Cały świat wie o katastrofie w Czarnobylu, lecz niewiele osób poza Indiami słyszało o koszmarze mieszkańców Bhopalu w 1984 roku. O tym niesłychanym dramacie z perspektywy kolejarzy bohatersko ratujących mieszkańców opowiada miniserial Netflixa Kolejarze: Katastrofa w Bhopalu.
Wyobraźcie sobie, że bawicie się na weselu wraz z masą innych gości. Albo czekacie na pociąg na stacji kolejowej. Jest już po północy, lecz miasto wciąż tętni życiem. Coś jednak jest nie tak. W powietrzu roznosi się coś nieprzyjemnego. Ludzie zaczynają kaszleć, ich oczy zasnuwają się łzami. Potem zaczynają się dusić i padać na ziemię nie mogąc złapać oddechu. Niektórzy zasłaniają nos i usta i uciekają w panice. W mieście panuje popłoch. Nikt nie wie co się dzieje, lecz ulice północnych dzielnic zasłane są ciałami martwych mieszkańców. Sceneria jest iście apokaliptyczna. Po pewnym czasie niektóre osoby zaczynają rozumieć co jest niewidzialnym zabójcą: to trujący gaz z pobliskiej fabryki pestycydów ulatnia się i rozprzestrzenia po całym mieście. Tym miastem jest indyjskie Bhopal i nie jest to scenariusz horroru lecz historia największej awarii przemysłowej w dziejach, w której życie straciło według niektórych szacunków nawet 20 tysięcy osób, a ponad 500 tysięcy odniosło obrażenia. Cały świat wie o katastrofie w Czarnobylu, lecz niewiele osób poza Indiami słyszało o koszmarze mieszkańców Bhopalu w 1984 roku. O tym niesłychanym dramacie z perspektywy kolejarzy bohatersko ratujących mieszkańców opowiada miniserial Netflixa Kolejarze: Katastrofa w Bhopalu.

Reżyser Shiv Rawail zaczyna opowieść od końca, aby od początku zbudować nastrój oburzenia. Tak, tej katastrofy, jak wielu innych, można było uniknąć. Najpierw słyszymy duszące się miasto, a następnie widzimy urywki z prawdziwych wydarzeń będących konsekwencją katastrofy. Indyjski oficer policji potwierdza zdziwionym dziennikarzom, że zatrzymał dyrektora fabryki, Amerykanina Warrena Andersona, oskarżonego o poważne niedopatrzenia i zlekceważenie ostrzeżeń o złym stanie instalacji, co naraziło na poważne niebezpieczeństwo ponad milion osób mieszkających w Bhopalu i okolicach. Następnie słyszymy wypowiedź wysłannika rządu Stanów Zjednoczonych, który przyjechał pertraktować z indyjskimi władzami uwolnieniue Andersona. Słyszymy narrację jednego z głównych bohaterów, dziennikarza śledczego Jagmohana Kumawata, który relacjonuje rezultat sprawy sądowej przeciwko przedstawicielom amerykańskiej firmy Union Carbide, do której należała fabryka w Bhopal. Kumawat stoi za płotem płyty lotniska wraz z innymi dziennikarzami i obserwuje bezsilnie, jak jeden z głównych winowajców tragedii, Anderson (w serialu zwany Madsenem) wsiada do prywatnego samolotu podstawionego przez indyjski rząd i na zawsze opuszcza Indie, unikając odpowiedzialności karnej. Reżyser od początku pokazuje swoje karty: w obliczu rządu niezdolnego do obrony interesu swoich obywateli serial składa hołd bohaterom, których władze nigdy nie doceniły i nie odznaczyły za ich zasługi. Kolejarze: Katastrofa w Bhopalu to postkolonialny krzyk oburzenia przeciwko rasizmowi ekologicznemu i uległości globalnego południa wobec nacisków z bogatych krajów północy.

