Indyjska opozycja domaga się przeprowadzenia wielkiego ogólnoindyjskiego liczenia zarówno samych kast, jak i liczebności ich przedstawicieli. Wyjaśniamy czym są kasty i czy porządek warnowo-kastowy wciąż obowiązuje we współczesnych Indiach.
Dane dotyczące indyjskiej populacji są niepewne. Spisy powszechne przeprowadzane są w Indiach regularnie, ale dane z nich płynące często ukazują się z opóźnieniem, bywają mało przekonujące, a i metoda i rzetelność kompletowania informacji stoją pod znakiem zapytania. Spisy jednak się odbywają i pada w nich – jak to w spisach powszechnych – wiele pytań. Wyłania się dzięki temu mniej lub bardziej godny zaufania obraz indyjskiego społeczeństwa. Jakich danych jednak brakuje? Danych na temat tego, co w przypadku indyjskiego systemu społecznego przychodzi nam na myśl w pierwszej kolejności. Brakuje danych na temat kast…
Postulat przeprowadzenia wielkiego ogólnoindyjskiego liczenia zarówno samych kast, jak i liczebności ich przedstawicieli zaczął ponownie pojawiać się w Indiach – o czym informują ostatnio nawet zachodnie serwisy prasowe. Spisy pozwalają na określenie populacji najbardziej dyskryminowanych grup – niskokastowych Dalitów (kojarzonych z dawnych określeń takich jak: pariasi czy „niedotykalni”) oraz społeczności plemiennych (tzw. Adiwasi). Brakuje jednak informacji o tzw. Innych Kastach Opóźnionych (Other Backward Castes), czyli tych grup, które co prawda nie znajdują się na dnie indyjskiej hierarchii społecznej, ale też nie korzystają zupełnie z przez tysiąclecia wypracowanej pozycji i przywilejów kast najwyższych. Mówi się, że przedstawiciele tych niższych-średnich kast stanowią ponad połowę indyjskiej populacji. Na posiadaniu dokładnych danych na temat tych grup, ich lokalizacji, zróżnicowaniu, statusie i populacji zależy bardzo wielu działaczom społecznym, badaczom i aktywistom, ale nie… politykom. Premier Modi i jego partia BJP prezentuje bardzo stanowcze stanowisko, że taki spis jest w tym momencie niemożliwy, niepotrzebny i nieuzasadniony.

Ale o co to całe zamieszanie? Czym jest kasta, bo z pewnością czymś innym niż eksploatowane przez niektóre strony polskiego dyskursu kasty prawników czy lekarzy. Zacznijmy od terminologii i narosłych wokół niej nieporozumień. Indyjski – głównie hinduski, choć nie tylko – system społeczny jest, w dużym uproszczeniu, ale jednak, warnowo-kastowy. I na tych dwóch elementach na początku się skupmy. Pierwszy ze składających się na to określenie terminów, czyli „warna” oznacza w sanskrycie „barwę”, „odcień”, ale też „kategorię”. Pojęcie to jest bardzo stare i odnosi się do podstawowego podziału wczesnej społeczności indyjskiej, jeszcze w okresie wedyjskim, na cztery wielkie klasy czy też kategorie społeczne: braminów, kszatrijów, wajśjów oraz śudrów. Braminowie to grupa kapłańska, specjaliści kultowi, bezpośrednio związani z przekazem świętych tekstów wedyjskich. Kszatrijowie to swego rodzaju arystokracja, posiadacze ziemscy, lokalni władcy, wojownicy. Do szerokiej kategorii wajśjów tradycyjnie zaliczano tych, którzy związani byli z życiem gospodarczym – rolników, wytwórców wszelkiego typu, wraz z postępującą urbanizacją również rzemieślników i kupców. Śrudrowie w końcu to ludność służebna, przede wszystkim półniewolniczy pracownicy rolni. Ten podział społeczny, z pewnością znajdujący pewne odzwierciedlenie w rzeczywistości, ale przede wszystkim będący życzeniowym myśleniem braminów i elementem propagowanej przez nich wizji świata, związany był z postępującą ekspansją kultury wedyjskiej (tworzonej i podtrzymywanej przez braminów) na terenie subkontynentu. Nic dziwnego zatem, że znalazł on swoje odzwierciedlenie i legitymizację w tekstach wedyjskich, w których mowa o tym, że poszczególne warny powstały w wyniku ofiary z kosmicznego Praczłowiego i pochodzą od poszczególnych części jego ciała. Jak wspomnieliśmy, podział ten ma charakter przede wszystkim symboliczny, a te cztery kategorie są bardzo szerokie.

