Kobiety w klatce: recenzja filmu “Girls Will Be Girls” w reż. Shuchi Talati

Girls Will Be Girls w fascynujący sposób eksploruje złożoność kobiecości i seksualności – we wszelkich ich przejawach. Shuchi Talati patrzy zarówno na proces stawania się kobietą i relacje damsko-męskie, jak i relacje matki i córki, co w kinie indyjskim wciąż jest rzadkością. 

Nastoletnia Mira (Preeti Panigrahi) to prymuska w elitarnej szkole. Jest ulubienicą nauczycielki i oczkiem w głowie matki Anili (Kani Kusruti), nieco gorzej radzi sobie natomiast w kontaktach ze szkolnymi kolegami. Mirze zdaje się to jednak nie przeszkadzać, skupia się bowiem na nauce i zbliżających się egzaminach maturalnych. Z jej bezpiecznego kokona, odgradzającego ją od realnego życia, wyrywa ją dopiero pojawienie się nowego ucznia – Sri (Kesav Binoy Kiran) jest równie jak ona wycofany i skupiony na nauce. Rodząca się między nimi fascynacja sprawia, że Mira nie tylko dojrzewa, ale także weryfikuje wpojoną jej przez rodzinę i kulturę postawę wobec życia. 

Honor bliskowschodnich mężczyzn znajduje się między nogami ich kobiet – dosadne, ale jakże prawdziwe słowa jednej z badaczek regionu. W dodatku odnoszące się do mężczyzn nie tylko z Bliskiego Wschodu, ale i dalszych części Azji – tamte kultury wytworzyły bowiem podobny mechanizm myślenia o kobiecej seksualności, poddając ją ścisłej kontroli rodziny i społeczeństwa. W Indiach wynikało to nie tylko z patriarchalnego charakteru społeczeństwa, ale też jego podziału na kasty, do których przynależność dziedziczona jest w linii męskiej. Mężczyzna musi więc być pewien swojego ojcostwa, co oznacza ścisły nadzór nad życiem seksualnym żon, sióstr i córek. Od prowadzenia się kobiet w dużej mierze uzależniony jest ponadto honor rodziny – aktem cudzołóstwa kobieta może sprowadzić hańbę na swoich bliskich. Dojrzewające dziewczęta, takie jak Mira, poddane są więc nieustannej obserwacji matek, ciotek, babć, nauczycielek, a nawet koleżanek i kolegów – zwłaszcza ci ostatni, choć chętnie zaglądają pod spódnice dziewcząt, pierwsi chętnie na nie doniosą za niemoralne prowadzenie. Mira jest produktem wielowiekowej tradycji – mimo młodego wieku zachowuje się jak stateczna “auntie”: strażniczka moralności i obrończyni zasad. Od świata nie odgradzają jej już wprawdzie ściany zenany – kobiecej części patriarchalnego hinduskiego domu – mury zbudowane z tradycji chronią ją jednak przed prawdziwym życiem równie skutecznie. To prawdziwe życie jest jednak silniejsze i Mira w pewnym momencie staje z nim oko w oko – spotkanie ze Sri to decydujący moment, początek jej inicjacji do dorosłości i zrozumienia, że książkowa wiedza nie wystarcza, by przejść przez życie. Bo Mira nawet do pierwszego razu z chłopakiem przygotowuje się jak do egzaminu szkolnego – jakby i tu chciała być prymuską. Scenariusz Shuchi Talati fantastycznie pokazuje emocje dojrzewającej dziewczyny, której świat nagle zostaje wywrócony do góry nogami. Reżyserka świetnie prowadzi też młodziutką Preeti Panigrahi, która tworzy na ekranie mistrzowską kreację młodziutkiej, ale silnej i zdeterminowanej dziewczyny. 

