Vikram w kosmosie, a drogi dziurawe – indyjskie reakcje na misję księżycową

W Indiach euforia, Twitter rozgrzany do czerwoności. I jak to w Indiach, owa euforia z powodu indyjskiej misji kosmicznej miesza się z gorzkimi obserwacjami społecznymi i politycznymi. Mówi się o prawach kobiet, dyskutuje o kształcie feminizmu, zauważa, że większe pieniądze idą na kinowe blockbustery (np. dostępny na Netflixie Adipurush) niż na misję kosmiczną, ale też konstatuje, że tyle pieniędzy poszło na misje kosmiczne, a na wsparcie dla najuboższych środków finansowych brak. Obrywa się też politykom, głównie premierowi Narendrze Modiemu.

Misja Chandrayaan-3 zakończyła się sukcesem – wylądowaniem na księżycu. W skład misji wchodzą dwa oddzielne moduły – lądownik Vikram (w sanskrycie „męstwo”) oraz łazik Pragyan (w sanskrycie „mądrość”). Tak górnolotnie nazwane urządzenia realizują swoje zadania napełniając dumą serca Indusów. Umysły Indusów równocześnie zaczynają wypełniać gorzkie przemyślenia.

Łazik Vikram

Sukces misji Chadrayaan-3 zwrócił przede wszystkim uwagę na prawa i pozycję społeczną kobiet. Nic dziwnego, przy misji tej pracowały bowiem pięćdziesiąt cztery naukowczynie i inżynierki, z dr Ritu Karidhal Srivastavą na czele. Nazywana Rakietową Kobietą Indii dr Srivatsava jest naukowczynią z Indyjskiej Organizacji Badań Kosmicznych (ISRO) oraz zastępczynią dyrektora operacyjnego indyjskiej misji Mars Orbiter Mission (MOM) i na równi z męskimi kolegami stoi za powodzeniem misji Chadrayaan-3. W środę media społecznościowe obiegło zdjęcie grupy wspomnianych kobiet, które ubrane w tradycyjne sari, oglądały w siedzibie ISRO przebieg osiadania lądownika Vikram na powierzchni Księżyca. Internauci nie szczędzili naukowczyniom słów uznania, co bardzo nas cieszy – nigdy bowiem dość przypominania, że modernizacja gospodarcza i technologiczna Indii nie byłaby możliwa bez udziału kobiet. Niestety, internetowa dyskusja o prawach kobiet obiera momentami niezbyt satysfakcjonujący kierunek. Do głosu dochodzi nacjonalizm oraz – ujmijmy to dyplomatycznie: specyficzne postrzeganie kształtu, jaki powinien przyjmować indyjski, a konkretnie hinduski feminizm. Ten pierwszy nurt przejawia się m.in. w publikacji wspomnianego zdjęcia naukowczyń z ISRO zestawionego ze zdjęciem kobiet z Pakistanu usiłujących zdobyć przydziałową porcję ryżu. Dość życzeniowe postrzeganie sytuacji Indusek, które na co dzień, poza momentami wielkiego narodowego sukcesu, muszą mocno walczyć, by przebijać szklany sufit, a w wielu regionach kraju – zwłaszcza poza wielkimi miastami – również, podobnie jak Pakistanki, borykają się z biedą.

Narendra Modi (a jakże) z kobietami pracującymi przy programie Chandrayaan-3

Co równie istotne, na Twitterze (X) wspomniane zdjęcie pojawiło się wielokrotnie w połączeniu z fotografią kobiety palącą księgę. Komentarz do owego kolażu za każdym razem brzmiał podobnie: potrzebujemy takiego feminizmu (tu wskazanie na naukowczynie z ISRO), a nie takiego (tu palec wymierzony w drugą fotografię). Skąd takie zestawienie? Na drugim zdjęciu widnieje Priya Das, mieszkanka stanu Bihar – jednego z najbiedniejszych regionów Indii. Wczesną wiosną stało się o niej głośno za sprawą krótkiego wideo, na którym kobieta gotując posiłek podpaliła egzemplarz Manusmriti, a następnie odpaliła od niego papierosa. Postępek Priyi spotkał się ze sporym poparciem, zwłaszcza wśród młodych internautów, ale też z równie dużą krytyką. W kolejnym nagraniu Priya stwierdziła, że jej celem był atak na “obrzydliwy, płytki i pełen hipokryzji sposób myślenia”. Kobieta podkreśliła, że jest przeciwna paleniu książek, należy jednak protestować przeciwko książkom, które promują dyskryminację. Kogo dyskryminuje Manusmriti? Oczywiście kobiety.

