W tym tygodniu europejskie media poświęcają wiele uwagi zakończonej właśnie wizycie prezydenta Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jingpinga w Europie – pierwszejpo ponad pięciu latach. Od 2019 roku pandemia, rosyjska inwazja na Ukrainę oraz inne punkty sporne oddaliły Pekin od Unii Europejskiej. Dzisiaj jesteśmy jednak świadkami ożywienia tych relacji. Prezydent Xi najpierw odwiedził Francję, gdzie spotkał się ze swoim odpowiednikiem, Emmanuelem Macronem, następnie poleciał do Serbii i Węgier. Czym kierował się Xi Jinping wybierając akurat te trzy państwa i czego oczekuje po spotkaniach z ich przywódcami? Jakie są przyczyny wznowienia dialogu między państwami europejskimi a Chinami? Poniżej postaramy się odpowiedzieć na te pytania.
Zacznijmy od tego, że relacje między Chinami a Unią Europejską przechodzą obecnie kryzys spowodowany szeregiem zasadniczych różnic w postrzeganiu światowego ładu oraz zasad regulujących działalność gospodarczą i wolny rynek. Jedną z najważniejszych przeszkód między obiema stronami jest chińska postawa wobec Rosji. Pekin nie potępił jej inwazji na Ukrainę, a w ostatnich latach stał się najważniejszym sojusznikiem Moskwy i dostarczycielem niezbędnego dla niej sprzętu. Oba państwa otwarcie wyrażają ambicję zmiany dotychczasowego ładu na świecie, który w ich opinii jest niesprawiedliwie zdominowany przez Stany Zjednoczone oraz ich sojuszników. Stronę unijną z kolei martwią coraz bardziej autorytarne rządy Xi Jinpinga oraz notoryczne łamanie praw człowieka w Chinach. O ile Tybetu już Chińczykom prawie nikt nie wypomina, o tyle temat Ujgurów zamykanych w obozach “reedukacyjnych”, torturowanych i wykorzystywanych jako niewolnicza siła robocza wciąż jest dosyć świeży. Niestety, jest to temat, który unijni przywódcy wolą przemilczeć w rozmowach z Xi Jinpingiem.

Do ochłodzenia relacji przyczyniły się też kontrowersyjne państwowe subwencje wspomagające chiński przemysł, co kraje unijne postrzegają jako nieuczciwe działanie dające mu niesprawiedliwą przewagę nad europejskimi firmami. W Europie dominuje obawa przed pompowaną pieniędzmi z państwowego budżetu chińską konkurencją. Komisja Europejska prowadzi obecnie postępowanie antysubsydyjne wobec chińskich firm korzystających z takiej pomocy, na co Chiny odpowiedziały oskarżeniem francuskich producentów szampana o dumping cenowy, czyli sprzedaż towaru po zaniżonej cenie, mający na celu zdominowanie rynku, aby następnie podwyższyć ceny. Wcześniej też chińskie władze przeprowadziły własne postępowanie antysubsydyjne wymierzone w firmy produkujące brandy, także głównie francuskie. Sporym skandalem, który z pewnością położy się cieniem na dialogu Chin z Unią są podejrzenia o chińską działalność szpiegowską w Europie. W Niemczech o szpiegowanie na rzecz azjatyckiego państwa oskarża się kilku przedstawicieli skrajnie prawicowej partii Alternative für Deutschland (AfD), w tym ważnego europosła tej partii, a w Belgii i kilku innych krajach chińscy hakerzy włamali się do urządzeń czołowych polityków. Wobec takiego scenariusza, nie powinno więc dziwić, iż w Europie dość powszechne jest przekonanie, że Chiny są zagrożeniem dla bezpieczeństwa, dobrobytu i pokoju na kontynencie.

