Czy jest możliwe, że dwie kobiety wydane za mąż trafiają do niewłaściwej rodziny w wyniku komicznej pomyłki w pociągu nocnym? Teoretycznie jest, czego dowodzi nowy indyjski film Laapataa Ladies, czyli Zgubione kobiety, dostępny na Netflixie. Początek historii brzmi doprawdy komicznie, losy jej dwóch bohaterek ukazują jednak głębszą prawdę na temat patriarchalnej opresji kobiet w Indiach. Laapataa Ladies nie jest jednak mrocznym obrazem indyjskiego społeczeństwa – wprost przeciwnie, pokazuje jego jaśniejsze oblicze i daje widzom jakże potrzebną nadzieję.
Film zaczyna się sceną w gospodarstwie, w którym w radosnej atmosferze nieco przestraszona Phool i szczęśliwy Deepak biorą ślub. Po odbyciu ceremonii ślubnych w wiosce dziewczyny młoda para zostaje odprowadzona przez jej krewnych nad brzeg rzeki, gdzie się żegnają. Świeżo zaślubieni młodzi przeprawiają się przez rzekę łodzią, potem jadą rikszą złapać autobus, a następnie wsiadają do nocnego pociągu, którym ruszają w kierunku odległej wioski Deepaka. W środku nocy Deepak budzi się nagle kiedy pociąg stoi już na jego stacji docelowej. W wielkim pośpiechu budzi zasłoniętą chustą Phool i razem wysiadają. Kiedy dociera w końcu do rodzinnego domu, odkrywa, że dziewczyna, którą zabrał z pociągu nie jest jego nową żoną, lecz inną panną młodą, Jayą. Załamany pan młody rozpoczyna poszukiwania Phool, a tymczasem podmieniona panna młoda zaczyna realizować swoje własne plany. Tak rozpoczynającą się fabułę Laapataa Ladies Rao umieszcza w fikcyjnym regionie Nirmal Pradeś, wzorowanym na tak zwanym “pasie hindi”, czyli stanach na północy kraju, których mieszkańcy posługują się językiem hindi. Sugeruje to nie tylko sam język oraz użycie alfabetu devanagri, ale także płaski i rolniczy pejzaż przypominający nieco wiejskie obszary stanów takich jak położone na Nizinie Gangesu Uttar Pradeś i Madhya Pradeś. Jako widzowie poznajemy życie na indyjskiej prowincji – konserwatywnej, pełnej przesądów i uprzedzeń, ale także życzliwości i wspaniałomyślności trudnych do znalezienia w wielkich metropoliach.

Film stanowi powrót do reżyserii Kiran Rao po jej debiucie na wielkim ekranie 14 lat temu, kiedy to stworzyła Dhobi Ghat: Mumbai Diaries. Była to nieco sentymentalna historia, w której główną rolę zagrał jej ówczesny mąż – gwiazda Bollywood Aamir Khan. Film Laapataa Ladies został wyprodukowany przez wytwórnię Khana, sam aktor brał natomiast udział w castingu do roli policjanta, który prowadzi sprawę zgubionych panien młodych. Ostatecznie jednak, reżyserka byłego męża nie wybrała, przy czym nie miało to nic wspólnego z ich rozwodem – Rao świadomie zrezygnowała z wielkich nazwisk i powierzyła role artystom utalentowanym, ale mniej znanym. Owszem, partneruje im duet bardziej doświadczonych aktorów, ich nazwisk próżno jednak szukać wśród celebrytów spod znaku Bollywood. Niewinną i przestraszoną Phool zagrała Nitanishi Goel, w rolę sprytnej i zdeterminowanej Jayi wcieliła się Prathiba Ranta, natomiast Sparsh Shrivastav wystąpił jako dobroduszny i wrażliwy Deepak. Grę tej trójki uzupełniają świetne występy doświadczonych aktorów Raviego Kishana jako wiecznie żującego liście betelu komisarza policji Shyama Manohara oraz Chhayi Kadam w roli mądrej i doświadczonej życiowo Manju Maai prowadzącej stoisko z herbatą chai na stacji kolejowej.
Laapataa Ladies zabiera nas w podróż po urokliwych rejonach Indii, gdzie zobaczymy typowe widoki i sceny z życia społecznego. Wraz z bohaterami podróżujemy wypełnionymi do ostatniego miejsca pociągami oraz na dachu autobusu, którego kabinę zdobi wymyślne oświetlenie i ołtarzyki z figurkami bogów. W pociągu zauważymy charakterystyczne postacie: natrętnych pasażerów zadających niewygodne pytania, sprzedawców wody i przysmaków, plotkarzy komentujących ubiór pozostałych podróżnych czy też współpasażerów bezczelnie zaglądających do naszej gazety. Przy stoisku Manju Maai poznajemy klienta, który bierze zbyt duże porcje sosu chutney i dostaje przez to reprymendę od właścicielki. Na stacji kolejowej spotykamy też udającego kalekę Abdula, który wzbudzając litość prosi podróżnych o pieniądze, a także namolnych rikszarzy oferujących swoje usługi u wyjścia. Nie brakuje też słynących z korupcji i nadużyć władzy policjantów i pozbawionych skrupułów polityków. Tego rodzaju koktajl postaci i sytuacji z pewnością wyda się znajomy tym z widzów, którzy poznali trochę Indie i ich kulturę, z kolei dla pozostałych mogą stanowić ciekawy wstęp do indyjskiego krajobrazu społecznego.

