W Indiach nie stygną emocje, a nawet międzywyznaniowe starcia po zakończonej kilka dni temu konsekracji i otwarciu świątyni boga Ramy w mieście Ajodhja. Podczas ceremonii kluczową rolę odgrywał premier Narendra Modi, a sam festiwal konsekracji został w wielkiej mierze zawłaszczony przez polityczne środowisko rządzącej Indyjskiej Partii Ludowej (BJP).
Ceremonie rozpoczęły właściwie jeszcze w grudniu ubiegłego roku, ale kluczowe rytuały zostały przeprowadzone w ciągu 7 dni, od 16 do 22 stycznia tego roku. To właśnie 22 stycznia przeprowadzono poświęcenie podobizny boga Ramy, któremu przewodniczył premier kraju.

Fot. Prime Minister’s Office (GODL-India)
W czasie obchodów konsekrowany obiekt odwiedziły miliony wiernych – samych specjalnie zaproszonych gości było prawie 10 tys. Oprócz autorytetów duchowych, przedstawicieli różnych hinduskich tradycji oraz ascetów, zaproszeni zostali politycy, aktorzy, artyści i celebryci. A obchody były spektakularne, nie tylko, gdy mowa o pompatycznych ceremoniach religijnych. Na terenach około świątyni postawiono ponad 100 scen, gdzie pobożne utwory wykonywały tysiące muzyków. Rozdano również 20 tys. „wielkich podarków” – zawierających tradycyjnie słodycze, ziarna oraz oliwne lampki, które trafiły do „wiernych” – w praktyce tych, którzy na to wyróżnienie szczególnie zasłużyli.
Premier Modi przy okazji konsekracji świątyni podkreślał wagę tejże, rolę boga Ramy i… swoją własną. Wprost wyraził zresztą przekonanie o tym, że jest przeznaczony przez Boga do rzeczy wielkich, mówiąc: „Pan uczynił mnie narzędziem do reprezentowania całego narodu indyjskiego.” Dodał też, że otwarcie przez niego świątyni oznacza początek „nowej ery”.

Źródło: (X) @narendramodi
Budowa i konsekracja świątyni boga Ramy w Ajodhji jest jednym ze wzbudzających największe emocje wydarzeń publicznych w Indiach w ostatnich dziesięcioleciach. Dlaczego konsekracja nowej świątyni wzbudza tak wiele emocji i angażuje niemal cały aparat państwowy z premierem na czele?
Świątynia Ramy w miejscu, w którym hinduska tradycja widzi miejsce narodzin tegoż boga, to realizacja jednego z największych kulturowych, historycznych i religijnych marzeń rzesz hindusów. Początku ruchu na rzecz budowy tej świątyni szukać można jeszcze w XVI w., kiedy to w mieście zbudowano meczet w intencji i dla uczczenia cesarza Babura. Niemal od początku rozpowszechniła się informacja, że wzniesiono go na ruinach dawnej hinduskiej świątyni – i to nie byle jakiej, bo właśnie świątyni Ramy – jednego z wcieleń boga Wisznu, symbolu idealnego męża, syna i władcy. Był to początek trwającego do dziś konfliktu o to miejsce pomiędzy wyznawcami hinduizmu i islamu. Meczet będący obiektem nienawiści części hindusów został przez nich zburzony na początku lat 90., a prawne podstawy i konsekwencje zgody na to są dyskutowane do dziś. W każdym razie Babri Masdźid, czyli Meczet Babura, zniknął i pozostawało jedynie kwestią czasu to, kiedy powstanie w tym miejscu świątynia hinduska. Kwestia czasu dopełniła się w sierpniu 2020 r., kiedy to premier Modi położył kamień węgielny pod budowę Ram Mandiru – Świątyni Ramy. Zwieńczeniem tych działań była właśnie mająca miejsce w styczniu tego roku konsekracja wizerunku bóstwa.

Źródło: (X) @narendramodi
W czym jednak – poza komponentem historycznego starcia o przestrzeń, na której stać mają świątynie – tkwi dzisiaj problem i dlaczego cały projekt spotyka się z niepochlebnymi komentarzami, czy wręcz krytyką nie tylko opozycji i społeczności muzułmańskiej, ale też ze strony środowisk hinduskich, również tych skrajnych, które, podobnie jak BJP, tj. partia premiera Modiego, zaliczyć można do reprezentujących hinduski nacjonalizm?
Tym, co razi wiele osób – nawet ideologicznie bliskich Modiemu – jest upolitycznienie wydarzenia do granic możliwości. Bez wątpienia ważna wizerunkowo okazała się sprawa przewodzenia obrzędom. Oczywiście ceremonie konsekracyjne prowadzili zawodowi kapłani, ale funkcję jadźamany – „ofiarnika”, tzn. patrona i sponsora ofiary, sprawował Narenda Modi. Takie działania oraz ewidentne granie całą ceremonią na polityków BJP zostały dostrzeżone. Organizacje reprezentujące hinduski nacjonalizm, takie jak Rashtriya Swayamsevak Sangh (Narodowe Stowarzyszenie Ochotników), czy Hindu Mahasabha (Wielka Rada Hinduska) odebrały działania Modiego, jako manipulację. Zdaniem wielu duchowych autorytetów ani termin wybrany na ceremonię nie był z punktu widzenia astrologii hinduskiej szczególnie pomyślny, ani też same obrzędy nie zostały zrealizowane w pełni wg. tradycyjnych hinduskich traktatów rytualnych. Skrytykowano postawienie (się?) Narendry Modiego w roli mukhj jadźamana, czyli głównego ofiarnika. Krytyka ta sprawiła jednak, że powstało zamieszanie i organizatorzy ceremonii zaczęli podkreślać, że Modi był ofiarnikiem jedynie symbolicznie, a obrzędy realnie sprawował ktoś inny.