Drugi niezwykle istotny i mający znacznie większy wpływ na codzienne społeczne realia w Indiach to podział na dźati (w popularnym, zangielszczonym zapisie: jati). Terminem tym określa się tradycyjnie znacznie mniej liczne i o wiele szczegółowiej definiowane (i siebie definiujące) grupy. Termin „dźati” oznacza w wolnym tłumaczeniu „tych, których łączy wspólne urodzenie”. I rzeczywiście dźati to grupy dla których charakterystyczna jest endogamia, a zatem małżeństwa powinny być zawierane jedynie wewnątrz danej dźati (choć często dochodzi do wymiany populacji między bliskimi sobie dźati o podobnym statusie społecznym). Co więcej, dla dźati charakterystyczne jest wykonywanie określonych zawodów, a zatem zawód czy też społeczna funkcja również jest przez członków takiej społeczności dziedziczony. Ostatnia cecha charakterystyczna to regionalność dźati. O ile warny to kategoria panindyjska, o tyle dźati mają często charakter lokalny i właśnie w regionalnym systemie relacji ekonomicznych i rytualnych uczestniczą. Tradycyjnie zatem łatwo można natrafić na charakterystyczne i znane pod daną nazwą jedynie w danym regionie dźati np. kowali, skrybów, cieśli, rybaków, tkaczy czy muzyków itd. Podział na dźati to jednocześnie element społecznego hierarchizowania grup społecznych w Indiach. Dźati zawsze ulokowana jest na ściśle określonym szczeblu lokalnej społecznej hierarchii, a kryterium, które bezpośrednio z tą lokalizacją jest łączone to czystość rytualna. Tym, co definiuje miejsce danej dźati w hierarchi jest poziom styczności jej przedstawicieli z tradycyjnie uznawanymi źródłami skalania rytualnego, takimi jak: wydzieliny ciała, zwłoki itd. Najniżej sytuowane dźati to te, które znajdując się nawet poza systemem warnowym związane są np. z nieczystościami czy kontaktem ze zwłokami (przywoływani niemal zawsze przy tej okazji czyściciele latryn), których przedstawiciele uznawani byli przez resztę społeczeństwa za permanentnie skalanych rytualnie, a zatem „niedotykalnych”. Zatem ogólnoindyjski podział na warny i lokalnie uwarunkowany podział na dźati to dwa najważniejsze wymiary na których opiera się indyjska rzeczywistość społeczna.
Ale moment! Gdzie w tym wszystkim… kasty? W tym momencie pojawia się zamieszanie terminologiczne, któremu winni są, jak to bywa nierzadko, Europejczycy. Termin kasta nie ma pochodzenia indyjskiego! Określenie „kasta” (ang. caste, port. casta) używane było, i bywa nadal, na określenie obu tych grup: warn i dźati. Pierwotnie Portugalczycy używali go by mówić o trudnych do zdefiniowania i zrozumienia lineażach i grupach społecznych w poznawanych przez nich Indiach. Następnie – wraz z rozwojem klasycznej indologii – zaczął być używany w stosunku do warn, a zatem czterech wielkich kategorii społecznych. Dźati pojawiały się w literaturze nierzadko jako „subcastes”. W ostatnich dekadach terminologia ta nieco się zmieniła i termin „caste” w angielskiej literaturze stosuje się do dźati przede wszystkim. Warny… pozostają warnami (ang. varnas). Ten pojęciowy i terminologiczny galimatias oczywiście przekłada się również na polskie piśmiennictwo, głównie to popularyzatorskie i popularne z jasnych względów. Zaleca się zatem – i my zalecamy – by warny pozostały warnami, a określenie „kasta” zarezerwować dla różnych indyjskich „dźati”.

