Każdy, kto zna chociaż trochę współczesną kulturę japońską, która do Europy dotarła głównie przez popularyzację japońskiego komiksu i animacji, ma w głowie obraz zalotnej kobiety-lisa, w bieli i czerwieni, o zwężonych oczach, szpiczastych uszkach i wielu ogonach. Co – oprócz niewątpliwej uroczości – on przedstawia, skąd się wziął i co ma wspólnego z dalekowschodnim sacrum? Aby się tego dowiedzieć, musimy się cofnąć ponad dwa i pół tysiąca lat, do Chin, skąd pochodzą najdawniejsze zapiski o religii ludowej tego rejonu.
Zanim religie Wschodu zaczęły się kojarzyć z filozofią czy etyką, tak jak wszędzie rządził tam animizm, czyli poszukiwanie duszy w przyrodzie, oraz kult przodków. Pozostałością tego sposobu myślenia generalnie jest uosabianie świata celem nawiązania z nim relacji. Reguły jego działania próbują zostać przeniesione na ludzkie społeczeństwo, relacje czy cechy charakteru. Wszyscy to znamy, gdyż również w Europie mamy pozostałości tego sposobu myślenia – biały jeleń jako duch lasu, zając jako czarownica czy czarny pies jako strażnik zaświatów.
Lis jest właśnie takim magicznym zwierzęciem, którego i wizerunek, i kult w różnych rejonach Dalekiego Wschodu przyjmował różne formy. W Japonii jest znany pod nazwą kitsune i jest rodzajem yōkai, czyli swoistego rodzaju demonów czy magicznych stworzeń. Tradycyjnie jest przedstawiany w kolorach bieli (czystości i zaświatów) oraz czerwieni (powodzenia i odpędzania złych mocy). Poza Japonią to stworzenie jest znane jako húxiān w Chinach, kumiho w Korei czy hồ ly tinh w Wietnamie.

pierwsza połowa XVIII wieku
Najstarsze wspomnienie o nim pojawia się w Chinach. Datujemy je na Okres Walczących Królestw i dynastii Han (IV-I wiek p.n.e.), gdzie pojawia się po raz pierwszy opis lisa o dziewięciu ogonach. W swojej pierwotnej wersji bywa ludojadem, symbolem płodności czy towarzyszem Xiwangmu, bogini posiadającej sekret nieśmiertelności. Nieco później, w I wieku n.e, zaczyna go cechować również zmiennokształtność. Wtedy pojawia się wizja lisa jako istoty, której moc rośnie z czasem jego życia i może przyjmować coraz to nowe formy: czy to coraz piękniejszych kobiet, czy nawet mężczyzn. Wtedy też lis staje się największym uwodzicielem.

Tę wizję pięknej kobiety o podniesionych kącikach oczu z zawadiackim uśmieszkiem znamy właśnie najlepiej z kultury japońskiej, gdzie pojawia się ona pod nazwą kitsune onna, czyli lisia kobieta. Zdradzają ją nie tylko rysy twarzy (tzw. kitsunegao, czyli lisia twarz), ale również niechęć do psów, ukrywany ogon, odbicie czy cień w kształcie lisa oraz upodobania kulinarne. Lisie kobiety najbardziej lubią smażone tofu (stąd słodkie tofu z podsmażoną na głębokim tłuszczu skórką nazywa się lisim) oraz fasolkę azuki.
Opowieści o lisach są często moralnie niejednoznaczne. Wizja lisa w japońskim folklorze waha się od zenko, tzw. dobrych lisów, białych wysłanników Inari, bóstwa ryżu i płodności, po yako, tzw. polne lisy, te psotne i często zmiennokształtne. Ma to dość proste wytłumaczenie praktyczne – ludzie w Japonii żyli z lisami blisko, i z jednej strony były to szkodniki, ale z drugiej ich obecność na polach ryżowych była istotna do odstraszania gryzoni.

W opowieściach o lisich kobietach często wchodzą one w związki z mężczyznami, wiodą przez dłuższy czas w miarę normalne życie jako kitsune nyōbō (lisie żony), lecz w końcu zostają zdemaskowane. Wtedy uciekają i zostawiają rodzinę, czasami tylko z daleka opiekując się potomstwem. Dzieci takiej lisiej kobiety w tychże historiach często wykazują różne zdolności profetyczne czy magiczne. Etycznie rzecz biorąc te opowieści mają szerokie spektrum – od lisicy siejącej chaos w społeczności i uwodzącej cudzych mężów, aż po słodkie, smutne historie miłosne, w których mężczyzna i lisica naprawdę się kochają, ale po odkryciu jej prawdziwej natury już nie mogą zostać razem.
Motywy te są bardzo zbliżone do historii z północnej Europy o selkie, kobietach-fokach, i należą do typowych historii o szeroko pojętych czarownych ludach, pełniących w folklorze funkcję pośrednika pomiędzy światem ludzi a magicznym, niezrozumiałym światem dzikiej przyrody. I podobnie jak w folklorze europejskim, szczególnie celtyckim, istnieje pojęcie opętania przez elfy (fairies) i oznacza zwykle dawne określenie na jakiś rodzaj choroby psychicznej, to w folklorze japońskim występuje tzw. kitsunetsuki, czyli opętanie przez lisiego ducha. Opętana może być albo jednostka albo cała rodzina (kitsune mochi) i wiara w to zjawisko utrzymywała się aż do początku XX wieku. Podobnie zresztą jak w przypadku europejskiej wiary w elfie opętanie i podmieńce, powodowała dużo nieszczęść. Ofiary były poddawane społecznemu ostracyzmowi oraz różnym egzorcyzmom, zwykle w chramach Inari, z czego najłagodniejszym było lizanie przez psy, aż po zwyczajne tortury, czyli okadzanie trującym dymem, bicie i przypalanie.

Na koniec warto wspomnieć o jeszcze jednym motywie związanym z lisami – kitsunebi, czyli lisich ognikach. Można je nazwać odpowiednikami europejskich błędnych ogników, ale nieco mniej złowieszczym. Są to tajemnicze światełka widoczne w nocy, które stanowią lampiony lisiej procesji, czy to weselnej, czy noworocznej. Z jednej strony podążanie za nimi może być niebezpieczne, bo nie należy spotkać lisa osobiście, ale z drugiej podejrzenie lisiej procesji ponoć ma przynosić szczęście. Z takich ogników japońscy rolnicy wróżyli powodzenie żniw.
Współcześnie wiara w lisie demony przyjęła już formę symboliczną, przynajmniej w ośrodkach miejskich. Nie diagnozuje się już lisiego opętania, a obchody mają raczej charakter zabaw. Będąc w Japonii warto jednak podążyć śladem lisa w wielu lisich chramach, czy to odwiedzając Fushimi Inari Taisha, jeden z największych ośrodków kultowych bóstwa Inari, czy to zakładając lisią maskę i biorąc udział w noworocznym pochodzie w Ōji albo w jesiennym lisim weselu w Hida Furukawa. Jest to wciąż jeden z najbardziej żywych elementów dawnego świata, w którym widok lisa na miedzy pola ryżowego był nie tylko sielskim obrazkiem, ale doświadczeniem sacrum.
Patrycja Aili Stańczyk
