Twórczość Han Kang to doskonała, choć niełatwa emocjonalnie proza, w inteligentny i wolny od demagogii sposób poruszająca kwestie natury człowieka, współistnienia dobra i zła, oraz postępowanie w ekstremalnych sytuacjach. W Polsce ukazały się cztery powieści tegorocznej laureatki Nagrody Nobla – dziś przedstawiamy trzy z nich.
- Wegetarianka, wyd. Kwiaty Orientu
Yong-hye była zwyczajną koreańską żoną. Przeciętnie ładną, przeciętnie inteligentną, przeciętnie zdolną. Doskonale nijaką, do tego stopnia, że nie budziła ciekawości nawet własnego męża. Do czasu, gdy w jednej chwili, pod wpływem sennego koszmaru postanowiła zostać wegetarianką. Decyzja ta wywróciła do góry nogami życie rodziny Yong-hye, a ją samą zawiodła do szpitala psychiatrycznego. Kobieta wierzyła, że wegetarianizm pomoże jej pozbyć się nocnych koszmarów, szybko jednak pojęła, iż bezmięsna dieta to za mało. Spokojny sen może bowiem zapewnić jedynie życie w zgodzie z naturą i Naturą. Yong-hye rozpoczęła więc trudną i mozolną podróż w głąb własnej psychiki, aby odnaleźć swoje prawdziwe „ja”. Krok po kroku zrzucała z siebie wszystko co oddzielało ją od Natury: najpierw ubranie, potem mięsną dietę, wreszcie jedzenie w ogóle. Jej celem było wyzbycie się zwierzęcości, i stanie się rośliną. Schizofrenia i anoreksja – brzmiała diagnoza lekarzy. Dążenie do wyzwolenia – twierdziła Yong-hye. To co dla innych było autodestrukcją, dla niej było wyzbyciem się człowieczeństwa, brutalnego, agresywnego i krwawego, i życie w zgodzie z samą sobą.

Wegetarianka to powieść polifoniczna, historię Yong-hye poznajemy bowiem dzięki opowieściom trzech różnych, ale bliskich kobiecie osób: jej męża, siostry i szwagra. Ona sama wypowiada się zaledwie kilka razy, enigmatycznie opowiadając czytelnikowi swoje sny. Dzięki temu zabiegowi stylistycznemu Han Kang przypomina nam, że nie żyjemy w próżni, a to kim jesteśmy stanowi sumę wielu czynników i działań wielu ludzi. Przypomina też, że tak jak kamień rzucony w wodę wywołuje coraz szersze kręgi, tak i nasze postępowanie oddziałuje na innych ludzi. Jedną, pozornie niewinną, decyzją Yong-hye rozbiła dwa małżeństwa i skłóciła rodzinę. Ale wbrew pozorom Wegetarianka nie jest opowieścią o zniszczeniu. Dla mnie to, przede wszystkim, hymn na cześć siostrzanej miłości i kobiecej siły. Przeciwwagą dla Yong-hye jest jej starsza siostra – In-hye, kobieta sukcesu. Właścicielka dobrze prosperującego sklepu, żona i matka. Kobieta, która utrzymuje rodzinę, pozwalając mężowi realizować swoje artystyczne pasje, które nie przynoszą dochodu. Jedyna osoba, która nie opuściła Yong-hye, tak jak nie zostawiła jej w dzieciństwie, gdy wspólnie stawiały czoła wściekłości sadystycznego ojca. Wybaczyła siostrze to, czego nie mogła przebaczyć mężowi. In-hye jest tytanką, która próbuje ratować rozbitą rodzinę i wyrwać siostrę z szaleństwa.
Destrukcyjną siłą w powieści Han Kang są mężczyźni. Mąż Yong-hye, który porzuca chorą żonę, bo psuje mu wizerunek w oczach pracodawców. Ojciec dziewczyny, znęcający się psychicznie i fizycznie nad rodziną. I wreszcie Min Ho, mąż In-hye, który wykorzystuje żonę i uwodzi szwagierkę. Han Kang pyta w tym momencie o granice sztuki; gdzie kończy się artyzm a zaczyna… no właśnie, co? Perwersja? Folgowanie własnym popędom, często niskim i niszczącym innych? Han Kang stawia na równi przemoc wobec kobiet i przemoc w stosunku do natury, wpisując się, bardziej lub mniej świadomie, w nurt ekofeminizmu.
