Szafranowe bikini i Shah Rukh Khan bluźnierca. O indyjskiej mowie nienawiści

Ikona indyjskiego kina komercyjnego znalazła się w tym miesiącu na celowniku (i to nie tylko w przenośni) hinduskich nacjonalistów z powodu jednej z piosenek w filmie Pathaan, którego jest reżyserem. Otóż w jednym z teledysków znana indyjska aktorka Deepika Padukone występuje w bikini w kolorze szafranu. Zapewne niewielu zachodnich odbiorców tak określiłoby ten kolor, lecz dla mieszkańców Indii jest to barwa bardzo jednoznaczna.

Szafranowy jest narodowym kolorem Indii. Nie ulega wątpliwości, że nie poprawił sytuacji reżysera fakt, że tytuł piosenki to Beśaram rang, czyli „Bezwstydny kolor”. Pojawienie się takiej barwy, w takim kontekście i na takim, a nie innym stroju wywołało falę nienawiści ze strony konserwatywnych hindusów, a przede wszystkim ich politycznej reprezentacji. Politycy (z ministrem stanu Madhja Pradeś na czele) oraz kapłani (którzy w Indiach – jak i w innych częściach świata – nie stronią od polityki) wyrażali krytykę, ale też nawoływali do ukarania Shah Rukh Khana. I to w bardzo konkretny sposób. W Ajodhji kapłani zmobilizowali tłum do palenia kukieł z wizerunkiem Khana. Nie omieszkano też zasugerować, że po spaleniu kukły przyjdzie pora na samego aktora i reżysera.

Szafranowe bikini Depeeki Padukone.
Kadr z filmu Pathaan

Zarzuty te zdają się mieć dość absurdalne podstawy. Rzecz w tym, że w samej tej jednej piosence aktorka występuje w strojach w różnych kolorach, a kwestia tego czy dany odcień jest żółty, pomarańczowy czy właśnie konkretnie hindusko-szafranowy jest sprawą dość subiektywną. Co więcej, indyjskie filmy obfitują w piosenki i sceny pełne tej barwy. Nie zdarzało się do tej pory, by zostało to odebrane przez dziesiątki milionów oglądających te filmy religijnych hindusów jako bluźnierstwo.

Nie ma się co oszukiwać. Jest jasne dlaczego nagle te konkretne, krótkie ujęcia wywołały taką reakcję indyjskiej prawicy. To kolejne działanie mające na celu podżeganie do nienawiści międzyreligijnej w Indiach i kolejny przejaw skomasowanych, świadomych ataków hinduskiej prawicy na wyznawców islamu w tym kraju. Indie są krajem, w którym codziennie dochodzi do ataków na zwykłych muzułmanów, prób siłowych konwersji, przemocy seksualnej wobec muzułmanek, mowy nienawiści na niewyobrażalną skalę. Atakowani są „zwykli” muzułmanie, ale też działacze społeczni, politycy, ludzie kultury. Hinduscy kapłani nawołują do ludobójstwa i zbiorowych gwałtów na muzułmankach. I nie są to wyłącznie ataki „werbalne”. Ponieważ codzienne ataki na zwykłych muzułmanów nie wywołują reakcji ze strony ogółu indyjskiego społeczeństwa obywatelskiego możliwe są – jak zauważają komentatorzy – również ataki na osoby publiczne. Takie jak Khan. Jest rzeczą samą w sobie znamienną, że niechęć do muzułmanów może być jednocześnie uzasadniania radykalnością i „terrorystycznością” tej religii, a z drugiej rozciągnięta być może na osoby o niezwykle sekularnym podejściu, które – tak jak w przypadku Shah Rukh Khana – naprawdę trudno posądzić o radykalne poglądy i brak szacunku do indyjskiej kultury jako takiej. Ataki na ważne osoby publiczne pochodzenia muzułmańskiego to przesuwanie granicy, sprawdzanie jak daleko można posunąć się w wyrażanej wprost ideowej nienawiści do muzułmanów.

Shah Rukh Khan

Trudno znaleźć sferę w której na poziomie oficjalnej ideologii państwa nie pojawiałyby się elementy dyskredytujące muzułmanów stanowiących prawe 15 proc. indyjskiego społeczeństwa. Każdy przejaw nienawiści wyrażanej przez polityków albo część środowisk religijnych może zostać usprawiedliwiony i wyjaśniony przez państwowe media.

Niezwykle niepokojący jest brak sprzeciwu ze strony większości hindusów. Wszak trudno założyć, że blisko miliard mieszkających w Indiach hindusów nienawidzi każdego muzułmanina i w pełni popiera hinduski nacjonalizm. Niestety, przeważająca część hindusów wydaje się być kulturowo ślepa na mowę nienawiści skierowaną przeciwko wyznawcom islamu. Często przekonani są oni o tym, że te incydenty są… incydentami właśnie. Że tak co do zasady nie jest. A jeśli się to zdarza to… trudno. Nie da się tego uniknąć w społeczeństwie o takiej liczebności i złożoności jak w Indiach. Powszechne jest też przekonanie, że taki proces to coś naturalnego. Hindusi prześladowani przez muzułmanów, a potem Brytyjczyków po prostu wyrównują historyczne rachunki. Zmasowana dezinformacja i zakłamywanie historii obecne na ogromną skalę w indyjskich szkołach i państwowych mediach sprawia, że coraz większa rzesza mieszkańców Indii nie zna prawdy historycznej (a z pewnością nie rozumie jej zawiłości i odcieni szarości, które ją cechują).

Shah Rukh Khan

Wielu hindusów ponadto neguje problem charakteryzując go jako „polityczny”, a nie społeczny czy obywatelski. Winni przemocy wobec muzułmanów mają być politycy, ewentualnie ofiary ich manipulacji. „Prawdziwi” i „normalni” hindusi nie stosują przemocy. Rzecz w tym, że to twierdzenia naiwne i będące przykładem prób rozpaczliwej racjonalizacji nienawiści religijnej na wielką skalę. Paloną przez hinduskich kapłanów kukłę Khana uzupełniają ciała niezliczonych muzułmanów i muzułmanek doświadczających codziennie przemocy w Indiach. Nie wiadomo też, czy w końcu napędzany kapłańskimi kazaniami tłum nie dokona fizycznych ataków na mających muzułmańskie pochodzenie aktorów. Hindusi muszą zauważyć, że jest to ogromne wyzwanie dla społeczeństwa obywatelskiego w ich kraju, ale dla nich samych – jako wyznawców hinduizmu właśnie. Istnieje olbrzymie społeczne przyzwolenie na tę przemoc i jest to problem samych hindusów, którzy muszą go zaakceptować i rozwiązać przede wszystkim wewnątrz samej społeczności wyznawców hinduizmu.

Krzysztof Gutowski

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s