Ale debiutancki film Shuchi Talati to coś więcej niż po prostu opowieść z gatunku coming of age. Znacznie bardziej oryginalny niż sama historia Miry wydaje się bowiem wątek teoretycznie drugoplanowy, w którym centralną postacią jest “ta trzecia”. Bo Mira i Sri nie tworzą pary, lecz trójkąt, w którym jednym z boków jest Anila – tyleż niebezpieczna dla relacji młodych, że nie do końca zdająca sobie sprawę z własnej roli w tym związku. Kani Kusruti jest świetna jako wymagająca, obsesyjnie skupiona na córce matka, a jednocześnie kobieta skrajnie samotna, a przez to desperacko łaknąca uwagi. Dla Anili jedynym życiowym celem jest “projekt córka”, czyli odpowiednie wychowanie i wykształcenie Miry. Temu zadaniu podporządkowuje każdy swój krok i każdą swoją decyzję – jest w tym osamotniona, mąż bowiem rzadko kiedy bywa w domu, a jednocześnie obciążona całą odpowiedzialnością. W oczach męża i społeczeństwa porażka Miry będzie porażką Anili. Ale zachowanie Anili wobec córki to także efekt poczucia zaniedbania ze strony męża i osamotnienia – scena, w której mąż żartuje z tego, jak ją poznał, a kamera pokazuje smutną, zawiedzioną twarz Anili to przejmująca kwintesencja kobiecej samotności odczuwanej w związku z mężczyzną. 

Girls Will Be Girls w fascynujący sposób eksploruje złożoność kobiecości i seksualności – we wszelkich ich przejawach. Shuchi Talati patrzy zarówno na proces stawania się kobietą i relacje damsko-męskie, jak i relacje matki i córki, co w kinie indyjskim wciąż jest rzadkością. Zwłaszcza na takim poziomie pogłębienia tematu. Debiutującej reżyserce nie brakuje odwagi w podejmowaniu kwestii niemalże tabu w społeczeństwie współczesnych Indii, ale też wrażliwości, by mówić o niej na tyle subtelnie, na ile jest to możliwe. Bo reżyserskie mistrzostwo Shuchi Talati przejawia się nie tylko w doskonałym prowadzeniu aktorów, ale także – a może przede wszystkim – w subtelności, z jaką mówi o kwestiach związanych z ciałem i seksualnością. Dosłowność scen erotycznych tonowana jest przez zaskakujące momentami, ale zawsze poetyckie kadry – unikające wulgarności, a jednocześnie nie wpadające w tani, patetyczny romantyzm spod znaku kina young adult. Dzięki temu Girls Will Be Girls mówi o seksie szczerze i otwarcie, ale unika wulgarności. Shuchi Talati eksperymentuje jednak nie tylko z obrazem – z równym powodzeniem bawi się dźwiękiem. A właściwie…jego brakiem, nie boi się bowiem długich fragmentów ciszy, jakby w przekonaniu, że czasem warto zniżyć głos, by zostać lepiej usłyszanym. 

Shuchi Talati subtelnie, ale z mocą obnaża patriarchalne zasady wciąż rządzące indyjskim społeczeństwem, co zresztą sugeruje już sam tytuł. To ewidentna parafraza znanego powiedzenia “boys will be boys” – chłopcy zawsze będą chłopcami, a więc – w oczach indyjskiej reżyserki – będą zaczepiać, molestować i prześladować dziewczęta i kobiety nie ponosząc za to konsekwencji. Chłopcy filmują koleżanki idące po schodach by dojrzeć ich bieliznę, ale szkoła zwraca uwagę dziewczętom na długość spódnic i podkolanówek, a nie chłopcom, by zmienili swoje zachowanie. Bo przecież chłopcy zawsze będą chłopcami, a ponieważ to oni rządzą światem, dziewczęta i kobiety muszą się dostosować do wyznawanych przez nich zasad. Sęk jednak w tym, że kobiety bywają najbardziej zagorzałymi obrończyniami tych zasad – słynny indyjski reżyser Rituparno Ghosh mawiał: to mężczyźni zbudowali klatkę dla kobiet, ale to kobiety są najwierniejszymi tej klatki strażniczkami. W filmie Shuchi Talati strażniczkami klatki są Anila, dyrektorka szkoły – pani Bansal (Devika Shahani) oraz sama Mira, wytresowana przez rodziców i społeczeństwo. 

Girls Will Be Girls to film powolny, ale w najlepszym tego słowa znaczeniu. Shuchi Talati się nie spieszy – narrację prowadzi spokojnie, to że nie szarżuje z narracją nie oznacza jednak, że film nie trzyma odpowiedniego do skupienia uwagi widza tempa. Jest wolno, ale z pewnością nie nużąco. Reżyserka i scenarzystka zarazem jest świetna w storytellingu, w jej pełnometrażowym debiucie nie ma więc mielizn, przestojów i zbędnych scen. A co najważniejsze: film wzrusza, budzi nostalgię za szczenięcymi latami i pierwszymi miłościami, jest jednak wolny od sentymentalizmu. To piękna opowieść, którą chce się chłonąć wszystkimi zmysłami. 

Blanka Katarzyna Dżugaj

Dodaj komentarz