Nie wszyscy podzielają jednak to zdanie. Wśród tych, którzy upatrują w Chinach szansę na rozwój znajdują się Serbia i Węgry, podczas gdy Francja prowadzi podwójną grę mającą na celu ochronę własnego przemysłu, głównie motoryzacyjnego. To właśnie ta gałąź przemysłu stanowi jeden z głównych punktów chińskiej strategii rozwoju i jedno z największych zmartwień liderów unijnych. Chiny już na początku tego stulecia zaczęły inwestować w produkcję pojazdów elektrycznych, dzięki czemu dzisiaj mają w tej dziedzinie olbrzymią przewagę nad europejską konkurencją. Zapotrzebowanie na tego rodzaju samochody na naszym kontynencie będzie gwałtownie rosło w związku z celami klimatycznymi, jakie wyznaczyła Unia. Przypomnijmy, iż do roku 2035 Unia Europejska ma zamiar zupełnie zakazać sprzedaży nowych pojazdów emitujących dwutlenek węgla. Między innymi dlatego nasz kontynent stanowi idealny rynek zbytu dla chińskich firm produkujących “zieloną alternatywę” dla spalinówek. O ile Niemcy nie wydają się postrzegać ich jako zagrożenie dla własnego przemysłu samochodowego, o tyle dla francuskich firm produkujących mniejsze i tańsze pojazdy, konkurencja ze strony Chin jest poważnym zmartwieniem. W związku z tym nie jest zaskoczeniem, że to właśnie Francja stoi za postępowaniem antysubsydyjnym Komisji Europejskiej wobec chińskich firm, które nie jest na rękę Niemcom. Z kolei Niemcy z pewnością nie chcieliby stracić swojej wysokiej pozycji na chińskim rynku samochodowym, w związku z tym nie podzielają francuskiego stanowiska. Zwiększenie cła na chińskie pojazdy elektryczne mogłoby wyrównać szanse na rynku i dać europejskim producentom nieco czasu na odrobienie strat, lecz Europa jest obecnie daleko w tyle w produkcji tego rodzaju technologii. Wobec takiego rozwoju sytuacji spekuluje się, iż może zaistnieć konieczność współpracy europejskich firm z chińskimi w celu odrobienia straty, co z kolei kłóci się z europejską strategią uniezależnienia się od handlu z Chinami.

Powodów ożywienia relacji między Pekinem a państwami europejskimi jest wiele, lecz w większości wynikają z obecnej sytuacji geopolitycznej oraz negatywnego wpływu napięć między Unią a Chinami na gospodarkę obu stron. Rozmowy w Paryżu dotyczyły głównie handlu i inwestycji. Francuzi wydają się grać na dwa fronty: z jednej strony promują postępowanie antysubsydyjne Komisji Europejskiej wobec chińskiej konkurencji, z drugiej natomiast starają się przekonać Chiny do otwarcia fabryki samochodów elektrycznych w swoim kraju – być może po to aby zdobyć niezbędną znajomość tej technologii. Na spotkaniu prezydentów Emmanuela Macrona i Xi Jinpinga była też obecna przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, którą oprócz handlu interesuje sytuacja w Ukrainie oraz ochrona europejskiej gospodarki przed chińską konkurencją. Macron i von der Leyen starali się przekonać Xi Jinpinga do zdystansowania się wobec Rosji i przyjęcia bardziej krytycznej postawy wobec jej inwazji na Ukrainę. Chiny oficjalnie są w tej kwestii neutralne, jednak dostarczają Rosji towary niezbędne do podtrzymania agresji na swojego sąsiada. Xi Jinping i Władimir Putin wielokrotnie powtarzali kluczowe znaczenie sojuszu obu krajów. Pod tym względem nie powinniśmy się spodziewać przełomu. Chiny z pewnością pozostaną przy obecnym stanowisku, gdyż ich relacja z Rosją ma bardzo ważne geopolityczne oraz ekonomiczne podłoże. Z drugiej strony, dla Xi Jinpinga wizyta we Francji ma strategiczne znaczenie, głównie z uwagi na jej wiodącą rolę w europejskim oporze przeciwko chińskiej konkurencji na rynku motoryzacyjnym. Sprzedaż elektrycznych pojazdów na rynku europejskim ma olbrzymie znaczenie dla chińskiej gospodarki. Wizyta w Paryżu może też być postrzegana jako strategiczny ruch ze strony Pekinu mający na celu odciągnięcie Europy od Stanów Zjednoczonych i zbliżenie do Chin.

Kolejne dwa państwa na trasie Xi Jinpinga, czyli Serbia i Węgry, od lat utrzymują bardzo dobre relacje z Pekinem, podobnie jak z Moskwą. Oba te kraje, należącę do mniej liberalnej części Europy, mogą w Chinach upatrywać źródła przeciwwagi dla Brukseli, z którą w wielu kwestiach nie nadają na tych samych falach. Serbia oczywiście nie jest jeszcze członkiem Unii Europejskiej, lecz ubiega się o jej członkostwo. Natomiast Węgry pod wodzą Viktora Orbána stale buntują się przeciwko liberalnemu programowi Unii, której z kolei nie podobają się autorytarne, homofobiczne i antyimigranckie tendencje węgierskiego rządu. Mimo, iż Serbia i Węgry to niewielkie rynki zbytu dla chińskich firm, to mogą dla nich stanowić bramę wjazdową do Europy. Są to również strategiczne sojusze dla Pekinu, dzięki którym może on wykorzystać podziały na kontynencie i promować własny program.

