W polskiej kulturze sępy nie mają dobrej prasy, w Azji jednak cieszą się uznaniem, a niekiedy i szacunkiem. Indyjscy Parsowie uważają nawet, że ich kultura umiera właśnie ze względu na zmniejszającą się populację tych padlinożernych ptaków.
Jest wiadome, jak również powtarzane przez niemal wszystkich, że nasi przodkowie przekazali swoim potomkom obowiązek – zadanie wszystkich sępów – jakim jest czyszczenie ciał zmarłych z mięsa. By przyspieszyć ich przejście. By przyjąć ich ostatni dar (…) Jest także wiadome i powtarzane przez niemal wszystkich, że wielu naszym przodkom przyszło umrzeć w tym rozrosłym mieście z dakhmą na szczycie wzgórza. Las się kurczył i przybyła choroba – to fragment opowiadania zawartego w zbiorze Czym nakarmiliśmy mantykorę, który recenzowaliśmy TUTAJ. Fikcja literacka? Tak, ale oparta na faktach, pokazująca doniosłą rolę, jaką padlinożerne ptaki odgrywają w kulturze Parsów. Rolę niedocenioną, dopóki sępów nie zaczęło brakować.

Parsowie to przedstawiciele grupy etnicznej wywodzącej się od starożytnych Persów, którzy opuścili Persję między VII a XII wiekiem, uciekając przed prześladowaniem ze strony muzułmanów. Schronili się w Indiach, gdzie osiedlili się głównie w stanie Gudźarat. Z czasem przenieśli się do Bombaju (dziś Mumbaj) i to tej przeprowadzce zawdzięczali awans społeczny. Wzbogacili się współpracując z brytyjskimi i portugalskimi handlarzami, szybko osiągając status jednej z najbardziej zamożnych mniejszości w Indiach. W dodatku, jako społeczność majętna, zajmująca wysokie urzędy w kolonialnej administracji brytyjskiej, zdobyli spore wpływy w kręgach władzy. Dziś w Mumbaju mieszka ok. 30 tys. Parsów – nie mają oni już wprawdzie dawnej pozycji, stanowią jednak istotną część kultury stolicy stanu Maharasztra.

Parsowie wyznają zaratusztrainizm – religię irańską powstałą pomiędzy 1500. a 500. rokiem p.n.e. Jej twórcą był Zaratusztra – kapłan, który w wieku 30 lat wybrał się w podróż w poszukiwaniu wiedzy. W trakcie wędrówki doznał objawienia – ukazała mu się nadprzyrodzona istota, która zaprowadziła przyszłego reformatora przed oblicze boga Ahura Mazdy. To właśnie ten bóg, będący początkiem i końcem, twórcą wszystkiego, co można i czego nie można zobaczyć, źródłem wszelkiego bytu, wyjaśnił Zaratusztrze przyczyny zła i przedstawił zasady, którymi powinna się kierować ludzkość. Odtąd Zaratusztra zaczął głosić nową naukę, którą dziś określa się mianem najstarszej religii monoteistycznej.
W etyce zaratusztrianizmu idea grzechu została zastąpiona przez pojęcie skalania. Dusza człowieka może ulec zbrukaniu poprzez złe myśli, złe mówienie i złe uczynki, obowiązkiem ludzi jest więc dbanie o czystość – tak ciała, jak i umysłu. Jedną z najbardziej nieczystych rzeczy są według zaratusztrianizmu zwłoki człowieka i to z tego względu wyznawcy tej religii stworzyli wyjątkowy system pochówku, nazywany system powietrznym. Aby nie zbrukać ziemi grzebiąc w niej zwłoki, budują oni dakhmy, czyli tzw. wieże milczenia, na których zostawiają ciala zmarłych. Zwłoki te stają się pożywieniem dla drapieżnych ptaków, głównie sępów i kań. Wyznawcy zaratusztrianizmu twierdzą, że mistyczne oko sępa pomaga duszy w kosmicznej przemianie, a ofiarowanie ptakom martwego ciała uważane jest za najwyższy akt dobroczynności. Pozostałości po uczcie ptaków, czyli wysuszone przez słońce i wiatr kości, zaratusztrianie chowają w osuariach lub umieszczają w centralnym szybie wieży.

