Jeszcze nie ucichły owacje na stojąco w Cannes po projekcji Holy Spider, gdy irańskie media państwowe i politycy oskarżyli Zar Amir Ebrahimi o obrażanie szyickich muzułmanów na całym świecie. Alego Abbasiego, w oficjalnym oświadczeniu Ministerstwa Kultury porównano nawet do Salmana Rushdiego, autora słynnych Szatańskich wersetów. W czym tkwi problem?
Mogła być gwiazdą irańskiego kina, na zawodowej drodze Zahry Amir Ebrahimi szybko pojawiły się jednak wyboje. Urodzona w 1981 roku w Teheranie aktorka karierę zawodową rozpoczęła od filmów krótkometrażowych, przy czym pierwszy film nakręciła, gdy miała zaledwie osiemnaście lat. Popularność zyskała wkrótce potem, dzięki pracy w irańskiej telewizji publicznej, a konkretnie dzięki roli w popularnym irańskim serialu telewizyjnym Nargess. Wkrótce stała się jednak główną bohaterką skandalu obyczajowego – do internetu wyciekła taśma, na której kobieta przedstawiająca się jako Zahra Amir Ebrahimi uprawia seks z mężczyzną. Nagranie zostało wydane na DVD i stało się przedmiotem prokuratorskiego śledztwa. Aktorka zaprzeczyła jakoby była uwiecznioną na taśmie kobietą, na skutek skandalu musiała jednak opuścić Iran. Teraz ponownie ma kłopoty, a to za sprawą nowego filmu Alego Abbasiego, w którym zagrała główną rolę.

Holy Spider to perskojęzyczny thriller kryminalny powstały w koprodukcji francusko-niemiecko- szwedzko-duńskiej. Reżyser, a zarazem współautor scenariusza, Ali Abbasi, oparł opowiadaną w nim historię na prawdziwych wydarzeniach z miasta Meszhed w północno-wschodnim Iranie. W latach 2000-2001 grasował w nim Saeed Hanaei – seryjny morderca prostytutek, który zabił 16 kobiet. Główną bohaterką filmu Abbasiego jest Rahimi – fikcyjna dziennikarka prowadząca śledztwo w tej sprawie. W jej postać wcieliła się Zar Amir Ebrahimi. Holy Spider miał premierę 22 maja, podczas Festiwalu Filmowego w Cannes, gdzie rywalizował o Złotą Palmę. Nagrody nie zdobył, twórcy filmu nie wyjechali jednak z kinematograficznej stolicy Francji z pustymi rękami – jurorzy nagrodzili bowiem Zar Amir Ebrahimi jako najlepszą aktorkę.

Teoretycznie Iran ma więc powody do dumy, tymczasem zarówno Alego Abbasiego, jak i Zar Amir Ebrahimi odsądza się tam od czci i wiary. Jeszcze nie ucichły owacje na stojąco w Cannes, gdy irańskie media państwowe, działacze konserwatywni i politycy oskarżyli oboje o obrażanie szyickich muzułmanów na całym świecie. Alego Abbasiego, w oficjalnym oświadczeniu Ministerstwa Kultury porównano nawet do Salmana Rushdiego, autora słynnych Szatańskich wersetów. W czym tkwi problem?
Przede wszystkim w wizerunku Meszhadu, świętego miasta szyitów i celu dziesiątek tysięcy pielgrzymek religijnych każdego roku. Znajduje się w nim sanktuarium Imama Rezy – ósmego szyickiego imama i potomka proroka Mahometa, który w 918 roku zmarł na skutek nieznanych przyczyn. Zdaniem szyitów został otruty przez Al-Mamuna – kalifa z dynastii Abbasydów. Ali Ibn Musa, znany jako imam Reza, za życia słynął jako wybitny przywódca duchowy szyitów, po śmierci natomiast został uznany za męczennika. Do jego grobu pielgrzymują szyici nie tylko z Iranu, ale i z całego świata – każda kalumnia rzucona więc pod adresem świętego miasta, jest obrazą dla całego kraju. Nie ma znaczenia, że Saeed Hanaei nie jest postacią fikcyjną, lecz realnie istniejącym mordercą dokonującym zbrodni na ulicach Meszhedu.