Tego tragicznego dnia, 2 grudnia 1984 roku, postacie, które przybliża serial, zaczynają dzień jak zwykle, nieświadomi tego, że już za kilkanaście godzin będą walczyć o życie nie tylko swoje, ale i tysięcy innych obywateli. Młody Imad Riaz opowiada Kumawatowi o śmiertelnym wypadku przyjaciela, z którym pracował w fabryce Union Carbide. Ansari padł ofiarą wycieku śmiercionośnego gazu zwanego izocyjanianem metylu, który w fabryce był używany do produkcji pestycydów. Dyrekcja fabryki zlekceważyła protesty Riaza przeciwko niewystarczającym środkom bezpieczeństwa, a następnie zwolniła go za dociekanie sprawiedliwości. Kumawat zbiera materiał do reportażu o faktycznym stanie fabryki, aby ostrzec społeczeństwo i władze przed niezwykle trującym gazem. W tym samym czasie w fabryce menedżer Kamruddin bezskutecznie usiłuje ostrzec amerykańskiego szefa Madsena o bardzo złym stanie infrastruktury i potrzebie inwestycji w bezpieczeństwo fabryki, personelu i mieszkańców. Niestety, Madsen patrzy na fabrykę wyłącznie przez pryzmat jej produktywności i dochodowości, znajdujących się akurat poniżej oczekiwanej normy. Tymczasem na pobliskim dworcu kolejowym Bhopal Junction naczelnik stacji, skrupulatny idealista Iftekaar Siddiqui nadzoruje naprawę linii telefonicznej, która akurat tego feralnego dnia uniemożliwia pracownikom komunikację ze światem zewnętrznym. Zbieg okoliczności sprawia też, że tego poranka do Bhopalu przyjeżdża podający się za inspektora policji mistrz złodziejskiego rzemiosła Balwant Yadav, który planuje rabunek dużej sumy pieniędzy z dworcowego sejfu. Już wkrótce losy wszystkich tych osób zostaną w tragiczny sposób splątane.

Mimo wielowątkowej fabuły akcja serialu dość szybko nabiera tempa. Kiedy tylko zapada noc, kruche instalacje fabryki Union Carbide ulegają poważnej awarii. Przerażeni pracownicy robią co mogą, aby zatrzymać wyciek izocyjanianu metylu, lecz jest już na to za późno. Niewidzialny wyziew śmierci szybko roznosi się po okolicy siejąc niebywałe spustoszenie. Setki ludzi mieszkających w sąsiedztwie zakładu umiera dusząc się w straszliwych mękach. Już wkrótce gaz dociera do pasażerów czekających na peronach węzła kolejowego Bhopal Junction, który staje się kluczowym miejscem w walce o ocalenie tysięcy ludzkich żyć. Pozbawieni działających telefonów kolejarze muszą w jakiś sposób powiadomić inne stacje o katastrofie, aby zatrzymać kierujące się do Bhopalu pociągi. Ratują dziesiątki osób obecnych na stacji i sami biorą się do działania, aby zorganizować pomoc. Czasu jest coraz mniej, podobnie jak czystego powietrza w budynku stacji. W stronę Bhopalu jadą wypełnione niczego nie podejrzewającymi pasażerami pociągi. W ten sposób zaczyna się niezwykła, oparta na faktach historia o bohaterstwie pracowników kolei oraz innych osób, z których niejedna poświęciła życie ratując innych.
Serial Kolejarze: Katastrofa w Bhopalu oferuje nam cztery, trzymające w napięciu odcinki ukazujące nadzwyczajne poświęcenie zwykłych ludzi, których potem zawodzą urzędnicy i politycy. Jest to historia, do której warto wracać, aby przypomnieć, że w skrajnych przypadkach, kiedy władze są bezradne lub bezużyteczne, to my, zwykli ludzie, musimy wykazać się solidarnością i odwagą. Mimo raczej komercyjnego i sentymentalnego charakteru, serial skutecznie pokazuje ogrom tragedii w Bhopalu i wzbudza poczucie oburzenia. Co równie ważne, jego twórcy nadają ludzkie oblicze bohaterom i ofiarom katastrofy.