- Nadchodzi chłopiec, wyd. W.A.B.
Tong-ho, nastoletni uczestnik antyrządowych protestów ginie od kul żołnierzy, mimo że wykonał gest poddania się. W tym czasie jego niewiele starszy kolega pracuje przy oznaczaniu zwłok, gromadzonych w sali gimnastycznej liceum. Ich historia stanowi punkt wyjścia do opowieści o torturach, więzieniu i traumie, z którą ci, którzy przeżyli muszą zmagać się każdego dnia. Jest wśród nich redaktorka wydawnictwa walcząca o publikację ocenzurowanej książki, pogrążona w żałobie matka Tong-ho, była więźniarka uciekająca od dramatycznych wspomnień, młoda aktywistka prowadząca działalność związkową i wiele innych.

Słyszysz „azjatycka dyktatura” i myślisz: Korea Północna? Słuszna konotacja, jednak tylko po części – przez dziesiątki lat południowy sąsiad państwa Kim Dzong Una pozostawał bowiem pod równie autorytarnymi rządami. Co więcej, choć dziś Korea Południowa kojarzy się z bogactwem, szybkim rozwojem i królestwem elektroniki i muzyki pop, przez niemal cały XX wiek borykała się z gospodarczą zapaścią. Gdy w 1979 roku w tajemniczych okolicznościach zginął prezydent Park Chung-hee, Koreańczycy dostrzegli szansę na zmianę – na ulice wyszli ramię w ramię przedstawiciele różnych grup społecznych, by domagać się zniesienia stanu wojennego i przeprowadzenia wolnych wyborów. Nadzieje te zdusił zamach stanu przeprowadzony przez generała Chun Doo-hwana – zamach, który stał się przyczyną niezwykle krwawo stłumionych protestów studenckich w mieście Kwangju. Wsparci przez zwykłych mieszkańców demonstranci utrzymali się przez pięć majowych dni, po tym czasie jednak protest został brutalnie spacyfikowany przez wojsko.
Nadchodzi chłopiec Han Kang to nie tyle próba rozliczenia się z tą niechlubną częścią historii Korei, ile potrzeba uporania się z traumą, jaką pozostawiły po sobie wydarzenia z 1980 roku. To powieść-oskarżenie, jej autorka nie krzyczy jednak domagając się sprawiedliwości – jej głos jest wyciszony i zaskakująco opanowany, bynajmniej jednak nie słaby. Wręcz przeciwnie – ta spokojna narracja wydobywa całą niemożliwą, wydawałoby się, do opisania grozę zawartą w treści. Han Kang wie doskonale, że nie musi stosować tanich sztuczek stylistycznych, by poruszyć czytelnika, przedstawiane przez nią wydarzenia same z siebie wywołują bowiem tsunami emocji. Mniej zdolny pisarz mógłby ugiąć się pod ciężarem tematu, Han Kang potrafi jednak trzymać pióro w ryzach, a jednocześnie wstrząsnąć odbiorcą do samych trzewi.
Nadchodzi chłopiec to powieść otwartych pytań. Han Kang snuje w niej rozważania na temat natury człowieczeństwa i granic, których nie wolno przekroczyć, jeśli nadal chce się mówić o sobie „człowiek”. Zastanawia się, co należy robić, by ustrzec się przed tym, czym człowieczeństwo być nie powinno, i co wyzwala w ludziach pierwotną szlachetność i równie pierwotne barbarzyństwo. Zestawia ze sobą piękno i brzydotę, niewinność i przemoc, miłość i nienawiść tworząc patchworkowy, jakże przekonujący obraz ludzkiej natury i egzystencji. Pierwsze rozdziały zdradzają jej zainteresowanie cielesnością, doskonale widoczne już w powieści Wegetarianka – o ile w poprzedniej wydanej w języku polskim powieści Han Kang skupiała się na związkach kobiecego ciała z Naturą, zrównując przemoc wobec kobiet z przemocą w stosunku do przyrody, o tyle tym razem rozszerza swoje rozważania na przemoc wobec ciała ludzkiego, bez podziału na płeć.