Druga kwestia to akcentowanie – jak to ujmują krytycy Alego Abbasiego i Zar Amir Ebrahimi – roli religii w motywacji mordercy z Meszhedu oraz sugerowanie, że władze (nie tylko lokalne) zdawały się chronić Hanaeiego. Ile jest w tym prawdy? Cóż, reżyser już w 2016 roku, gdy przystępował do pracy nad Holy Spider, nie ukrywał, że poprzez historię zabójstw prostytutek zamierza pokazać brzydką twarz irańskiego społeczeństwa – już w czasie procesu mordercy z Meszhedu zwrócił bowiem uwagę na pobłażliwe traktowanie go przez konserwatywnych Irańczyków oraz powolność pracy policji. Zdaniem Abbasiego wynikało to po pierwsze z mocno zakorzenionego w kulturze Iranu uprzedzenia wobec kobiet oraz zawodu, jakim parały się zamordowane kobiety.
Moim zamiarem nie było nakręcenie filmu o seryjnym mordercy. Chciałem nakręcić film o społeczeństwie seryjnych morderców. Chodzi o głęboko zakorzenioną mizoginię w społeczeństwie irańskim, która nie jest specyficznie religijna czy polityczna, ale kulturowa – mówił Ali Abbasi.
Hanaei, nazwany Zabójcą Pająkiem, zeznał w sądzie, że zabójstwa były jego sposobem na oczyszczenie miasta z moralnego zepsucia, co reżyser mocno wyeksponował w swoim filmie. Meszhed, a także Iran generalnie, pokazał jako miejsce rządzone przez patriarchalne tradycje, zgodnei z którymi za wszelkie przewiny mężczyzn wobec kobiet winą obarcza się…kobiety. Hanaei jest chwalony jako dobry muzułmanin wykonujący swój obowiązek, jego zwolennicy organizują zbiórkę pieniędzy na pokrycie kosztów prawnika, a lokalny sklep spożywczy zaopatruje jego rodzinę za darmo. Policja działa opieszale, niejako podzielając społeczne przyzwolenie do “oczyszczania” miasta z prostytutek. Ale pokazany przez Abbasiego patriarchat nie ogranicza się stricte do wątku samego mordercy – mizoginii doświadcza bowiem także Rahimi, zarówno w życiu codziennym, jak i pracy zawodowej. Jako kobieta ma stale pod górkę, doświadczając pozornie drobnych problemów, z którymi jej męscy koledzy po fachu nie mają jednak do czynienia.

Filmowcy zgromadzeni w Cannes gratulowali Zar Amir Ebrahimi doskonałej kreacji aktorskiej, tymczasem media i politycy w jej ojczyźnie oskarżyli ją o bluźnierstwo, nazywając ją aktorką bez życiorysu. Sam film natomiast Irańska Organizacja ds. Kina i Audiowizualnych, działająca pod auspicjami Ministerstwa Kultury i Wywodów Islamskich, określiła jako bezwstydną nieprzyzwoitość i wytwór pokręconego umysłu irańsko-duńskiego faceta. Organizacja ta potępiła organizatorów festiwalu w Cannes za przyznanie Zar Amir Ebrahimi nagrody dla najlepszej aktorki, nazywając to “obraźliwym i umotywowanym politycznie posunięciem”. W oficjalnym oświadczeniu napisano, że Festiwal Filmowy w Cannes jest imprezą organizowaną pod kontrolą i autorytetem rządu francuskiego, i zwrócono się do Francji i organizatorów o “usunięcie tego czarnego znaku z profesjonalnej reputacji festiwalu”. W Teheranie natomiast, na stacji metra Vali Asr zorganizowano galerię nazwaną “Cannes w zbliżeniu” wyszydzającą decyzję jurorów – podobna ekspozycja wisiała w jednej z miejskich galerii.

Fot. Marcin Krzyżanowski

Fot. Marcin Krzyżanowski
To jednak nic biorąc pod uwagę fakt, że tuż po ceremonii wręczenia nagród w Cannes Zar Amir Ebrahimi otrzymała około 200 gróźb, w tym życzenia śmierci. Podobne wiadomości dotarły do Alego Abbasiego i kilku innych członków jego ekipy filmowej. Nawoływania do egzekucji aktorki pojawiły się także w irańskiej przestrzeni publicznej. Faktycznie nasuwa się więc porównanie z Salmanem Rushdiem i jego Szatańskimi wersetami. Powieść inspirowana życiem proroka Mahometa ściągnęła na głowę jej autora fatwę ajatollaha Ruhollaha Chomeiniego, w której założyciel Islamskiej Republiki Iranu zezwalał na egzekucję Rushdiego. W efekcie, w 1982 roku założona na rozkaz ajatollaha fundacja mająca wspierać finansowo rodziny męczenników, weteranów i twórców rewolucji islamskiej zaoferowała nagrodę w wysokości 2 milionów dolarów każdemu, kto zabiłby Rushdiego. Podobieństwo jest więc wyraźne, wypada jednak na niekorzyść władz Iranu, a nie artystów, których wolność wypowiedzi jest tak mocno ograniczana.
Blanka Katarzyna Dżugaj