Złota klatka: recenzja “Z popiołów” w reż. Khalida Fahada (Netflix)

Mogło być pięknie, a wyszło…nie, nie jak zwykle, saudyjskie kino przyzwyczaiło nas bowiem do wysokiego poziomu. Z popiołów należy więc traktować jak wypadek przy pracy, doceniając odwagę w podjęciu trudnego społecznie tematu.

To miał być kolejny, podobny do wszystkich przeszłych i zapewne przyszłych, dzień w prywatnym liceum dla dziewcząt. Aamira ponownie zdobyła odznakę prymuski miesiąca, mniej zdolne koleżanki obmyśliły kolejny sposób dokuczenia jej, nauczycielki skonfiskowały gumę do żucia ukrytą w skarpetce. Dzień jak co dzień, który zakończył się jednak zupełnie niecodziennie. Gdy w szkole wybucha pożar, uwięzione dziewczęta i ich nauczycielki muszą nie tylko walczyć o życie, ale także wykazać się dojrzałością i człowieczeństwem.

Saudyjskie kino to kino wciąż bardzo młode, rozwijające się bowiem de facto dopiero od lat 70. XX wieku. Rozwijające się jednak niezwykle prężnie, zwłaszcza w ostatnich kilkunastu latach, mające duże ambicje i cechujące się zaskakującą – jak na ultra konserwatywne środowisko, w którym powstało – odwagą w podejmowaniu tematów nader często stanowiących społeczne tabu, oraz w sposobach ich prezentowania. Film Z popiołów nie jest pod tym względem wyjątkiem, niestety – ważny i kontrowersyjny temat to jedna z niewielu jego zalet.

Fabuła filmu Khalida Fahada oparta została na prawdziwych wydarzeniach, widz nie dowiaduje się jednak jakich. Można się domyślać, że chodzi o sam pożar w ekskluzywnej szkole dla dziewcząt, podobny do tego, który blisko dwie dekady temu faktycznie miał miejsce w Mekce. Prywatne historie uczennic natomiast to już kreacja scenarzysty, niezbyt wyrafinowana i równie mało interesująca, zresztą. Mamy w tym wątku do czynienia ze sztampą: obserwujemy typowe problemy nastolatków, od rywalizacji w szkole począwszy, przez nękanie (czy też jak to się ostatnio mówi bulliyng), na wyśrubowanych oczekiwaniach rodziców kończąc. Nic, czego kino by już nie widziało, podane bez finezji i większego przekonania. Rumieńców jeden z elementów tego wątku nabiera dopiero w finale – zbyt późno by uratować całość. Rozmiaru klęski dopełnia kiepskie aktorstwo przywodzące na myśl raczej południowoamerykańskie telenowele niż wysokiej jakości dramat obyczajowy.

Znacznie ważniejszy i skłaniający, by mimo mankamentów jednak dać filmowi Fahada szansę, jest wątek pozycji kobiet w społeczeństwie saudyjskim. Ekskluzywna szkoła staje się na tej płaszczyźnie fabularnej synonimem złotej klatki, w której zamyka się dziewczęta i kobiety, rzekomo by chronić ich skromność, w rzeczywistości natomiast, by całkowicie je kontrolować. Budynek otoczony jest wysokim murem, a brama zamykana jest na kłódkę w momencie, gdy ostatnia uczennica wejdzie na szkolny dziedziniec. W ten sposób dziewczęta i nauczycielki są równie niewidzialne dla reszty społeczeństwa, jak wtedy, gdy przechadzają się ulicami miasta ubrane w czador. Złota klatka stanowi ostoję konserwatywnych wartości przekazywanych młodym Saudyjkom przez rodziców, a pilnie strzeżonych przez nauczycielki: żadnego lakieru na paznokciach, żadnych papierosów czy gumy do żucia – kobieta (niezależnie od wieku) ma być skromna i cnotliwa. Tyle, że konfiskowane z zapałem papierosy bywają wypalane przez nauczycielki – potajemnie, gdzieś za rogiem budynku. Guma do życia również nie trafia do kosza na śmieci. Khalid Fahad pokazuje więc, że saudyjskie kobiety doskonale zdają sobie sprawę z opresyjnego systemu, w którym żyją – jak mawiał słynny indyjski reżyser Rituparno Ghosh: to mężczyźni zbudowali więzienie dla kobiet, ale kobiety bywają w tym więzieniu najbardziej gorliwymi strażniczkami.

Khalid Fahad idzie jednak krok dalej, pokazując jak obsesyjna wręcz potrzeba kontrolowania kobiet może prowadzić do nieszczęścia. Woźny poszedł po śniadanie, co oznacza, że dziewczęta i nauczycielki zostały uwięzione w płonącej szkole. Nawet gdyby woźny był jednak na miejscu, dyrektorka placówki musiała uzyskać zgodę ministerstwa na wcześniejsze otwarcie bramy…Absurd? W pierwszym momencie z pewnością tak, szybko jednak widz uświadamia sobie cały rozmiar dramatu, jaki patriarchat tworzy kobietom.

Wątek ten, całkiem sprawnie poprowadzony i pozbawiony taniej sensacji, sprawia, że film Z popiołów staje się kolejnym, wprawdzie niezbyt udanym artystycznie, ale istotnym głosem w dyskusji na temat sytuacji saudyjskich kobiet. I właśnie osobom zainteresowanym obyczahowymi przemianami w królestwie Saudów, czy też szerzej femizmowi bliskowschodniemu, film ten może – do pewnego stopnia – przypaść do gustu. Pozostali widzowie będą rozczarowani.

Blanka Katarzyna Dżugaj

Dodaj komentarz