Dzień kota – japońskie powieści z kotami w rolach głównych

Japończycy kochają koty. Od dawna, bo od przeszło tysiąca lat – pierwszą wzmiankę o tych zwierzętach można znaleźć już w pochodzącej z IX wieku opowieści zatytułowanej Nihonkoku genpō zen’aku ryōiki. Początkowo mruczących pupili trzymali w domach głównie arystokraci, z czasem jednak pokochali je również przedstawiciele niższych klas społecznych – nie tylko ze względu na wartościową niegdyś umiejętność łapania myszy.

Koty odegrały też ogromną rolę w religijności ludowej – w Japonii do dziś istnieją sanktuaria, w których zwierzętom tym oddaje się boską cześć. Koty stanowią wcielenie uwielbianej przez Japończyków koncepcji kawaii, czyli słodkości, uroczości – nic więc dziwnego, że szybko opanowały też świat kultury. Już w okresie Edo były „modelami” takich wybitnych malarzy ukiyoe jak Hiroshige Utagawa i Kuniyoshi Utagawa, trafiły też do słynnych powieści Genji monogatari pióra Murasaki Shikibu oraz Zapiski spod wezgłowia autorstwa Sei Shōnagon. Dziś obecne są niemal wszędzie: w anime, kinie, literaturze…Poniżej trzy przykłady kotów, które narodziły się w wyobraźni japońskich pisarzy.

Kroniki kota podróżnika Hiro Arikawy

Bezdomny, choć całkiem zadowolony ze swojego losu kot ulega poważnemu wypadkowi. Z pomocą przychodzi mu Satoru, młody, samotny mężczyzna, który nie tylko opłaca leczenie u weterynarza, ale i przygarnia cierpiącego zwierzaka pod swój dach. Po okresie rekonwalescencji kot, który w tym czasie otrzymał imię Nana, ma umiarkowaną chęć powrotu na ulicę, zgadza się więc zostać domowym pupilem Satoru. Po pięciu latach w życiu mężczyzny następują jednak „nieoczekiwane okoliczności”, w wyniku których zmuszony jest oddać kota w obce ręce. Satoru wyrusza w podróż po Japonii, odwiedzając dawnych znajomych i przyjaciół, aby wybrać osobę, której powierzy opiekę nad ukochanym kotem.

Kroniki kota podróżnika to powieść z gatunku lekkich, łatwych i przyjemnych, a jednocześnie podnoszących istotne, niekiedy nawet fundamentalne, problemy ludzkiej codzienności. Hiro Arikawa opisuje w niej relacje między człowiekiem a zwierzęciem, pokazując, że mogą być one równie głębokie jak związki łączące ludzi, jednocześnie akcentując problemy, z którymi boryka się współczesna Japonia. Należy do nich przede wszystkim patriarchalne społeczeństwo nie pozwalające kobietom wyrwać się z okowów surowej tradycji i stawiające na całkowitą zależność dzieci od rodziców, ale też recesja gospodarcza, migracje ludności powodujące braki w ludności wiejskiej. Powieść Kroniki kota podróżnika napisana jest w formie raportów składanych przez tytułowego bohatera. Nana opisuje w nich wizyty u kolejnych przyjaciół swego pana, nie szczędząc przy tym własnych komentarzy na ich temat. A że cechuje go wrodzona kotom złośliwość i ironiczne poczucie humoru, czytelnikowi nie brakuje powodu do śmiechu. Ani do wzruszenia, opowieść snuta przez autorkę obfituje bowiem w sytuacje trudne emocjonalnie.

Jestem kotem Natsume Sōsekiego

Kojarzycie adwokata z Teksasu, który uczestniczył w rozprawie online z kocim awatarem zamiast twarzy? Zapewniał on sędziego, że absolutnie nie jest kotem – w przeciwieństwie do bohatera powieści Natsume Sōsekiego, który już w tytule z dumą zaznacza swoją przynależność do kociej rasy. Tytułowy zwierzak, który nie otrzymał, niestety, imienia, to kot należący do zubożałego nauczyciela i intelektualisty z Tokio – równie jak swój pan bystry i złośliwy. Osią fabuły są jednak nie jego przeżycia w wielkim japońskim mieście, lecz obserwacje – kot ma bowiem zacięcie socjologiczne, a co więcej, chętnie dzieli się z czytelnikiem swoimi przemyśleniami. Żartobliwie komentuje dziwactwa swego właściciela i jego równie pokręconych przyjaciół, wypowiadając się też na temat kondycji japońskiego społeczeństwa.

