjna cenzura.

Mimo to, coraz bardziej zbuntowani internauci zaczęli nagłaśniać w mediach społecznościowych kolejne przypadki chorób, a nawet śmierci na skutek przepracowania. Wbrew obiegowym opiniom KPCh z głosem ludu się liczy, choć rzecz jasna mocno wybiórczo – powszechne niezadowolenie społeczne z pewnością nie jest władzy na rękę. Idźmy jednak dalej, bo na tym się nie kończy. Druga kwestia to demografia – Chiny mają problem ze starzejącym się społeczeństwem i próbują zachęcić młodych obywateli do powiększania rodziny. O tym, że dość słabo im to wychodzi pisaliśmy TUTAJ, wspominając że jedną z przyczyn jest właśnie przepracowanie. Na koniec wreszcie, trzeba zauważyć, że pochłonięty pracą od świtu do nocy człowiek, nawet jeśli zarabia dobrze, nie ma czasu tych pieniędzy wydać, a chiński rynek potrzebuje popytu nie tylko zagranicą.

W efekcie Najwyższy Sąd Ludowy i Ministerstwo Zasobów Ludzkich i Ubezpieczeń Społecznych opublikowały we wrześniu coś w rodzaju…eseju. Piętnowały w nim system 996, wskazywały konkretne przypadki naruszeń praw pracownika w zakresie czasu pracy, a także zapowiadały penalizację takich działań. Na razie potentaci krytykują posunięcie władz, na dłuższą metę nie będzie im się jednak opłacało hołdować obecnym praktykom. Eksperci są zdania, że po takim przyzwoleniu z góry, sądy będą chętniej przyznawać rację pracownikom i bardziej konsekwentnie egzekwować nakaz wypłacania wynagrodzenia za nadgodziny. A i pracownicy nabiorą odwagi w dochodzeniu swoich praw. Niektóre firmy już, zresztą, ogłosiły w mediach społecznościowych, że zmieniają swoje podejście do pracowników i rezygnują z systemu 996. Na ile deklaracje te są szczere pokaże czas.
Blanka Katarzyna Dżugaj