Kadr z filmu Priyi Das

Manusmryti to najsłynniejszy traktat z grupy dharmaśastr, pochodzący z II w. p.n.e., i zawierający reguły prawa i postępowania obowiązujące wyznawców hinduizmu. Tekst ten zawiera bardzo niekorzystną dla kobiet wizję społeczeństwa. Twórcy traktatu stali na stanowisku, że kobieta nigdy nie powinna być niezależna; od momentu narodzin do śmierci o jej życiu decydować winien mężczyzna – najpierw ojciec, potem mąż, lub syn w przypadku zgonu męża. Manusmryti nakazywała żonom bezwarunkowe posłuszeństwo wobec męża, wdowom narzuciła niemal całkowitą ascezę, która w praktyce równała się całkowitemu wyrzeczeniu się nie tylko seksualności, ale i wszelkich oznak kobiecości. Wdowa musiała bowiem nosić wyłącznie białe sari, włosy miała golić do gołej skóry, nie wolno jej było ozdabiać ciała biżuterią, makijażem, czy kwiatami. Mityczny autor tekstu – Manu zabraniał nawet używania perfum. Nakazywał ponadto spanie wyłącznie na gołej ziemi oraz jadanie tylko dwóch posiłków dziennie, w dodatku całkowicie pozbawionych przypraw, mogących wpłynąć pobudzająco na wdowie libido. Wedle wyrażanej w traktacie ideologii kobieta z samej swojej biologicznej natury jest zmysłową kusicielką, a zatem powinna być bezwzględnie kontrolowana. W parze z takimi poglądami szły oczywiście społeczne standardy, w których aktywność zawodowa kobiet – szczególnie tych z wyższych kast – się bez wątpienia nie mieściła. Zmiany przyniosła niepodległość Indii i wdzierająca się również do Azji Południowej globalizacja. Nadal jest jednak wiele do zrobienia, a Manusmryti pozostaje symbolem tego, jak nieprzyjazna wobec kobiet jest jedna z wiodących wizji hinduizmu.

Jeden z licznych memów podejmujących „dyskusję” na temat kształtu hinduskiego feminizmu

Oprócz dostrzeżenia roli kobiet w realizacji tego projektu oraz podkreślenia jak paradoksalny bywa obecnie status kobiet w Indiach myśli i komentarze internautów skierowały się również w stronę bardzo prozaicznych trudności w funkcjonowaniu w Indiach. ISRO udostępniło pierwsze zdjęcia wykonane przez lądownik Vikram będący elementem Chandrayaan-3. Zdjęcia pokazują wyraźny obraz powierzchni Księżyca wraz z kraterami. Zdjęcie to jednak wywołało lawinę komentarzy i memów ukazujących podobieństwo między powierzchnią księżyca, a dziurawymi indyjskimi drogami, np. Bengaluru Mumbaju czy sąsiadującego z Delhi Gurgaonu. Jeden z użytkowników X zauważył, że: Dziury na Księżycu oznaczają nie tylko, że istnieje tam życie, ale także rządzący. Inny przywołał katastrofalny dla indyjskich dróg i świetnie rozumiany w Indiach obraz i skomentował: Trwa tam pora monsunowa.

Zdjęcie powierzchni Księżyca wykonane przez łazik Pragyan

Dla wielu mieszkańców Indii warta skomentowania okazała się również kwestia wysokości budżetu oraz tego, czy projekt ten został właściwie sfinansowany. Memy, które odwoływały się do tego tematu zestawiały budżet misji ze środkami wykorzystanymi do produkcji filmów. Zarówno tych hollywoodzkich o wyprawach kosmicznych – ironicznie pokazując, że za znacznie mniejszą kwotę niż budżet filmu można NAPRAWDĘ polecieć na księżyc, jak i indyjskich. W tym drugim przypadku jednak wymowa nie była już tak przepełniona narodową dumą. Okazuje się bowiem, że budżet misji (wynoszący 75 mln dolarów) jest znacznie niższy niż indyjskiego filmu będącego współczesnym retellingiem hinduskiego eposu Ramajana. Film ten pt. Adipurush (dostępny również na platformie Netflix) spotkał się z mieszanymi recenzjami i zarzutami ze wszystkich stron politycznej sceny. Kosztował jednak naprawdę krocie.

