Wśród wielkich indyjskich miast-molochów większość z nas z łatwością wymieni Delhi, Mumbaj, czy też Kolkatę. Niewiele osób wspomni o położonym w stanie Gudźarat Ahmedabadzie, który jest piątym co do wielkości miastem w Indiach i coraz częściej podawany jest za wzór, gdy chodzi o działania modernizujące i prośrodowiskowe w Indiach. W ostatnich dniach pojawiło się w indyjskich mediach kilka materiałów związanych z promowaniem przemieszczania się rowerami w Ahmedabadzie.
I znowu… rower nie jest środkiem komunikacji kojarzonym z Indiami. To nie riksza, nie pociąg. A jednak! Rowery były bardzo popularne wśród indyjskiej klasy robotniczej oraz biedniejszej inteligencji ze względu na wygodę (w indyjskich uliczkach) i niskie koszty. Oczywiście, modernizacja sprawiła, że popularność zyskały szybsze środki transportu: autoriksze, skutery, motory oraz samochody, których liczba w ostatnich latach w Ahmedabadzie dosłownie się podwoiła. Wyzwania środowiskowe, ekonomiczne i infrastrukturalne sprawiają jednak, że w wielu indyjskich miastach coraz życzliwiej spogląda się zarówno na stare rowery, niewyciągane z garaży od kilku(nastu!) lat, jak i na nowsze technologicznie rozwiązanie.

Ahmedabad jest jednym z tzw. SmartCities – miast, które zostały wybrane kilka lat temu przez obecne władze jako miejsca szczególnie ważne, mające być flagowymi przykładami nowoczesności Indii. I rzeczywiście, pod wieloma względami Ahmedabad może być taką wizytówką. Mimo trapiących to miasto – tak, jak wiele innych miast – problemów z zatłoczonymi ulicami i niewyobrażalnym wręcz czasem przemieszczania się między różnymi jego częściami, władze gudźarackiej metropolii dokładają wszelkich starań, by ułatwić życie mieszkańcom. Ahmedabad ma jeden z najlepiej rozwiniętych systemów komunikacji miejskiej w Indiach. Niedługo oddane do użytku zostanie także metro. Ale problem nadal jest. Zarówno miasto, jak i obywatelskie inicjatywy starają się przekonać ahmedanabadczyków do rowerów.

Od 2013 roku funkcjonuje sieć wypożyczalni rowerów MYBYK. Projekt ten przede wszystkim opiera się na rowerach, które dostępne są w punktach przy głównych węzłach przesiadkowych. Przed pandemią był to dobry biznes… ale po pandemii jest… jeszcze lepiej. Otóż wielu Indusów z przyczyn zdrowotnych (i korzystając z nieco luźniejszych ulic) w czasie pandemii zaczęło korzystać z rowerów. Ten środek transportu zyskuje popularność. Co ciekawe – jak zauważa wielu komentatorów – rowery były dla Indusów do tej pory przede wszystkim hobby. Można było je zabrać na wyjazd poza miasto, ale nie pchać się z nimi na miejskie drogi, by dotrzeć do pracy. Teraz to się zmienia.

Wypożyczalnie rowerów, również oparte o usługi abonamentowe, stają się coraz popularniejsze. Działacze rowerowi w Ahmedabadzie działają w ramach ogólnoindyjskiej kampanii Cycles4Change. Zorganizowano nawet wraz z władzami miasta olbrzymi przejazd rowerzystów przez miasto, by zaznaczyć swoją obecność i promować ten środek lokomocji. Wydaje się, że przynosi to efekty i rower zaczyna być postrzegany przez wielu mieszkańców miasta jako realna alternatywa.

Ta droga do zdrowszych i czystszych Indii nie jest jednak usłana jedynie różanymi płatkami. Olbrzymim problemem jest miejska i drogowa infrastruktura. W wielu miejscach stan jezdni jest fatalny, o ścieżkach rowerowych można sobie pomarzyć. Brak też jakichkolwiek innych udogodnień. Każdy kto był w Indiach wie, jak wysokie i nieosiągalne nieraz nawet dla pieszych bywają krawężniki. Nie ma mowy, żeby przemieszczać się tam rowerami. Głównym celem cyklistów jest zatem w tej chwili wywalczenie u władz modernizacji infrastruktury.
Trzymamy kciuki. Rzeczywiście pod tym względem Ahmedabad staje się wzorem dla innych części Indii. Zarówno na poziomie – o dziwo wykazujących ten typ świadomości – władzy miejskiej, jak i samych mieszkańców. Niech Indie (i nie tylko!) biorą przykład.
Krzysztof Gutowski