ONZ: Sytuacja w północnej części Strefy Gazy to Apokalipsa

Cała populacja północnej Gazy jest zagrożona śmiercią – ostrzega ONZ. Szpitale nie funkcjonują, schrony zostały zniszczone, a ludność jest przepędzana z miejsca na miejsce. Zbliża się termin ultimatum Waszyngtonu dla Tel Awiwu, nie wygląda jednak na to, by rząd Benjamina Netanjahu się do niego zastosował.

Od 1 października izraelskie wojsko nakazało około 400 tys. mieszkańcom północnej części Gazy opuścić swoje domy. Dla wielu z nich był to już kolejny nakaz ewakuacji na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy. Organizacje humanitarne alarmują, że na obszarach wyznaczonych dla uchodźców brakuje już miejsca na przyjęcie kolejnych uciekinierów. Obecnie tylko 14 proc. terytorium Strefy Gazy nie jest objęte izraelskimi nakazami ewakuacji.

Te wydawane każdego dnia zarządzenia powodują chaos i panikę, ponieważ ludzie mają często tylko kilka godzin na opuszczenie miejsca, w którym przebywają. Cywile nie są w stanie spakować dobytku, często uciekają pieszo lub na wozach zaprzężonych w osły. A nie wszyscy uciekają – wielu lekceważy nakazy w obawie, że gdy raz opuszczą swój dom nie będą już mogli do niego wrócić. Rozkazy ciągłej ewakuacji, niezgodne z prawem międzynarodowym, krytykuje biuro Wysokiego Komisarza ds. Praw Człowieka:

Biuro Praw Człowieka ONZ jest coraz bardziej zaniepokojone sposobem, w jaki izraelskie wojsko prowadzi działania wojenne w północnej części Gazy, a także bezprawnym zakłócaniem pomocy humanitarnej i rozkazami prowadzącymi do przymusowych przesiedleń, ktore mogą powodować zniszczenie ludności palestyńskiej w najbardziej wysuniętej na północ części Gazy poprzez śmierć i przesiedlenia.

Od dwunastu miesięcy mieszkańcy Gazy żyją w fatalnych warunkach sanitarnych: nie działają przepompownie ścieków, woda nie nadaje się do picia, brakuje toalet. Większość szpitali nie działa, te które jeszcze funckjonują mają problemy z niedoborami zaopatrzenia i paliwa. Zespoły ratownicze i lekarze są atakowani, przez co nie są w stanie prowadzić akcji ratunkowych. Wśród ludności szerzą się choroby, głównie zakaźne: Światowa Organizacja Zdrowia podaje, że u ponad 100 tys. osób zdiagnozowano wszy i świerzb, u 65 tys. – wysypki skórne. Milion mieszkańców Gazy cierpi z powodu ostrych infekcji dróg oddechowych, 500 tys. – ostrej biegunki, 100 tys. żółtaczki. Co gorsza, Strefie Gazy grozi wybuch epidemii polio – wirusa, który oficjalnie został wyeliminowany w 1999 roku. Niedożywienie już zbiera żniwo, zwłaszcza wśród dzieci, a problem będzie tylko narastać: szacuje się, że w najbliższym półroczu skrajne niedożywienie może dotknąć 60 tys. dzieci do lat pięciu.

Organizacje międzynarodowe, z Human Rights Watch na czele, biją na alarm: wbrew trzem tymczasowym nakazom Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, władze Izraela pozwoliły na wjazd do Gazy jedynie niewielkiej ilości pomocy, utrudniając misje humanitarne, zwłaszcza na północ od Gazy, dziesiątkując infrastrukturę cywilną i zabijając pracowników pomocy humanitarnej. Jak informuje ONZ, w dniach 1-21 października Izrael przepuścił zaledwie 6 proc., czyli 4 z 70, transportów humanitarnych. Podczas październikowego posiedzenia rady Bezpieczeństwa, Danny Danon – ambasador Izraela przy ONZ – przekonywał, że jego kraj przepuszcza pomoc, natomiast przechwytuje je Hamas. Organizacja oskarżenia Izraela odrzuca. ONZ właśnie określiła sytuację w północnej części Gazy mianem “apokaliptycznej”. Cała populacja północnej części Strefy Gazy jest narażona na bezpośrednie ryzyko śmierci z powodu chorób, głodu i przemocy – napisano w oświadczeniu podpisanym przez pełniącą obowiązki szefowej pomocy ONZ Joyce Msuya, szefów agencji ONZ, w tym agencji ONZ ds. dzieci UNICEF i Światowego Programu Żywnościowego oraz innych grup pomocowych.

Agencja Reuters donosi, że Waszyngton obserwuje sytuację na północy Gazy, by upewnić się, czy Izrael nie prowadzi tam polityki głodu. Amerykańscy obserwatorzy przyznają bowiem, że pomoc humanitarna nie nadąża za skalą potrzeb z powodu ograniczeń w dostępie, a członkowie organizacji pomocowych nie mogą bezpiecznie wykonywać swojej pracy i są blokowani przez siły izraelskie. W połowie października administracja Joe Bidena wystosowała do Tel Awiwu oficjalny apel o podjęcie kroków w celu poprawy sytuacji humanitarnej w Gazie w przeciągu 30 dni. W zeszłym tygodniu Samantha Power, administratorka United States Agency for International Development, rozmawiała na ten temat z Michaelem Herzogiem, ambasadorem Izraela w Stanach Zjednoczonych. A co jeśli Izrael terminu nie dotrzyma? Waszyngton zagroził ograniczeniem wsparcia wojskowego…tak, po raz kolejny. I po raz kolejny – zapewne – Izrael się ostrzeżeniem nie przejmie, Benjamin Netanjahu udowodnił już bowiem nie raz, że Joe Biden dawno stracił na niego wpływ. To, co izraelskie siły robią w oblężonej północnej Gazie, nie może być kontynuowane – twierdzi Joyce Msuya, pełniąca obowiązki Podsekretarza Generalnego ds. Humanitarnych i Koordynatora Pomocy Doraźnej ONZ. Trudno się z tym nie zgodzić, pytanie tylko, kto działania Izraela powstrzyma.

Blanka Katarzyna Dżugaj

Dodaj komentarz