Czy jednak warno-kastowe społeczne podziały są aż tak ważne w Indiach? Są. Bardziej niż może się wydawać. Konstytucja Indii w 1950 r. zakazała dyskryminacji na tle kastowym (nie zniosła systemu kastowego! Choć często tak się to przedstawia). Konstytucja konstytucją, a życie życiem. Podziały i uprzedzenia obecne od wieków nie są łatwe to zmazania przy pomocy jednego zdania w tekście, o którym znaczna część obywateli wie – i zapewniamy, że to przytłaczający eufemizm – bardzo niewiele. A zatem podziały kastowe w Indiach są obecne. Co więcej, są obecne nie tylko w Republice Indii, ale też w Azji Południowej w ogóle, bo przekładają się na społeczne podziały w Nepalu, Bangladeszu i Pakistanie. System warnowo-kastowy dziś to temat rzeka, ale przyjmijmy, że na wsiach nadal pokutują te społeczne rozróżnienia, a także dyskryminacja (bardzo dotkliwa) na tle kastowym. W miastach sytuacja wygląda nieco inaczej, a kolejne pokolenia osób z grup społecznie niżej sytuowanych osiągają już znaczną pozycję dzięki swojemu wykształceniu i pełnią ważne funkcje. W jednym biurze, w jednej korporacji mogą zatem pracować bramini i dalici (osoby pozakastowe, najniżej sytuowane, określani tradycyjnie jako „niedotykalni”). Co więcej, jedzą w jednej stołówce, co jest złamaniem reguł czystości rytualnej i czymś niezwykle kalającym dla braminów. Czy dają radę? Czasem tak – wychodząc z założenia, że biuro to nie do końca normalne miejsce, gdzie reguły są zawieszone, a czasem nie – i bramini jedzą po prostu sami, w odosobnieniu albo w domu. Indyjski system polityczny przewiduje też parytety oraz różne metody wspierania i wyrównywania szans dla przedstawicieli społeczności niskokastowych. Instytucje reprezentujące środowiska dalickie i inne określone kasty to silne lobby i wielka siła polityczna, ponieważ społeczności te są niezwykle liczne.

I tu wracamy do kwestii spisu powszechnego, liczenia kast i ich określania na potrzeby statystyczne… Indyjska konstytucja oraz idea, która przyświeca między innymi parytetom oraz przyznawaniu innych przywilejów i ułatwień w dostępie do edukacji czy też stanowisk publicznych, o której mowa była przy okazji grup dalickich oraz Adiwasich (społeczności plemiennych) niejednokrotnie mówi o tym, że te same przywileje powinny być wprowadzane również w odniesieniu do grup dyskryminowanych w odniesieniu do praw społecznych i edukacyjnych. Precyzyjne dane dotyczące liczebności tych grup to potencjalnie bardzo realny problem dla rządzących. Można spytać dlaczego, skoro wszystkie sondaże wskazują, że wśród przedstawicieli OCB partia premiera Modiego cieszy się dużym poparciem? Zwłaszcza w kluczowych stanach, gdzie podziały kastowe są szczególnie silne, takich jak np. Uttar Pradeś czy Radźasthan. Świadomość liczebności, być może przekraczającej znacznie często wspominane 50 proc. społeczeństwa bez wątpienia byłaby powodem do wyartykułowania bardzo wielu – niełatwych nie tylko do spełnienia, ale nawet obiecania przez rządzących – postulatów. Organizacje i partie reprezentujące przedstawicieli OCB nie pozwoliłyby sobie na zmarnowanie takiego kapitału politycznego i ekonomicznego. W obliczu zbliżających się wyborów w kilku kluczowych i bardzo licznie zaludnionych stanach wszelkie próby przetasowania przez wiele lat budowanych systemów koalicji i wzajemnych zależności między politykami reprezentującymi interesy różnych grup, zachwianie się misternie budowanego imperium wyborczego to ryzyko którego BJP, podobnie jak przed laty Kongres, nie może podjąć. Spodziewać się można, że indyjska elita władzy będzie unikać wielkiego spisu kast tak długo, jak to możliwe… Otwarta pozostaje kwestia, jak długo uda się im odpierać oczekiwania tak olbrzymiej części – w większości zresztą swoich – wyborców.
Krzysztof Gutowski