W fabułę serialu mniej lub bardziej umiejętnie wplecione są wątki poboczne, takie jak brutalne prześladowania społeczności sikhijskiej jako odpowiedź hinduskiej większości na morderstwo premier Indiry Gandhi z rąk jej sikhijskich ochroniarzy. Producenci serialu najwyraźniej postanowili oddać niezwykle burzliwą atmosferę panującą w Indiach w 1984 roku, choć niektóre wątki wydają się zbyt mocno odklejone od tragedii rozgrywającej się w Bhopalu. Produkcja Netflixa nie unika nieprawdopodobnych scen typowych dla kina akcji spod znaku Hollywood lub Bollywood oraz przerysowuje niektóre postacie, które wydają się wzorem wszystkich cnót lub uosobieniem obojętności i wyrachowania. Z drugiej strony warto pochwalić choćby grę aktorów, w szczególności Kay Kay Menona i Babila Khana, syna zmarłej kilka lat temu gwiazdy Bollywood Irrfana Khana. Na uwagę zasługuje również scenografia, która doskonale oddaje atmosferę oraz estetykę Indii w połowie lat 80. Kolejarzom z pewnością daleko jest do świetnej produkcji HBO o kataklizmie wywołanym przez awarię w Czarnobylu, lecz jest to solidny i trzymający w napięciu serial, który pozwala lepiej zrozumieć skalę katastrofy w Bhopalu oraz cierpienie ofiar i falę oburzenia, jaka obiegła wówczas świat.
Warto przybliżyć kulisy tragedii i przypomnieć o niezwykle istotnej kwestii sprawiedliwości środowiskowej, o którą walczą choćby kraje globalnego południa, bardziej narażone na katastrofy przemysłowe i zanieczyszczenia niż bogate państwa północy. Już sama historia zakładu przemysłowego w Bhopalu, obfitująca w awarie i śmiertelne wypadki, powinna stanowić podręcznikowy przykład rasizmu ekologicznego: podejmowania ryzyka w kwestiach bezpieczeństwa, którego nie podejmuje się w Europie, Australii lub Stanach Zjednoczonych. Fabryka pestycydów Union Carbide India Limited (UCIL) powstała w 1969 roku, aby produkować środek owadobójczy na potrzeby rolnictwa sprzedawany pod nazwą Sevin, a w chemii zwany karbarylem. Do wytworzenia tego pestycydu używano wysoce trującego izocyjanianu metylu, znanego również jako MIC, w związku z czym 10 lat później powstała infrastruktura niezbędna do produkcji tego gazu. Podczas gdy konkurencyjne firmy takie jak niemiecki Bayer odstawiły użycie MIC mimo wyższych kosztów produkcji, UCIL nie zmieniło swojej polityki, niewątpliwie kierując się względami ekonomicznymi. Z powodu spadku popytu na pestycydy w fabryce zaczęto przechowywać olbrzymie ilości nieużywanego izocyjanianu metylu.

W 1984 instalacje fabryki w Bhopalu były tak mocno zaniedbane, a procedury bezpieczeństwa na tyle niewystarczające, że stanowiły tykającą bombę chemiczną, która musiała kiedyś wybuchnąć. O zagrożeniu katastrofą ostrzegał dziennikarz Rajkumar Keswani, na którym w serialu Netflixa oparta jest postać Kumawata. Mieszkańcy Bhopalu, obudźcie się, żyjecie na obrzeżach wulkanu – pisał, lecz zarząd fabryki i władze lokalne nie reagowały. Już wcześniej w zakładzie Union Carbide dochodziło do niebezpiecznych wycieków. W 1981 roku na skutek jednego z nich zmarł pracownik, o czym również wspomina serial Netflixa. Rok później w dwóch osobnych incydentach kilkudziesięciu pracowników trafiło do szpitala z powodu kontaktu z trującym gazem fosgenem. Okazało się, że ofiary nie otrzymały żadnej odzieży ochronnej do pracy z tak niebezpiecznym materiałem. W kolejnych latach jeszcze kilku pracowników wystawionych na działanie różnych trujących środków doznało poważnych obrażeń. Wreszcie przyszedł feralny dzień 2 grudnia 1984, kiedy to ziściły się najgorsze wizje Keswaniego.

Najbardziej rozpowszechniona teoria o przyczynach katastrofy zrzuca odpowiedzialność na UCIL, w której większość udziałów miała amerykańska korporacja Union Carbide Corporation (UCC). Wielu pracowników narzekało na niedostateczne środki bezpieczeństwa, niszczejącą infrastrukturę i nieodpowiednie szkolenie. Szczególnie kiepski był stan utrzymania części fabryki odpowiedzialnej za produkcję izocyjanianu metylu, wstrzymaną na krótko przed katastrofą ze względu na awarię jednego ze zbiorników gazu oznaczonego jako E610. Niektóre przyrządy alarmowe i awaryjne nie działały już od kilku lat. Do tego wszystkiego należy dodać brak konkretnych procedur na wypadek awarii, nieadekwatne przyrządy oraz zredukowaną kadrę odpowiedzialną za bezpieczeństwo. Było to wynikiem cięć budżetowych i niedoinwestowania ze strony UCIL i władz lokalnych. Protesty pracowników i związku zawodowego trafiały w próżnię lub spotykały się z odpowiedzią w postaci zwolnienia. Lista niedopatrzeń jest zresztą o wiele dłuższa.
Bezpośrednim powodem tragedii był przeciek wody do uszkodzonego zbiornika E610 oraz niedziałające instalacje i przyrządy takie jak zawory i aparaty absorpcyjne. Nie działała również pochodnia gazowa – komin, który mógł posłużyć do spalenia ulatniającego się gazu. Dzień przed wyciekiem próba uregulowania ciśnienia w zbiorniku E610 zakończyła się niepowodzeniem, wobec czego nie można było wypompować zawartych w nim 42 ton gazu. Nocą z 2 na 3 grudnia 1984 obecność wody w zbiorniku E610 spowodowała reakcję egzotermiczną i drastyczny skok ciśnienia. Pracownicy fabryki zaczęli odczuwać skutki ulatniającego się izocyjanianu metylu, który jako gaz cięższy od powietrza zaczął rozprzestrzeniać się po okolicy tuż nad ziemią.

