Była godzina 20:30 i za chwilę miał rozpocząć się koncert. Przy scenie w barcelońskiej Sali Apolo stało już kilkaset osób – towarzystwo raczej europejskie. Wokół słychać było rozmowy głównie po angielsku, katalońsku i hiszpańsku. Jeśli wśród widowni były osoby z Pakistanu, Indii lub innych krajów Azji Południowej to raczej stanowiły niewielką mniejszość. Artystka, która za chwilę miała wejść na scenę pochodziła co prawda z Pakistanu i śpiewała większość utworów w urdu, lecz cieszyła się większą popularnością w Europie i krajach anglosaskich niż w Azji Południowej. Ludzie zamawiali jeszcze drinki i napoje przy barze gdy zgasły światła i na scenie w półmroku pojawiła się Raat ki rani, królowa nocy Arooj Aftab, ubrana na czarno, z lampką wina w ręce i w dużych, ciemnych okularach. Towarzyszyli jej trzej muzycy – gitarzysta, skrzypek i kontrabasista.
Bez słowa wstępu artyści zabrali się za to, co robią najlepiej – hipnotyzowanie tłumów. Zabrzmiały pierwsze dźwięki utworu Suroor z płyty Vulture Prince. Do skocznego rytmu na gitarze i kontrabasie wkrótce dołączył nieziemsko piękny, delikatny wokal w urdu Arooj Aftab. Harfę z oryginalnej wersji utworu zastępowały skrzypce, na których grał świetny Darian Donovan Thomas. Osnuci mgłą i stojący w snopach niebieskiego światła muzycy wyglądali niczym zjawy. Widownia kołysała się lekko do jednego z najbardziej dynamicznych utworów, jakie usłyszy tej nocy. Po zaśpiewaniu Suroor Aftab przemówiła do widowni. Przeprosiła za lekką chrypkę, której chyba nikt nie zauważył, i stwierdziła, że leczy ją winem. Dodała, że chciałaby cofnąć wszystkie papierosy, które wypaliła poprzedniej nocy. Barcelońska publika ze śmiechem przyjęła to pełne humoru przywitanie.

Artystka zapowiedziała też, że koncert będzie swoistym rollercoasterem utworów z pełnej melancholii płyty Vulture Prince z 2022 roku oraz piosenek z wydanej w tym roku, nieco bardziej wesołej Night Reign. Za wyjątkiem dwóch utworów koncert był raczej spokojny i nastrojowy. W półmroku Sali Apolo nikt nie mógł czuć się obserwowany i można było się skupić wyłącznie na muzyce. Publika słuchała każdej piosenki w ciszy, niemal z zapartym tchem, aby nie zmącić pięknej harmonii, którą podarowała jej pakistańska gwiazda ze swoim zespołem. Oprócz swojego wyjątkowego talentu, artystka postanowiła podarować publiczności coś jeszcze: w trakcie utworu Whiskey zaczęła rozdawać shoty tego trunku wśród osób stojących pod sceną, czym wywołała rozbawienie i aplauz publiczności.

W jednej z przerw między utworami Arooj zapowiedziała występ gościnny, który wzbudził jeszcze większy entuzjazm wśród fanów niż darmowe shoty. Na scenę miała wejść wyśmienita katalońska wokalistka Sílvia Pérez Cruz, z którą Arooj się zaprzyjaźniła. Dwa niezwykle piękne kobiece głosy połączyły swoje siły w improwizowanej wersji piosenki Last Night, śpiewanej po angielsku lecz inspirowanej poezją słynnego sufickiego poety z XIII wieku, Rumiego. Duetowi zabrakło nieco koordynacji, jednak jak na improwizację efekt był całkiem przyjemny. Występ Pérez Cruz zapewne był przede wszystkim ukłonem w stronę lokalnej publiczności, choć ciekawie byłoby usłyszeć efekt długotrwałej współpracy tych wyjątkowo utalentowanych artystek.