Jestem kotem to nieco cięższa wersja Kronik kota podróżnika, skierowana do zupełnie innego czytelnika. O ile powieść Hiro Arikawy można czytać bez znajomości kultury japońskiej i zainteresowania nią, o tyle proza Natsume Sōsekiego może być dla laików trudna do strawienia. Akcja powieści Jestem kotem toczy się w okresie wojny Japonii z Rosją, czyli w latach 1904-1905 i jest zapisem gwałtownych przemian, jakie w tym czasie zachodziły w Kraju Kwitnącej Wiśni. To satyryczne spojrzenie na klasę średnią ery Meiji, koncentrujące się na zderzeniu tradycyjnych japońskich zwyczajów z przejmowaną na chybił trafił kulturą zachodnią.

Natsume Sōseki chciał zamknąć opowieść kociego narratora w jednym opowiadaniu opublikowanym w magazynie literackim Hototogisu. Historia do tego stopnia spodobała się jednak czytelnikom, że redaktor pisma przekonał pisarza do jej kontynuowania – początkowo w formie kolejnych opowiadań udostępnianych na łamach Hototgisu, z czasem natomiast trzytomowej książki. Dobrze się stało, opowieść o bezimiennym kocie i jego nieco zgryźliwe obserwacje świata zasługują bowiem na więcej niż kilka stron.

O kocie, który spadł z nieba Hiroide Takshiego

Małżeństwo trzydziestolatków wynajmuje dom w cichej i spokojnej dzielnicy Tokio. Ona jest korektorką w wydawnictwie, on właśnie zrezygnował z posady redaktora, by całkowicie poświęcić się karierze pisarza. W domu z ogrodem para planuje mieszkać przez rok, a więc czas potrzebny bohaterowi na napisanie książki. Pewnego dnia w poukładane i nieco monotonne życie małżonków wkracza Chibi – urocza kotka, którą bardzo szybko oboje zaczynają traktować jak domowniczkę. Ich myśli i rozmowy koncentrują się wokół nieproszonego, a jednak tak miłego gościa – zwierzątko na nowo zbliża ich do siebie i motywuje do zastanowienia się nad życiem.

O ulotnej naturze życia Japończycy wiedzą chyba wszystko…Trudno się temu, zresztą, dziwić – żyjąc w kraju tak doświadczanym przez żywioły, muszą się liczyć z tym, że ich egzystencja w każdej chwili może się rozpaść niczym domek z kart. Powieść O kocie, który spadł z nieba to medytacja nad ową ulotnością – poczucie tymczasowości jest wszechogarniające, ale o dziwo, nie przytłaczające. Hiroide Takshi pisze o przemijaniu i ciągłej zmianie jak o naturalnej części życia, której człowiek może się wyłącznie poddać. Nie biernie jednak, pisarz namawia bowiem do poszukiwania szczęścia na przekór monotonii codzienności, a może właśnie w niej – w drobnych zdarzeniach życia codziennego, małych radościach i przyjemnościach. Pokazuje też jak niewielka istotka, jaką jest kot, może zmienić i ulepszyć życie dwojga ludzi, skłaniając ich do innego spojrzenia na siebie samych i łączącą ich relację – zwierzak jest tu wprawdzie postacią drugoplanową, stanowi jednak spiritus movens dla głównych bohaterów. Siłą powieści są doskonale nakreślone portrety psychologiczne protagonistów oraz piękny, subtelny, nasycony melancholią język.

Na tym koniec? Absolutnie nie – tylko dziś miała polską premierę kolejna japońska powieść z kotem w roli głównej, w księgarniach Kraju Kwitnącej Wiśni jest ich znacznie więcej. Oby częściej trafiały na polski rynek, bo czyż może być wdzięczniejszy bohater opowieści niż mruczący futrzak? Nie tylko na Dzień Kota.

Blanka Katarzyna Dżugaj

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s