Współcześnie coraz bardziej się od tej praktyki odchodzi – w Mumbaju czynna jest już tylko jedna dakhma. Zwłoki Parsów chowane są raczej na cmentarzu – oczywiście w solidnych betonowych grobach, by nie kalały ziemi stykając się z nią. Powolne odchodzenie od starożytnych rytuałów w dużej mierze wynika z gwałtownego spadku populacji sępów w Indiach. Już na początku lat 90. XX wieku Parsowie w Mumbaju zaczęli zauważać, że w wieżach milczenia pojawia się znacznie mniej tych ptaków. Wkrótce podobne obserwacje poczynili rolnicy, co dało naukowcom asumpt do badań nad przyczyną malejącej populacji sępów. W 2003 roku odkryli oni, że ptaki umierają na skutek zatrucia zabójczym dla nich diklofenakiem – lekiem przeciwzapalnym podawanym zwierzętom hodowlanym. Niezwykle skutecznym i tanim, a więc popularnym – od lat 90. XX wieku powszechnie stosowanym przez indyjskich hodowców. Warto w tym miejscu zauważyć, że utylizacja szczątków zmarłego bydła, zwłaszcza krów, jest w Indiach objęta kulturowym tabu – zwłoki tych zwierząt często pozostawia się właśnie sępom na pożarcie. Tymczasem żerujące na martwych ciałach zwierząt leczonych niedawno diklofenakiem sępy połykają pozostałości leku, co prowadzi do obrzęku, stanu zapalnego, a ostatecznie niewydolności nerek i śmierci. W efekcie w ciągu czterech dekad Indie straciły 99 proc. populacji sępów – to najszybszy spadek liczebności jakiegokolwiek gatunku ptaków, jaki kiedykolwiek odnotowano na świecie. Naukowcy podnieśli alarm, rząd wprowadził w 2006 roku zakaz weterynaryjnego stosowania diklofenaku, a w 2015 roku ograniczył dostępność leku dla ludzi do 3 ml. Dwie firmy farmaceutyczne zakwestionowały tę decyzję, Sąd Najwyższy w Madrasie uznał jednak, że sępy są zbyt ważne dla środowiska, by ich ochrona podlegała negocjacjom.

Prawo prawem, a rzeczywistość rzeczywistością – lek wciąż był stosowany, czy to kupiony z przeznaczeniem do zażywania przez człowieka, czy też nielegalnie wyprodukowany. Sępy wciąż więc umierały, a wraz z nimi parsyjska tradycja żałobna. Pojawiło się także realne zagrożenie epidemiologiczne, sępy – jako padlinożercy – odgrywają bowiem ważną rolę w ekosystemie, nie pozwalając na rozwój i rozprzestrzenianie się śmiercionośnych bakterii. Co więcej, mogą one bez szkody dla swego zdrowia zjadać tak groźne dla człowieka drobnoustroje jak wąglik. Gdy populacja sępów zaczęła spadać naukowcy zaczęli obawiać się zwiększenia stopnia rozprzestrzeniania się chorób, takich jak gruźlica, wąglik, bruceloza, pryszczyca.

Indyjskie władze uruchomiły programy hodowli sępów w niewoli, co jest małym krokiem w dobrą stronę. Małym, sępy rozmnażają się bowiem bardzo wolno – samica składa jedno jajo, z którego pisklę wykluwa się dopiero po ośmiu miesiącach. Zdaniem naukowców, przy tak długim cyklu rozrodczym szanse na odnowienie populacji ptaków przy stratach przekraczających 5 proc. rocznie są niewielkie. Pierwsze efekty już jednak są. Badania pokazują, że w przypadku niektórych gatunków sępów zahamowano tendencję spadkową, a nawet zanotowano wzrost liczby urodzeń, choć na razie niewielki. W grudniu 2023 roku populacja tych ptaków w siedmiu rezerwatach i na obszarach leśnych w Tamil Nadu, Karnatace i Kerali odnotowała rekordowy wzrost z 246 do 308 osobników. Wokół rezerwatów i hodowli tworzone są strefy bezpieczeństwa, czyli wolne od diklofenaku, o promieniu 100 km2. Naukowcy i aktywiści monitorują, czy hodowcy przestrzegają zakazu stosowania diklofenaku, prowadzą kampanie uświadamiające wśród aptekarzy i właścicieli bydła.
Sprzedaż diklofenaku faktycznie spadła, wciąż jednak w zbyt małym stopniu, by indyjskie sępy mogły być całkowicie bezpieczne. Przy częściowo tylko zmniejszonym zagrożeniu i długim cyklu rozrodczym, odnowienie populacji sępów zajmie zapewne więcej czasu niż jej zdziesiątkowanie. Mieszkańcy Indii w bolesny sposób przekonali się, że natura to system naczyń połączonych, a każda żywa istota ma w nim ważną rolę do odegrania.
Blanka Katarzyna Dżugaj
