Przez wieki lasy i dżungle dużej części Azji stanowiły terytorium, w którym niezagrożoną pozycję jako drapieżnik alfa dzierżył największy z rodziny kotowatych – tygrys. Jeszcze na początku poprzedniego wieku liczbę tych zwierząt szacowało się na ponad 100 tysięcy. Jednak na przestrzeni XX wieku liczba tygrysów spadła o 95 proc., a zasięg ich występowania ogranicza się dziś do niewielkich plamek na mapie kontynentu. Te plamki to odosobnione parki narodowe i rezerwaty. Wobec realnej wizji wyginięcia gatunku, wiele krajów podjęło poważne środki, aby chronić jego populacje, w czym prym wiodą Indie i Nepal. Działania te nie są jednak pozbawione kontrowersji, a w okolicach terenów chronionych często dochodzi do poważnych konfliktów mieszkańców ze służbami porządkowymi oraz samymi zwierzętami.
Tygrys (panthera tigris) jest jednym z najbardziej emblematycznych zwierząt Azji, wybrany przez wiele państw, stanów i regionów jako symbol, z którym związana jest lokalna tożsamość. Jego elegancja, majestatyczna postura oraz piękne, brązowo-pomarańczowe futro poprzecinane pręgami od zawsze wzbudzały w człowieku mieszankę podziwu i strachu. Wiele azjatyckich kultur czciło tygrysa, przypisując mu cechy nadprzyrodzone, a odniesienia do tych wielkich kotów były powszechne już w starodawnych mitologiach i źródłach chińskich oraz indyjskich. Do dziś zwierzęta te cieszą się niezwykłą popularnością w kulturze masowej, czego przykładem są choćby powieści takie jak Księga Dżungli Rudyarda Kiplinga czy też Życie Pi Yanna Martela i ich adaptacje filmowe. Również w ekonomii przydomek “azjatyckie tygrysy” przyjął się jako określenie krajów azjatyckich cechujących się szybkim wzrostem gospodarczym.

Fot. Bjørn Christian Tørrissen
Posiadanie tego wielkiego kota wśród przedstawicieli lokalnej fauny jest dla wielu osób powodem do dumy z przynależności do danego regionu czy też państwa, w związku z czym w różnych zakątkach Azji władze bardzo poważnie zabrały się za ochronę tego gatunku. Obecność tygrysów w parkach narodowych jest kluczowa dla sektora turystycznego w krajach takich jak Indie i Nepal. Wartość symboliczna oraz korzyści finansowe to jednak nie wszystko, istnieją też bowiem poważne obawy o przyszłość wielu ekosystemów, o których równowadze stanowi między innymi populacja tego drapieżnika.
Szacuje się, iż na początku XX wieku na świecie żyło około 100 tysięcy tygrysów, występujących w niemal całej Azji Południowej, Południowo-Wschodniej, w wielu krajach Azji Centralnej oraz na rosyjskim Dalekim Wschodzie, w Korei i Chinach. Niestety, od tamtego czasu populacja tego gatunku spadła o 95 proc. – do niecałych 5 tysięcy osobników żyjących w małych enklawach leśnych otoczonych przez osiedla i infrastrukturę zbudowaną przez człowieka. W latach 70. XX wieku liczba ta osiągnęła historyczne dno w postaci zaledwie 2 tysięcy tych zwierząt w całej Azji, przez co gatunek znalazł się na skraju wyginięcia. Wiele podgatunków tygrysa przepadło w ciągu ostatnich stu lub dwustu lat: między innymi tygrys chiński (występuje jedynie w niewoli), kaspijski, jawajski i balijski. Główną przyczyną tak drastycznego zmniejszenia ich liczby były (początkowo legalne) polowania, a później kłusownictwo i utrata środowiska naturalnego na rzecz człowieka.

Fot. J. Patrick Fischer
Patrząc na mapę występowania tego gatunku na tle historycznego zasięgu od razu zauważymy, że te niegdyś wolno przemieszczające się po kontynencie zwierzęta zostały osaczone i ograniczone do odizolowanych od siebie lasów, które są jedynie małymi plamkami na mapie ludzkiego zawłaszczenia terenu. Nawet w obliczu zagrożenia wyginięciem tygrysy są celem kłusowników, którzy otrzymują ogromne wynagrodzenia za futra oraz inne części ciała tych zwierząt, sprzedawane często w krajach takich jak Chiny i Wietnam ze względu na rzekome lecznicze wartości, których nie potwierdza nauka.
Jeszcze w 1961 roku świat obiegły obrazki królowej Wielkiej Brytanii Elżbiety II na grzbiecie słonia uczestniczącej w polowaniu na tygrysy i nosorożce w trakcie oficjalnej wizyty w Nepalu. Na szczęście od lat 70. poczyniono spore postępy w ochronie tygrysów, których ilość wzrosła ponad dwukrotnie mimo postępującego zniszczenia środowiska, kłusownictwa oraz fragmentacji terytoriów, prowadzących do izolacji grup tych zwierząt, co z kolei skutkuje rozmnażaniem wsobnym i zubożeniem genetycznym, a także chorobami i przenoszeniem prowadzących do śmierci recesywnych genów letalnych. Dzisiaj tygrysy są uznawane za zagrożone wyginięciem według czerwonej księgi gatunków zagrożonych prowadzonej przez Międzynarodową Unię Ochrony Przyrody (IUCN), dzięki czemu polowania na nie są nielegalne.