To, co z początku może się nam wydać zaledwie lekką komedią, dość szybko ujawnia swój poważny przekaz. Kiran Rao w subtelny sposób przedstawia dramat wielu kobiet w Indiach: wydanych za mąż w młodym wieku i stających się niemal własnością rodziny małżonka, dla której będą pracowały przez resztę życia bez możliwości realizowania własnych marzeń i ambicji. Tę opresję doskonale symbolizuje chusta ghoonghat, którą noszą tytułowe panny młode Phool i Jaya. W jednej ze scen świeżo wydana za mąż Phool potyka się z powodu chusty zasłaniającej jej widok. Jedna z kobiet odprowadzających Phool i Deepaka na autobus po weselu doradza pannie młodej: „Teraz kiedy nosisz już chustę, musisz się nauczyć chodzenia ze spuszczonym wzrokiem”. Ta sugestia ma oczywiście podwójne znaczenie. Poprzez chustę kobiety nie widzą świata wyraźnie, mogąc jedynie patrzeć pod własne nogi. W ten sposób Phool jest przyuczana do spuszczenia wzroku w geście uległości. Kobiety z twarzą zasłoniętą chustą stają się anonimowymi postaciami bez osobowości, co doskonale ilustruje scena, w której Deepak pokazuje komendantowi policji swoje zdjęcie ślubne. Policjant nie może, oczywiście, zidentyfikować na nim Phool, gdyż ta ma na sobie ghoonghat zasłaniający jej oblicze. Chusta może być zaletą, o czym przekonała się Jaya, wymykając się z domu Deepaka – ghoonghat zapewniła jej wtedy anonimowość. Niemniej, chusta – podobnie jak muzułmanski hidżab czy czador – występuje w filmie Rao jako metafora opresji, a ostatnia scena filmu, w której obie bohaterki pojawiają się już bez chust na głowach, to ważny symbol ich wyzwolenia.

Mocną stroną Laapataa Ladies są barwne postacie, choćby dwóch tytułowych zgubionych pań. Phool i Jaya są zupełnie różne – ta pierwsza jest niewinna, pasywna i niezbyt świadoma swojej sytuacji, natomiast druga bierze sprawy w swoje ręce pokazując niezwykły spryt i determinację. Nie krytykując młodej i uroczej Phool, której imię znaczy “kwiat”, Kiran Rao pokazuje dwie różne postawy wobec patriarchalnego ucisku. Phool jest jeszcze zbyt niedoświadczona, aby zdać sobie sprawę ze skali problemu. Jest nauczona pasywnej postawy i uległości wobec mężczyzn jako “szanująca się kobieta”. W jednej ze scen Phool mówi, iż została dobrze wychowana i nauczona gotowania, prania i szycia, na co Manju pyta retorycznie: “Czy potrafisz wrócić do domu?” kwestionując przydatność jej umiejętności w zaistniałej sytuacji. Phool zdaje sobie sprawę z tego, że jest bezradna bez pomocy Manju i Chhotu. Nie wie nawet skąd pochodzi i dokąd jechała, gdyż przez całe życie polegała jedynie na przewodnictwie mężczyzn. Jej postać ulega jednak zmianie pod wpływem Manju, która początkowo niechętnie roztacza opiekę nad zrozpaczoną i zagubioną dziewczyną. W towarzystwie przybranej “cioci” Phool zaczyna doceniać zalety pracy i niezależności finansowej. Przede wszystkim jednak uczy się, że kobiety mogą pokierować własnym losem i nie muszą wcale zależeć od mężczyzn.

Sama Manju Maai jest być może najciekawszą postacią w filmie: surowa, silna, doświadczona i samowystarczalna kobieta, która mieszka ze swoim kotem i doskonale radzi sobie w życiu bez mężczyzn, którzy byli dla niej jedynie źródłem przykrości i cierpienia. Maanju nie wydaje się szczęśliwa, lecz sprawia wrażenie pogodzonej ze swoim losem. Przypadkowe spotkanie z Phool jest korzystne dla obu kobiet: starsza Manju Maai staje się mentorką dziewczyny, natomiast młodzieńcza naiwność i wiara w ludzkie dobro u tej drugiej roztapiają lód w sercu Manju. Po otrzymaniu dobrych wieści od Phool Manju po raz pierwszy próbuje nawet ciasta upieczonego wcześniej przez dziewczynę. Podobnie jak inne bardziej doświadczone kobiety pojawiające się w filmie, Manju zbyt długo odmawiała sobie przyjemności i zapomniała co tak naprawdę lubiła. Jedna z końcowych scen doskonale ilustruje pozytywny wpływ kobiety na jej podopieczną: Phool wyrusza w samotną podróż pociągiem odprowadzana przez swoich nowych przyjaciół. Poczciwy naczelny stacji kolejowej martwi się, iż dziewczyna ponownie się zgubi, więc proponuje jej zabrać ze sobą młodego Chhotu. Manju zbywa jednak tę sugestię i pokazuje Phool, aby ta ruszała sama. “Dasz sobie radę, jesteś silna i zaradna”, zdaje się mówić jej pożegnalne spojrzenie. Takiego przekazu zapewne potrzebuje niejedna młoda dziewczyna, nie tylko w Indiach.