Następny w kolejce był piękny utwór Aye nahin z nowego albumu, z głębokim i melancholijnym wokalem Arooj i wspaniałymi solówkami gitarzysty. Za każdym razem gdy któryś z jej muzyków grał partię solową, Arooj usuwała się w cień i zostawiała scenę koledze. Wreszcie przyszła też kolej na piosenkę Raat ki rani, co w urdu oznacza “Królowa nocy”. Jak wyjaśniła artystka, utwór opowiada o nocnej sytuacji w barze: spojrzenia dwóch osób spotykają się i jest w nich sporo zainteresowania, lecz ostatecznie do niczego nie dochodzi ponieważ królowa nocy, czyli ona sama, jest w związku monogamicznym. Raat ki rani wypełniła salę westchnieniem melancholii, chyba najgłębszej tego wieczoru. Można było wyobrazić sobie gęstą atmosferę napięcia między dwiema osobami, oraz późniejszą, pełną żalu rezygnację z możliwości flirtu i romansu.
Na sam koniec Aftab zagrała jeszcze mroczny kawałek Bolo Na, przywołujący nieco na myśl muzykę triphopowego zespołu Massive Attack. Światła oświetlające scenę zmieniły się na czerwone i artyści wyglądali jakby stali w płomieniach w jakiejś piekielnej scenerii. Po tym punkcie kulminacyjnym intensywności przyszedł czas na finał, na który wszyscy czekali. Zabrzmiały pierwsze akordy gitarowe najbardziej znanego utworu artystki czyli Mohabbat, za który w 2022 wygrała nagrodę Grammy. Jest to wersja starego ghazala, czyli poezji śpiewanej pochodzenia arabskiego niezwykle popularnej w Azji Południowej. Tekst napisał w zeszłym stuleciu poeta Hafeez Hoshiarpuri, a utwór śpiewały już między innymi takie gwiazdy jak Mehdi Hassan, Jagjit Singh i Ali Sethi. Wykonanie Aftab jest jednak zupełnie inne, bardziej minimalistyczne i dające pole do popisu wokalnego.
Na tym skończył się występ pakistańskiej królowej nocy, która mimo papierosów wypalonych poprzedniej nocy oczarowała barcelońską publikę swoim pięknym głosem i poczuciem humoru pełnym dystansu do siebie samej. Wielu fanów z pewnością ucieszył też gościnny występ Sílvii Pérez Cruz. Ludzie wychodzili z Sali Apolo zamyśleni, jakby zauroczeni tym co usłyszeli i zobaczyli: artystkę światową, charyzmatyczną i silną kobietę, która z pewnością podaruje nam jeszcze wiele niezwykłej muzyki, inspirowanej zarówno starodawną tradycją, jak i nowoczesnymi formami ekspresji.
Aby lepiej zrozumieć skąd bierze się ta niecodzienna umiejętność łączenia wielu nurtów i tradycji, najlepiej zajrzeć do biografii Aftab. Jej historia zaczyna się 39 lat temu w stolicy Arabii Saudyjskiej, Rijadzie, gdzie akurat pracowali jej pochodzący z Pakistanu. W wieku 10 lat wróciła z rodziną do pakistańskiej metropolii Lahore, gdzie zaczęła śpiewać i nagrywać swoje pierwsze utwory. Jej wersje utworów Mera pyaar Amira Zakiego oraz Hallelujah Leonarda Cohena zyskały dużą popularność w internecie. Po osiągnięciu pełnoletniości Aftab wyjechała do Stanów Zjednoczonych, gdzie ukończyła słynną akademię muzyczną Berklee College of Music w inżynierii i produkcji muzycznej. Przez wiele lat pracowała jako inżynier produkcji jednocześnie tworząc własną muzykę. Jej pierwszy album Bird under Water, wydany w 2014 roku, był demonstracją jej niebywałego talentu wokalnego. Aftab zaśpiewała wszystkie utwory w urdu, a jako akompaniament wybrała głównie dźwięki gitary, indyjskiego fletu bansuri oraz sitaru, choć w kilku utworach korzystała również z instrumentów perkusyjnych.