Źródło: (X) @IndiaHistorypic
Podczas gdy w Azji Południowo-Wschodniej liczba tych wielkich kotów nie wzrosła znacząco, a w niektórych krajach zmalała do zera (Laos, Wietnam), Indie i Nepal mogą się poszczycić pewnymi sukcesami w ochronie tego gatunku. Ponad połowa z prawie 5 tysięcy tygrysów na wolności żyje na terytorium Indii, a w Nepalu przy granicy z Indiami występuje około 350 tych drapieżników. Tajemnicą sukcesu indyjskich starań jest między innymi rządowy projekt Project Tiger istniejący od roku 1973. Jego celem jest zwiększenie liczby tygrysów w kraju poprzez otoczenie ochroną ich środowiska naturalnego. Zdecydowana większość parków narodowych i rezerwatów w Indiach powstała po wprowadzeniu w życie projektu. Parki i rezerwaty są zaprojektowane w ten sposób, aby ich centralna część była wyłączona z jakiejkolwiek działalności człowieka, która w ograniczonym stopniu jest dozwolona w strefach buforowych. W wielu parkach stworzono sztuczne oczka wodne, aby zwabić większą ilość zwierząt roślinożernych, które następnie przyciągają tygrysy i inne drapieżniki.

Fot. H. Zell
Mimo, iż występowanie tygrysów jest ograniczone do niewielkich i odizolowanych od siebie terytoriów, Project Tiger sprawił, iż populacje tych zwierząt utrzymują się na stabilnym poziomie. Dzisiaj tygrysów jest w Indiach prawie 3 tysiące i występują głównie u podnóża Himalajów w stanie Uttarakhand, przy granicy z Nepalem w stanie Uttar Pradeś, na dalekim wschodzie kraju w stanach takich jak Bengal Zachodni i Asam, w centralnym stanie Madhja Pradeś oraz w gęstych dżunglach pasm górskich Ghaty Zachodnie i Ghaty Wschodnie ciągnących się wzdłuż obu wybrzeży kraju. Ich liczba jest szczególnie wysoka w stanach Madhja Pradeś oraz Karnataka.
Oczywiście, przywrócenie populacji tygrysów wraz z równoczesną eksplozją demograficzną oraz szybkim rozwojem gospodarczym doprowadziły do coraz częstszych konfliktów człowieka z tym zagrożonym gatunkiem. Ponadto, stworzenie parków i rezerwatów wywołało kontrowersje, ponieważ wiązało się z przesiedleniem lokalnej ludności, dla której lasy były źródłem środków do życia. Najczęściej społeczności te zyskiwały niewiele lub nic na ochronie przyrody, która odbywała się kosztem coraz większej marginalizacji tych grup, często pochodzących z indyjskich plemion nazywanych zbiorczo Adivasi. Coraz bliższa koegzystencja człowieka z tygrysami, lampartami, nosorożcami czy też słoniami nie zawsze jest pokojowa. Zwierzęta te często wyrządzają szkody w uprawach rolnych i zabijają bydło, kozy, a nawet ludzi.
Za wielki sukces w ochronie tygrysów uznaje się działania władz Nepalu, dzięki którym liczba tych drapieżników podwoiła się w ostatnim dziesięcioleciu. Dzisiaj około 350 osobników zamieszkuje głównie równiny regionu Terai na południu kraju, choć spotyka się je też w górach nawet na wysokościach przekraczających 4 tysiące metrów nad poziomem morza. Większość z nich żyje w objętych ścisłą ochroną parkach narodowych takich jak Parsa, Chitwan i Bardiya. Swój sukces Nepal zawdzięcza głównie bezkompromisowej walce z kłusownictwem i eksploatacją lasów dzięki ochronie parków przez specjalne jednostki wojskowe. Celem tych jednostek jest wyłapywanie kłusowników, którzy następnie są surowo karani przez nepalskie sądownictwo. Żołnierze mają pozwolenie na strzelanie do kłusowników, jeśli zostaną przez nich zaatakowani. Mają polecenie strzelać poniżej kolan, aby przestępców unieszkodliwić i złapać, a nie zabić. Oprócz użycia siły i stosowania kar, Nepal korzysta też ze swojego systemu edukacyjnego aby uczyć młode pokolenia szacunku do przyrody oraz uczulać na niebezpieczeństwa związane z nieostrożnym zapuszczaniem się w głąb dżungli.

