Indie i Kanada na dyplomatycznej wojennej ścieżce

Kanada oskarżyła Indie o powiązanie z zabójstwem przywódcy sikhijskiego. W wyniku napięć Kanada wydaliła czołowego indyjskiego dyplomatę, a Indie odwdzięczyły się tym samym. Wstrzymano też negocjacje nad nową umową o handlu między oboma państwami.

W pewne czerwcowe popołudnie bieżącego roku Hardeep Singh Nijjar, obywatel Kanady indyjskiego pochodzenia, wyszedł z sikhijskiej świątyni w mieście Surrey na przedmieściach Vancouver i skierował się w stronę swojego samochodu. W ukryciu czekało na niego dwóch zamaskowanych i uzbrojonych mężczyzn. Gdy tylko Nijjar znalazł się w ich zasięgu, otworzyli ogień. Napastnicy wystrzelili ponad 50 kul, z których 34 osiągnęły cel i zgasiły życie 45-latka. Dwa miesiące później zabójstwo to stało się przyczyną międzynarodowego skandalu i konfliktu dyplomatycznego między Kanadą a Indiami. Premier Justin Trudeau ogłosił, iż istnieją podstawy, aby podejrzewać indyjskie służby specjalne o zlecenie zamachu.

Hardeep Singh Nijjar

Kanada jest jednym z najczęściej wybieranych kierunków emigracji dla obywateli Indii. Według niektórych szacunków w tym północno-amerykańskim kraju mieszka prawie dwa miliony osób pochodzenia indyjskiego, co stanowi ponad pięć procent populacji. Najliczniejszą grupę wśród tej mniejszości stanowią sikhowie z Pendżabu, stanu w północno-zachodnich Indiach. Sikhizm jest najmłodszą z najważniejszych religii obecnych w Azji Południowej. Jej założycielem był Guru Nanak, który na przełomie XV i XVI wieku stworzył osobną wiarę łączącą cechy wyznań, które znał ze swojego otoczenia – islamu i hinduizmu. Sikhowie zaznali prześladowania ze strony muzułmańskich władz Imperium Wielkich Mogołów, którzy skazali na śmierć jednego z ich dziesięciu guru – Tegh Bahadura. Ponad sto lat po tej egzekucji sikhowie stworzyli własne państwo, które istniało do czasu jego podboju przez Brytyjczyków. Dziś znakiem rozpoznawczym wyznawców sikhizmu płci męskiej jest charakterystyczny turban, przez co rzucają się w oczy mimo iż stanowią mniej niż 2 procent populacji Indii. Jedynym stanem, w którym stanowią oni większość jest Pendżab. Na emigracji proporcje są jednak zgoła odmienne, szczególnie w Kanadzie.

Gurudwara przed którą zginął Hardeep Singh Nijjar

Co zatem stoi za tak liczną emigracją sikhów i jakie powody mógł mieć indyjski rząd, aby targnąć się na życie obywatela Kanady indyjskiego pochodzenia? Odpowiedź na te pytania znajdziemy, jeśli zapoznamy się z ruchem na rzecz stworzenia niepodległego państwa sikhów w Pendżabie, czyli tak zwanego Khalistanu. Urodzony w tym indyjskim stanie Hardeep Singh Nijjar był jednym z liderów tego ugrupowania, którego bardziej radykalne elementy mają na koncie między innymi zamachy bombowe oraz konflikt zbrojny z armią indyjską. Precedensem dla pomysłu stworzenia osobnego kraju dla sikhów było państwo czasem nazywane Sikhijskim Imperium, które istniało w latach 1799 – 1849 w Pendżabie, ze stolicą w Lahore, dopóki kontroli nad nim nie przejęli Brytyjczycy. Temat niezależnego państwa dla tej mniejszości wyznaniowej wrócił w okresie dążeń do niepodległości Indii. Sikhijska partia Shiromani Akali Dal wyraziła zaniepokojenie żądaniami Ligi Muzułmańskiej, aby przekształcić Pendżab, czyli ich historyczną ojczyznę, w państwo dla muzułmanów. W tym kontekście pojawił się pierwszy postulat utworzenia osobnego kraju dla sikhów.

Żniwa w Pendżabie

Wkrótce potem nastąpił krwawy i chaotyczny podział kraju w 1947 roku wraz z wycofaniem się Brytyjczyków. Sikhowie i hindusi z Pendżabu Zachodniego w większości przenieśli się za nowo powstałą granicę, podczas gdy wielu muzułmanów podążyło w przeciwnym kierunku. W niepodległych Indiach Pendżab stał się swoistym spichlerzem dla całego kraju, a na jego rolnikach spoczywała olbrzymia presja. Jednocześnie warunki życia i brak autonomii ciążyły jego sikhijskim mieszkańcom, przez co marzenie o własnym państwie nie odeszło w zapomnienie. Sikhowie byli wtedy mniejszością nawet w Pendżabie, który wówczas zawierał też obecne stany Hariana i Himaćal Pradeś.

To jednak dopiero we wczesnych latach 80. ruch na rzecz Khalistanu rzeczywiście urósł w siłę – stało się to dzięki działalności niejakiego Jarnaila Singha Bhindranwale. Dla wielu sikhów był on charyzmatycznym kaznodzieją, wzorem do naśladowania lub wręcz świętym. Z kolei wielu obywatelom Indii wydawał się raczej sikhijskim fundamentalistą i groźnym bojownikiem. Ta reputacja znalazła potwierdzenie w postaci licznych zamachów i morderstw politycznych, między innymi hinduskich polityków w Pendżabie. Sikhijski separatyzm był wówczas u szczytu popularności nie tylko w Indiach ale również wśród diaspory w Europie i Ameryce Północnej.