W Belgradzie Xi rozmawiał z prezydentem Aleksandrem Vučiciem głównie o handlu i inwestycjach. W tym celu towarzyszyło mu około 400 przedstawicieli chińskich firm, szukających swojej szansy na podpisanie korzystnych umów biznesowych. W Serbii już od wielu lat rosną chińskie inwestycje, a w zeszłym roku oba kraje podpisały umowę, na mocy której Chiny mają budować drogi i modernizować sieć telekomunikacyjną w bałkańskim państwie. Należy zaznaczyć, że chińskie projekty nie zawsze wywołują entuzjazm w Serbii ze względu na brak poszanowania dla ekologii i praw pracownika, a także znikomej transparentności. Kontrowersje wywołał też zakup sprzętu wojskowego od Chin wbrew głosom krytycznym ze strony Stanów Zjednoczonych. Amerykanie jednak mają niewiele do powiedzenia w Serbii, gdzie nie cieszą się popularnością od czasów nalotów NATO na ten kraj pod koniec lat 90. ubiegłego wieku. W wyniku jednego z takich ataków w 1999 zbombardowana została ambasada chińska w Belgradzie i to wydarzenie jest jednym z powodów wizyty prezydenta Xi w Serbii. Mimo iż Chiny niegdyś zaakceptowały przeprosiny ze strony NATO oraz odszkodowanie za poniesione straty, ten epizod stanowi dziś doskonały pretekst dla chińskiej propagandy do ataków na NATO. W Belgradzie prezydent Xi wziął udział w uroczystościach upamiętnienia 25. rocznicy tego tragicznego incydentu, co wielu interpretuje jako część chińskiej strategii wymierzonej w NATO, którego sojusze i kontakty w Azji niepokoją Pekin. Serbię i Chiny łączy niechęć do Sojuszu Północnoatlantyckiego oraz podobna wizja geopolityczna świata. Serbia uznaje prawo Pekinu do włączenia Tajwanu do Chińskiej Republiki Ludowej i może liczyć na chińskie wsparcie w kwestiach związanych z Kosowem. Dla Serbii kontakty z Pekinem są również szansą na wysłanie jasnego przekazu do Brukseli w kontekście przedłużających się w nieskończoność rozmów o wejściu do Unii Europejskiej: Serbia ma alternatywę i wcale nie musi zależeć od Brukseli, co powinno Unię zaniepokoić.
Z Belgradu Xi udał się do Budapesztu, gdzie spotkał się już z premierem Viktorem Orbánem. Węgry od lat są wiernym partnerem handlowym dla Chin, a rządy obu państw łączy też niechęć do liberalnej demokracji. Pekin z pewnością zdaje sobie sprawę z tego, że jego środkowoeuropejski sojusznik ma niewielki wpływ na kształtowanie europejskiej polityki, lecz zamierza wykorzystać to strategiczne partnerstwo, aby promować swój program w Europie. Z perspektywy chińskiej Węgry są też strategicznym miejscem, z którego mogą prowadzić ekspansję na rynek europejski. Chińskie inicjatywy takie jak szybka linia kolejowa z Budapesztu do Belgradu nie zawsze odnosiły sukcesy, ale przyjaźń węgiersko-chińska może dać Węgrom wymierne korzyści w postaci pokaźnych inwestycji. Wiele mówi się choćby o prawdopodobnej budowie fabryk chińskich samochodów elektrycznych. Układ ten byłby korzystny również dla Chin, które w ten sposób mogą uniknąć podwyższonego cła produkując “elektryki” w samej Unii Europejskiej. Z kolei Węgry, podobnie jak Serbia, pokażą Unii Europejskiej, że mają alternatywnego sojusznika i nie muszą wcale zależeć od kontynentalnej współpracy. Zacieśnienie relacji z Chinami może jednak osłabić i tak niezbyt godną pozazdroszczenia pozycję Węgier wewnątrz Unii.

Wśród tematów rozmów europejskich liderów z prezydentem Chińskiej Republiki Ludowej niestety próżno doszukiwać się kwestii praw człowieka w Chinach. Handel i interesy ekonomiczne wzięły górę nad dramatem Ujgurów, Tybetańczyków i chińskich dysydentów zamykanych w więzieniach za działalność opozycyjną, aktywizm lub niezależną pracę dziennikarską. W związku ze spotkaniem Xi Jinpinga z Emmanuelem Macronem w Paryżu odbyły się protesty, w których wiodącą rolę odegrała mniejszość tybetańska.

Źródło: (X) @AdityaRajKaul

Źródło: (X) @AdityaRajKaul
Demonstranci domagali się między innymi wolności dla Tybetu i przypominali o łamaniu praw człowieka wobec Ujgurów w autonomicznym regionie Sinciang na zachodzie Chin. Niestety, tematy te po raz kolejny zostały zamiecione pod dywan przez większość przywódców na świecie, w tym europejskich demokratów, którzy wolą nie ryzykować konfrontacji z taką potęgą gospodarczą, jaką są Chiny. Jakie znaczenie miała wizyta Xi w Europie? Prawdopodobnie pociągnie za sobą inwestycje i ożywienie handlu, lecz w kwestiach związanych z wojną w Ukrainie i prawami człowieka nie możemy się spodziewać zmiany stanowiska żadnej ze stron biorących udział w rozmowach.
Filip Ramesh Mitra