700 krorów to ponad 84 mln dolarów. Misja Chandrayaan była o blisko 10 mln dolarów tańsza

Oczekiwanie na lądowanie i końcowe odliczanie związane były jednak przede wszystkim z ogromnymi, wykraczającą poza podziały polityczne, religijne, kastowe emocjami i nadziejami, zakończonymi niezwykłą euforią. Oczekując na lądowanie wielu Indusów wyrażało swoje zainteresowanie oraz troskę o los misji poprzez deklarowanie, że „modlą się za lądowanie”, ale też wpisywanie tekstów modlitw czy nawet tworzenie ilustracji odnoszących się do boskiej opieki, np. poprzez zestawienie Chandrayaan-3 oraz pomagającego mu potężnego boga Hanumana – jednej z centralnych postaci hinduskich wierzeń.

Hanuman to oddany sługa boga Ramy

Euforia euforią, ale nie mogło się ostatecznie obejść bez odniesień politycznych, o których częściowo już wspomnieliśmy. Opozycja, a także wielu mieszkańców Indii uznało za rażąco bezczelne odcinanie kuponów przez rządzących i przypisywanie sobie sukcesu, na który realnie pracował zespół naukowców i naukowczyń. Memy, które tę krytykę wyrażają przedstawiają człowieka w bardzo wyraźny sposób zabiegającego o atencję i pojawienie się u boku grupy ludzi. Są oni podpisani jako zespół ISRO, atencjusz zaś jako premier Modi.

Indyjscy internauci twierdzili, że te memy zrozumieją tylko Indusi. Chyba niekoniecznie

Tak zauważalny i obiektywny sukces Indii nie mógł umknąć uwadze sąsiadów. W tym oczywiście przede wszystkim Pakistańczyków. Reakcje świata (nie tylko Zachodu) na indyjskie lądowanie na księżycu to temat odrębny, ale nie możemy odmówić sobie przywołania chociaż minimalnie reakcji Pakistańczyków. Ich kraj znajduje się w kryzysie, a nadzieje na stabilizację umierają. Jednak nie pozbawia to ich wrodzonego (choć naszym zdaniem raczej nabytego poprzez życie w określonych realiach) poczucia humoru. Na niezwykle popularnym filmiku widać reakcję mieszkańca Pakistanu, który na pytanie o indyjską księżycową misję odparł, że „oni wydali pieniądze i tam dolecieli, a my już mieszkamy na księżycu”. Kiedy zdziwiony ankieter zapytał co ma na myśli, uzupełnił pytając: „Czy na księżycu jest woda? Nie – my też nie mamy wody. Czy jest tam benzyna? Nie – my też nie mamy benzyny. Czy jest tam prąd? Nie – u nas też większość latarni nie świeci”. Ktoś inny zamieścił zdjęcie zdobnego w narodowe pakistańskie barwy roweru przypominającego rakietę i podpisał: „Indie wylądowały na księżycu, a księżyc wylądował w Pakistanie”.

Pakistan to stały element indyjskich memów

Jak zauważyliśmy na początku sukces misji jest postrzegany jako powód do dumy przez zdecydowaną większość mieszkańców Indii. Diabeł tkwi jednak, jak to zwykle bywa, w szczegółach. A szczegóły denerwują, zmuszają do zadawania pytań. Pytań o społeczeństwo, o wydawane pieniądze, a przede wszystkim w przypadku Indii o ogromny dysonans między sukcesami technologicznymi i międzynarodowymi Indii, a poziomem życia ogromnej części ich mieszkańców. Pytania te czasem znajdują – przeważnie łatwo narzucające się – odpowiedzi, czasem nie. Wyrazem tej troski o sytuację w kraju, a jednocześnie poczucia bezradności są memy i internetowe komentarze – często jedyne środki i jedyna przestrzeń by swój sprzeciw wobec sytuacji w Indiach wyrazić.

Blanka Katarzyna Dżugaj

Krzysztof Gutowski

2 komentarze Dodaj własny

  1. Slawomir's awatar Slawomir pisze:

    Ogromny sukces, gratulacje dla Indii! A oczywiscie kazdy sukces mozna zaraz przeslonic tym ile jeszcze jest do zrobienia. Zasmucil mnie totalnie okropny bezbrzezny wrecz wylew nienawisci do Indii w zeszlym tygodniu.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Mnie najbardziej przygnębił tytuł artykułu na Wyborcza.pl: Modły zostały wysłuchane: indyjski łazik wyruszył na pierwszy spacer po Księżycu. Ręce opadają…nie wiem, kiedy polskie media zaczną traktować Indie poważnie. Na razie pisze się o Indiach albo jako o mistycznym kraju, w którym zaraz po wyjściu z samolotu można osiągnąć nirwanę, albo jako jednym wielkim slumsie.

      Polubienie

Dodaj komentarz