Donald Trump chce kolejnej Nakby: czy Strefa Gazy stanie się Riwierą Bliskiego Wschodu kosztem masowych przesiedleń?

Nowy-stary prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump przeszedł samego siebie i zaskoczył nawet te osoby, które spodziewały się po nim wszystkiego. Jego słowa o przejęciu Strefy Gazy przez Stany Zjednoczone i zrobieniu z niej “Riwiery Bliskiego Wschodu” obiegły świat i wzbudziły głównie oburzenie i niedowierzanie, choć również spory entuzjazm wśród izraelskiej skrajnej prawicy. Plan Trumpa miałby polegać na odbudowie zniszczonych terenów i przymusowym przesiedleniu mieszkańców do krajów ościennych. Krytycy na całym świecie podkreślają, że byłoby to niezgodne z umowami międzynarodowymi, i nazywają pomysł amerykańskiego prezydenta czystkami etnicznymi.

Przypomnijmy, że po ponad 15 miesiącach wojny Izraela z Hamasem życie straciło ponad 62 tysiące Palestyńczyków. Donald Trump nie tylko nie dąży do ukarania sprawców tego ludobójstwa, lecz wręcz nagradza ich legitymizacją planu przesiedlenia, o którym izraelski rząd nie śmiał do tej pory mówić głośno. W ocenie prezydenta Stanów Zjednoczonych śmierć dziesiątek tysięcy cywili w wyniku bombardowań i głodu nie stanowi zbrodni przeciwko ludzkości. W geście wsparcia dla izraelskiego premiera Trump nałożył sankcje na Międzynarodowy Trybunał Karny, który wcześniej wydał nakaz aresztowania Benjamina Netanjahu oraz kilku innych izraelskich przywódców.

Mieszkanka Strefy Gazy
Fot. UN Women/Ryan Brown

Ze słów prezydenta Trumpa wynika, że przesiedlenia są motywowane jego troską o życie i zdrowie mieszkańców Gazy. Wydawałoby się, że wręcz przyznaje, że są oni ofiarami represji Izraela mówiąc o ich cierpieniu i piekle, w którym żyli przez ostatnie lata. Jednak nikt nie ma raczej wątpliwości, że nie chodzi tu o żaden altruizm ze strony Trumpa. Wybraniec Partii Republikańskiej postrzega politykę jako biznes. Kieruje się możliwością odniesienia korzyści finansowych, a nie prawami człowieka. Dla kogoś tak cynicznego “odbudowa” Strefy Gazy jest głównie okazją do ubicia interesu.

Kontrowersyjny plan Donalda Trumpa nie jest żadną odbudową tylko zbrodnią przeciwko ludzkości, działaniem kolonialnym i grabieżą na niewyobrażalną skalę kosztem cierpienia prawie 2 milionów osób, którzy zresztą wcale nie mają zamiaru opuszczać swojej ziemi. Pomysł przesiedlenia Palestyńczyków do Jordanii i Egiptu spotkał się też ze zdecydowanym sprzeciwem tych krajów, a także innych państw arabskich takich jak Arabia Saudyjska – najważniejszy sojusznik Stanów Zjednoczonych w regionie. Wobec tego trudno jest sobie wyobrazić realizację tego planu bez powrotu do krwawego konfliktu, który trawił Strefę Gazy przez ostatnich 15 miesięcy.

Nakba: arabskie kobiety i dzieci wygnane z wioski Tantura
Fot. Beno Rothenberg/Biblioteka Narodowa Izraela