Podwojenie liczby tygrysów niekoniecznie jest jednak dobrą wiadomością dla lokalnej społeczności żyjącej w sąsiedztwie tych wielkich kotów. Aby stworzyć parki narodowe najpierw przesiedlono całe wioski i plemiona, które od wieków zamieszkiwały nepalskie dżungle. Kiedy w 1973 roku założono najsłynniejszy w kraju park narodowy Chitwan dziesiątki tysięcy osób należących do rdzennej ludności przeniesiono do terenów otaczających park. Ludność ta została wypchnięta poza jego granice, lecz jej przetrwanie wciąż zależy od lasu, z którego czerpie takie surowce jak drewno na opał i trawę dla zwierząt domowych. Wielu mieszkańców wiosek graniczących z parkami posiada też licencje na łowienie ryb w terenach buforowych, co jednak nie wystarcza w konfrontacji z żołnierzami chroniącymi parki.
Przydzielenie armii kompetencji ochrony parków wzbudza duże kontrowersje, ponieważ uważa się, że prowadzi do łamania praw człowieka. Lokalne społeczności często skarżą się na prześladowanie ze strony wojska i władz, które uniemożliwiają im kontynuację dawnego trybu życia oraz aresztują i karzą osoby złapane na terenach należących do parków. Ludzie ci często żyją na granicy ubóstwa i niewiele zyskali na wpływach z turystyki – większość hoteli, agencji turystycznych i biznesów należy bowiem do elit z Katmandu i innych dużych miast. Z ich perspektywy starania rządu i wojska na rzecz ochrony środowiska mają wręcz charakter kolonialny. W okolicach parków regularnie dochodzi do konfliktów między mieszkańcami a żołnierzami i działaczami na rzecz ochrony środowiska, w których to ci pierwsi stoją na straconej pozycji. Władze starają się łagodzić konflikty i poprawić relacje żołnierzy z mieszkańcami.

W dodatku w Nepalu, podobnie jak w Indiach, tak bliskie sąsiedztwo z tygrysami często kończy się dla ludzi tragicznie. W ostatnim dziesięcioleciu tygrysy zabiły w tym kraju około stu osób. W 2022 roku w dystrykcie Bardiya niedaleko parku narodowego o tej samej nazwie wybuchły zamieszki po tym jak tygrys zabił kobietę zbierającą drewno w lesie, a lampart regularnie atakował ludzi w okolicznej wiosce. Zmęczeni brakiem ochrony ze strony władz mieszkańcy zablokowali główną autostradę w geście protestu. Od lat spotykali się też z prześladowaniami ze strony armii, która dopuszczała się samowolnych aresztowań, a nawet gwałtów, tortur i zabójstw. Wzburzenie ludzkie sprawiło, iż protest szybko przerodził się w zamieszki, w których policja zabiła 18-letnią dziewczynę.
Nawet nepalscy działacze na rzecz ochrony środowiska przyznają, iż ich sukces jest często okupiony ludzkim cierpieniem ze względu na przesiedlenia oraz konflikt między społecznością zamieszkującą okolice parków, ze zwierzętami takimi jak nosorożce i tygrysy, które atakują ludzi oraz zwierzęta domowe. Podobnie jak w Indiach, rząd Nepalu usiłuje rekompensować takie straty wypłacając mieszkańcom odszkodowania za utracone zwierzęta lub śmierć członka rodziny, jednak wysokość takich rekompensat zależy od szeregu warunków i wiele osób w końcu ich nie otrzymuje – na przykład jeśli członek ich rodziny został zabity wewnątrz parku, gdzie teoretycznie nie miał prawa przebywać.
Krytykowana jest również procedura polegająca na wyłapywaniu problematycznych tygrysów i przechowywaniu ich w niewoli bez pomysłu na ponowne wypuszczenie na wolność. Dotyczy to głównie osobników, które zaatakowały człowieka lub regularnie polowały na zwierzęta domowe. Utrzymanie jednego tygrysa w niewoli kosztuje około 50 tysięcy dolarów rocznie, co stanowi ogromne obciążenie dla państwa takiego jak Nepal.

Ochrona zagrożonych wyginięciem gatunków jest z pewnością szczytnym celem, na który warto przeznaczać spore sumy z państwowego budżetu. Mimo sukcesu, jakim mogą się pochwalić w tej dziedzinie kraje takie jak Indie i Nepal, programy ochrony zwierząt i ekosystemów powinny też jednak brać pod uwagę lokalne społeczności, które mogą się okazać najlepszą ochroną dla parków i rezerwatów. Ludzie mieszkający w sąsiedztwie tych terenów powinni mieć wpływ na kształtowanie polityki państwa w dziedzinie ochrony środowiska oraz korzystać z wpływów ze zrównoważonej turystyki. Dopóki władze nie włączą ich do procesów decyzyjnych i udziału w zyskach z biznesu, jakim stały się parki i rezerwaty, będzie niestety dochodziło do konfliktów i tragedii, których ofiarami stają się zawsze ludzie i zwierzęta zepchnięte na margines.
Filip Ramesh Mitra
