W Triśurze ludzie-tygrysy, w Koczinie słonie i bóg Wisznu nie do końca we własnej osobie. Trzy główne dni święta Onam warto spędzić w świątyni Thrikkakara.
Opis święta Onam zaczęłam od Pulikali w świątyni w Triśurze, to świątynia Thrikkakara stanowi jednak centrum obchodów. Według legendy miejsce to niegdyś poświęcone było bogowi Śiwie, a modlił się w nim sam król-demon Mahabali. Gdy Wisznu zstąpił na ziemię pod postacią karła Vamany, to właśnie w tym miejscu postawił stopę. Stąd wywodzi się, zresztą, nazwa świątyni: Thiru-kaal-kara oznacza bowiem „miejsce świętej stopy”.
Niegdyś święto Onam obchodzone było w świątyni Thrikkakara przez cały miesiąc, zwany w języku malayalam Chingam, obecnie jednak czas uroczystości został skrócony do dziesięciu dni. Świątynia jako pierwsza daje mieszkańcom Kerali sygnał do rozpoczęcia święta poprzez ceremonię wciągnięcia na maszt flagi. Uroczystość, zwana Kodiyettu, ma miejsce pierwszego dnia święta (Atham). W ciągu kolejnych dni na terenie kompleksu świątynnego odbywają się modły, przedstawienia taneczno-teatralne, o których będę pisać w odrębnym tekście, a także procesje. Każdego dnia mają miejsce tzw. Seeveli, procesje z udziałem pięciu słoni. Rozpoczynają się one na dziedzińcu świątyni, a następnie okrążają główny budynek, zatrzymując się przy każdej z czterech bram. Procesji przewodzi jeden słoń, przybrany w wyjątkowo dekoracyjne ozdoby – to na nim ma jechać Vamana. Procesji towarzyszy Panchavadyam, czyli orkiestra złożona z pięciu instrumentów. Na zakończenie każdego pochodu rozdawane jest ziarno z pierwszego zbioru.
























Największa procesja, zwana Pakalpooram, odbywa się dziewiątego dnia Onam. Trwa znacznie dłużej niż Seeveli, wychodzi bowiem poza teren kompleksu świątynnego. Tej procesji długo nie zapomnę, a z pewnością nie zapomną jej moje stopy… Po terenie kompleksu trzeba chodzić boso, co nie jest problemem, dziedziniec wyłożony jest bowiem płaskimi kamieniami lub wysypany piaskiem. Gorzej, gdy nagle trzeba wyjść na wyłożoną żwirem ulicę, a buty zostały w zupełnie innej części kompleksu…Serio, gdy mówię, że w ramach pracy naukowej biegałam na bosaka po żwirze goniąc z aparatem za słoniami, większość ludzi patrzy na mnie co najmniej dziwnie. Wracając do meritum jednak: w Pakalpooram bierze udział dziewięć słoni, rzecz jasna pod przewodnictwem zwierzęcia będącego rumakiem Vamany. Ten słoń zostaje uroczyście nakarmiony świeżo zebranym ziarnem i bananami, co ma stanowić podziękowanie za dobre zbiory i modlitwę o podobne powodzenie w przyszłości. Słonie skute są łańcuchami, nie ma więc niebezpieczeństwa, że zrobią krzywdę uczestnikom procesji, ale… Właśnie, „ale”. Keralczycy coraz głośniej mówią o zakazaniu wykorzystywania słoni w ceremoniach religijnych, dostrzegając że stanowi to dla nich męczarnię. Niewykluczone więc, że wkrótce prawdziwe zwierzęta zostaną zastąpione figurami zrobionymi z papier-maché, jakie widziałam w Triśurze podczas Pulikali.











Drugiego z trzech dni, jakie spędziłam w Thrikkakara, punktualnie o godzinie 18.00 uczestnicy uroczystości zapalili lampki rozstawione na czterech ścianach świątyni. Nazajutrz o poranku, ostatniego dnia święta Onam, w świątyni miało natomiast miejsce powitanie Vamany. Ta awatara Wisznu przedstawiana jest w ikonografii jako karzeł trzymający drewnianą parasolkę. Podczas uroczystości w Thrikkakara w postać Vamany wcielił się kilkuletni chłopiec, krewny jednego z kapłanów. Został uroczyście powitany przy wejściu do świątyni, a następnie oprowadzony wokół kompleksu w procesji. Na czele, której kroczył słoń – jakżeby inaczej. Ta ceremonia zgromadziła nie tylko rekordową liczbę wiernych, ale także media, zwłaszcza lokalne telewizje. Jeśli zastanawiacie się, czy zdołałam uciec przed kamerą, to odpowiedź brzmi: nie. Chociaż się starałam. W efekcie byłam „gwiazdą” programu na żywo stacji Amrita TV.

















Do ściągnięcia flagi z masztu wieczorem tego dnia już nie dotrwałam. Może i dobrze, bo w Koczinie w tym samym czasie działy się rzeczy znacznie ciekawsze. O tym jednak w kolejnym tekście.
Blanka Katarzyna Dżugaj