Następny album powstał dopiero 4 lata później. Siren Islands to cztery eksperymentalne, ambientowe utwory, z których najkrótszy ma 7 minut a najdłuższy aż 17. Artystka spędziła wiele zimowych nocy eksperymentując z własnym głosem, syntetyzatorem, gitarą elektryczną i pedałem do tworzenia loopów czyli pętli. Album wyprodukowała i nagrała sama. Wynikiem tego eksperymentu jest oryginalna, minimalistyczna płyta łącząca nowoczesność z liryzmem wersów w urdu.
Przełomem dla Arooj Aftab stała się płyta Vulture Prince, wydana w 2021 roku, za którą została nominowana do nagród Grammy w kategoriach najlepsza globalna artystka i najlepszy globalny występ. W tej drugiej kategorii Aftab ostatecznie zwyciężyła za piosenkę Mohabbat jako pierwsza artystka pochodząca z Pakistanu. Aftab przyznaje, że nie czuje się komfortowo z etykietą artystki “globalnej”.
Spędziłam ostatnie 20 lat mieszkając i dojrzewając muzycznie w Nowym Jorku, więc nie czuję się “globalną” lub “światową” artystką. Moja muzyka jest produktem mojego doświadczenia i nie identyfikuję się z tą absurdalną klasyfikacją – stwierdziła.
Nagrodę Grammy jednak przyjęła, gdyż stanowiła dla niej duży postęp w karierze. W tym samym roku o Arooj Aftab zrobiło się też głośno kiedy Mohabbat do swojej letniej playlisty wybrał były prezydent Stanów Zjednoczonych, Barack Obama.
Jak twierdzi artystka, pracowała nad niektórymi utworami już od 10 lat. Jej intencją było nadanie dźwiękom płyty Vulture Prince “seksownej i mrocznej” osobowości, co z pewnością osiągnęła. Z pewnością wpływ na pokłady melancholii i smutku, wyczuwalnych nawet bez znajomości urdu, miała tragiczna śmierć dwóch ważnych dla artystki osób: jej młodszego brata Mahera, któremu dedykuje płytę, oraz pakistańskiej dziennikarki Quratulain ‘Annie’ Ali Khan, której poezja zainspirowała utwór Saans Lo. Artystka zaznacza, że nie pisała muzyki do Vulture Prince z bólu po tej stracie, choć przyznaje, że cierpienie nadało muzyce autentycznej melancholii. Ciężko mi było opowiadać o tym w każdym wywiadzie – przyznaje, choć akceptuje to jako cenę, jaką musi zapłacić za zadedykowanie płyty zmarłemu bratu. Z drugiej strony, docenia uzdrawiający efekt, jaki miało na nią stałe przypominanie o stracie. Jak się okazuje, to autentyczne uczucie w głosie Aftab trafiło prosto do serc słuchaczy, niezależnie od tego, czy rozumieli treść utworów.
Po olbrzymim sukcesie Vulture Prince i rozgłosie jakim zyskała, Aftab rozpoczęła współpracę z amerykańskimi muzykami pochodzącymi tak jak ona z Azji Południowej: pianistą Vijayem Iyerem oraz wszechstronnym Shahzadem Ismailym grającym na różnych instrumentach, z którymi nagrała album Love in Exile. Jest to album minimalistyczny, niezwykle nastrojowy i pozbawiony perkusji. Artyści wygrali za niego nagrodę Edison Jazz Awards w kategorii muzyki globalnej w 2023 roku. Wystąpiła też w pakistańskim programie Coke Studio, dla którego wraz z Asfarem Hussainem zaśpiewała przejmujący utwór Mehram.
