Dlaczego zbieracze miodu w lasach namorzynowych nosili maski z tyłu głowy? Dlaczego wciąż przed wejściem do lasu modlą się do bogini Bonbibi? W Światowy Dzień Tygrysa zabieramy Was do Sundarbanów – królestwa tygrysa bengalskiego i jednej z największych pojedynczych populacji tygrysów na jednym obszarze.
Sundarbany to lasy namorzynowe i słodkowodne bagna położone w delcie Gangesu – przy ujściach rzek Ganges, Brahmaputra i Meghna do Zatoki Bengalskiej. Łącznie zajmują one niemal 10 tys. km2, przy czym część znajduje się na terenie indyjskiego stanu Bengal Zachodni, część natomiast położona jest w Bangladeszu. Sundarbany rozciągają się wzdłuż Zatoki Bengalskiej od ujścia rzeki Hugli w Indiach do zachodniego odcinka ujścia rzeki Meghna w Bangladeszu i wdzierają się w głąb lądu na blisko 80 km. Tworzą je rzeki i ich ujścia, strumienie i kanały, pomiędzy którymi znajdują się gęsto zalesione, bagniste wyspy, przy czym lasy stanowią ok. 2/5 całkowitej powierzchni Sundarbanów. Bengalskie lasy namorzynowe są częściowo otwarte dla turystów – można je zwiedzać przy pomocy wykwalifikowanych przewodników pływając łodziami po kanałach z przerwami na odwiedzanie punktów widokowych na lądzie.

fot. Blanka Katarzyna Dżugaj

fot. Blanka Katarzyna Dżugaj

fot. Blanka Katarzyna Dżugaj

fot. Blanka Katarzyna Dżugaj
W języku bengalskim sundarban to po prostu „piękny las”, niektórzy uważają jednak, że nazwa tych terenów pochodzi od słów sundri lub sundari (Heritiera fomes), czyli nazwy dużych drzew namorzynowych. To roślina dominująca w tym rejonie, nie jedyna jednak – Sundarbany stanowią prawdziwe królestwo flory indyjskiej. Lasy są także domem dla kilkuset gatunków zwierząt m.in. jeleni cętkowanych, dzików, wydr, żbików, delfinów gangesowych, krokodyli, pytonów indyjskich, kobr, żółwi morskich, bocianów, zimorodków oraz ibisów białych. To schronienie dla wielu gatunków zagrożonych wyginięciem, przede wszystkim tygrysów bengalskich – zwierząt od wieków uważanych za władców tej części Indii. Rezerwat dla tygrysów został utworzony w 1973 roku, 11 lat później powstał Park Narodowy Sundarban – w 1987 roku wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Na terenach należących do Bangladeszu utworzono natomiast trzy nieprzylegające do siebie sanktuaria dzikiej przyrody, również wpisane z czasem na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

fot. Blanka Katarzyna Dżugaj

fot. Blanka Katarzyna Dżugaj
Ochrona tygrysów, największych dzikich kotów żyjących na ziemi, to konieczność, jest to bowiem gatunek zagrożony wyginięciem. Na przestrzeni ostatnich stu lat liczba tych niesamowitych zwierząt zmalała prawie 25 razy. Przyczyna? Oczywiście człowiek i jego rabunkowy sposób gospodarowania zasobami naturalnymi ziemi. Jest jednak światełko w tunelu – jak podaje WWF naukowcom i ekologom udało się zahamować proces wymierania tygrysów – ich liczba wynosi dziś 3900 osobników w porównaniu z krytycznym rokiem 2010, gdy było ich zaledwie 3200. W Indiach, a konkretnie w Sundarbanach, liczby również dają powody do optymizmu – w latach 2019-2020 ilość tygrysów na tym terenie wzrosła o 8 sztuk: z 88 do 96. To rekord, dotychczas największy wzrost wynosił bowiem 7 sztuk.


fot. Blanka Katarzyna Dżugaj
Wraz ze zwiększeniem się populacji tych zwierząt rośnie jednak inny problem, a mianowicie zagrożenie dla ludzi. Sundarbany są bowiem terenem wprawdzie słabo, ale jednak zaludnionym – w okolicach tych mieszkają m.in. bawali, czyli zbieracze liści drzewa golpaty, moualowie, czyli zbieracze miodu oraz drwale. Ich domy umiejscowione są zazwyczaj na skraju lasu i budowane na platformach wspartych na kilkumetrowych drewnianych lub bambusowych słupach. Tygrysy bengalskie z natury rzadko atakują ludzi, te z Sundarbanów wyłamują się jednak z tego zwyczaju. Więcej nawet: mówi się o wyjątkowej zaciekłości tych zwierząt w tropieniu ludzkich ofiar. Według szacunków w lasach namorzynowych Indii i Bangladeszu tygrysy zabijają nawet do 50 osób rocznie.

fot. Blanka Katarzyna Dżugaj

fot. Blanka Katarzyna Dżugaj

fot. Blanka Katarzyna Dżugaj

fot. Blanka Katarzyna Dżugaj
Naukowcy już od ponad pół wieku próbują wyjaśnić ten fenomen – wśród potencjalnych przyczyn wymieniają zwiększoną drażliwość tygrysów na skutek nadmiaru słonej wody i uszkodzenia nerek, trudność w upolowaniu innych ofiar w bagnistym terenie, czy też przyzwyczajenie do zjadania zwłok płynących rzekami np. po powodzi czy tajfunie. Mówi się też, że odchody tygrysów są niszczone przez częste przypływy, przez co zwierzęta te muszą znaczyć teren poprzez fizyczną dominację. Mieszkańcy Sundarbanów radzą sobie jak mogą: budują sztuczne zbiorniki słodkiej wody, celowo wypuszczają od czasu do czasu zwierzęta gospodarskie do lasu, aby zapewnić tygrysom pożywienie i zapobiec ich wdzieraniu się do siedzib ludzkich. Zbieracze miodu i drwale mieli zwyczaj noszenia masek przypominających twarze, tyle że zakładane z tyłu głowy ponieważ tygrysy zawsze atakują od tyłu gryząc ofiarę w kręgosłup.

