Święto Onam w Kerali: Pulikali, czyli procesja ludzi-tygrysów

Uliczne korowody, kwietne dywany, tradycyjne tańce, defilady słoni i parada ludzi-tygrysów. Święto Onam to dziesięć dni modlitw i zabawy, w podziękowaniu za dobre zbiory i w oczekiwaniu na powrót króla-demona Mahabali.

Położona na południu Indii Kerala to jeden z najciekawszych indyjskich stanów, głównie ze względu na panującą w nim wielokulturowość. We względnym spokoju żyją tam obok siebie hindusi (ok. 55 proc.), muzułmanie (ponad 26 proc.), oraz chrześcijanie (prawie 19 proc.). Słowo „względnie” ma tu istotne znaczenie, życie codzienne pokazuje bowiem, że teorii często dość daleko do praktyki, o czym przekonałam się na własnej skórze. Muezzin z meczetu, obok którego mieszkałam, wydawał mi się najgłośniejszym ze wszystkich, jakie miałam przyjemność słyszeć, nawet w Syrii czy Egipcie. Według mojego gospodarza, głos muezzina jeszcze kilkanaście tygodni wcześniej był nieco mniej donośny, choć na tyle uciążliwy, że lokalna społeczność chrześcijańska wystosowała do zarządców meczetu prośbę o nieco bardziej stonowane nawoływanie do modlitwy. Zwłaszcza tej porannej. W odpowiedzi muezzin miał podkręcić głośność megafonu. Takie złośliwości to jednak lepsze wyjście niż podrzucanie krowiej głowy do hinduistycznej świątyni. Faktem jest, że we wrześniu zeszłego roku nakładały się w Kerali dwa ważne wydarzenia religijne: muzułmańskie Święto Ofiarowania i hinduistyczne święto Onam. Oba obchodzone były w spokoju, bez zamieszek i wzajemnej niechęci.

Onam to jedno z największych i najhuczniej obchodzonych świąt hinduistycznych w Kerali. Jest to święto ruchome, przypadające na przełom sierpnia i września – pierwszy dzień Onam wyznaczany jest na podstawie ruchu gwiazd. Celem trwającego dziesięć dni święta jest celebracja zakończonych żniw, czczenie płodności i zdrowia, Onam można więc śmiało porównać do polskich Dożynek. W jego obchodach łączą się dwa nurty religijne: tradycja wysoka, związana z hinduizmem bramińskim oraz wierzenia ludowe. Jego korzenie tkwią w legendzie o demonie Mahabali, niegdyś władającym królestwem obejmującym tereny dzisiejszej Kerali. Mahabali był dobrym władcą, dbającym o swych poddanych i szanowanym przez nich. Pod jego rządami kraj opływał w dostatki, bogowie obawiali się jednak jego rosnącej potęgi. W hinduizmie nawet demon, który wystarczająco długo oddawał się ascezie, może wymóc na niebianach łaski i przywileje, co wielokrotnie już przysparzało problemów zarówno bogom, jak i ludziom. Bóstwa zwróciły się więc o pomoc do Wisznu, ten natomiast przybrał postać Wamany – karła i ubogiego bramina. Odwiedziwszy Mahabalego poprosił króla o taką ilość ziemi, jaką będzie w stanie przemierzyć trzema krokami. Demon zgodził się, Wisznu natomiast urósł do niewyobrażalnych rozmiarów i postawił pierwszy z trzech kroków. Pokrył nim niebo, drugim przemierzył ziemię, trzeciego nie miał jednak gdzie postawić. Zrozumiawszy kim naprawdę jest Wamana, Mahabali ukorzył się i podłożył własną głowę pod ostatni krok bóstwa. Wisznu zepchnął go do świata podziemnego, wcześniej jednak, doceniając jego oddanie podarował mu jedno życzenie. Mahabali poprosił, by raz w roku mógł odwiedzić swoje królestwo i poddanych. Keralczycy wierzą, że święto Onam to właśnie czas odwiedzin dawnego władcy.

Dziesięć dni Onam to czas rodzinnych spotkań, modlitw w świątyniach, ulicznych procesji i pokazów tańca. Obchody święta odbywają się w każdym mieście, najważniejsze lokalizacje związane z celebracją Onam to jednak miasto Koczin (Koczi) położone w dystrykcie Ernakulam, świątyni Thrikkakkara zlokalizowanej na przedmieściach Koczinu, oraz świątyni Triśur leżącej w dystrykcie o tej samej nazwie. W świątyni tej odbywa się tzw. Pulikali, czyli procesja ludzi-tygrysów.

Nazwa Pulikali wywodzi się z języka malayalam, oficjalnego języka w Kerali: puli oznacza tygrysa, kali natomiast to sztuka. Geneza parady jest nieznana, prawdopodobnie pierwszą procesję zorganizował jeden z lokalnych władców jako element obchodów Onam. Od tego czasu Pulikali stało się nieodłączną częścią celebracji Onam. W procesji, która okrąża świątynię Triśur, bierze udział od kilkunastu do kilkudziesięciu osób. Ich ciała wymalowane są w tygrysie pasy – takie ozdabianie skóry zaczyna się wczesnym rankiem w dniu imprezy i trwa nawet kilka godzin. Uczestnicy procesji mają na sobie także fantazyjne maski imitujące paszczę tygrysa oraz przepaski na biodra. Większość z nich specjalnie na tę okazję hoduje wielkie brzuszyska – ruchy ich mięśni, pod wymalowaną skórą wyglądają niesamowicie. Pulikali to sztuka performatywna, jej uczestnicy wykonują niezbyt skomplikowaną, ale widowiskową choreografię, składającą się z kilku podstawowych kroków. Jeszcze do niedawna w Pulikali czynny udział mogli brać wyłącznie mężczyźni, w 2016 roku po raz pierwszy dopuszczono do procesji także kobiety. Odważyła się wprawdzie tylko jedna, niewykluczone jednak, że wkrótce tygrysic będzie już znacznie więcej.

Pulikali świętuje się w świątyni Triśur, ludzi-tygrysów można jednak zobaczyć także na ulicach innych miast. Chodzą od domu do domu i wykonują swój dziki taniec. W podzięce dostają od gospodarzy podarki, najczęściej w postaci pieniędzy. Biorą też udział w ulicznych paradach.

Blanka Katarzyna Dżugaj

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s