Święte krowy i nie tylko. Bydło w indyjskiej kulturze i wierzeniach. Część 3.

Hinduski kalendarz religijny jest niezwykle obfity i zróżnicowany regionalnie. Mając świadomość, jak istotną rolę odgrywa bydło zarówno w wierzeniach, jak i życiu codziennym mieszkańców Azji Południowej słusznie zakładać można, że również w cyklu świątecznym i obrzędach nie będzie bydła brakować. Spośród tak wielu celebrowanych w wieloreligijnych, wieloetnicznych i wielokastowych Indiach świąt wiele związanych jest z bydłem właśnie. W pozytywny lub – dla samych zwierząt – okrutny sposób.

W czasie wielu celebrowanych przez mniejsze grupy etniczne i zwolenników, lokalnych tradycji religijnych krowy eksponowane są szczególnie. Takie lokalne święta zazwyczaj wiążą się z błogosławieństwami, które otrzymuje się od pięknie ozdobionych i nieraz pomalowanych na wiele jaskrawych kolorów zwierząt. Bydłu dziękuje się za dary i pracę, która ułatwia ludzkie życie. Czasami odwiedza się z nimi świątynie. W miesiącu śrawan (lipiec-sierpień w kalendarzu gregoriańskim) mieszkańcy rolniczych obszarów stanu Maharasztra obchodzą święto Bailpola. Wtedy to woły wynagradzane są za ciężką pracę. Oddaje się im cześć, karmi specjalną słodką miksturą i – ubrane w galowe niemalże stroje – oprowadza w procesji po okolicy.

Bailpola

Zwierzęta są obecne również na wielkich festiwalach, często mających charakter targowy. Wielkie tego typu festyny – nazywane „mela” ubarwiają życie mieszkańców różnych części Indii nawet kilkukrotnie w roku. Flagowym tego typu wydarzeniem jest między festiwal w radźasthańskim Puszkarze, czy też położonym niedaleko tegoż mieście Nagaur. Handluje się tam wielbłądami, bydłem i innymi zwierzętami. Imprezie towarzyszy festyn, pokazy akrobatyczne, wesołe miasteczka i inne wydarzenia o charakterze rozrywkowo-konsumpcyjnym. Jednym z podobnych tego typu wydarzeń jest tzw. Sonepur Cattle Fair odbywającym się co roku w stanie Bihar w listopadzie lub grudniu. W świątyni w Sonpurze sprawuje się istotne rytuały – właśnie przy okazji corocznego targowiska zwierząt. Tradycja ta, pod patronatem lokalnych radżów i właścicieli ziemskich, rozrosła się niezwykłych rozmiarów. Dziś to wydarzenie, na którym pojawiają się miliony (!) ludzi, trwa miesiąc i obiektem handlu są na nim dziesiątki tysięcy zwierząt.

Sonepur Cattle Fair

Jeśli krowy w sposób wzorcowy darzy się szacunkiem – czego nie przemilczy żaden przewodnik ani relacja youtube’owego podróżnika odwiedzającego Indie – to nie można tego powiedzieć o bykach, wołach i bawołach. Niewiele jest w Indiach zwierząt, które cierpią tak bardzo jak one. Oprócz wyczerpującej pracy, niedożywienia i braku opieki weterynaryjnej, zwierzęta te odgrywają kluczową rolę w niechlubnych formach rozrywki powszechnych w Indiach. Przykładem może być południowoindyjskie dźallikattu. Ten “sport” to połączenie walk byków i korridy. Wariantów jest wiele, ale najczęściej byk jest wypuszczany, a grupa odważnych młodzieńców próbuje chwycić go i utrzymać się jak najdłużej na/przy zwierzęciu. Rzecz w tym, że to widowisko. A widowisko musi być…widowiskowe. By zapewnić jak najwięcej wrażeń dokłada się wszelkich starań, by byki zachowywały się „odpowiedni” sposób. Dlatego też poi się je alkoholem albo substancjami pobudzającymi, wciera się im w oczy i odbyt sproszkowane papryczki chilli, dźga i uderza, by maksymalnie je zdenerwować. Od kilku lat zintensyfikowały się działania organizacji broniących zwierząt. Działania odnoszą skutek – przynajmniej na poziomie oficjalnych reakcji władz widać niechęć i działania mające na celu ukrócenie tego zjawiska (a przede wszystkim szczególnego okrucieństwa towarzyszącego przygotowywaniu byków). Podobnie jest w przypadku wyścigów bawołów zwanych kambala. Ta tradycja z regionu Tulu Nadu w stanie Karnataka również krytykowana jest ze względu na złe traktowanie zwierząt. I chociaż w tymprzypadku chodzi „tylko” o wyścigi to krytycy tychże podkreślają, że bawoły nie są przystosowane biologicznie do tego typu wysiłku, prędkości i intensywności biegu. Ponadto są one często poganiane w brutalny sposób, a warunki w których przebywają w czasie wyścigów pozostawiają wiele do życzenia. Zarówno dźallikattu, jak i kambala zostały zakazane po wyroku Sądu Najwyższego w 2014 roku. Trzy lata później oba zwyczaje zostały jednak ponownie zalegalizowane. Oczywiście z nowymi obostrzeniami dotyczącymi traktowania zwierząt. Na próżno jednak szukać zmiany na lepsze w tym zakresie. Wiedzieć trzeba również, że bawoły to zwierzęta składane w ofierze. Ofiary te sprawowane są przede wszystkim w świątyniach poświęconych Wielkiej Boginii.

