Matematyka zbrodni: recenzja filmu “Podejrzenie pada na X” Netflixa

Nowy indyjski film Netflixa to dobrze skonstruowany i równie dobrze zagrany thriller, który spodoba się miłośnikom nieoczywistych, trzymających w napięciu opowieści.

Miasteczko Kalimpong w indyjskim stanie Bengal Zachodni wydaje się miejscem zapomnianym przez Boga. Nic więc dziwnego, że to właśnie tutaj schronienie znalazła uciekająca przed przeszłością Maya (Kareena Kapoor). W nowym miejscu wiedzie normalne, nieco monotonne życie, którego centrum stanowi nastoletnia córka Tara (Naisha Khanna) i kawiarnia, której Maya jest właścicielką. I w której codziennie rano śniadanie kupuje introwertyczny nauczyciel Naren (Jaideep Ahlawat). Mężczyzna ma dwie miłości: matematykę, której naucza w miejscowej szkole oraz Mayę, przy czym drugą z tych miłości stara się ukrywać przed światem. Genialny nauczyciel dostaje jednak szansę, by okazać swe uczucie: gdy Maya zostaje wplątana w morderstwo, przychodzi jej na ratunek. Niestety, w miasteczku zjawia się jego dawny przyjaciel, teraz natomiast policjant Karan (Vijay Varma).

Kareena Kapoor to bodajże ostatnia wielka gwiazda indyjskiego kina komercyjnego, która zdjęła sztuczne rzęsy, brokatowe suknie zamieniła na workowate dżinsy, a zamiast makijażu glamour pokazała światu twarz zmęczoną, niewyspaną, naznaczoną codziennymi troskami, a niekiedy nawet nieźle poobijaną. Trochę czasu jej to zajęło, lepiej jednak późno niż wcale, zmiana jest bowiem dla aktorki bardziej niż opłacalna. W filmie Podejrzenie pada na X pokazała, że przy dobrym, umiejącym nią pokierować reżyserze, nie tylko potrafi grać, ale też jest w stanie stworzyć zapadającą w pamięć widza kreację. Równorzędną z partnerującym jej Jaideepem Ahlawatem – Kareena Kapoor nie usunęła się w cień zdolniejszego mogłoby się wydawać kolegi, dotrzymała mu kroku w każdej scenie, i dała nadzieję, że czasy bycia bollywoodzkim kociakiem ma już za sobą.

Trzeba przyznać, że film Sujoya Ghosha ma szczęście do castingu: cała historia zasadza się na emocjonalnej grze między trójką bohaterów i bez właściwej obsady nawet niewątpliwie dobry scenariusz nie uratowałby filmu. Kareena Kapoor, Jaideep Ahlawat oraz Vijay Varma stworzyli jednak pełen napięcia, buzujący od emocjii trójkąt, który hipnotyzuje i przykuwa widza do ekranu. Świetnie sprawdzają się indywidualnie: Kareena Kapoor jako matka za wszelką cenę chroniąca córkę, Jaideep Ahlawat jako przerażająco wręcz samotny geniusz zamknięty w bańce kompleksów, wreszcie Vijay Varma jako pełen chłopięcego wdzięku, nieortodoksyjny gliniarz. To role same w sobie warte zapamiętania, dopiero razem trójka aktorów tworzy jednak zespół, którego nie powstydziłoby się kino artystyczne z Bengalu czy Kerali. Nic w ich relacji nie jest oczywiste – pytanie o motywację każdego towarzyszy widzowi przez całe dwie godziny, a przypuszczenia zmieniają się wraz z każdym plot twistem.

A co poza tym? Scenariusz filmu Sujoya Ghosha oparty został na słynnej japońskiej powieści Yōgisha Ekkusu no Kenshin – to trzecia książka z serii o detektywie Galileo, autorstwa Keigo Higashino. Na rynku amerykańskim ukazała się jako The Devotion Of Suspect X, po polsku niestety nie jest dostępna. Wśród azjatyckich czytelników odniosła taki sukces, że szybko trafiła na duży ekran: adaptacje filmowe powstały w Japonii, Korei Południowej oraz Chinach. Teoretycznie więc Sujoy Ghosh, jako autor scenariusza, musiał jedynie dopasować opowieść do indyjskich realiów, wiadomo jednak, że w świecie adaptacji nie ma nic oczywistego i nawet doskonały materiał literacki można zmarnować. Ghosh dał jednak radę i choć w scenariuszu znalazło się trochę niedociągnięć, indyjski filmowiec zdołał stworzyć dobrze skonstruowaną historię pełną napięcia, zwrotów akcji i nieoczywistych relacji między bohaterami. Ghosh dobrze prowadzi narrację, świetnie wykorzystuje retrospekcje do budowania dynamiki opowieści, wie w którym momencie zwolnić, a kiedy przyspieszyć opowieść, umie wtrącić nienachalny dowcip – jednym słowem: umiejętnie kieruje uwagą widza, a doskonała gra aktorska i absolutnie zachwycające zdjęcia Avika Mukhopadhyaya przykrywają wszelkie (nie tak znowu duże) niedociągnięcia fabularne. Szczególne wrażenie robi wykorzystanie matematyki – bądź co bądź królowej nauk – do planowania zbrodni, jaką jest ukrycie ciała i zapewnienie Mai alibi doskonałego. Jaideep Ahlawat rozpisujący kredą na szkolnej tablicy kryminalne przecież działanie jako równanie matematyczne to jeden z tych obrazów, które zapisują się w historii kina. Z tego też względu irytuje zestawienie tak świetnych obrazów ze scenami rodem z kina bollywoodzkiego, ponownie sprowadzającymi Kareenę Kapoor do roli zmysłowego kociaka, lalkowatej piękności, której obecność na ekranie tłumaczy wyłącznie dążenie do zapewnienia męskim widzom doznań estetycznych. Sceny te nie przystają do całości obrazu – mrocznego, przepełnionego melancholią i łatwo wyczuwalnym napięciem oraz burzą porządek narracji. Jak jednak wspomniałam, Podejrzenie pada na X ma na tyle dużo zalet, że niedociągnięcia i uchybienia, których nie jest zresztą tak wiele, łatwo twórcom wybaczyć.

Blanka Katarzyna Dżugaj

Dodaj komentarz