Przymusowe przesiedlenia ludności są oczywiście niezgodne z międzynarodowymi umowami o prawach człowieka, lecz nie byłby to pierwszy raz kiedy setki tysięcy Palestyńczyków są zmuszone do opuszczenia swoich domów. W 1948 miała miejsce Nakba, czyli “katastrofa” narodowa Palestyńczyków – aż 750 tysięcy z nich zostało wysiedlonych ze swoich miast i wsi w wyniku I wojny izraelsko-arabskiej. Arabskiej ludności przemocą zabrano ziemie i posiadłości oraz zniszczono mienie i struktury społeczne. Do kolejnych przesiedleń zwanych Naksą doszło w 1967 roku w ramach wojny sześciodniowej, w trakcie której ponad 300 tysięcy osób zostało zmuszonych do ucieczki z Zachodniego Brzegu i Strefy Gazy. Obecnie Palestyńczykom z Zachodniego Brzegu również odbiera się ziemię i niszczy mienie w wyniku powstawania coraz liczniejszych osiedli radykalnych żydowskich osadników. Około 80 procent populacji Strefy Gazy to rodziny wysiedlonych w trakcie Nakby i Naksy.

Naksa: palestyński uchodźca w obozie dla uchodźców Jaramana w Syrii, 1974 r.
Fot: Jack Madvo

Pomysł przesiedlenia całej populacji Strefy Gazy i zajęcia jej terytorium cieszy się jednak popularnością w izraelskim społeczeństwie i poparciem najważniejszych partii politycznych takich jak Likud premiera Netanjahu. Już w 2023 roku pojawiły się doniesienia o planowanych wysiedleniach i przejęciu enklawy przez Izrael. Pewien anonimowy urzędnik w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Izraela obiecywał, że Strefa Gazy zostanie zrównana z ziemią i powstanie na jej terenie miasto namiotów.

Polityka zagraniczna Donalda Trumpa daje Izraelowi przyzwolenie na syjonistyczny projekt stworzenia tak zwanego “Większego Izraela”, który obejmowałby też ziemie palestyńskie. Szczególnie entuzjastycznie na ogłoszenie prezydenta Stanów Zjednoczonych zareagowały takie postacie jak skrajnie prawicowy minister finansów Belezel Smotrich, który dziękował amerykańskiemu przywódcy cytując fragment Biblii o powrocie żydowskich pielgrzymów do Izraela i twierdząc, iż razem stworzą “lepszy świat”. Radość okazał też znany z ekstremizmu i nawoływania do nienawiści wobec Palestyńczyków Itamar Ben-Gvir, który wcześniej opuścił koalicyjny rząd premiera Netanjahu w proteście przeciwko decyzji o zawieszeniu walk z Hamasem.

Benjamin Netanjahu i Donald Trump

Wydawałoby się więc, że przejęcie władzy przez Donalda Trumpa wpłynęło w znaczący sposób na pogorszenie perspektyw Palestyńczyków na sprawiedliwość i samostanowienie. Należałoby się jednak zastanowić czy polityka Stanów Zjednoczonych wobec Izraela i Strefy Gazy różniłaby się diametralnie gdyby Trump nie wygrał ostatnich wyborów. Za prezydentury Joe Bidena Stany Zjednoczone oficjalnie nie wspierały wprawdzie pomysłu przesiedlenia Palestyńczyków, wysyłały jednak Izraelowi pomoc wojskową o wartości miliardów dolarów. Już zanim władzę w Waszyngtonie przejął Trump, Amerykanie byli współodpowiedzialni za izraelskie zbrodnie na palestyńskiej ludności.

Czego zatem możemy się spodziewać w Strefie Gazy? Wygląda na to, że ani Palestyńczycy, ani Hamas, ani też państwa arabskie nie ulegną presji ze strony Stanów Zjednoczonych i nie pozwolą na przeprowadzenie czystek etnicznych na palestyńskich terytoriach. Jednym z możliwych scenariuszy jest załamanie kruchego rozejmu między Izraelem i Hamasem i wznowienie walk. Nie można też wykluczyć, że Izrael i Stany Zjednoczone zrezygnują z tego kontrowersyjnego pomysłu i pozwolą na powrót Palestyńczyków do odbudowanej Strefy. Zdecydowanie najmniej prawdopodobne jest przymusowe przesiedlenie prawie 2 milionów osób do krajów sąsiednich, które nie wyraziły na to zgody.

Filip Ramesh Mitra

Dodaj komentarz