Druga szansa: recenzja książki “Nietuzinkowy sklep całodobowy” Kim Ho-Yeona

Nietuzinkowy sklep całodobowy to opowieść o tym, że każdy zasługuje na drugą szansę, że odrobina zainteresowania drugim człowiekiem może zdziałać cuda, a przypadkowe spotkanie to potencjalna okazja do czegoś dobrego. Ciepła, podnosząca na duchu i bardzo dobrze napisana.

Koczujący na seulskim dworcu Dokko znajduje portfel starszej kobiety. Zwraca go wraz z całą zawartością, co sprawia, że właścicielka, pani Yeom, proponuje mu darmowy posiłek w swoim sklepie całodobowym. Odtąd Dokko regularnie posila się w tym niewielkim sklepie schowanym w wąskiej uliczce w dzielnicy Yongsan. Mężczyzna o posturze niedźwiedzia nie pamięta przeszłości, pani Yeom wierząc jednak w jego uczciwość postanawia go zatrudnić na pół etatu. Dokko staje więc za ladą podczas nocnych zmian i wywiera przemożny wpływ na życie otaczających go osób, głównie klientów sklepu pani Yeom.

Azjatyckie comfort reading books na dobre już chyba rozgościły się na polskim rynku wydawniczym. I dobrze, wciąż brakuje na nim bowiem książek lekkich, łatwych i przyjemnych, ale jednocześnie nie obrażających inteligencji czytelnika. Takich, po które chętnie sięga się po ciężkim dniu, a jednocześnie nie ma się poczucia mordowania własnych szarych komórek. W czasch, w których żyjemy, przepełnionych niepewnością i obawą, literatura tego typu zdaje się więcej niż potrzebna. Nietuzinkowy sklep całodobowy to właśnie taka książka: lekka w lekturze, ale skłaniająca do refleksji. W dodatku podejmująca istotny problem społeczny, jakim jest sytuacja osób starszych oraz wykluczonych.

Korea Południowa utożsamiana jest w Polsce z rajem na ziemi. Owszem, niesamowity postęp technologiczny sprawił, że społeczeństwu żyje się dziś znacznie lepiej niż jeszcze dwie dekady temu. Nie wszyscy są jednak beneficjentami gospodarczego sukcesu państwa. Seniorom żyje się po prostu źle – w ubiegłym roku Korea Południowa zajęła jedno z ostatnich miejsc wśród państw OECD pod względem ubóstwa starszych ludzi. Wskaźnik ubóstwa seniorów w Korei Południowej wynosi 43,4 proc., co plasuje ten kraj niżej niż Łotwa (39 proc.), Estonia (37,6 proc.) oraz Meksyk (26,6 proc). Dla porównania w krajach o najniższym wskaźniku ubóstwa względnego, takich jak Czechy, Dania, Francja oraz Islandia, odsetek ten wynosi poniżej 5 proc. Jednym z najbardziej istotnych czynników wpływających na wskaźniki ubóstwa w starszym wieku jest wysokość emerytury. I tu jest, niestety, koreański pies pogrzebany. Państwowa emerytura funkcjonuje w Korei Południowej relatywnie od niedawna, bo dopiero od 1988 roku. Zarówno pracodawca, jak i pracownik co miesiąc przekazują do funduszu emerytalnego po 4,5 proc. miesięcznego wynagrodzenia pracownika. Składka pracownika jest potrącana bezpośrednio z jego wynagrodzenia. Sęk w tym, że na skutek późnego wprowadzenia krajowego systemu emerytalnego znaczna część Koreańczyków nie zdołała wypracować podstawy wystarczającej do uzyskiwania godziwego świadczenia emerytalnego. Godziwego, czyli wystarczającego do zaspokojenia ich podstawowych potrzeb życiowych. W efekcie, jeden na trzech Koreańczyków w wieku powyżej 64 lat pracuje po oficjalnym przejściu na emeryturę, co jest najwyższym wskaźnikiem wśród krajów OECD. Seniorzy chcą pracować, ale czy rynek chce seniorów zatrudniać? Znalezienie satysfakcjonującej pracy nie jest łatwe, zwłaszcza dla seniorów z wyższym wykształceniem bądź pracującym wcześniej na kierowniczych stanowiskach. Dane Banku Rozwoju pokazują, że jedna trzecia starszych Koreańczyków wykonuje niskopłatne prace, takie jak sprzątaczki lub pracownicy ochrony. Kobiety dorabiają do emerytury sprzedając na ulicznych straganach jedzenie, pamiątki turystyczne lub rękodzieło. Z koreańskimi seniorami wiąże się także równie palący jak ekonomiczny problem dobrostanu psychicznego – albo raczej jego braku. Korea Południowa ma najwyższy wskaźnik samobójstw wśród osób starszych w krajach rozwiniętych, mimo że ogólny wskaźnik samobójstw w tym kraju spada. Przy czym wskaźnik ten jest najwyższy dla osób w wieku 80 lat i starszych. W dużej mierze wpływ na kondycję psychiczną seniorów ma ich sytuacja ekonomiczna – statystyki rządowe wskazują, że ponad połowa samobójców była bezrobotna.