fot. Blanka Katarzyna Dżugaj

fot. Blanka Katarzyna Dżugaj

fot. Blanka Katarzyna Dżugaj
Poza tym, jak wiadomo: jak trwoga to do boga, a w tym przypadku bogini. Bonbibi (beng. Pani Lasu), nazywana także Bandewi, Bandurga i Bjaghradewi, to bóstwo opiekuńcze lasów i zamieszkujących je ludzi. Bóstwo wyjątkowe, czczone bowiem zarówno przez hindusów, jak i muzułmanów – jego kult łączy elementy obu tych religii, zawierając też sporą dawę wpływów buddyjskich. Trudno się dziwić – Sundarbany przez setki lat stanowiły miks tożsamości etnicznych, a co za tym idzie religijnych. Szczególną czcią otaczają Bonbibi zbieracze miodu i drwale, którzy modlą się do niej o ochronę przed tygrysami – tymi całkiem rzeczywistymi, jak i nadprzyrodzonymi. Postać tygrysa zwykł bowiem, zgodnie z legendami Sundarbanów, przyjmować największy adwersarz Bonbibi – władca demonów Dakkhin Rai (Pan Południa).

fot. Blanka Katarzyna Dżugaj
Zgodnie z przekazami Bonbibi jest córką Berahima – muzułmanina z Mekki, który nie doczekawszy się dzieci z pierwszego małżeństwa poślubił kolejną kobietę. Ta dała mu dwójkę potomstwa: syna Szah-Dźanguli (Pana Lasu) oraz córkę Bonbibi – oboje z nieba zesłał Allah. Dzieci narodziły się w lesie, gdzie opiekowały się nimi służki, również zesłane przez Boga, oraz łania, która zajęła się małą Bonbibi. Dopiero po kilku latach Berahim wrócił po swą rodzinę i zabrał ją do Mekki. Allah miał jednak dla dzieci specjalną misję, dlatego gdy podrosły przeniósł je do Kraju Osiemnastu Przypływów, znajdującego się na terenie Sundarbanów i rządzonego przez króla demonów Dakkhina Rai. Gdy dowiedział się on o przybyciu boskich wysłanników chciał podjąć z nimi walkę, uprzedziła go jednak matka, Narajani Dewi – na czele armii duchów i demonów zaatakowała rodzeństwo i została pokonana przez Bonbibi. Bogini nie zabiła ani jej, ani jej syna, wymogła jednak na demonie, że nie skrzywdzi on żadnego z jej wyznawców. Podzieliła Sundarbany – odtąd ich zamieszkana część znajduje się pod jej panowaniem, w głębokich lasach natomiast króluje Dakkhin Rai.

fot. Blanka Katarzyna Dżugaj

fot. Blanka Katarzyna Dżugaj
Istotnym elementem kultu Bonbibi jest opowieść o młodym pasterzu zwanym Dukhe, którego bogini uratowała z rąk władcy demonów. To on miał spopularyzować wiarę w Bonbibi na terenie Sundarbanów – do dziś zbieracze miodu i drwale utożsamiają się z nim i modlą się do Bonbibi, aby uchroniła ich przed atakiem tygrysa. W ikonografii bogini przedstawiana jest jako kobieta z głową ozdobioną koroną, z girlandą na szyi oraz maczugą bądź trójzębem w ręku. Towarzyszy jej tygrys, na kolanach siedzi natomiast chłopiec – najprawdopodobniej Dukhe. Co ciekawe, kult Bonbibi przejawia się w pogłębionej świadomości ekologicznej – wyznawcy pani lasu szanują przyrodę, którą włada i nie eksploatują jej w stopniu większym niż jest to absolutnie konieczne. Drwale nie wyrębują więc nadmiaru drzew, nie ścinają też młodniaków, poszukiwacze miodu wydobywają go natomiast tylko tyle, ile faktycznie potrzebują, rybacy nie łowią ryb w pewnych okresach lęgowych. Wszyscy oni wchodzą do lasu bez broni i tylko w określonych porach doby – nigdy nie w nocy, by nie zakłócać życia dzikich zwierząt. W lesie nie palą i nie załatwiają potrzeb fizjologicznych.

fot. Blanka Katarzyna Dżugaj

fot. Blanka Katarzyna Dżugaj

fot. Blanka Katarzyna Dżugaj

fot. Blanka Katarzyna Dżugaj
Niestety, nawet bogini nie uniknęła reperkusji związanych z rosnącym napięciem między indyjskimi muzułmanami a hindusami. Coraz częściej obie strony sporu krytykują nazbyt synkretyczny charakter kultu Bonbibi, nie mówiąc już o sprzeczności z islamską zasadą jedynobóstwa i zakazem czczenia wizerunków. Hindusi mówią nawet o zmianie jej imienia, tak by zamiast kojarzonego z kulturą muzułmańską „bibi” („żona”, „pani”) używać wywodzącego się z języków indyjskich „dewi” (bogini). Na razie są to raczej pojedyncze głosy, patrząc na antymuzułmańską politykę obecnego rządu i pogarszające się relacje między wyznawcami dwóch największych religii w Indiach, trudno przewidzieć jak długo jeszcze Bonbibi będzie panować w bengalskich Sundarbanach.
Blanka Katarzyna Dżugaj