Wówczas nastał pamiętny rok 1984 i brzemienna w skutkach Operacja Niebieska Gwiazda. Bhindranwale wraz ze swoimi najwierniejszymi zwolennikami zabarykadował się w świętym miejscu sikhizmu – Złotej Świątyni Harmandir Sahib w Amritsarze, gdzie zaczął gromadzić broń. Ruch na rzecz niepodległości Khalistanu oraz fala terroru zapoczątkowana przez jego lidera sprawiły, iż indyjskie władze zdecydowały się na interwencję wojskową wewnątrz świątyni. Pierwszego dnia czerwca 1984 żołnierze indyjscy wtargnęli do świątyni i stoczyli dziesięciodniową bitwę z bojownikami Bhindranwale. Zniszczeniu uległy liczne budynki świętego dla sikhów miejsca. Oprócz niemałej ilości żołnierzy i wszystkich zabarykadowanych bojowników zginęło też wielu niewinnych pielgrzymów, którzy nie zdążyli uciec przed oblężeniem świątyni. Ofiary liczono w setkach, a według niektórych danych nawet w tysiącach. Obraz zburzonych budynków Harmandir Sahib wywołał szok i oburzenie wśród sikhijskiej społeczności na całym świecie.

Złota świątynia w Amritsarze

Na tym jednak nie koniec tej historii gdyż wkrótce potem w odwecie za atak na Złotą Świątynię premier Indira Gandhi została zastrzelona przez jej dwóch sikhijskich ochroniarzy. Spirala przemocy była już nie do zatrzymania, lub też brakowało woli politycznej, aby ją zatrzymać. W następnym akcie tej tragedii sprawiedliwość w swoje ręce wzięli hinduscy zwolennicy pani premier. W licznych pogromach, z których najpoważniejsze miały miejsce w Delhi, w całym kraju w niezwykle okrutny sposób zamordowano wiele tysięcy wyznawców sikhizmu oraz zniszczono domy i wszelkiego rodzaju mienie należące do sikhijskich rodzin. Rok 1984 na stałe zapisał się w historii Indii jako jeden z najbardziej tragicznych, a dla wielu sikhów był kroplą, która przelała czarę goryczy. Emigracja do Wielkiej Brytanii, Kanady lub Stanów Zjednoczonych już od dawna była częstym wyborem dla tej społeczności, a teraz ruszyła pełną parą. Postulat stworzenia osobnego państwa dla sikhów cieszył się coraz większą aprobatą wśród rozgoryczonej diaspory, podczas gdy w Indiach życie powoli wróciło do względnej normalności.

O ile ruch na rzecz niepodległości Khalistanu został zdelegalizowany w Indiach, o tyle w Kanadzie jego działania są akceptowane przez władze, co od lat jest powodem napięć między oboma państwami. Zachęceni tym radykalni bojownicy na obczyźnie przeszli do kontrataku z tragicznymi skutkami. 23 czerwca 1985 roku lot 182 linii Air India z Montrealu do Indii zniknął z radarów u wybrzeży Irlandii. Okazało się, że na pokładzie wybuchła bomba, a zamach zorganizowali mieszkający w Kanadzie sikhijscy separatyści. Zginęło wówczas 329 osób, podczas gdy dwie straciły życie na lotnisku w Tokio w skoordynowanym ataku.

W Indiach ruch został stłamszony w latach dziewięćdziesiątych, a jego polityczni reprezentanci odrzucili użycie przemocy i skupili się na walce o niepodległość metodami demokratycznymi. Tymczasem w Kanadzie idea Khalistanu cieszy się wciąż szczególnie dużym poparciem, co bardzo niepokoi Indie. Według najnowszych informacji, Hardeep Singh Nijjar oraz inni przywódcy zostali uprzedzeni przez służby kanadyjskie oraz FBI o możliwym zamachu na ich życie. Możliwość, iż zabójstwo mogło być zlecone przez indyjski rząd na obcej ziemi zszokowało międzynarodową społeczność i oburzyło kanadyjskie władze. Zaniepokojenie tego rodzaju działaniami wyraziły też Stany Zjednoczone, których sekretarz stanu Antony Blinken wezwał Indie do kooperacji w śledztwie.

Kandyjski polityk Andrew Sheer na spotkaniu z diasporą sikhijską

Indie póki co odrzuciły zarzuty premiera Trudeau o ich udział w zabójstwie Nijjara jako “absurdalne”. Spekuluje się jednak, iż dowody muszą być bardzo przekonujące skoro Kanadyjczyk zdecydował się wysunąć tak poważne oskarżenia. W wyniku napięć Kanada wydaliła czołowego indyjskiego dyplomatę, a Indie odwdzięczyły się tym samym. Wstrzymano też negocjacje nad nową umową o handlu między oboma państwami. Trudeau nie upublicznił jeszcze dowodów, ale możemy się spodziewać kolejnych epizodów w tym konflikcie dyplomatycznym. Jeśli Indie faktycznie zleciły zabójstwo Nijjara, to zapewne mamy do czynienia z nowym, bardziej agresywnym podejściem do tłumienia ruchów dysydenckich ze strony rządu hinduskiego nacjonalisty Narendry Modiego, który sprawuje bezpośrednią kontrolę nad działaniami swoich służb specjalnych.

Filip Ramesh Mitra

Dodaj komentarz