Miłość dakini: recenzja książki “Piąta skóra Nigumy” Aleksandry Bednarskiej

Już nie tylko Słowianie – polscy autorzy fantastyki coraz chętniej wychodzą poza rodzime wierzenia i legendy i sięgają po mitologie innych kręgów kulturowych. Jednym wychodzi to lepiej, innym gorzej – w zależności od talentu i znajomości tematu. Aleksandra Bednarska należy, na szczęście, do pierwszej grupy – nie brakuje jej ani zdolności literackich, ani wiedzy fachowej.

Ewa prowadzi sklep z rękodziełem na warszawskim Krakowskim Przedmieściu. Odwiedzają go wszelkiej maści klientki: miłośniczki azjatyckiej biżuterii, fani egzotyki, studentki orientalistyki. Ewa widzi ich pragnienia, ale nie tylko te oczywiste, dotyczące asortymentu jej sklepu – z równą łatwością dostrzega pragnienia ukryte, mające drugie dno, czasem nawet nie do końca uświadamiane. Klientki zaś patrzą na Ewę wyłącznie jak na cudzoziemkę – powiew egzotyki nad Wisłą, drzwi do innego, nieznanego i nie do końca rozumianego świata. Tymczasem za wdzięcznym uśmiechem Ewy kryje się druga, mroczna osobowość dakini oraz prawdziwe imię: Niguma. 

Już nie tylko Słowianie – polscy autorzy fantastyki coraz chętniej wychodzą poza rodzime wierzenia i legendy i sięgają po mitologie innych kręgów kulturowych. Jednym wychodzi to lepiej, innym gorzej – w zależności od talentu i znajomości tematu. Aleksandra Bednarska należy, na szczęście, do pierwszej grupy – nie brakuje jej ani zdolności literackich, ani wiedzy fachowej. Jest orientalistką – mitologie azjatyckie to dla niej chleb powszedni, a że jest też osobą ewidentnie obdarzoną wyobraźnią, to wie jak mity, legendy i elementy religijności zamienić w zajmującą powieść fantastyczną. W ten sposób dakinie (o których pisaliśmy TUTAJ), bodhisattwowie i bóstwa znalazły się we współczesnym świecie i doskonale do niego pasują. Narracja jest spójna, a fabuła Piątej skóry Nigumy nie stanowi wyłącznie pretekstu do przedstawienia kalejdoskopu azjatyckich istot nadprzyrodzonych. Aleksandra Bednarska stworzyła świat wiarygodny, w którym granice między rzeczywistością a mistyką płynnie się zacierają, a co więcej – wolny od tandetnego orientalizowania, jaki uprawia wielu autorów fantastyki pozbawionych fachowej wiedzy. Fascynuje lekkość, z jaką bawi się azjatyckimi legendami i wplata je w nadwiślańską rzeczywistość. 

Piąta skóra Nigumy to dla mnie przede wszystkim opowieść o pragnieniu, i to nie byle jakim, bo wszechogarniającym, spalającym – takim, któremu podporządkowuje się każdy kolejny krok w życiu. I takim, którego zwalczaniu całą swoją egzystencję poświęcają buddyjscy mnisi. W myśli buddyjskiej pragnienie jest bowiem jednym z najważniejszych pojęć. Określane palijskim terminem tanha lub sanskryckim tryszna uznawane jest za rzeczywistą przyczynę cierpienia. Podstawy buddyjskiego rozumienia miejsca człowieka w świecie i jego kondycji zawarte są w Czterech Szlachetnych Prawdach. Druga i trzecia z nich odnosi się bezpośrednio do pożądania. Mówią one kolejno o tym, że doświadczenie cierpienia jest spowodowane właśnie pragnieniem oraz, że sposobem na wyzwolenie się od cierpienia jest wyzbycie się pragnień. Jest to warunek rozwoju duchowego i ostatecznego wyzwolenia. Bodhisattwowie, tacy jak Niguma, to istoty, które wyrzekły się negatywnych pragnień, a przez to postawiły niezmiernie ważny krok na drodze do oświecenia. Tyle, że Niguma tak całkiem wolna od pragnienia nie jest – obsesyjnie wręcz pożąda przygody, miłości oraz…mięsa. Bywa w tym pragnieniu bezwzględna – do celu dąży bowiem dosłownie po trupach – ale też naiwna i nieporadna. Zachowuje w ten sposób ludzki pierwiastek swojej natury, co czyni ją bliższą nie tylko czytelnikowi, ale też własnemu powołaniu – zadaniem bodhisattwów jest przynoszenia pożytku ludziom i wspieranie ich na drodze do oświecenia, to zaś łatwiej jest czynić, gdy zna się i rozumie słabości człowieczej natury. 

Niguma to zresztą postać na wskroś fascynująca, doskonale przemyślana i skonstruowana. Krwiożercza dakini a jednocześnie kobieta zakochana, całą sobą oddająca się miłości. Nigumę nie tylko da się lubić – ją się uwielbia i jej się szczerze kibicuje, zwłaszcza że za posiłek często służą jej osoby o znacznie mniej sympatycznym charakterze. Aleksandra Bednarska ma zresztą dar tworzenia postaci, podszyty zmysłem obserwacji oraz uzupełniony umiejętnością ironicznego ich przedstawiania – w Piątej skórze Nigumy dostaje się wszystkim: od studentów orientalistyki, którzy często mylą pragnienie poznania i zrozumienia z aktywizmem, do warszafki, w której żyłach zamiast krwi płynie sojowa latte. 

Debiutancka powieść Aleksandry Bednarskiej to przykład jak zręcznie połączyć zachodnie tradycje literackie z azjatycką duchowością i mitologią. A jednocześnie stworzyć zajmującą, wymykającą się klasyfikacji gatunkowej powieść. Mam szczerą nadzieję, że autorka nadal będzie szła tą właśnie literacką drogą. 

Książkę otrzymałam od wydawnictwa Spisek pisarzy.

Blanka Katarzyna Dżugaj

Dodaj komentarz