Indie pokazały jak dojrzały jest ich sektor kosmiczny, co przełoży się na konkretne zamówienia biznesowe np. budowę satelitów dla innych państw. Dołączyły też do wyścigu o zasoby.
Chandrayaan-3, jak sama nazwa wskazuje, jest trzecią misją księżycową Indyjskiej Organizacji Badań Kosmicznych. Chandrayaan-1 ograniczał się wyłącznie do wprowadzenia satelity na orbitę Księżyca, co zostało zakończone sukcesem. Kilkanaście lat później ISRO przygotowało misję Chandrayaan-2, której celem było nie tylko umieszczenie satelity na orbicie Księżyca, ale i posadzenie lądownika na powierzchni srebrnego globu. O ile jednak pierwsza część misji przebiegła bezproblemowo, o tyle druga się nie udała i lądownik został utracony. Narendra Modi zadecydował, że ISRO podejmie kolejną próbę – misja Chandrayaan-3 miała za zadanie już wyłącznie osadzenie lądownika na powierzchni Księżyca, co nastąpiło 23 sierpnia 2023 roku. Tym samym Indie stały się czwartym krajem, który doprowadził do lądowania statku kosmicznego na Księżycu. Wcześniej dokonały tego USA, Chiny oraz ZSRR (celowo używamy starej nazwy, ponieważ od momentu upadku ZSRR Rosja nie przeprowadziła żadnej udanej dużej misji kosmicznej).

Fot. ISRO
Warto w tym miejscu zauważyć, że lądowanie na Księżycu nie należy do łatwych. W ostatnich latach kilka państw bezskutecznie podejmowało takie próby, m.in. Izrael oraz Japonia. Udawało się to natomiast Chinom, które stosowały nieco inną technologię. I to ważne, chiny należą bowiem do najpoważniejszych przeciwników politycznych Indii – w ostatnich latach pojawiła się nawet realna groźba konfliktu zbrojnego między tymi dwoma państwami. 23 sierpnia 2023 roku Indusi pokazali, że są w stanie wylądować na Księżycu, mają świetnych specjalistów oraz dobrej jakości sprzęt, a to oznacza, że będą mogli obsługiwać satelity komercyjne. Jak podkreśla dr Michał Moroz, analityk sektora kosmicznego, Indie pokazały wysoki poziom dojrzałości, który z jednej strony przełoży się na relacje biznesowe oraz uplasuje kraj na dobrym miejscu w zdominowanym przez USA i Chiny wyścigu, o to kto założy bazę na Księżycu oraz dostanie się do zasobów helu-3. Ten izotop helu, nazywany paliwem przyszłości, może stanowić niezwykle ważne źródło energii. Zmieszany z deuterem jest w stanie dać dwa razy większą ilość energii elektrycznej niż w elektrowni jądrowej i węglowej. W latach 30. 40 XXI wieku ma być szeroko wykorzystywany przez ludzkość, mamy więc obecnie etap przygotowań do jego pozyskiwania z atmosfery Księżyca. W wyścigu tym uczestniczą już poza USA i Chinami, także Japonia, Europa, Zjednoczone Emiraty Arabskie, i jak nietrudno się domyślić: kto pierwszy, ten lepszy. Indie właśnie się do tego wyścigu podłączyły, a co więcej pokazały, że są w stanie na poważnie w nim uczestniczyć.

Fot. ISRO
Hel-3 to zresztą nie jedyny zasób naturalny, którym ludzkość jest zainteresowana. Coraz więcej państw prowadzących programy kosmiczne zamierza wykorzystywać wodę pozyskiwaną z lodu znajdującego się na Księżycu do produkcji paliwa. Miejsce lądowania łazika Vikram może wskazywać, że Indie również biorą to pod uwagę. Lądownik osiadł w pobliżu południowego bieguna naturalnego satelity Ziemi, a wiele badań pokazuje, że właśnie w tych okolicach znajdują się największe ilości lodu. Wypełnia on kratery powstałe np. na skutek uderzenia komety. Dr Michał Moroz nie wyklucza, że indyjscy naukowcy chcą szukać śladów lodu w pobliżu miejsca lądowania Vikrama.

Fot. ISRO
Warto w tym momencie zwrócić uwagę, że Indie niekoniecznie są pierwszym państwem, które osadziły statek kosmiczny na południowym biegunie Księżyca. Dr Michał Moroz podkreśla, że jest to pierwsze lądowanie na biegunie południowym widzianym z Ziemi – Księżyc zawsze jest zwrócony jedną stroną do naszej planety, z Ziemi widzimy tylko połowę naszego satelity, a słynnej “ciemnej strony Księżyca” nie widzimy. I tak Indusi wylądowali właśnie na tej widocznej z Ziemi okolicy bieguna południowego, podczas gdy Chińczycy wcześniej wylądowali na części bieguna południowego, której z Ziemi nie jesteśmy w stanie dostrzec. Niestety, wyczyn tajkonautów jest trudniejszy, wymaga bowiem dodatkowego sprzętu zapewniającego łączność. Zdaniem dr. Michała Moroza najłatwiejsze jest lądowanie na równiku i właśnie tam osiada większość sond kosmicznych.

Fot. ISRO
Na Księżycu robi się tłoczno. Na najbliższe miesiące planowanych jest co najmniej kilka misji kosmicznych, których celem jest naturalny satelita Ziemi. Za parę tygodni wystartuje misja japońska, na przełomie 2023 i 2024 roku Amerykanie zamierzają wysłać statek kosmiczny na Księżyc. Ambitne plany “podboju” srebrnego globu ma także Korea Południowa. Wszystko to łamie stereotypy mówiące, że kosmos należy do USA i Rosji, państwa azjatyckie są nim równie mocno zainteresowane.
Blanka Katarzyna Dżugaj
Konsultacja: dr Michał Moroz, ekspert sektora kosmicznego (https://tinyurl.com/mvxmb7hm)