Pani Yeom może więc mówić o szczęściu – w ciągu lat pracy w charakterze nauczycielki udało się jej się zaoszczędzić tyle, by na emeryturze otworzyć sklep. W dodatku, by nie musieć się przejmować zyskami, dzięki czemu jest w stanie dać pracę potrzebującym, m.in. Dokko, należącemu do innej grupy wyklyczonych społecznie: bezdomnym. Według oficjalnych szacunków w Korei Południowej w 2022 roku było 8986 osób bezdomnych z całkowitej populacji wynoszącej 52 miliony. Rząd koreański uważa, że około połowa populacji bezdomnych w Seulu, przy czym 83 proc. szuka schronienia w lokalnych schroniskach, a pozostałe 17 proc., czyli ok. 2 tys. osób, koczuje na ulicach. Zdecydowana większość tych drugich pomieszkuje na dworcu, gdzie mogą liczyć na datki setek tysięcy przechodniów.

Nietuzinkowy sklep całodobowy to opowieść o tym, że każdy zasługuje na drugą szansę, że odrobina zainteresowania drugim człowiekiem może zdziałać cuda, a przypadkowe spotkanie to potencjalna okazja do czegoś dobrego. W dobie smartfonów, w które wpatrujemy się niemal 24 godziny na dobę, a które odbierają nam czas na uważność i zauważenie ludzi wokół nas, książka Kim Ho-Yeona nabiera szczególnej wartości. To nie tylko historia Dokko i jego wybawicielki – to także opowieści o innych pracownikach i klientach sklepu: pogubionych życiowo, nie umiejących radzić sobie z przeciwnościami losu, próbującymi zrealizować swoje aspiracje i marzenia. Strona po stronie czytelnik poznaje nowych bohaterów i ich historie, przekonując się jak niewiele w gruncie rzeczy trzeba, by całkowicie odmienić czyjeś życie. Dokko daje im to, czego w głebi ducha pragną: chwilę uwagi, rozmowę przy kawie, ciepło drugiego człowieka. Nietuzinkowy sklep całodobowy to powieść absolutnie podnosząca na duchu, a jednocześnie wolna od taniego sentymentalizmu i emocjonalnego szantażu. Kim Ho-Yeon posiada zarówno dar obserwacji, dzięki któremu jest w stanie tworzyć wiarygodne postacie i równie wiarygodne, wyglądające jak “z życia wzięte” opowieście o ich losach, jak i talent literacki. Jego pierwsza powieść napisana jest językiem tyleż po azjatycku prostym, pozbawionym stylistycznych upiększeń, ile eleganckim. Na pierwszy plan wysuwa się bowiem w Nietuzinkowym sklepie całodobowym opowieść o człowieku, a nie finezja językowa autora. Bez wątpienia, powieść Kim Ho-Yeona należy do ścisłej czołówki azjatyckich comfort reading books, które ukazały się na polskim rynku i mam szczerą nadzieję, że wydawnictwo zdecyduje się opublikować także jej kontynuację.

Blanka Katarzyna Dżugaj

Dodaj komentarz