Z dwóch tytułowych panien młodych Jaya jest tą świadomą swojej niekorzystnej sytuacji jako kobieta w głęboko konserwatywnym, patriarchalnym społeczeństwie. Jaya jest wykształconą i niezwykle zdolną dziewczyną, jednak przy mężczyznach zmuszona jest udawać ignorantkę, aby nie zagrażać ich dominującej pozycji. Wreszcie jej ambicje wykraczające poza zaaranżowane małżeństwo i życie spędzone na opiece nad dziećmi i gotowaniu dla rodziny biorą górę nad posłuszeństwem wobec społeczeństwa. Jaya zamierza wykorzystać szansę od losu, aby realizować swój potencjał, ale nie przegapia też okazji, aby zasiać ziarna świadomości u innych kobiet. Przebywając w domu Deepaka nawiązuje przyjaźnie z żeńską częścią rodziny, której pomaga pokonać ograniczenia wynikające z tradycyjnej perspektywy. Przekonuje kobiety, aby podążały za własnym pragnieniem i kwestionuje ich prioryzowanie interesu męskich członków rodziny. Ta postawa oraz postępowe wartości narażają ją jednak na poważne niebezpieczeństwo ze strony każącego odważne i niezależne kobiety społeczeństwa.
O ile Jaya i Phool są zupełnie różne, o tyle kontrast między postaciami panów młodych jest znacznie ostrzejszy. Pradeep, który bierze za żonę Jayę, traktuje kobiety jak własność mężczyzn i stosuje wobec nich przemoc, co mogło być przyczyną śmierci jego pierwszej żony. Małżeństwo traktuje jak formalność, dzięki której wzbogaci się o posag, który według tradycji musi dostarczyć rodzina panny młodej. Praktyka ta została w Indiach zabroniona, aby nie obciążać rodzin wydawanych za mąż dziewczyn finansowo i zmienić w ten sposób percepcję, według której korzystniejsze jest posiadanie dzieci płci męskiej niż żeńskiej. Niestety, w wielu rejonach Indii rodziny panów młodych wciąż wymagają posagu, co wiąże się z ogromnym wysiłkiem finansowym dla rodzin kandydatek na żonę. W odróżnieniu od brutalnego i zepsutego Pradeepa, Deepak jest czułym i kochającym partnerem dla Phool, a jego rodzina nie domagała się od dziewczyny posagu. Deepak robi wszystko co w jego mocy, aby naprawić swój błąd, który doprowadził do zamiany panien młodych. Również postać kolegi Deepaka, Gunjana, stanowi przykład zdrowej męskości, której nie zagraża obcowanie z silną i niezależną kobietą. Zauroczony Jayą chłopak udziela jej wsparcia i pomaga jej w realizowaniu planów i marzeń.
Laapataa Ladies to prawdziwa uczta dla oczu spragnionych bogactwa kolorów i krajobrazów jakie oferują północne Indie, ale także dla duszy żądnej dawki nadziei. Produkcję Kiran Rao można pochwalić za świetne zdjęcia, dobrą grę aktorską, barwne postacie, dawkę humoru oraz świetną muzykę Rama Sampatha na czele z chwytliwym utworem Sajni Re w wykonaniu słynnego artysty Arijita Singha.
Przede wszystkim jednak Lapataa Ladies jest piękną opowieścią o emancypacji kobiet i ludzkiej dobroci, zdolną podnieść na duchu i przywrócić nadzieję na lepszą przyszłość. Większość postaci w filmie pokazuje swoje ciepłe, ludzkie oblicze. Nawet cwanego i skorumpowanego komendanta policji rusza w końcu sumienie, a na twarzy nieco zgorzkniałej Manju Maai pojawia się wyraz wzruszenia, kiedy okazuje się, że nie wszystkie historie kończą się dla kobiet źle i nie wszyscy ludzie są tak podstępni i źli jak jej się wydawało. Feministyczne przesłanie filmu i ciepły obraz więzi między kobietami z pewnością przemówią do wielu widzów nawet w kraju tak odmiennym kulturowo od Indii jak Polska.
Filip Ramesh Mitra