Dźallikattu

Składa się je na przykład w sławnej świątyni Kamakhja w stanie Assam. Okazało się, że wieloletnie starania obrońców praw zwierząt nie przyniosły takiego efektu, jak…pandemia COVID-19. Zmusiła ona zarządców świątyni do ograniczenia obchodów święta Dziewięciu Nocy, kiedy to najwięcej zwierząt zabijano w ofierze dla bogini Durgi. Również pogranicze indyjsko-nepalskie i sam Nepal są areną dla krwawych ofiar ze zwierząt. Do niedawna świętem, któremu towarzyszyła największa na świecie ilość krwawych ofiar było święto Gadhimai obchodzone w Nepalu, ale którego zasięg obejmował też północ indyjskiego stanu Bihar. W 2009 roku złożono w ofierze 250 tys. zwierząt (głównie bawołów). Obecnie za pomocą różnych rozwiązań prawnych i nacisków na środowiska świątynne doprowadzono do znacznego zmniejszenia ilości ofiar, które są na ten moment w zasadzie „nielegalne”. Odbywają się mimo wszystko. Dominują jednak ofiary z innych, mniejszych zwierząt – kóz, kurczaków, gołębi…

Gadhimai

Roli bydła w wielowiekowej tradycji Indii nie sposób przecenić. Krowy to matki, które się chroni. Krowy, byki i bawoły obecne są w mitach, praktykach rytualnych oraz codziennym życiu mieszkańców Indii. Od nich swoje nazwy wzięły niektóre indyjskie miasta (np. Majsur – od Mahiszy). Ponadto ze swojego stosunku do krów są Indusi szczególnie dumni. Deklarowany stosunek Indusów, a szczególnie hindusów, do krów i innych zwierząt, a praktyka społeczna i rzeczywiste warunki, w jakich zwierzęta te żyją to jednak dwie różne rzeczywistości. Dla wielu osób widok swobodnie przemierzających indyjskie ulice i wioski krów, zatrzymywanie się kierowców i oczekiwanie aż krowa się sama przesunie oraz (rzekome) zapisy w konstytucji o kategorycznym zakazie zabijania krów, mają w sobie coś romantycznego i mistycznego. Indusi kochają przecież krowy i traktują je jak boginie, jak matki. Przyjrzenie się bliższe wywołuje niemałą rysę na tym obrazie. Skąd się te krowy biorą? Czy żywią się czymś więcej niż plastikowymi opakowaniami, które znajdują na śmietnikach? Jaki los czeka je na starość? Czy mają jakąś opiekę? Szukanie odpowiedzi na te pytania nasuwa niestety więcej smutnych myśli. Tak już jest, że wartości wyznawane i te, które realizują się w realnych czynach nie zawsze są tożsame. I o tym trzeba pamiętać, gdy mówi się o świętości krów w Indiach. Krowa to dla wielu hindusów matka. I jak to w rodzinie bywa – bywa różnie. Idea świętych krów – krów matek jest piękna i jeśli wdrażana w życie ma w sobie rzeczywiście coś mistycznego. Często jednak pozostawia otwarte pytanie o realny stosunek mieszkańców Indii zarówno do „świętości”, jak i swoich „matek” i jest kolejnym dowodem na to, że rzeczywistość kulturowa – niezależnie od tego, z którą „cywilizacją” jest wiązana – nie jest nigdy czarno-biała, a czytając lub powtarzając powszechne stereotypowe tezy na temat odmiennych kultur i religii warto na moment zatrzymać się i zdobyć na chwilę refleksji i krytycznej analizy twierdzeń, z którymi mamy do czynienia.

Tekst jest poszerzoną i zmienioną wersją tekstu „Indyjska krowa. Święta- nieświęta”, który ukazał się w 47 numerze pisma Zupełnie Inny Świat w 2022 r.

Krzysztof Gutowski

Dodaj komentarz