Powieść Han Kang ma polifoniczny charakter – autorka dopiero w finale przekazuje czytelnikowi własne doświadczenia, wcześniej oddając głos kilkorgu, mniej lub bardziej bezpośrednio zaangażowanym w protesty z 1980 roku bohaterom. Postacie te powiązane są ze sobą relacjami zawodowymi, towarzyskimi i sąsiedzkimi, przede wszystkim łączy je jednak fakt, że przeżyli. Są ocaleńcami, których życie zamieniło się w nieustanną żałobę po zamordowanych bliskich i walkę ze wstydem, że w przeciwieństwie do nich oni sami wciąż żyją. Wszyscy oni prowadzą monolog, zwracając się a to do własnej duszy, a to do dziennikarza, najczęściej jednak do czytelnika – ten zabieg stylistyczny dosłownie jeży włoski na karku odbiorcy, jeszcze mocniej zanurzając go w przedstawiane przez bohaterów opowieści. Każdy rozdział to inny bohater, z doskonale zarysowanym portretem psychologicznym i fascynującą, choć przerażającą historią do opowiedzenia. Han Kang posługuje się prostym, momentami wręcz reporterskim, pozbawionym stylistycznych arabesek językiem, jej powieść ma jednak w sobie ulotny, poetycki wdzięk, któremu trudno się oprzeć. Autorka nie boi się dosłowności w opisie zbrodni reżimu, nie epatuje jednak okrucieństwem dla taniego szokowania – każde jej słowo ma na celu postawienie fundamentalnych pytań i odsłonięcie głębszych prawd.
- Biała elegia, wyd. W.A.B.
Chyba najbardziej osobista powieść w dorobku Han Kang – fikcja, ale oparta na prawdziwych wydarzeniach z życia autorki. W dodatku mająca polskie konotacje, nawiązuje bowiem do pobytu Han Kang w Warszawie w ramach rezydencji literackiej. I to właśnie Warszawa, jako miasto niemal zrównane z ziemią, a następnie odbudowane, stanowi inspirację do rozmyślań nad życiem, śmiercią, odnową i odrodzeniem. Za jej intensywną poetycką prozę, która mierzy się z historycznymi traumami i obnaża kruchość ludzkiego życia – te słowa uzasadniające przyznanie Han Kang Nagrody Nobla w dziedzinie literatury najlepiej opisują fabułę i styl narracji Białej elegii. To właśnie w tej powieści najpełniej uwydatnia się poetycki język pisarki – oszczędny, a jednak niezwykle wyrafinowany, oniryczny i zapadający w pamięć. Nasycony symboliką i metaforami, niełatwy do zdekodowania, stanowiący wyzwanie dla czytelnika – warto to wyzwanie podjąć, nagrodą jest bowiem opowieść tyle przejmująca, co niezwykła, wymykająca się gatunkowym klasyfikacjom.

Biała elegia nie ma fabularnego i narracyjnego rozmachu Wegetarianki i Nadchodzi chłopiec – to proza bardziej intymna i kameralna. Narratorka opowiada w niej o swojej zmarłej tuż po narodzeniu siostry, a czyni to z perspektywy matki mającej również urodzić wcześniaka. Biała twarz siostry, biel śniegu na ulicach Warszawy, biały uśmiech Koreańczyków – biel jest w tej powieści wszechobecna symbolizując kruchość ludzkiego życia, przemijalność i żałobę. Jeśli pojawi się kolor, to intensywny, na zasadzie mocnego kontrastu – Han Kang bardzo umiejętnie bawi się to niecodzienną symboliką.
Biała elegia nie ma tradycyjnej liniowej fabuły, to bardziej zbiór spisanych ad hoc przemyśleń, bez zachowania chronologii – narratorka w jednym momencie odnosi się do własnych refleksji i doświadczeń by za chwilę przeskoczyć do historii swojej matki. Czytelnicy znający pozostałe powieści Han Kang mogą być zaskoczeni tą jakże odmienną formułą, jeśli poszukują jednak ambitnej, wyrafinowanej prozy nie mogli trafić lepiej. Na stronie 8. polskiego wydania autorka pisze: czułam, że chcę koniecznie ukończyć tę książkę i że w procesie jej pisania dojdzie do jakiejś zmiany. Że potrzebuję czegoś w rodzaju białej maści do nasienia na bolące miejsce. Dla każdego wrażliwego czytelnika, zwłaszcza takiego, który sam doświadczył straty, Biała elegia również będzie taką kojącą maścią.
Blanka Katarzyna Dżugaj