Najnowsza płyta Aftab, Night Reign, wydana w tym roku, jest kolejnym krokiem w muzycznej ewolucji artystki. Składa się z 9 utworów śpiewanych głównie w urdu. Na albumie gościnnie pojawia się wielu artystów, takich jak pianiści James Francies i Vijay Iyer oraz wokalistka i poetka Moor Mother czy też zespół Chocolate Genius Inc. Podobnie jak poprzednie płyty, również “Nocne królestwo” jest nastrojowe i przepełnione głęboką melancholią głosu Aftab i instrumentów jej akompaniujących, takich jak harfa, gitara i pianino. W niektórych bardziej dynamicznych utworach takich jak Bolo Na i Raat ki rani pojawiają się też instrumenty perkusyjne. Na Night Reign usłyszymy też nieco więcej angielskiego niż na wcześniejszych albumach, choćby w utworze Autumn Leaves, bazującym na jazzowym standardzie o tej samej nazwie.
Jedną z zasad przewodnich, którymi Aftab kieruje się w swojej twórczości jest minimalizm. W wielu utworach, na przykład Last Night, używa zaledwie kilku wersów, które powtarza przez całą piosenkę, pozwalając aby to całość, w połączeniu z bogatym podkładem instrumentalnym, stworzyła pożądany nastrój. Muzyka Arooj Aftab to harmonijna fuzja muzyki wschodu i zachodu oraz jazzu, ambientu, klasyki i folku. Trudno wyodrębnić z niej poszczególne elementy gdyż różne inspiracje zlewają się w jedną, spójną całość, która brzmi pięknie i przemawia do publiki zarówno na zachodzie jak i w Azji Południowej, z której tradycji czerpie pełnymi garściami. Jej twórczość bazuje na tradycyjnych formach ekspresji, takich jak ghazal lub sufickie pieśni qawwali i nadaje im nowych kształtów. Dla fanów muzyki, zwłaszcza tych otwartych na muzykę spoza europejskiego kręgu kulturowego, jest to prawdziwy powiew świeżości.
Aftab mówi o swojej muzyce, że “wykracza poza granice jednej tradycji” i jest “typowa tylko dla niej i tego, co czuje odnośnie swojego życia”. Mimo iż artystka nie przepada za etykietą “muzyka globalna”, jest chyba najlepszym przykładem takiej muzyki – urodzona w Arabii Saudyjskiej, wychowana pomiędzy pustynią Półwyspu Arabskiego i pakistańskim Lahore, mieszkająca od lat w Stanach Zjednoczonych. Jej utwory odzwierciedlają wpływy wielu kultur oraz ukazują niezwykłą kreatywność, która pozwala jej wynieść się ponad wszelkiego rodzaju klasyfikacje.
Istnieje zrozumienie tego, że muzyka była pożyczana, dziedziczona, reutylizowana, ponownie wykorzystywana tak długo, że niezależnie od tego jak daleko wstecz się cofniesz, wszystko zaczyna się zacierać i zapętlać. Chodzi raczej o społeczności, od których się nauczyłaś, z którymi nawiązałaś więź, którym coś dałaś i których zaufanie zdobyłaś – tłumaczy swoją perspektywę.
Ostatecznie twórczość Aftab jest wypadkową doświadczenia kolektywnego, które z kolei zawsze czerpie z wielu tradycji, oraz jej indywidualnych przeżyć, właściwych tylko dla niej samej.

Źródło: (X) @simongodley
Co doskonale podkreśla tytuł jej ostatniej płyty, jest to również muzyka nocna, stworzona do słuchania w porach wieczornych, w zacienionych i zadymionych salach koncertowych w atmosferze intymności, melancholii i głębokiej kontemplacji. Mimo iż jej imię i nazwisko można przetłumaczyć z urdu jako “wschodzące słońce”, Aftab najlepiej wyraża siebie po zmroku. Niedawno otrzymała już czwartą z rzędu nominację do przyszłorocznych nagród Grammy za album Night Reignoraz utwór Raat ki rani. Nawet jeśli ostatecznie nagrody nie zdobędzie, zasłużonego miana królowej nocy, tworzącej niezapomniany i niepowtarzalny nastrój, Arooj Aftab nikt nie zabierze.
Filip Ramesh Mitra