Fot. Prime Minister’s Office (GODL-India)
Takie zaangażowanie Modiego i środowiska BJP w ceremonię to dla wielu nie tylko manifestacja nacjonalistycznych poglądów, ale też – a może przede wszystkim – zabieg polityczny. Zabieg kluczowy przed tegorocznymi wyborami do parlamentu – wyborami, które mogą przypieczętować społeczny i cywilizacyjny kurs Indii na dekady.
A jaki może to być kurs? Wróćmy do przemowy Modiego przy okazji ceremonii konsekracyjnych. Premier postawił znak równości między Indiami a hinduizmem, ale też bardzo konkretną wizją hinduizmu, reprezentowaną przez boga Ramę i narrację o jego idealnym panowaniu. Modi wyznał, że:
Rama jest wiarą Indii, Rama jest podstawą Indii, Rama jest ideą Indii, Rama jest prawem Indii. Rama jest prestiżem Indii, Rama jest chwałą Indii… Rama jest przywódcą i Rama jest władzą.
Zapowiedział tym samym okres dominacji hindutwy, odejścia od sekularnego modelu państwa.
Konsekwencje odejścia od tego modelu są zaś widoczne bezustannie na indyjskich ulicach. Omówienie przypadków przemocy międzywyznaniowej w ostatnich tygodniach zajęłoby zbyt wiele miejsca, ale zwykłe ich wymienienie wystarczy, by zrozumieć dynamikę wydarzeń i atmosferę, która przepełnia Indie. Jednym z przykładów hinduskiej dominacji jest tzw. polityka buldożerów. Otóż po starciach, do których doszło w stanie Maharasztra na tle konsekracji świątyni w Ajodhji, władze zdecydowały się na zburzenie – nie sposób nie odnieść wrażenia, że za karę – kilku budynków w Mira Road w Mumbaju, w których prowadzili swoje interesy muzułmanie. W tym samym miejscu hinduski tłum wyciągnął z samochodu muzułmanina i dotkliwie go pobił. Kilkanaście osób zatrzymano w Agrze za to, że powiesili hinduskie szafranowe flagi na szczycie meczetu, a w stanie Karnataka doszło do pobicia nastolatka z tradycyjnie skrajnie nisko sytuowanej w hierarchii grupy dalitów po tym, jak nie chciał skandować pochwalnych haseł ku czci boga Ramy. Wreszcie… Aplikacja Zomato w kilku z indyjskich stanów otrzymała zakaz rozwożenia posiłków mięsnych w czasie dnia konsekracji!

Źródło: (X) @narendramodi
To, że opozycja oraz mniejszości religijne wyraziły po raz kolejny swój sprzeciw i zaniepokojenie już nawet nie sojuszem, lecz otwartym związkiem tronu i ołtarza, nikogo nie dziwi. Ciekawsze jest to, że kwestia konsekracji wzbudziła wiele kontrowersji na samej indyjskiej prawicy.
Hindu Mahasabha (HM) od wielu lat zwraca uwagę na możliwe nadużycia i przestępstwa finansowe związane ze zbieraniem i rozliczaniem środków na budowę świątyni, za co odpowiedzialna jest przede wszystkim związana z rządzącą partią BJP organizacja Vishva Hindu Parishad (Światowa Rada Hindusów). A mowa o kwocie w przeliczeniu równej 180 mln dolarów! Co więcej Hindu Mahasabha oskarża środowisko premiera Modiego o zawłaszczenie sobie idei budowy świątyni Ramy, o której – i to akurat prawda – zabiegało najbardziej i od samego początku HM. W obchodach poświęcenia wizerunku boga Ramy nie wziął też udziału żaden z czterech Śankaraćarjów – wpływowych przywódców duchowych jednej z filozoficznych i zakonnych tradycji hinduskich: adwajta wedanty. Sędziwi nauczyciele, którzy sami od polityki nie stronią, uznali, że udział Modiego w ceremonii to nadużycie i politycyzacja przedsięwzięcia. Co więcej, w ich oświadczeniach wskazano, że rytuały nie do końca są przeprowadzane zgodnie z hinduskimi traktatami i wiedzą liturgiczną, a sama data ceremonii nie została wyznaczona odpowiednio.

Źródło: (X) @BahlKanan
Konsekracja świątyni – zaznaczmy, że z punktu widzenia tradycji przedwczesna, bowiem nie ukończono w pełni budowy – jest wydarzeniem symbolicznym, być może najważniejszym tego typu wydarzeniem o znaczeniu wewnętrznym w karierze Modiego jako premiera. Jest też dziwnym, bo rzeczywiście przeprowadzonym zgodnie z prawem i teoretycznym zabezpieczeniem interesu stron, zwieńczeniem konfliktu. Czy będzie to punkt zapalny kolejnych konfliktów w następnych dekadach? W państwie rządzonym przez hinduskich nacjonalistów można spodziewać się tylko jednego, o czym sami zresztą mówią, czyli budowy państwa hinduskiego, państwa stwarzającego jedynie pozory państwa respektującego prawa mniejszości, a w praktyce będącego państwem autorytarnym, w którym nie tylko wyznawcy religii innych religii i niewierzący, ale też ci hindusi, którzy nie podzielają prawicowej, ekstremistycznej politycznej wizji hinduizmu, nie mogą czuć się ani bezpiecznie ani godnie.
Krzysztof Gutowski
