Jeden z najlepszych reportaży dotyczący Azji, jaki w tym roku czytałam. Równie niezwykły, jak miejsce, o którym opowiada. To kronika ginącego, coraz bardziej ulotnego świata, która z każdego czytelnika czyni strażnika pamięci o jego tradycjach i historii.
Powiedzieć, że Shiraishi to bardzo mała wyspa, to nic nie powiedzieć. Obecnie mieszka na niej zaledwie trzysta parę osób – rocznie ubywa około 20. To problem nie tylko tej niewielkiej wyspy otoczonej wodami Morza Wewnętrznego, lecz całej japońskiej prowincji: dzietność spada, starsze pokolenia wymierają, a młodsze wolą mieszkać i pracować w dużych miastach. Ubywa strażników tradycji – często uznawanej za niematerialne dziedzictwo kulturowe Japonii, mieszkańcy robią jednak, co w ich siłach, by ocalić lokalną kulturę. Shiraishi jest więc z jednej strony skansenem zatrzymującym pamięć o dziedzictwie kulturalnym, z drugiej natomiast miejscem, w którym ludzie wciąż prowadzą normalne, codzienne życie. O tej niezwykłej wyspie, nad którą pieczę sprawują buddyjskie i shintoistyczne bóstwa, i na której obcy może się poczuć jak w domu, pisze Amy Chavez w książce równie niezwykłej jak opisywanie w niej miejsce.

Co w niej niezwykłego oprócz tematu? Autorka, oczywiście. Amy Chavez – Amerykanka z zamożnej klasy średniej, tuż po studiach przenosi się do Japonii. Wykłada na uniwersytecie, uczy się japońskiego, a po kilku latach stwierdza, że życie w dużym mieście – czy to amerykańskim, czy japońskim – to już nie dla niej. Przenosi się więc na niewielką wyspę, gdzie mimo nieufności Japończyków do obcych, odnajduje prawdziwy dom. A w książce Wdowa, Kapłan i Łowca Ośmiornic z miłością go opisuje. Aby jednak książkę tę napisać Amy Chavez musiała nie tylko zwiedzić każdy zakamarek na wyspie, ale także – a może raczej przede wszystkim – przeprowadzić wywiady z jej mieszkańcami. Najważniejsza z nich to tytułowa Wdowa – Eiko, kobieta, która straciła męża po trwającym zaledwie kilka miesięcy małżeństwie. Od niej się zaczęło, bo to jej niezwykłe życie stało się dla Amy Chavez bodźcem do napisania książki. A oprócz Wdowy? Oczywiście, Kapłan, Łowca Ośmiornic, Pani zza Kamiennego Murku i ponad dwadzieścia pięć innych osób. Wszyscy opowiedzieli Amy Chavez o swojej codzienności na Shiraishi – pracy, rodzinie, pasjach i marzeniach. Nie są to opowieści o wielkich dokonaniach czy ważnych dla świata lub przynajmniej dla Japonii wydarzeniach – to raczej intymne historie składające się na opis codzienności japońskiej prowincji. Ginącego, coraz bardziej ulotnego świata. I wiecie co? Tak jest dobrze. Bo żeby naprawdę poznać jakieś miejsce, trzeba zajrzeć także w miejsca położone z dala od tras turystycznych i na pierwszy rzut oka mniej spektakularnych. Dlaczego tylko na pierwszy rzut oka? Bo takie miejsca mogą nieźle zaskoczyć – ot, choćby barwnym Festiwalem Owadów, magicznym tańcem Siraishibon, czy uroczystościami otwierania morza.
Autorka zamknęła opowieść o wyspie w dwunastu miesiącach, mniej lub bardziej świadomie nawiązując do czegoś najbardziej pierwotnego i odwiecznego: cykliczności Natury. Przydaje to jej książce melancholii, związanej z poczuciem przemijania, ale też nieustannego odradzania się – daje więc nadzieję, że świat zaklęty na Shiraishi nie odejdzie całkiem w niebyt, lecz będzie się stale odradzał – Wdowa, Kapłan i Łowca Ośmiornic to także jeden ze sposobów na jego ocalenie w pamięci kolejnych pokoleń. Nie tylko Japończyków. Dzięki Amy Chavez każdy z nas może się więc stać strażnikiem kulturowego dziedzictwa Shiraishi – już choćby z tego względu warto jej książkę przeczytać. A gdy już zacznie się czytać, okaże się, że powodów tych jest znacznie więcej – bo Wdowa, Kapłan i Łowca Ośmiornic to bezsprzecznie jeden z najlepszych reportaży o Azji, jaki w tym roku czytałam.
Książkę otrzymałam od wydawnictwa bo.wiem.
Blanka Katarzyna Dżugaj