W ciągu następnych dwóch godzin ulotniło się ponad 40 ton tego śmiercionośnego gazu. Mieszkańcy nie zostali ostrzeżeni, a przedstawiciel Union Carbide zaprzeczył przez telefon, że w fabryce miała miejsce awaria. Z powodu obrzęku płuc zmarło kilka tysięcy osób, a tysiące wylądowało w szpitalu, gdzie lekarze nie wiedzieli, co tak naprawdę się wydarzyło i nie mieli antidotum na zatrucie. Wiele tysięcy osób zmarło przez następnych kilka lat z powodu powikłań. Ponad pół miliona mieszkańców zostało w mniejszym lub większym stopniu poszkodowanych w katastrofie. Część z nich doznała trwałego uszczerbku na zdrowiu. Wokół skażonych terenów panuje wysoki odsetek zachorowań na raka i inne choroby przewlekłe.
Postępowanie sądowe przeciwko Union Carbide Corporation trwało wiele lat. Amerykańska korporacja zrzuciła odpowiedzialność na swoją indyjską spółkę, wobec czego sprawa toczyła się w indyjskich sądach. Oskarżenia wobec dyrektora Warrena Andersona, którego przedstawiciele rządu Stanów Zjednoczonych wyciągnęli z aresztu i z Indii, zostały oddalone i przekierowane do indyjskich sądów. Anderson uniknął kary więzienia choć ciążyły na nim bardzo poważne zarzuty. Pomimo szeregu udowodnionych niedopatrzeń, UCIL twierdziło, że środki bezpieczeństwa były wystarczające, a awaria była sabotażem ze strony niezadowolonego pracownika. Według niektórych informacji o polubowne rozwiązanie sprawy zabiegał sam Henry Kissinger, amerykański sekretarz stanu. Wreszcie w 1989 roku UCC zgodziło się na wypłatę 470 milionów dolarów w ramach odszkodowania. Korporacja wybudowała też szpital i wpłaciła pieniądze na różne fundusze pomagające ofiarom katastrofy. Dzisiaj Union Carbide Corporation należy do Dow Chemical Company, która odcina się od tej niechlubnej historii.

Odszkodowanie oraz działania UCC i władz zarówno lokalnych jak i centralnych w Indiach były jednak niewystarczające. Tereny wokół fabryki pestycydów są skażone do dzisiaj. Woda i ziemia w okolicach zawierają bardzo wysokie dawki środków niebezpiecznych dla życia i zdrowia ludzi i zwierząt. Upłynęło już 40 lat, a grupy aktywistów wciąż walczą o sprawiedliwość środowiskową dla poszkodowanych. Katastrofa w Bhopalu jest przez wielu uważana za przykład rasizmu ekologicznego, zjawiska polegającego na nierównym rozłożeniu zanieczyszczających zakładów przemysłowych i składowisk odpadów, które umieszczane są bliżej osiedli mniejszości etnicznych lub w krajach globalnego południa, gdzie często przymyka się oko na niedostateczne standardy bezpieczeństwa. Jest to zamierzone działanie ze strony władz oraz prywatnych firm. Dla przykładu, Union Carbide Corporation przeprowadzała kontrole bezpieczeństwa raz w roku w swoich zakładach znajdujących się w Europie i Stanach Zjednoczonych. Tymczasem w innych częściach świata robiła to raz na dwa lata. Zarząd UCC wiedział o fatalnym stanie instalacji w Bhopalu, lecz nie zdecydował się na inwestycje, które mogły zapobiec tej największej w historii awarii przemysłowej.
Tę niezwykle tragiczną historię można skwitować słowami Kumawata z serialu Netflixa: prawdą jest, że jeśli w tym kraju jest coś tańszego niż sól morska i tkanina domowej roboty, to jest to życie zwykłego człowieka. Czy to się zmieniło i czy jest to stwierdzenie właściwe tylko dla Indii? Chyba nie możemy na te pytania odpowiedzieć twierdząco.
Filip Ramesh Mitra
